0:000:00

0:00

"Polowania są nietypową formą rozrywki, jeśli jest to rozrywka" - powiedział w "Salonie politycznym Trójki" nowy minister środowiska. "Ale jeśli to jest pełnienie jakiejś misji w ekologii, bo też trzeba o tym pamiętać, to już tak drastycznie nie oceniałbym myśliwych" - dodał asekuracyjnie. Zastrzegł jednak, że na problem ochrony przyrody "nie będzie patrzył oczami myśliwego".

Jest szansa, że nowy minister środowiska nie będzie sprzyjał lobby łowieckiemu, jak robił to jego poprzednik Jan Szyszko, który - jak sam powiedział - "tradycje łowieckie wyssał z mlekiem matki".

Przed Kowalczykiem pierwszy egzamin: cofnięcie zmian w prawie łowieckim, które przemycono w specustawie dotyczącej zwalczania ASF (Afrykańskiego Pomoru Świń).

Minister w rozmowie w radiowej "Trójce" podkreślił, że częściowo specustawa jest do poprawki i wyraził wolę jej zmiany. A nawet zapowiedział przychylenie się do niektórych pomysłów zaproponowanych przez stronę społeczną.

Zmiany w prawie łowieckim do zmiany

Największe kontrowersje wywołało wprowadzenie kary grzywny za "celowe przeszkadzanie w polowaniu". Przepis wymierzony jest przede wszystkim w aktywistów blokujących polowania, ale może uderzyć w każdego: grzybiarzy, biegaczy, rowerzystów, miłośników pieszych wędrówek, obserwatorów przyrody.

Będą musieli się wycofać, jeśli tego zażyczą sobie myśliwi. Jeśli tego nie zrobią, to zapłacą grzywnę. Organizacje pozarządowe podkreślają, że myśliwi mają większe prawa do lasu niż niepolujący Polacy.

Co ciekawe, za tymi zmianami opozycja - Platforma i .Nowoczesna - głosowały ręka w rękę w PiS. Sejm był nadzwyczaj jednomyślny, bo nikt nie zagłosował przeciw:

Przeczytaj także:

Na pierwszy efekt nowego prawa nie trzeba było długo czekać. 16 stycznia radio TOK.fm podało, że myśliwi podczas polowania zbiorowego wyprosili z pomorskiego lasu Igora Tracza, mistrza świata w psich zaprzęgach, który trenował tam swoje psy.

"Kazali nam się «zwijać». Mówili, że prawo jest po ich stronie. Usłyszałem też pytanie, czy chcę dostać kulkę, kiedy wyjadę zza zakrętu. Pytanie zadano w obecności moich dzieci" - mówił Tracz.

Zmiany wywołały falę protestów w największych miastach, które odbyły się pod hasłem "Nie dla Rzeczpospolitej Myśliwskiej". W Warszawie protest odbył się pod siedzibą Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ) 5 stycznia 2018 roku. OKO.press szerzej o specustawie pisało tu:

Głos społecznego sprzeciwu dotarł do nowego ministra środowiska. W rozmowie z "Trójką" Kowalczyk podkreślił, że "niektóre zapisy, szczególnie te, które mówią o nakładaniu kar, powinny zostać zmodyfikowane".

Wedle ministra, poprawki wymagają też przepisy o odległości od zabudowań mieszkalnych, w jakiej można polować. Zgodnie z nowymi przepisami wynosi ona 100 metrów. "Powinniśmy pamiętać o bezpieczeństwie ludzi (...) więc tutaj niezbędne są poprawki" - powiedział.

Fundacja "Dziedzictwo Przyrodnicze", Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i koalicja "Niech Żyją!" proponowały podobne korekty już wcześniej, wraz z obszernym pakiecie zmian w prawie łowieckim. Niestety, posłowie odrzucili w grudniu wszystkie propozycje.

Wszystkie propozycje zmian można przeczytać na stronie Pracowni na rzecz Wszystkich Istot:

"Odrzucone propozycje zmian w Prawie łowieckim dotyczą:

  • odrzucenia „kultywowania tradycji łowieckich” jako przesłanki do ustalania listy gatunków łownych;
  • wprowadzenia obowiązkowych Strategicznych Ocen Oddziaływania na Środowisko dla wieloletnich łowieckich planów hodowlanych, czego wymaga prawo Unii Europejskiej;
  • procedury zatwierdzania rocznych planów łowieckich i wieloletnich łowieckich planów hodowlanych przy udziale strony społecznej;
  • wprowadzenia obowiązku inwentaryzacji migrujących ptaków łownych w planach łowieckich w oparciu o dane z monitoringu liczebności populacji dzikich ptaków;
  • obowiązku ewidencjonowania przez myśliwych wszystkich postrzelonych zwierząt;
  • zakazu dokarmiania zwierzyny i zwiększenia bezpieczeństwa epidemiologicznego, w tym zagrożenia ASF;
  • prawidłowego wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 10 lipca 2014 r. dającego właścicielom gruntów prawo do wyłączenia ich spod reżimu polowań bez potrzeby uzasadniania tego przed sądem;
  • obowiązku informowania o polowaniach indywidualnych i zbiorowych w publicznie dostępnej elektronicznej książce ewidencji polowań;
  • wprowadzenia zakazu używania amunicji wykonanej z ołowiu;
  • wykreślenia projektowanego przepisu o karaniu za „utrudnienie lub uniemożliwienie polowania;
  • zwiększenia minimalnej odległości strzałów do zwierząt ze 100 metrów (obecnie) do 500 metrów od zabudowań mieszkalnych ze względu na bezpieczeństwo osób postronnych;
  • wprowadzenia zakazu polowania w obecności i przy udziale dzieci;
  • wprowadzenia zakazu wykorzystywania żywych zwierząt w szkoleniu i sprawdzianach ptaków łowczych i psów myśliwskich;
  • wprowadzenia zakazu polowań zbiorowych".

Kowalczyk zadeklarował, że skorzysta z poprawki mówiącej o wydłużeniu dystansu polowań od zabudowy. Wprawdzie proponowane przez organizacje 500 metrów to zdaniem ministra zbyt dużo, ale wedle ministra "na pewno nie może zostać tak jak to jest w tej chwili". Zaznaczył też, że przestudiował wszystkie poprawki i "wiele z nich uważa za bardzo sensowne", a kilka zostanie wykorzystanych, "ewentualnie po modyfikacji".

W kwestii prawa łowieckiego pozostaje trzymać ministra Kowalczyka za słowo, bo Jan Szyszko trzymał co najwyżej stronę myśliwych.

Nie chcesz myśliwych na swojej działce? To się tłumacz!

Kontrowersje budzi również inny zapis, w nieuchwalonej jeszcze ustawie Prawo łowieckie (druk 1042). Chodzi o prawo do zablokowania polowań na swojej prywatnej działce. Zgodnie z przyjętymi na speckomisji 14 grudnia 2017 roku przepisami,

jeśli ktoś nie zgadza się na obecność myśliwych na swoim terenie, to będzie musiał przed sądem udowodnić, że polowania są niezgodne z jego poglądami religijnymi lub sumieniem. Dziś wyłączenie swojej działki z obwodu łowieckiego jest relatywnie proste.

To wynik decyzji Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2015 roku, który uznał za niezgodne z Konstytucją włączanie bez zgody właściciela terenu prywatnego do obwodu łowieckiego i urządzania na nim polowań.

Sprawę rozstrzyga Sąd Administracyjny, a właściciele posesji nie muszą się tłumaczyć z własnych poglądów. Wystarczy sama wola wyłączenia, wniosek (skarga) plus 300 zł opłaty urzędowej, która po całej sprawie wraca do właściciela. Powstała nawet specjalna strona internetowa – zakazpolowania.pl – która tłumaczy krok po kroku jak to zrobić.

"Nowe przepisy sprowadzają właścicieli terenów prywatnych do roli petentów, którzy muszą zabiegać o to, by myśliwi nie mieli wstępu na ich ziemię. To myśliwi powinni prosić właścicieli gruntów o zgodę na zapolowania na ich terenie" - mówił OKO.press Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.

Szerzej o tych zmianach OKO.press pisało tu:

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze