0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

Byłaby to zadziwiająca zbieżność zdarzeń politycznych. Przecież właśnie od prostowania relacji polsko-izraelskich zaczynał w 2018 roku premierowanie Mateusz Morawiecki. Fatalna nowelizacja ustawy o IPN wywołała skandal międzynarodowy, a Morawiecki stracił pół roku na załagodzenie sytuacji. Braun doskonale znał tę sprawę, pisał o niej w 2018 roku między innymi w skrajnie prawicowym piśmie „Magna Polonia”. Popierał znowelizowaną ustawę. Międzynarodowe protesty tak komentował na Facebooku: „Poddańcza polityka kolejnych rządów RP doprowadziła do sytuacji, w której znaleźliśmy się obecnie. Liczne środowiska żydowskie protestują i domagają się skasowanie ustawy, która broni dobrego imienia Polski i Polaków”.

A teraz on sam wywołał sytuację, która może spowodować poważne problemy dyplomatyczne. I zrobił to w szczególnie wrażliwym momencie, nie tylko z perspektywy Polski, ale też ze względu na sytuację międzynarodową.

Jeśli sejmowy atak Brauna, przeprowadzony podczas oficjalnej uroczystości z udziałem Żydów, doprowadzi do konfliktu dyplomatycznego, jego skutki mogą być poważniejsze niż w 2018 roku.

Trwają przecież dwie wojny: w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Zajmowanie się przez Tuska Izraelem odciągnie jego uwagę nie tylko od spraw wewnętrznych, ale także od wspierania Ukraińców.

Braun prowokował nie pierwszy raz

Grzegorz Braun doskonale wiedział, co robi, biorąc do ręki gaśnicę i uruchamiając ją na sejmowym korytarzu. Prowokował nie po raz pierwszy, ale po raz pierwszy w dniu tak szczególnym – wyboru nowego rządu. Nie przejął się ogłoszonymi natychmiast przez marszałka Sejmu konsekwencjami: zabraniem uposażenia na trzy miesiące, diety poselskiej na pół roku oraz skierowaniem wniosku do prokuratury. Co prawda opuścił potem budynek Sejmu, ale był bardzo aktywny w sieci. Zrelacjonował tam wydarzenia według własnej interpretacji. Podawał dalej wspierające go tweety. Był pewny swego.

Natychmiast zaktywizowali się jego poplecznicy i współpracownicy. Popierali, wychwalali, a do swoich wpisów dodawali hashtag #MuremzaBraunem. Jego partia Konfederacja Korony Polskiej zamieszczała wpisy, aprobujące akcję w Sejmie (do tego często niemające nic wspólnego z faktami historycznymi).

Szczecińskie konto ugrupowania opublikowało na Twitterze wpis: „Poseł Grzegorz Braun w oczach mediów dopuścił się ciężkiej zbrodni – ośmielił się podnieść rękę na talmudyczny i satanistyczny kult, skrajnie wrogi Chrześcijaństwu. Ten kult usprawiedliwia mordowanie niewinnych Palestyńczyków (w tym Chrześcijan) przez syjonistów”.

Dodajmy dla porządku – ponad 90 proc. Palestyńczyków to wyznawcy islamu. Zaś judaizm na pewno nie jest „satanistycznym kultem”.

Zrzut ekranu tweeta Korony Szczecin
Zrzut ekranu tweeta Korony Szczecin

Pieniądze? To dla Brauna nie problem

Po ogłoszeniu nałożenia na Brauna sejmowych kar finansowych natychmiast ruszyły sieciowe zbiórki na wsparcie posła. To nie pierwsza taka sytuacja. Braun był wielokrotnie karany finansowo w poprzedniej kadencji Sejmu i kary te nie robiły na nim wrażenia. Być może dlatego, że zyskiwał wielokrotnie więcej – w 2021 roku zbiórka, założona na jego rzecz przez Fundację Osuchowa (podmiot powiązany z Braunem), zakończyła się wynikiem 509 tysięcy zł.

Co prawda, zrzutki zakładane 12 grudnia były blokowane, ale natychmiast pojawiały się kolejne. W chwili pisania tego tekstu, 13 grudnia rano, aktywna była już trzecia z kolei, założona przez wspomnianą już Fundację Osuchowa. Dwie zainaugurowane wcześniej były już nieaktywne.

Zrzut ekranu z portalu zrzutka.pl
Zrzut ekranu z portalu zrzutka.pl

Atak o znaczeniu międzynarodowym

Pozostałe środowiska polityczne gremialnie krytykowały atak Brauna. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie czekając nawet na wniosek Marszałka Sejmu, sama wszczęła postępowanie w tej sprawie.

Jednak powszechnie działanie Brauna oceniano przez pryzmat wydarzeń wewnętrznych: wyboru nowego premiera i rządu, zakłócenia debaty nad exposé oraz samej uroczystości chanukowej w Sejmie. Ewentualnie dodawano niszczenie międzynarodowego wizerunku Polski. PiS próbował też rozegrać sprawę na swoją korzyść, atakując marszałka Hołownię.

Przeczytaj także:

Spróbujmy jednak zobaczyć to, co się stało, w szerszej perspektywie. Aby ocenić realne skutki tego zajścia, trzeba osadzić je w kontekście międzynarodowym. Ten kontekst szkicował już w OKO.press Witold Głowacki. Pisał:

„Parlamentarzysta europejskiego kraju atakujący gaśnicą w gmachu parlamentu grupkę religijnych Żydów podczas jednego z najważniejszych judaistycznych obrzędów to temat, który podchwyci każde światowe medium. Ba, to temat, który spokojnie może »przykryć« zmianę władzy w Warszawie, zwłaszcza że mimo wszystko to Izrael i Strefa Gazy przyciągają dziś znacznie więcej skupionej uwagi świata niż wojna polsko-polska.

Właśnie w ten sposób w oczach części odbiorców globalnych mediów, Polska może jak za sprawą czarodziejskiej różki na dłuższą chwilę przestać być całkiem poważnym liderem europejskiego regionu, za to stać się jakąś posowiecką Krakozją czy Mordowią, w której szaleni antysemiccy parlamentarzyści urządzają sceny rodem z filmów o Boracie”.

Między Bidenem a Putinem

Przyjrzyjmy się temu jeszcze bliżej. Po pierwsze, Braun to nie jest zwykły polski parlamentarzysta, lecz radykalny działacz skrajnej prawicy.

Od lat utrzymuje kontakty z zagranicznymi politykami neofaszystowskimi (m.in. z Włoch i Słowacji), ale też wspiera narracja prokremlowskie i antyukraińskie.

Te jego działania opisywaliśmy w OKO.press wielokrotnie.

Po drugie, trwa wojna między Izraelem a Palestyną. To trudny konflikt. Światowe mocarstwa z jednej strony potępiają Hamas za terroryzm, z drugiej – potępiają Izrael za ataki na cywilów. Robią to także Stany Zjednoczone, coraz bardziej jednoznacznie. Niemal w tym samym czasie gdy Braun gaśnicą gasił świece chanukowe w polskim Sejmie, prezydent USA Joe Biden oświadczał, że izraelski premier Benjamin Netanjahu powinien zmienić swój „ekstremalny rząd”, ponieważ sprawia on, że państwo żydowskie traci międzynarodowe poparcie ze względu na śmierć tysięcy palestyńskich cywilów, którzy zginęli w atakach na Strefę Gazy.

Dwa dni wcześniej w oficjalnych komunikatach poinformowano, że premier Netanjahu odbył rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem. Co prawda izraelski polityk miał wyrazić swoje niezadowolenie ze stanowiska Rosji w ONZ, które było dla Izraela niekorzystne. Ale jednocześnie Kreml oświadczył, że obie strony pozostają w kontakcie, „wyrażają wzajemne zainteresowanie dalszą współpracą w zakresie ewakuacji obywateli rosyjskich z Izraela, a także uwolnienia Izraelczyków przetrzymywanych w Strefie Gazy”.

W co Braun wciąga Polskę?

Niewątpliwie trwa międzynarodowa próba sił w kontekście Bliskiego Wschodu i Izraela. Polska usiłuje zachować w tej sprawie pewną neutralność, jednocześnie krytykując Izrael za ataki na cywilów, ale też podtrzymując z tym państwem kontakty. Przy czym dla wszystkich zainteresowanych jest jasne, że Polska, jeśli zrezygnuje z neutralności, pójdzie drogą USA, a nie Putina.

W sam środek tej międzynarodowej gry nagle wpakował się poseł Grzegorz Braun. Prowokował nie po raz pierwszy, jest znany z kontrowersji. Raz już wyniósł choinkę z krakowskiego sądu, bo były na niej flagi UE oraz symbole LGBT, po czym wyrzucił ją do kosza. Podejmował też liczne kontrowersyjne, także w formie, „interwencje poselskie”.

Generalnie jego działania budziły oburzenie, ale i rozbawienie. Traktowano go trochę jak rodzimego, skandalizującego, ale jednak raczej niegroźnego klauna.

Wydaje się, że takie podejście było błędne, ale dominowało w przestrzeni publicznej.

Obecnie również można byłoby minimalizować znaczenie sejmowego zajścia, gdyby nie fakt, że już po kilku godzinach było o nim głośno na świecie. Reagowali oczywiście dyplomaci (na czele z ambasadorami Izraela i USA w Polsce), informowały o nim zachodnie media. Tweetowano na ten temat także w przestrzeni arabskojęzycznej, przekonując, że zachowanie Brauna to „odpowiedź na ludobójstwo popełnione w Gazie” przez Izraelczyków (cytat z tweeta Meem Magazine). Na Telegramie o incydencie poinformował Władimir Sołowjow, naczelny rosyjski propagandysta. Z krótkiego incydentu zrobiła się sprawa międzynarodowa.

Fala antysemickich komentarzy

Atak Brauna wywołał falę antysemickich wpisów w mediach społecznościowych. Były dosłownie pod każdym doniesieniem polskich mediów na temat sejmowego incydentu. Większość to były proste wpisy w stylu: „Brawo Grzegorz Braun!”. Przytoczę kilka innych, mimo ich nieakceptowalnego wydźwięku, by zobrazować reakcje. Pominę przy tym wpisy najbardziej radykalne w treści. Oto wybrane komentarze z Facebooka, fragmenty dyskusji pod postami największych polskich mediów (zachowano pisownię oryginalną):

  • „Dobry szmonces hahaha brawo Panie Braun jest Pan porządnym czlowiekiem, nie będą nam niemieckiezielonoteczowe nerzondy dyktować gdzie i kim jesteśmy!!! (…) Dość lewackiej rewolucji i propagandy!”.
  • „Chyba większym skandalem jest obchodzenie żydowskiego święta w polskim Sejmie”.
  • „Widać, że chanuka nie jest akceptowana przez polskie społeczeństwo to po co ona tam jest skoro budzi tak skrajne emocje i skoro większość polskiego społeczeństwa to są katolicy, a sejm reprezentuje Polaków którzy go wybrali. Brawa i wielki szacunek dla Pana posła Brauna”.
  • „Brawo panie Braun, wreszcie ktoś odważny mimo że troszkę Szalony… POLSKI SEJM to nie miejsce na żydowskie symbole religijne”.
  • „I bardzo dobrze zrobił. Kwestia dyskusyjna nad formą zgaszenia świec chanukowych. To jest polski sejm a nie żydowski Kneset. Chyba, że w rewanżu w Knesecie stanie bożonarodzeniowe drzewko a pod nim stajenka. I tyle w temacie antysemityzmu. Równowagi, tylko tyle potrzeba”.
  • „Tu jest Polska nie polin i nie Izrael!”.

11 tysięcy polubień

Jeszcze gorzej było na Twitterze. Braun osobiście poinformował tam o swoim wyczynie. „Nie może być miejsca na akty rasistowskiego, plemiennego, dzikiego, talmudycznego kultu na terenie Sejmu RP!” – napisał. Ten wpis w ciągu kilku godzin, do godz. 22:00 12 grudnia, zgromadził prawie dziewięć tysięcy polubień. 13 grudnia rano było już ich jedenaście tysięcy. A dołączony do wpisu filmik miał 711 tysięcy wyświetleń.

Zrzut ekranu tweeta Grzegorza Brauna
Zrzut ekranu, Twitter

Wśród lajkujących wpis były konta zupełnie nowe, założone w październiku i listopadzie 2023 roku; starsze, ale z minimalnymi poziomami dotychczasowej aktywności. Były także konta anglojęzyczne i arabskojęzyczne, konta z Azji, USA, Meksyku czy Argentyny. Wiele z nich retweetowało dziesiątki wpisów, wyrażających aprobatę dla Brauna.

Trudno ocenić, ile z nich to konta autentycznych użytkowników, ile zaś stanowią trolle czy boty. Jednak nawet szybka analiza pokazuje, że nie da się wszystkich tych polubień przypisać „rosyjskim trollom”, choć to byłoby najłatwiejsze. Ale poglądy Brauna podobają się części Polaków. W październikowych wyborach tylko w okręgu podkarpackim zdobył on 27 tysięcy głosów.

Antysemicka mowa nienawiści

Niewątpliwie od ataku Brauna mamy do czynienia ze wzmożeniem antysemickiej mowy nienawiści oraz powtarzaniem antysemickich teorii spiskowych w internecie. Na Twitterze nietrudno natknąć się na takie komentarze:

  • „żydzi to naziści XXI wieku zamknąć nazistów żydowskich w obozach”.
  • „Jak przestudiujemy historie to Żydzi byli w każdym zakątku świata, gdzie prędzej czy później byli wyrzucani ze względu na panoszenie się i uważanie się za najważniejszych. Nie dało się z nimi żyć. Teraz pokaż to co robią w Gazie, gdzie ginie tyle dzieci i to robi narod wybrany?”.
  • „Czas zgasić tego żydowskiego peta, który okupuje Polskę, od zamachu majowego 1926r – przez litewskiego żyda, agenta austriacko-pruskiego, podstawionego przez masonerię żydowską (chazarską). Prawdziwymi Żydami są Palestyńczycy – po DNA! Żydo-naziści to AszkeNAZI – fałszywi żydzi!”.
  • „Jeśli się boisz, już jesteś niewolnikiem. CHAD Grzegorz Braun vs semickie pachołki knejsejmu. Wodzu, prowadź.” (Wszędzie zachowano pisownię oryginalną)

Z kolei Piotr Korczarowski, założyciel kanału YouTube eMisjaTV, propagującego radykalne i prorosyjskie treści, komentował: „Zbiorowa histeria nad czynem Grzegorza Brauna doskonale obrazuje jak wielu jest w Polsce żydofili i żydostwa skrytego pod naszymi nazwiskami. Sam jednak czyn dowodzi tego, że JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA! #MuremzaBraunem Niech żyje bezkompromisowy i odważny poseł Grzegorz Braun”.

Zrzut ekranu tweeta Piotra Korczarowskiego
Zrzut ekranu, Twitter

Ambasador o oczekiwaniach wobec Polski

Ten wysyp antysemickich wpisów pojawił się dokładnie dwa dni po wywiadzie ambasadora Izraela w Polsce Yacova Livne dla Radia Zet. Dyplomata powiedział w nim: „W wielu krajach na świecie zaobserwowaliśmy wzrost antysemityzmu. Widzimy to w Europie Zachodniej, w Stanach Zjednoczonych, ale także w Polsce. Na głównych ulicach Warszawy widzieliśmy demonstracje zwolenników Hamasu, dżihadu i antysemityzmu. Ludzie wykrzykują hasła, które oznaczają zniszczenie państwa Izrael i oznaczają dokonanie drugiego Holocaustu.

Jest to coś całkowicie nie do przyjęcia. Wiele państw już tego zabroniło. Polska też powinna to zrobić. Bo w ostatecznym rozrachunku to jest to samo co antysemityzm. (…) Antysemityzm jest przede wszystkim problemem krajów, w których występuje, ponieważ jest objawem głębokiej choroby psychicznej. Jeśli w dzisiejszym społeczeństwie panuje antysemityzm, to pokazuje, że jest ono chore”.

Ambasador Livne mówił o tym nie po raz pierwszy. Jednak właśnie teraz jego słowa znalazły niemal natychmiastowe odzwierciedlenie.

Incydent w wykonaniu Brauna wyzwolił falę antysemickich wpisów w sieci. Stają się one realnymi dowodami na antysemickie poglądy części Polaków.

I wzmacniają argumentację przedstawicieli Izraela na rzecz wprowadzenia zakazu antyizraelskich i antysemickich wypowiedzi w Polsce (zakaz taki obowiązuje np. w Niemczech).

Jeśli rzeczywiście będą się tego domagać, to oczywiście skierują swoje żądania do nowego rządu Donalda Tuska.

Kłoda pod nogi Tuska

Przez prowokację Brauna rząd Tuska może rozpocząć swoje funkcjonowanie od międzynarodowego problemu z Izraelem. Wiele zależy tu od reakcji Izraela, która na razie jest dość spokojna. Jednak próbując zrozumieć motywacje, stojące za atakiem Brauna, przyjrzyjmy się scenariuszowi, w którym Izrael wykorzystuje tę sytuację oraz wzmożenie antysemickie w sieci do wyrażenia jednoznacznych oczekiwań wobec polskich władz.

Sprawiłoby to, że nowy rząd w swojej międzynarodowej aktywności nie koncentrowałby się na Ukrainie, lecz (przynajmniej chwilowo) na Izraelu. Zaś osiągnięcie porozumienia mogłoby wcale nie być proste.

Wprowadzenie postulowanego przez ambasadora zakazu wypowiedzi antyizraelskich w Polsce dałoby środowiskom radykalnym pretekst do kolejnych incydentów i manifestacji. Zaś z samym egzekwowaniem zakazu byłyby potężne problemy. Tusk i jego ministrowie, zamiast zajmować się strategicznymi potrzebami kraju i jego obywateli, musieliby zmagać się z radykałami, którzy zapewne w takiej sytuacji jeszcze chętniej demonstrowaliby swoje antysemickie poglądy. Natomiast niewprowadzenie zakazu, po zajściu w Sejmie i antysemickich wzmożeniu w sieci, mogłoby zaostrzyć relacje Polska-Izrael, i utrudnić sytuację międzynarodową Polski.

Zaskakująca zbieżność zdarzeń

Z podobną sytuacją mieliśmy już do czynienia kilka lat temu, dokładnie w styczniu 2018 roku. Koincydencja jest zaskakująca. Wtedy chodziło o nowelizację ustawy o IPN. Był to jeden z pierwszych istotnych projektów ustaw, którym zajmował się Mateusz Morawiecki po objęciu funkcji premiera w grudniu 2017 roku. Ten projekt okazał się potężnym problemem, wywołał skandal międzynarodowy, a premier przez kilka miesięcy zajmował się prostowaniem relacji polsko-izraelskich.

Czyżby w sejmowej akcji Brauna chodziło o to, by Tusk, tak samo jak Morawiecki, zaczął swoje rządy od konfliktu dyplomatycznego z Izraelem?

Przypomnijmy – znowelizowana wtedy ustawa wprowadziła nowy rodzaj przestępstwa. Zapisano w niej, że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisałby „Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu” odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za „zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką”, miałby być ukarany karą grzywny lub pozbawieniem wolności do trzech lat. Taka sama kara miałaby grozić za „rażące pomniejszanie rzeczywistych sprawców tych zbrodni”, nawet gdyby chodziło o działanie nieumyślne. Wywołały to ogromne protesty w Izraelu, ale i w wielu innych państwach. Polsce zarzucano cenzurowanie debaty na temat zbrodni popełnianych podczas II wojny światowej.

Antysemickie wzmożenie jak w 2018 roku

W czerwcu 2018 roku w „Analizie skutków noweli ustawy o IPN: wzmożenie antysemickie w debacie publicznej” Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich informowało: „Okres zaognionej dyskusji wokół ustawy o IPN oraz reakcji Izraela i środowisk żydowskich był czasem ewidentnego wzmożenia antysemickiego w debacie publicznej. W jej głównym nurcie znacznie częściej pojawiały się określenia, które wcześniej funkcjonowały jedynie na obrzeżach. Widać to wyraźnie w analizach portali społecznościowych, na których takie określenia jak „parchy”, „gudłaje”, „żydki” stosowane były pod koniec stycznia i na początku lutego 2018 roku wyraźnie częściej. Co więcej, po debacie o IPN zainteresowanie internautów tematyką żydowską czy izraelską wiąże się wyraźnie z nasileniem obecności antysemickiej mowy nienawiści”.

12 grudnia, po ataku Brauna w Sejmie, aktywność sieciowa zaczęła zmierzać w tym samym kierunku: gwałtownego wzmożenia antysemickiej mowy nienawiści w Polsce.

Jednocześnie znów mamy nowego premiera i nowy rząd. Tyle że teraz za granicą trwa wojna. Druga – na Bliskim Wschodzie. Każdy problem dyplomatyczny staje się poważniejszy niż te w roku 2018.

;
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze