0:000:00

0:00

Na uczelniach trwa protest przeciwko reformie nauki firmowanej przez ministra Jarosława Gowina. Strajki okupacyjne odbywają się na sześciu uniwersytetach: Warszawskim, Jagiellońskim, Łódzkim, Wrocławskim, UAM i na krakowskiej AGH, . W innych ośrodkach akademickich urządzono protesty, m.in. Białymstoku, Katowicach i Toruniu. Pisaliśmy o tym w tekście „Studenci wstali z kolan. Okupują uczelnie w całej Polsce”.

Studenci w Warszawie rozpoczęli okupację 5 czerwca. Śpią na balkonie w Pałacu Kazimierzowskim, w którym mieści się Rektorat Uniwersytetu Warszawskiego. Rektor zgodził się na przedłużenie strajku do soboty 16 czerwca. Na miejscu protestuje ok. 60 osób.

W poniedziałek protestujących odwiedzili licealiści. To uczennice i uczniowie warszawskich liceów Kopernika, Bednarskiej i Czackiego. Ci ostatni zorganizowali niedawno konferencję „Nasza Sprawa - Dzień aktywnego społeczeństwa”. Do rozmów o tym, jak działać zaprosili m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, sędziów ze stowarzyszenia Iustitia, członkinie Warszawskiego Strajku Kobiet i redakcję OKO.press.

Strajkujących na Uniwersytecie Warszawskim odwiedzili jako obywatele i przyszli studenci.

Zofia Krajewska: Boję się obojętności i dbania o własny interes

"Chcę studiować na UW, najchętniej na MiSH kognitywistykę i prawdopodobnie pedagogikę specjalną. Protestuję nie dlatego, że reformę przygotował obecny rząd - mają nic nie robić? Niektóre aspekty ustawy mogą okazać się naprawdę korzystne. Nie zmienia to jednak zagrożeń. Najmocniej martwi mnie upolitycznienie i ubiznesowienie uczelni, odstawianie na bok kierunków humanistycznych itp. Staram się być świadoma, dlaczego protestuję, ale ustawa jest tak długa i zagmatwana, że ktoś, kto nie jest prawnikiem praktycznie nie ma szans objąć rozumem całości

Czego się spodziewam na uniwersytecie? Mam nadzieję spotkać ludzi inteligentnych i zaangażowanych, myślących samodzielnie. Boję się obojętności i dbania o własny interes.

Czy zaangażuję się w przyszłości w samorząd? To będzie bardzo zależało od wielu czynników, poważnie to rozważam, ale możliwe, że uaktywnię się na jakiś inny sposób. Póki co np. aktywnie uczestniczę w różnych wolontariatach, staram się robić, ile się da". (na zdjęciu powyżej)

Mateusz Mielczarek: Marzy mi się uniwersytet otwarty

"W pierwszej kolejności chciałbym studiować w Wielkiej Brytanii, podoba mi się system, który skłania do krytycznego myślenia, jest bardzo indywidualny i nastawiony na samorozwój studenta.

Jeśli się nie uda z Wielką Brytanią, będę studiował w Polsce. Dlatego sytuacja polskich uniwersytetów mnie interesuje. Patrzę na sytuację uniwersytetów szerzej. Ponieważ mieszkam w Warszawie najbardziej jestem związany z UW.

Chciałbym, aby uniwersytet pozostał dalej miejscem debat, był instytucją otwartą na dyskusje.

Mam wrażenie, że nasze uniwersytety, w którymś momencie się zatrzymały. Są za mało otwarte na świat, a programy są zbyt mało nowoczesne. Jest za mało myślenia, a za dużo uczenia na pamięć - podobnie wyglada nauka w liceum. Nie ma studiowania, jest wkuwanie" (na zdjęciu drugi z lewej).

Niskie koszty, kiepska jakość

Polska edukacja wyższa wygrywa z uczelniami zagranicznymi przede wszystkim ceną - uczelnie państwowe są zasadniczo bezpłatne, a koszty życia w Polsce - relatywnie niskie.

W 2018 roku Polska po raz pierwszy znalazła się w pierwszej dziesiątce krajów atrakcyjnych dla zagranicznych studentów. Zdecydowało o tym głównie kryterium "koszty" - pod tym względem Polska wypadła najlepiej spośród 30 krajów porównanych w Study.EU Country Ranking. Ponadto "Polskie uczelnie systematycznie zwiększały dostępność studiów w języku angielskim. Nic więc dziwnego, że w ciągu dziesięciu lat liczba zagranicznych studentów w Polsce wzrosła z 12 tys. do 65 tys." - napisano w raporcie.

Jednak w kategoriach "jakość edukacji" oraz "życie i kariera", czyli perspektywy po zakończeniu studiów, Polska nie łapie się do pierwszej dziesiątki.

Polscy absolwenci zagranicznych uczelni uważają, że uczą one samodzielności, krytycznego myślenia, umiejętności prowadzenia dyskusji i wypowiadania się w dłuższych formach pisemnych.

"Zajęcia na Oxfordzie odbywały się w maksymalnie 15-osobowych grupach. Do tego mieliśmy obowiązkowe, indywidualne zajęcia z profesorami, tzw. tutoriale. Na nich m.in. omawialiśmy eseje wysłane wcześniej profesorowi. Egzaminy były pisemne i polegały na napisaniu trzech esejów (każdy na ok. 1500 słów) w trzy godziny z każdego przedmiotu. Ja miałam egzaminy cztery dni z rzędu, więc pod koniec tego maratonu byłam wykończona. Odpowiedzi na pytania esejowe wymagają wysiłku intelektualnego i kreatywności. Każda praca jest zanonimizowana i sprawdzana przez paru pracowników naukowych. Studia tam nauczyły mnie przede wszystkim krytycznego myślenia" - mówiła "Gazecie Wyborczej" Aleksandra Lisicka, absolwentka Oxfordu. Również czas poza zajęciami jest organizowany przez uczelnię i służy ogólnemu wykształceniu: "Uczelnia starała się nas po prostu wszechstronnie rozwinąć. Bardzo często organizowane były np. debaty na tematy polityczne, kulturalne, czy wręcz spotkania z pisarzami. Do tego były przedstawienia teatralne, pokazy filmowe, koncerty, czy wydarzenia sportowe, spośród których największą popularnością cieszyło się wiosłowanie. W ciągu roku organizowane też były bale i uroczyste kolacje".

Prawie 17 tys. Polek i Polaków studiowało w Niemczech w roku akademickim 2016/2017. W Wielkiej Brytanii — ponad 6,5 tys. polskich studentek i studentów. To wciąż nie tak wiele - maturę pisało w tym roku prawie 400 tys. osób, jednak liczba polskich maturzystów, którzy wybierają zagraniczne studia co roku rośnie.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze