Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
Martyna Wojciechowska - szefowa departamentu komunikacji i zaufana prezesa NBP Adama Glapińskiego - do wiosny 2018 r. była też radną Mazowsza. Zrezygnowała z mandatu w ostatnim dniu składania oświadczeń majątkowych za 2017 r. Tak uniknęła ujawnienia swych zarobków: miesięcznie nawet kilkadziesiąt tys. zł z NBP i 11 tys. zł z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego
Wojciechowska - rusycystka i promotorka jazzu (sylwetka na końcu tekstu) - jest jedną z najbliższych współpracownic Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego. Latem 2016 roku, krótko po tym jak sam objął funkcję, Glapiński powołał ją na dyrektorkę Departamentu Komunikacji i Promocji NBP. Rok później delegował ją także, jako przedstawicielkę NBP, do rady Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG).
O Martynie Wojciechowskiej (wcześniej: Wojciechowskiej-Tsobekhnia) zrobiło się po raz pierwszy głośno wiosną 2018 roku.
14 kwietnia 2018 roku młodzi działacze PSL rozpoczęli w mediach społecznościowych akcję informacyjną #samiswoi. Moment nie był przypadkowy: tego dnia odbywała się konwencja PiS i Zjednoczonej Prawicy, która miała zatrzeć fatalne wrażenie po aferze z nagrodami dla członków rządu Beaty Szydło.
Podczas konwencji Jarosław Kaczyński przekonywał, że „do polityki nie idzie się dla pieniędzy”. „Nie działamy dla siebie, działamy dla Polaków” - zaklinał rzeczywistość.
W tym czasie młodzi ludowcy publikowali na Twitterze grafiki ze zdjęciami samorządowców PiS, którzy pracują w państwowych instytucjach lub spółkach. Podawali ich zarobki w 2016 roku (nie było jeszcze oświadczeń majątkowych samorządowców za 2017 rok).
„Martyna Wojciechowska radna PiS z Mazowsza przytuliła 392 tys. złotych z Narodowego Banku Polskiego” - pisali.
Rzeczywiście z oświadczenia majątkowego Wojciechowskiej za 2016 rok wynika, że z tytułu „umowy o pracę” zarobiła wówczas 392.390 złotych. Do tego 30.071 złotych diety radej.
Oświadczenie nie dawało jednak pełnego obrazu dochodów Wojciechowskiej jako dyrektorki departamentu w NBP i członkini rady BFG (dyrektorką została bowiem w drugiej połowie 2016 roku, a do rady weszła w drugiej połowie 2017 roku).
Dopiero ujawnienie kolejnej deklaracji - za 2017 rok - mogłoby być szokiem dla opinii publicznej. Tego oświadczenia jednak Wojciechowska nie złożyła.
Zamiast tego, 30 kwietnia 2018 roku - ostatniego dnia, w którym radni mieli obowiązek złożyć oświadczenia majątkowe za 2017 rok - przedstawiła przewodniczącemu sejmiku oświadczenie o zrzeczeniu się mandatu radnej.
Jak informuje rzeczniczka prasowa sejmiku Marta Milewska, 7 maja 2018 roku przewodniczący pisemnie wezwał Wojciechowską do złożenia oświadczenia majątkowego. Ale dzień później otrzymał od komisarza wyborczego informację o wygaszeniu mandatu Wojciechowskiej i nie mógł już wyegzekwować złożenia oświadczenia.
Według ustaleń OKO.press, Wojciechowska nie przedstawiła także, wymaganego prawem, oświadczenia o stanie majątkowym na koniec okresu sprawowania funkcji radnej. Ale - co ciekawe, choć złamała prawo - nie grożą jej za to żadne sankcje.
Jak informuje Temistokles Brodowski, rzecznik CBA (które kontroluje oświadczenia majątkowe osób publicznych), zgodnie ustawą o samorządzie województwa, jedyną sankcją za niezłożenie oświadczenia rocznego jest utrata mandatu radnego. A skoro Wojciechowska sama z niego zrezygnowała - nie poniesie żadnych konsekwencji. Za niezłożenie oświadczenia na koniec kadencji prawo w ogóle nie przewiduje żadnych sankcji.
Martyna Wojciechowska nie odpowiedziała nam, dlaczego na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi zrezygnowała z mandatu radnej i dlaczego nie złożyła oświadczeń majątkowych.
Wróćmy do wynagrodzenia Wojciechowskiej. Jak już wspomnieliśmy, oświadczenie majątkowe z 2016 nie daje pełnego obrazu jej zarobków jako dyrektorki departamentu NBP. Dlaczego?
Bo Wojciechowska nie zarabiała przez cały 2016 rok tyle samo. Szefową Departamentu Komunikacji i Promocji została w sierpniu 2016 roku i prawdopodobnie dopiero wówczas jej zarobki poszybowały w górę. Jeszcze wiosną 2016 roku była głównym specjalistą w Departamencie Wydawnictw i Edukacji NBP. W 2015 roku zarabiała tam średnio 9,5 tys. złotych miesięcznie.
Jak wyliczyła „Gazeta Wyborcza”, jeśli tyle samo zarabiała od stycznia do lipca 2016 roku, to po objęciu funkcji dyrektorki departamentu, od sierpnia do grudnia 2016 musiała zarabiać średnio około 65 tys. złotych miesięcznie (wraz ze wszystkimi dodatkami).
Czy wysokie wynagrodzenie Wojciechowskiej w 2016 roku wynikało z jakiś przyznanych jej wówczas nagród lub innych szczególnych okoliczności? Czy podobnie kształtowały się jej zarobki w 2017 i 2018 roku?
Na odpowiedzi NBP w tej sprawie czekaliśmy ponad miesiąc. Gdy dzwoniliśmy do biura prasowego (które podlega departamentowi Wojciechowskiej) od przerażonych pracowników słyszeliśmy tylko, że pamiętają o naszych pytaniach, przypominają przełożonym, ale nic więcej zrobić nie mogą.
Reakcji doczekaliśmy się dopiero, gdy poinformowaliśmy NBP, że zamierzamy złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez osoby odpowiedzialne za udzielanie informacji wykroczenia polegającego na utrudnianiu krytyki prasowej.
Biuro prasowe NBP odpisało nam wówczas, że „informacje dotyczące zatrudnienia w NBP osoby, która nie pełni funkcji publicznej, nie mają charakteru informacji publicznej, a tym samym nie podlegają udostępnieniu.”
Zapewniło jednak, że wynagrodzenie „jest ustalane na podstawie regulaminu wynagradzania obowiązującego pracowników NBP, adekwatnie do zajmowanego stanowiska, z uwzględnieniem poziomu płac w sektorze bankowym”.
NBP nie jest jednak jedynym źródłem dochodów Martyny Wojciechowskiej. W połowie 2017 prezes Adam Glapiński delegował ją także jako przedstawicielkę NBP do rady Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Według sprawozdania BFG, funkcję zaczęła pełnić 26 lipca 2017 roku.
Ile zarabia? "Zasady wynagradzania członków Rady Funduszu reguluje rozporządzenie Ministra Rozwoju i Finansów (...) w sprawie maksymalnej wysokości miesięcznego wynagrodzenia członków Rady Bankowego Funduszu Gwarancyjnego" - informuje nas Krzysztof Nędzyński z biura zarządu BFG.
Zgodnie z tym rozporządzeniem, członkom rady BFG w 2017 roku przysługiwało miesięcznie:
Jak informuje BFG, od lipca do grudnia 2017 roku odbyło się osiem posiedzeń rady (co miesiąc jedno; w październiku trzy). Martyna Wojciechowska uczestniczyła we wszystkich. Co miesiąc otrzymywała więc z Funduszu 11.009 złotych.
W 2018 roku dochody wzrosły
Według BFG, przez cały rok odbyło się 13 posiedzeń rady (co miesiąc jedno, w listopadzie dwa). I znów Martyna Wojciechowska nie opuściła żadnego. Dostawała więc miesięcznie z Funduszu 11.849 złotych.
To niemałe kwoty, ale w radzie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego powinny zasiadać osoby, które mają wysokie kompetencje i doświadczenie w dziedzinie ekonomii oraz finansów.
BFG to bowiem instytucja o ogromnym znaczeniu dla instytucji finansowych i stabilności polskiego systemu finansowego.
Jest swego rodzaju ubezpieczalnią dla banków i od kilku lat również dla spółdzielczych kas oszczędnościowo - kredytowych (SKOK). Wpłacają one do BFG składki, a w przypadku upadłości któregoś z banków lub SKOKów, Fundusz musi wypłacić ich klientom gwarantowaną sumę oszczędności (obecnie do 100 tys. euro).
W listopadzie 2018 roku portal money.pl i "Gazeta Wyborcza" napisały, że prezes Glapiński chciał powierzyć Martynie Wojciechowskiej jeszcze poważniejszą misję - członka zarządu Narodowego Banku Polskiego. Miał już nawet prowadzić w tej sprawie rozmowy z przedstawicielami władz państwowych.
Czy wykształcenie i doświadczenie zawodowe Wojciechowskiej uzasadniają objęcie przez nią funkcji w radzie BFG i przymierzanie jej do posady członka zarządu NBP?
Wojciechowska ma 38 lat. Ukończyła filologię rosyjsko - ukraińską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i podyplomowe dziennikarstwo.
Od lat związana jest z Prawem i Sprawiedliwością. Zgłosiła się do poznańskiego biura PiS w 2004 roku, gdy partia szukała obserwatorów na wybory prezydenckie na Ukrainie.
W II turze wyborów, powtórzonej po masowych demonstracjach i wyroku Sądu Najwyższego, walczyli wówczas Wiktor Juszczenko i Wiktor Janukowycz. Pomysłodawcą i koordynatorem akcji był wiceprezes PiS Adam Lipiński.
Wojciechowska musiała się sprawdzić w akcji, bo w 2005 roku była już kandydatką PiS w wyborach do Sejmu (z okręgu kaliskiego). Na stronie internetowej PiS można było wówczas przeczytać, że Wojciechowska jest:
Później dwukrotnie: w 2010 i 2014 roku - kandydując z list wyborczych PiS - została radną sejmiku mazowieckiego.
A jakie jest jej doświadczenie zawodowe?
W 2005 roku Wojciechowska pisała o sobie, że jest dziennikarką czasopisma "Jazz Forum".
Od 2007 roku do dziś nieprzerwanie kieruje (najpierw jako dyrektorka, później prezeska) Fundacją Jazz Jamboree, która gromadzi pieniądze na organizację i promocję wydarzeń kulturalnych - przede wszystkim festiwali Jazz Jamboree.
Za poprzednich rządów PiS, Wojciechowska została asystentką ówczesnego szefa rady nadzorczej Telewizji Polskiej - Sławomira Skrzypka. W 2007 roku, gdy Skrzypek został prezesem NBP, Wojciechowska przeszła za nim do banku centralnego. Pracowała w gabinecie prezesa.
Jak wynika z oświadczeń majątkowych, które składała jako radna, po śmierci Skrzypka w katastrofie smoleńskiej, była m.in. starszym specjalistą w Departamencie Zagranicznym, a potem starszym i głównym specjalistą w Departamencie Edukacji i Wydawnictw NBP. Jej kariera nabrała rozpędu, gdy latem 2016 roku prezesem NBP został Adam Glapiński.
Jak relacjonowały media, jej działania wykraczają poza obowiązki i kompetencje szefowej Departamentu Komunikacji i Promocji, którą została w sierpniu 2016 roku.
„Żadne spotkanie prezesa, czy to wewnętrzne czy zewnętrzne, nie odbędzie się bez jej udziału. Zdarza się, że członkowie zarządu czekają przed gabinetem, aż ta łaskawie otworzy drzwi” - pisał portal money.pl. I cytował informatora, który pracował z Wojciechowską:
„Zarówno finanse, jak i kadry są w jej rękach. Żadna zmiana nie odbędzie się bez jej wiedzy i zgody”.
Według money.pl i innych mediów, prezes Glapiński "nie rusza się nigdzie" bez swojej "obstawy" czyli właśnie Martyny Wojciechowskiej i szefowej swojego gabinetu - Kamili Sukiennik. Które - zwłaszcza w ostatnim czasie, po wybuchu afery KNF - pilnują go i bronią dziennikarzom dostępu do niego.
Jak relacjonował reporter RMF Patryk Michalski, Wojciechowska towarzyszyła Glapińskiemu nawet podczas opłatkowego spotkania PiS w Sejmie. ”Prezes NBP na spotkaniu wigilijnym PiS-u w towarzystwie popularnej ostatnio swojej asystentki, która jest głosem Adama Glapińskiego: 'nie odpowiadamy na żadne pytania'” - pisał na Twitterze Michalski.
Gospodarka
Władza
Adam Glapiński
CBA
Narodowy Bank Polski
Prawo i Sprawiedliwość
finanse
Martyna Wojciechowska
samorząd
sejmik
wynagrodzenie
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze