0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

9 kwietnia 2020 premier Mateusz Morawiecki na wspólnej konferencji z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim i ministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim poinformował o przedłużeniu wszystkich restrykcji związanych z walką z epidemią koronawirusa do 19 kwietnia.

Wciąż obowiązują zasady dotyczące m.in. specjalnych godzin zakupowych dla seniorów, zamknięcia parków, bulwarów, galerii handlowych czy restauracji. Do 26 kwietnia zamknięte będą placówki oświatowo-wychowawcze - żłobki, przedszkola i szkoły i wstrzymany ruch lotniczy. Za to do odwołania obowiązuje zakaz organizacji imprez masowych.

Nową restrykcją, która wejdzie w życie w czwartek, 16 kwietnia, jest obowiązek zakrywania nosa i ust w przestrzeni publicznej.

O tym, w jakim stopniu taki obowiązek jest uzasadniony w świetle obecnego konsensusu naukowego, napiszemy wkrótce w OKO.press.

Premier Mateusz Morawiecki apelował też, by święta spędzić w "najbliższym gronie rodzinnym". I straszył, że gdybyśmy "w tym szczególnym dla większości Polek i Polaków czasie" zaczęli się masowo odwiedzać, za kilka tygodni liczba wykrytych zakażeń mogłaby wzrosnąć nawet o 50 tys.

Za to po świętach rząd ma przedstawić "plan pewnego powrotu do nowej rzeczywistości gospodarczej", co można czytać jako pierwszą zapowiedź otwarcia.

Przeczytaj także:

Lepiej późno niż później, czyli kiedy?

Na informację o terminach egzaminów od miesiąca w napięciu czekało 350 tys. uczniów klas ósmych i 250 tys. tegorocznych maturzystów. Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że zostaną one przełożone, a o nowym terminie uczniowie dowiedzą się co najmniej trzy tygodnie wcześniej. Sugerował, że

nie odbędą się wcześniej niż "w czerwcu, drugiej połowie czerwca".

Minister edukacji Dariusz Piontkowski potwierdził, że rząd przekłada egzaminy na "inny czas" i pierwszy raz bezpośrednio zwrócił się do uczniów. "Kochani, wiemy, że macie ogromny stres, że nie wiecie kiedy egzamin się odbędzie, nie wiecie jak się przygotować, my też się do tego przygotowujemy" — mówił nieco enigmatycznie szef MEN.

I polecił uczniom, by ten "dodatkowy czas" wykorzystali na przygotowania.

Do uczniów, rodziców i nauczycieli z podziękowaniami i prośbą o wyrozumiałość zwrócił się też premier Mateusz Morawiecki. "Ta sytuacja wszystkich nas zaskoczyła. Bądźmy cierpliwi i wyrozumiali".

Słusznie, ale nie odważnie

Co dalej? Uczniom, rodzicom i nauczycielom odpadł stres związany z możliwością organizacji egzaminów w szczycie epidemii - szkoda, że ministerstwo nie podjęło oczywistej decyzji wcześniej i tak długo brnęło w absurd terminowych egzaminów.

Niepewność jednak pozostała.

Część ekspertów edukacyjnych, a także Związek Nauczycielstwa Polskiego postulowali, by egzamin ósmoklasisty całkowicie odwołać, a tegoroczną rekrutację do szkół średnich oprzeć o konkurs świadectw.

Oczywiście, żeby oceny były wymierne i sprawiedliwie, uczniowie musieliby mieć możliwość ich poprawy, choćby zdalnej. Jednak ministerstwo nie zdecydowało się na tak odważny krok. Dlaczego?

Bo musiałoby zaprzeczyć modelowi edukacji w Polsce, który jest silnie podporządkowany rygorowi egzaminów i selekcji.

Niepewni są też maturzyści. Czerwiec to tylko termin orientacyjny, a dla wielu z nich - jak mówiła OKO.press Wiktoria, uczennica poznańskiego liceum - najtrudniejsze jest rozplanowanie pracy i zawieszenie.

Związek Nauczycielstwa Polskiego, po konsultacjach z władzami uczelni wyższej, postulował, by egzaminy odbyły się w sierpniu lub we wrześniu, a rekrutacja na studia w całości została przełożona na jesień.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze