0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.plJacek Marczewski / A...

Młode ryby w Wiśle i Narwi giną milionami. Do katastrofy dochodzi co roku, regularnie i legalnie. A winę za ich śmierć ponoszą elektrownie. Do takich wniosków doszli naukowcy z Pracowni Ekspertyz i Badań Ichtiologicznych PEBI, którzy razem z Pracownią na Rzecz Wszystkich Istot i Towarzystwem na Rzecz Ziemi badają ichtioplankton (czyli ikrę, larwy i narybek) w wodach, z których korzystają elektrownie węglowe. W swoim najnowszym raporcie przyjrzeli się trzem jednostkom:

  • Elektrowni Połaniec - elektrowni węglowej, należącej do państwowej spółki Enea. Znajduje się w miejscowości Połaniec w woj. świętokrzyskim. Składa się z siedmiu bloków i łącznej mocy ok. 1900 MW. Może pobierać z Wisły do 60 m3 na sekundę. W latach 2015–2020 pobrała łącznie 7,38 mld m3 wód do systemów chłodzenia.
  • Elektrowni Kozienice - największej polskiej elektrowni na węgiel kamienny, która również należy do spółki Enea. Znajduje się w Świerżach Górnych koło Kozienic w woj. mazowieckim. Ma 11 bloków o łącznej mocy osiągalnej ponad 4 tys. MW. Enea podaje, że w Kozienicach produkuje się 13 proc. całej zużywanej w Polsce energii. W otwartym systemie chłodzenia pracuje 10 z 11 bloków. Może pobierać z Wisły do 100 m3 wody na sekundę. To połowa wartości przepływu Wisły w Warszawie 24 sierpnia 2022 - podają autorzy raportu. W latach 2015–2020 elektrownia pobrała łącznie 9,74 mld m3 wód do systemów chłodzenia, o ponad 1 mld więcej, niż wyniósł pobór wody na potrzeby całej krajowej gospodarki w 2020 roku.
  • Elektrowni Ostrołęka B - również węglowej, podlegającej spółce Energa. To znacznie mniejsza elektrownia niż dwie pozostałe - jej moc osiągalna to 681 MW. Do chłodzenia bloków pobierana jest woda z Narwi. W latach 2015–2020 pobrała łącznie 2,20 mld m3 wód na systemów chłodzenia. To 37 proc. poboru wody na potrzeby całej krajowej gospodarki w 2020 roku.

Jak wyjaśniają naukowcy, 12 polskich elektrowni pobiera rocznie ok. 6 mld m3 wody, z czego 53 proc. trafia do trzech wyżej wymienionych miejsc.

Przeczytaj także:

Rzeka chłodzi bloki

Istnieją trzy systemy chłodzenia - otwarty, zamknięty (recyrkulacyjny) lub kombinowany. Pierwszy typ jest dla środowiska najbardziej szkodliwy i może wymagać nawet 100 razy więcej wody niż obiekty z układem zamkniętym. System otwarty polega na pobraniu wody bezpośrednio z rzeki, schłodzeniu nią kondensatora i wypuszczeniu podgrzanej wody z powrotem do rzeki. "Statystyczna elektrownia o mocy 500 MW z otwartym systemem chłodzenia potrzebuje co 3 minuty jednego basenu olimpijskiego wody" - informuje Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot.

"Wraz z wodą do systemów chłodzenia przedostają się miliony organizmów wodnych, które ulegają unicestwieniu. Zassanie ichtioplanktonu kończy się ich śmiercią w urządzeniach w wyniku urazów mechanicznych, szoku termicznego i ciśnieniowego" - czytamy w raporcie.

Gatunki chronione giną przez elektrownie

"Nasze najnowsze badania pokazują, że w elektrowniach z otwartym systemem chłodzenia może ginąć nawet ⅓ ichtioplanktonu. To szokujące dane, ponieważ o sukcesie lub porażce populacji ryb pod względem liczebności w dużej mierze decydują pierwsze tygodnie ich życia, kiedy są narażone na największą śmiertelność właśnie w trakcie swobodnego dryfu w dół rzek" - komentuje ichtiolog, prof. Tomasz Mikołajczyk z Pracowni Ekspertyz i Badań Ichtiologicznych PEBI.

Żeby zbadać skalę strat, naukowcy montowali w rzekach specjalne pułapki, a także korzystali z sieci i specjalnych urządzeń do elektropołowu. Dzięki temu mogli nie tylko wyliczyć, ile ryb zginęło, ale także jakich gatunków dotyczy problem. W okolicy Elektrowni Połaniec naukowcy wyławiali małe ryby, znieczulali je, a po identyfikacji gatunku wypuszczali do wody. Wszystko przeprowadzali w taki sposób, żeby nie zaszkodzić osobnikom, które wciąż żyją w rzece.

Z wyników ich badań wynika, że przez działanie trzech sprawdzanych elektrowni giną ryby należące do 10 gatunków znajdujących się pod ochroną ścisłą lub częściową. To m.in. śliz, świnka, koza bałtycka i różanka.

Elektrownia Kozienice i 70 mln osobników

Wisłę w okolicy Elektrowni Kozienice naukowcy badali w 2021 roku. Okazuje się, że w okresie dryfu larw ryb, czyli od kwietnia do lipca, w rzece zginęło nawet 70 mln osobników z 27 gatunków. "Obliczenia wskazują, że w czerwcu i w lipcu [2021] wraz z wodą chłodniczą Elektrownia Kozienice zassała i unicestwiła odpowiednio ok. 21,98 proc. i 26,12 proc. ogólnej liczby larw dryfujących Wisłą".

Wcześniej naukowcy przeprowadzili podobne badania w 2018 i 2019 roku. Oszacowali, że od kwietnia do lipca 2018 w urządzeniach chłodzących Elektrownię Kozienice zginęło blisko 64,3 mln larw ryb i wczesnego narybku. W tym samym okresie w 2019 roku – co najmniej 234,5 mln. Różnice w liczbach wynikają z różnic w stanie wód w tych okresach. W 2019 roku doszło do wezbrania.

Naukowcy sprawdzili również, jaki jest zasięg oddziaływania elektrowni na rzekę. W przypadku Kozienic jest to od 9 do 67 km.

Połaniec bije rekordy

Elektrownia Połaniec, której otoczenie naukowcy zbadali po raz pierwszy, przyczyniła się do śmierci nawet 24,8 mln larw i wczesnych form narybkowych w 2020 roku. Natomiast w 2021 roku liczbę unicestwionych larw oszacowano na 93,9 mln osobników z 22 gatunków. Chodzi - ponownie - o okres od kwietnia do lipca.

Autorzy raportu wyjaśniają, że w 2020 wiosna była wyjątkowo zimna i sucha. Temperatura wody Wisły, aż do końca maja, utrzymywała się na poziomie zbyt niskim, aby do tarła mogła przystąpić większość gatunków ryb wiślanych.

Zasięg oddziaływania elektrowni na rzekę naukowcy szacują na 12-84 km.

19,2 mln ryb

System chłodzący zainstalowany w Ostrołęce B unicestwił w 2021 roku ok. 19,2 mln osobników ryb należących do ok. 20 gatunków. To znacznie mniejsza elektrownia od tych w Kozienicach i Połańcu, dlatego też straty są o wiele mniejsze. Wciąż jednak - znaczące.

W czerwcu i w lipcu wraz z wodą chłodniczą Elektrownia Ostrołęka B zassała i unicestwiła odpowiednio ok. 31,86 proc. i 17,62 proc. ogólnej liczby larw dryfujących Narwią - czytamy w raporcie. Podczas poprzednich badań wykazano, że w 2019 roku, od kwietnia do lipca, Ostrołęka B przyczyniła się do śmierci 37 mln osobników.

Zasięg oddziaływania elektrowni to od 10 do 74 km poniżej i powyżej ujęcia wód chłodniczych.

Kruche ekosystemy rzek

"W przeciwieństwie do katastrofy ekologicznej na Odrze, dewastacji rzek i dramatu ryb spowodowanych działalnością elektrowni termicznych nie widać gołym okiem. Nie jest to jednak powód, by ignorować niszczycielski wpływ elektrowni termicznych. Katastrofa na Odrze pokazała nam jak kruche w istocie są rzeczne ekosystemy" - mówi współautor raportu Robert Wawręty z Towarzystwa na rzecz Ziemi. "Problemy otwartych systemów chłodzenia elektrowni nakładają się na negatywne skutki postępującej degradacji środowiska i zmian klimatycznych. Możemy przejściowo wprowadzić doraźne rozwiązania minimalizujące szkody, jak chociażby wykorzystanie zamkniętych systemów chłodzenia. Jednak realnie sytuację rzek zmieni dopiero całkowite odejście od wodochłonnych technologii produkcji energii opartych o paliwa kopalne" - dodaje.

Autorzy raportu podkreślają również, że od 15 kwietnia do 31 lipca pobór wód przez elektrownie powinien być pilnie ograniczony. Sugerują również obciążenie operatorów elektrowni kosztami za powodowanie strat w ichtiofaunie.

Robert Wawręty podkreśla, że obecnie budowane czy planowane gazowe elektrownie Dolna Odra i Kozienice mają wykorzystywać istniejące otwarte układy chłodzące. "To skandal" - komentuje i dodaje: "Rzeki potrzebują też szeregu systemowych zmian, w tym obowiązkowego monitoringu jakości wód powierzchniowych, ich temperatury i zmian zachodzących wśród organizmów wodnych".

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze