Porozumienie wpisuje do unijnego porządku prawnego nadrzędny cel neutralności klimatycznej Unii w roku 2050, a także zwiększony cel redukcji emisji dwutlenku węgla do roku 2030.
Zgodnie z przyjętym porozumieniem, w ciągu 10 lat Unia obniży emisje o co najmniej 55 proc. w stosunku do roku 1990. Poprzedni cel wynosił „co najmniej 40 proc.”
Choć klimatyczne NGO-sy skrytykowały porozumienie jako za mało ambitne, UE jest pierwszym z największych światowych emitentów CO2 z wiążącym prawnie celem neutralności klimatycznej.
Z pewnością szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen pochwali się tym na rozpoczynającym się dziś szczycie klimatycznym prezydenta USA Joe Bidena.
„Bardzo cieszymy się z dzisiejszego wstępnego porozumienia. Europejskie prawo klimatyczne będzie wyznaczać ramy dla wszystkich unijnych przepisów w tej dziedzinie przez kolejne 30 lat. UE jest zdecydowana osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r.
i dziś możemy z dumą powiedzieć, że sformułowaliśmy ostatecznie ambitny cel klimatyczny przy powszechnym poparciu” – powiedział cytowany w komunikacie Rady UE João Pedro Matos Fernandes, portugalski minister środowiska i działań klimatycznych (na zdjęciu).
„Dzisiejsze porozumienie jest mocnym sygnałem dla świata – tuż przed klimatycznym szczytem przywódców [pod egidą Bidena] zaplanowanym na 22 kwietnia – i toruje Komisji drogę do zaproponowania w czerwcu szczegółowego pakietu klimatycznego” – dodał Fernandes.
Nowy cel redukcyjny na rok 2030 to jednak znacznie mniej niż chciał Parlament Europejski, który dążył do redukcji o 60 proc. względem roku 1990.
Pędzimy ku katastrofie
Porozumienie zostaje osiągnięte w okresie przyspieszenia światowej polityki klimatycznej w kontekście kolejnych doniesień ze świata nauki o trwale postępującym wzroście temperatury Ziemi.
Światowe spowolnienie gospodarcze wywołane przez pandemię koronawirusa nie zmniejszyło działania głównych czynników zmian klimatycznych. Globalne ocieplenie postępuje, jak postępowało, a wraz z nim coraz silniej odczuwamy jego skutki.
To główne wnioski z dorocznego raportu o stanie klimatu („State of the climate”), opublikowanego w poniedziałek przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO). Omawiamy go w tym tekście.
Neutralność klimatyczna jako cel na rok 2050 ma być osiągnięta przez UE jako całość, nie na szczeblu poszczególnych krajów, to skutek sprzeciwu rządu PiS. Polska chce osiągnąć podobne poziomy redukcji emisji z opóźnieniem, ze względu na olbrzymie koszty transformacji polskiej energetyki w blisko 70 proc. produkującej prąd z węgla kamiennego i brunatnego.
Polska pozostaje jedynym państwem członkowskim, który sprzeciwia się celowi neutralności klimatycznej na poziomie krajowym. Skutkuje to obcięciem o połowę kwoty 3,5 mld euro przeznaczonych na tzw. sprawiedliwą transformację.
To program wsparcia regionów zależnych od wydobycia węgla w przestawieniu na gospodarkę opartą na czystych technologiach tak, by utrzymać i stworzyć jak najwięcej miejsc pracy.
Co ustalono
“Tuż przed szczytem klimatycznym prezydenta Bidena Unia pokazuje, że nie zwalnia tempa starań o ochronę klimatu i konsekwentnie realizuje zobowiązania. Ten sygnał powinna również odczytać Polska, bo przyjęcie prawa klimatycznego będzie miało także praktyczne konsekwencje. Np. zmieni kontekst, w którym Polska będzie negocjować z Komisją Europejską zgodę na utrzymywania przy życiu węglowej energetyki” – ocenia Izabela Zygmunt, analityczka ds. energii i klimatu think-tanku WiseEuropa.
Unijni negocjatorzy uzgodnili także, że w razie konieczności Komisja Europejska zaproponuje pośredni cel klimatyczny na 2040 r. najpóźniej sześć miesięcy po pierwszej globalnej weryfikacji [ambicji klimatycznych] przeprowadzonej w ramach porozumienia paryskiego.
KE opublikuje też prognozowany, orientacyjny „budżet emisyjny” UE na lata 2030–2050 wraz z metodologią. Budżet ten to orientacyjna całkowita ilość emisji netto gazów cieplarnianych, które najprawdopodobniej zostaną wyemitowane w tym okresie bez ryzyka niedotrzymania przez Unię zobowiązań wynikających z porozumienia paryskiego.
Innym elementem wstępnego porozumienia jest ustanowienie europejskiego naukowego komitetu doradczego ds. zmiany klimatu. Zasiadałoby w nim 15 wysokich rangą naukowców bądź naukowczyń różnych narodowości, przy czym nie więcej niż dwie osoby z tego samego państwa członkowskiego. Ich kadencja trwałaby cztery lata.
Komitet doradczy miałby m.in. zapewniać doradztwo naukowe i dostarczać sprawozdań w zakresie celów klimatycznych, orientacyjnych budżetów emisyjnych oraz ich spójności z europejskim prawem klimatycznych i międzynarodowymi zobowiązaniami UE wynikającymi z porozumienia paryskiego.
Wstępne porozumienie wytycza też ewentualny cel, zgodnie z którym UE miałaby dążyć do osiągnięcia negatywnych emisji po 2050 r. Porozumienie będą jeszcze musiały zatwierdzić Rada UE (szefowie państw i rządów) i Parlament, zanim będzie można uruchomić formalną procedurę jego przyjmowania.
Za mało ambitnie?
Pozarządowe organizacje proklimatyczne krytykują porozumienie za niewystarczające ambicje. „Wynik negocjacji w sprawie prawa klimatycznego nie przyniesie nam żadnych dodatkowych redukcji emisji ponad to, co uzgodniła już UE” – powiedział Wendel Trio, dyrektor Climate Action Network (CAN) Europe.
„[Uzgodniony cel] nie jest zgodny z celem porozumienia paryskiego, by ograniczyć wzrost temperatury do 1,5°C. Europejscy decydenci stracili historyczną okazję, by odpowiednio zająć się kryzysem klimatycznym. To prawo klimatyczne to nic innego jak nowe opakowanie tego, co już znamy, uzgodnione w pośpiechu, by wnieść coś na szczyt przywódców zorganizowany przez USA. Zdecydowanie nie pomoże UE przewodzić globalnym wysiłkom na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym” – dodaje Trio.
Niemniej – uważa Izabela Zygmunt – „porozumienie oznacza, że unijny cel klimatyczny na 2030 r., co do którego już wcześniej istniała polityczna zgoda, teraz staje się prawnym zobowiązaniem. Wiemy też dokładniej, jak należy rozumieć redukcję o <<co najmniej 55 proc. netto>> i jakimi środkami Unia zamierza ten cel zrealizować”.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Skoro w Chinach jest tak fajnie, proponuję ci już dziś zapisać się w Instytucie Konfucjusza (masz do wyboru uniwerki w Poznaniu, Gdańsku, Wrocławiu i Jagiellonkę, ewentualnie polibudę w Opolu) na kurs mandaryńskiego, a potem wystąpić o obywatelstwo Chińskiej Republiki Ludowej. Resztę życia spędzisz w raju na Ziemi bez wyimaginowanych problemów – i szczerze życzę Ci sukcesu na tej drodze.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Tak. Na przykład znakomita opieka zdrowotna dla nomenklatury partii dzięki zapewnieniu dużej liczby organów do transplantacji dostarczanych przez obozy zagłady dla Ujgurów oraz system punktów.
Obawiam się, że towarzysz Kolba, gdyby zdecydował się na przeniesienie do krainy postępu, szybko dowiedział się paru oczywistości:
1) nie jest Chińczykiem Han.
2) nie należy do aparatu partii.
3) jedna z jego nerek jest już zarezerwowana, więc ma się zdrowo odżywiać, co akurat jest bardzo trudne, gdy je się sztuczne jajka z fabryki jajek.
4) jako człowiek nie znający dobrze obyczajów oraz o zbyt bladym kolorze skóry, ma mało punktów socjalnych w systemie, co uniemożliwia mu wchodzenie do sklepów spożywczych i prawdopodobnie wymusi szybszą realizację opcji nerkowej przez potrzebującego klienta.
Za to zanieczyszczenie powietrza w Chinach doprowadziło do zwiększonej ilości zgonów na covid w Wuhan i na to są już badania… Podobnie było we Włoszech. A gospodarka może korzystać z zupełnie innych źródeł energii. Wystarczy myśleć nie tylko o sobie, ale na przykład o pokoleniu za pół wieku.
A ten Pan na zdjęciu wygląda jakby nigdy nie jadł kotletów i jeździł na rowerze!
Pozory mylą.
O granicy powietrznej nie słyszeli. Przecież niebo nad Bełchatowem jest odgrodzone. Emisja narodowa jest. Jak wszystko w Polsce. Jak puszcza Amazońska w Brazylii – narodowa brazylijska. No.