W Rzeszowie Konfederacja wspierała antysemicki wybryk Brauna, twierdząc, że Chanuka to święto, w którym „syjoniści pokazują dominację nad gojami”. Aktywista przeciwko temu protestował krzycząc „Antysemici”. Policja go skuła i wywiozła
W czwartek 14 grudnia 2023 w południe na rzeszowskim rynku działacze regionalnej Konfederacji urządzili wiec poparcia dla posła Grzegorza Brauna, który 2 dni wcześniej zgasił gaśnicą w czasie obrzędów religijnych świece chanukowe. Prezydium Sejmu odebrało mu na pół roku dietę poselską i obniżyło na 3 miesiące pensję o połowę. Poseł dostał też zakaz wejścia do Sejmu. Jego antysemicki akt wywołał poruszenie na świecie.
To nie spodobało się działaczom Konfederacji Korony Polskiej – to pełna nazwa partii Brauna. Swój protest na rynku nazwali „Murem za Grzegorzem Braunem” – chcieli wyrazić „słowa uznania” dla tego, co zrobił w Sejmie ich lider.
Działaczy było ledwo kilku, wśród nich Karolina Pikuła – współpracująca z posłem Braunem. Gdy tylko zaczęła mówić, stojący nieopodal Dariusz Bobak – rzeszowski aktywista z Obywateli RP, bardzo znany z licznych akcji – zaczął krzyczeć: „Precz z polskim faszyzmem!”.
Karolina Pikuła deklarowała: „Stoimy murem za naszym prezesem”. I przekonywała, iż Braun „wykazał się niejednokrotnie bezprecedensowym męstwem i odwagą”, a oni – jego wyborcy – są „zaniepokojeni, że po raz kolejny poniża się” ich posła zabierając mu część wynagrodzenia. „Ten człowiek też ma rodzinę, żonę i dzieci i ciężko pracuje dla Polski” – podkreślała.
Obruszała się, że w Sejmie w Izraelu nie ma obchodów chrześcijańskich świąt, zaś w polskim Sejmie celebruje się świętowanie „mordu ludobójstwa na zhellenizowanych Żydach”. „Grzegorz Braun obudził świat (…) i zapytał gdzie są sankcje na Izrael w dobie toczącego się i przemilczanego ludobójstwa w Palestynie" – perorowała.
W reakcji na te słowa, w trakcie jej przemowy, Bobak krzyknął tylko raz: „Antysemici! Precz z polskim faszyzmem”. Pikuła wtedy zwróciła się do policji: „Bardzo proszę o interwencję”.
I ta się rozpoczęła. Potem przemawiała jeszcze dyrektor rzeszowskiego biura „odważnego posła” Brauna, Teresa Pracownik. Twierdziła, że „wczoraj cały dzień mieliśmy telefony gratulacyjne, od prostych, zwykłych Polaków„, a jej przełożony stanął w „obronie polskich katolików”, zaś Chanuka to „uroczystości typowo syjonistyczne (…), w których syjoniści pokazują swoją dominację nad tak zwanymi gojami".
W tym czasie policja próbowała wylegitymować Bobaka, ale ten odmówił pokazania dokumentu tożsamości, bo „nie było podstaw”. „Policja wciąż nie wie co to jest prawo do kontrmanifestacji. Tłumaczyłem im to. Nie rozumieli tego” – relacjonuje Bobak. Policjanci wykręcili mu więc ręce, skuli je kajdankami z tyłu i gdy przemawiała Teresa Pracownik, ciągnęli po bruku rzeszowskiego rynku w stronę radiowozu.
Przeszukali go, zabrali mu telefon i wywieźli na komendę. Zatrzymywanie udokumentował fotoreporter Halo Rzeszów.
Na komendzie Bobak spędził 2,5 godziny.
Domagał się, by w protokole, tam, gdzie jest miejsce na uwagi zatrzymanego, policjanci wpisali, że został „bezzasadnie zatrzymany i skuty”. „Chciałem też, by wpisano, że została mi podarta kurtka i ciągnąc mnie, zniszczyli mi też buty. Odmówili mi, choć to moje prawo. Więc ja nie podpisałem protokołu” – relacjonuje aktywista.
Twierdzi, że postawiono mu zarzuty:
Pytamy w Komendzie Miejskiej Policji w Rzeszowie, dlaczego policjanci chcieli legitymować aktywistę?
„Mężczyzna miał zakłócić konferencję – tak zostało to wydarzenie przedstawione” – tłumaczy nam aspirant Andrzej Stebnicki, rzecznik KMP w Rzeszowie.
Czemu go skuto i wywieziono na komendę skoro to aktywista doskonale znany policji?
„Nie był znany akurat interweniującym policjantom” – twierdzi asp. Stebnicki.
Pytany o postawione zarzuty, mówi, iż toczy się postępowanie wyjaśniające i to określi dopiero co dalej.
Bobak mówi o „głupim zachowaniu” rzeszowskiej policji, biorąc pod uwagę kontekst międzynarodowy – po skandalu wywołanym zachowaniem posła Brauna, policja brutalnie zatrzymuje osobę, która przeciwko temu protestowała.
Bobak: „Policja wciąż jest w trybie »tłuczemy, kogo chcemy«. Oni wymagają głębokiego przeszkolenia, muszą wiedzieć, jakie manifestanci mają prawa”, podkreśla aktywista.
Zamierza złożyć skargę na nieprawidłowe zatrzymanie policji i będzie dochodził odszkodowania za zatrzymanie i szkody materialne, jakie poniósł.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze