0:000:00

0:00

45-letni Marek zachorował na COVID w październiku 2020.

„Wirus obszedł się ze mną łagodnie” – opowiada. „Przez kilka dni miałem lekko podniesioną temperaturę, byłem obolały, straciłem węch. W domu spędziłem tydzień. Jeszcze przez jakiś czas czułem się zmęczony. W ciągu dnia musiałem się położyć, funkcjonowałem tak na pół gwizdka. Ale w sumie nie mogę narzekać” – mówi Marek.

Dopiero 2-3 tygodnie po ustąpieniu fizycznych objawów choroby pojawiły się nowe, psychiczne dolegliwości.

„W dzień zaczęły mnie nękać bardzo silne stany lękowe, a w nocy śnić się koszmary” – opowiada mężczyzna. „Dawniej czasem zdarzało mi się odczuwać lęk, ale to, czego doświadczałem teraz, było zupełnie niepodobne do doświadczeń z przeszłości.

Wyobraź sobie, że nagle dopada cię fala silnego, obezwładniającego lęku, bez żadnej przyczyny, pozbawiona jakiejkolwiek merytorycznej treści. Panicznie się boisz, a nie jesteś w stanie powiedzieć, dlaczego”.

Budzisz się zlany potem o 4. rano

„Jeszcze gorsze były koszmary senne. Każdemu z nas zdarza się jakiś niemiły sen, ale u mnie zaczęło się to ponad dwa miesiące temu i do tej pory męczy prawie dzień w dzień. To są niezwykle nieprzyjemne, intensywne i bardzo plastyczne sny. Śni mi się np., że mój najstarszy 16-letni syn wstaje w nocy z łóżka i dusi swojego trzyletniego braciszka. To niezwykle realistyczny obraz, a przecież nie ma w nim nawet śladu racjonalności” – opowiada nasz rozmówca.

„To okropnie męczące. Budzisz się zlany potem w stanie absolutnej paniki o 04:00 i już nie śpisz do rana. A rano wstaje dzień, trzeba normalnie ruszyć do pracy. W rezultacie narasta uczucie zmęczenia, spada nastrój. Początkowo myślałem, że może mam trudniejszy moment w pracy czy coś, ale teraz wydaje mi się, że to ewidentnie efekt pochorobowy”.

„Nie mogę co prawda powiedzieć tego ze 100-procentową pewnością, ale związek czasowy jest niewątpliwy. Poza tym ja nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżywałem” – tłumaczy.

„Czy szukałem pomocy? Tak. W końcu poszedłem do psychiatry, dostałem leki na stany lękowe. Przyznam się, że ich nie zażyłem. Ale jakby co, mam te środki. Zacząłem natomiast czytać na ten temat i doczytałem się, że mnóstwo ludzi po przejściu COVID-19 ma podobne problemy. A są tacy, u których rozwija się prawdziwa psychoza. To na szczęście nie jest mój przypadek. Powiem jednak, że po tej lekturze bardzo mi ulżyło. Mój nastrój po kilku tygodniach wrócił do normy. Żeby jeszcze skończyły się te senne koszmary” – kończy Marek.

Zapominam czynności, które robiłem z zamkniętymi oczami

Osób przeżywających podobne kłopoty ze zdrowiem jak Marek jest rzeczywiście coraz więcej. Najpierw przechodzą COVID, na ogół dość lekko, a potem zaczynają się problemy neurologiczne lub/i psychiczne. Część z nich ma wyraźne problemy ze snem. Inni przeżywają silne spadki nastroju. Jeszcze inni mają bardzo poważne kłopoty z koncentracją i pamięcią.

W Polsce zajmuje się nimi m.in. dr Michał Chudzik, kardiolog z Uniwersytetu Medycznego z Łodzi. Dr Chudzik kilka miesięcy temu zaczął przyjmować pacjentów, którzy przechorowali COVID-19, ale potem przez kolejne miesiące nie mogli dojść do siebie.

Przeczytaj także:

Lekarza z racji jego specjalności interesowały głównie zaburzenia kardiologiczne, ale wśród jego pacjentów zdarzali się też tacy z zaburzeniami pamięci, lękiem, depresją. Pisałem w OKO.press o dokonaniach dr. Chudzika – do połowy października zdążył zaopiekować się 232 chorymi. Wśród nich znalazły dwie nauczycielki, które skarżyły się, że po przejściu zakażenia wróciły do pracy, ale nie są w stanie prowadzić lekcji, bo zapominają podstawowe rzeczy.

Niedawno na łamach „Wyborczej” dr Chudzik przyznał, że ma już ponad pół tysiąca pacjentów.

A w tym m.in. hydraulika, który mówi: „Pracuję od 20 lat w zawodzie i zapominam prostych czynności, które kiedyś mogłem robić z zamkniętymi oczyma. Idę do klienta i nie wiem, jak przykręcić baterie przy umywalce. Co robić doktorze?”.

Spośród pacjentów dr. Chudzika już ponad 100 ma wyraźne problemy poznawcze. „Zorganizowaliśmy [dla nich] konsultacje neurologiczne” – mówił dziennikarce „Wyborczej” lekarz. „Zespołem kieruje dr Bożena Adamkiewicz, która w szpitalu im. Kopernika w Łodzi uruchomiła poradnię dla tych osób”.

Liczba chorych z podobnymi kłopotami rośnie z każdym dniem. 5 stycznia 2020 dr Michał Chudzik zatwittował: „Powikłania neurologiczno-psychiczne zaczynają dominować u chorych po COVID-19. Dzisiaj w poradni ośmioro z 13 chorych po hospitalizacji podaje istotne zaburzenia pamięci i orientacji”.

Na dolegliwości ze strony układu nerwowego skarżył się też jeden z moich młodych rozmówców, który dość ciężko przeszedł COVID. „Mój mózg ucierpiał w chorobie. Dochodzę do siebie, ale wciąż trudno mi np. dobierać słowa” – opowiadał.

Jedyny ślad - koronawirus

Bywa niestety i tak, że problemy psychiczne po przejściu COVID-19 przybierają postać ostrej psychozy. W większości także u osób, które nigdy wcześniej nie cierpiały z powodu jakichkolwiek zaburzeń psychicznych. Ich liczba na szczęście jest niewysoka, ale przypadki takich zachorowań opisywane są na całym świecie coraz częściej. Ostatnio spory artykuł poświęcił tej kwestii „The New York Times”.

Jedna z pacjentek, której losy opisuje dziennik, to 42-letnia fizjoterapeutka, matka czworga dzieci, która sama nigdy nie miała żadnych kłopotów psychicznych, w jej rodzinie również nikt nie chorował psychicznie.

Kobieta zgłosiła się sama na oddział psychiatryczny po tym, jak zaczęła słyszeć głosy mówiące jej najpierw, że powinna się sama zabić, a potem, że powinna zabić własne dzieci. Opowiadała, że wciąż nawiedzają ją obrazy dwojga bestialsko zamordowanych dzieci. Jedno z nich zostało rozjechane przez ciężarówkę, drugie miało obciętą głowę.

Okazuje się, że jedynym punktem zaczepienia w historii medycznej pacjentki była infekcja wywołana przez koronawirus wiosną 2020 roku. Opiekujący się nią psychiatra – dr Hisam Goueli początkowo nie był pewien, czy to rzeczywiście SARS-CoV-2 jest przyczyną jej kłopotów. „Ale potem – powiedział – zobaczyliśmy drugi, trzeci, czwarty tego typu przypadek i doszliśmy do wniosku, że coś w tym musi być”.

W wywiadach, a także w specjalistycznych artykułach lekarze opisali później m.in. przypadek 36-letniej kobiety pracującej w domu opieki w Karolinie Północnej, która uwierzyła, że ktoś chce porwać trójkę jej dzieci i po to, by je przed tym ustrzec, próbowała przeciągnąć je przez okienko restauracji szybkiej obsługi typu drive-through.

Z kolei 30-letni robotnik budowlany z Nowego Jorku zaczął wyobrażać sobie, że jego kuzyn czyha na jego życie i w ramach samoobrony sam próbował udusić go w łóżku. 49-letni mężczyzna słyszał głosy i wierzył, że jest diabłem. A 34-letnia kobieta zaczęła chodzić z nożem, obnażać się przed nieznajomymi i dolewać płynu do dezynfekcji rąk do posiłków.

Niezależnie od opisu takich indywidualnych przypadków w fachowych czasopismach medycznych ukazały się też zbiorcze wyniki badań na ten temat. I tak w jednej z prac brytyjskich, która została opublikowana w czerwcu 2020, opisano losy 153 pacjentów, którzy przeszli COVID, a następnie cierpieli z powodu neurologicznych lub psychiatrycznych powikłań. U dziesięciorga z nich doszło do rozwoju psychozy.

Inna praca, tym razem z Hiszpanii, dotyczy 10 tego typu pacjentów, którzy znaleźli się w jednym z miejscowych szpitali psychiatrycznych.

Mgła mózgowa, neurotoksyny i zmiany przepływów

Lekarze nie rozumieją, skąd biorą te postcovidowe psychozy. Wydaje się, że nieprawidłowe funkcjonowanie mózgu może być z jednej strony wynikiem odpowiedzi immunologicznej organizmu na obecność wirusa, a z drugiej problemów naczyniowych w przebiegu COVID.

Dr Robert Yolken, wirusolog z Johns Hopkins University School of Medicine w Baltimore, uważa, że chociaż pacjenci fizycznie zdrowieją po przebytym zakażeniu, w niektórych przypadkach ich system immunologiczny nie potrafi się wyłączyć i wciąż pracuje, próbując nieefektywnie usuwać resztki wirusa z organizmu.

„To właśnie przedłużająca się aktywacja układu immunologicznego prawdopodobnie jest główną przyczyną tzw. „mgły mózgowej” i problemów z pamięcią, na jakie uskarża się wielu postcovidowych pacjentów"

- twierdzi dr Yolken.

„Część z nich ma kłopoty neurologiczne, część psychiatryczne, wreszcie część i takie, i takie – uważa lekarz.

„Aktywacja układu immunologicznego może prowadzić do produkcji neurotoksyn, a te z kolei przedostają się przez barierę krew/mózg do mózgu i tam wywołują uszkodzenia” – twierdzi dr Vilma Gabbay z Psychiatry Research Institute w Albert Einstein College of Medicine (Bronx, NY).

„Zaburzenia funkcji poznawczych mogą wynikać np. z mikrozmian naczyniowych w mózgu” – mówił z kolei na łamach „Wyborczej” wspomniany dr Michał Chudzik. „Jedna z naszych teorii zakłada, że na poziomie krew/mózg dochodzi do zmian przepływów, a to powoduje zaburzenia funkcjonowania mózgu. Robiliśmy już tym pacjentom rezonans mózgu, ale nie widać zmian organicznych” – opowiadał lekarz.

„Skany mózgu, a także badania płynu mózgowo-rdzeniowego nie wykazały żadnych objawów infekcji” – przyznaje na łamach dziennika „The New York Times" dr Vilma Gabbay, która opiekowała się dwojgiem pacjentów z ostrą psychozą po COVID-19.

SARS-CoV-2 nie jest wyjątkiem

Większość opisanych pacjentów przeszła COVID stosunkowo łagodnie. Poważne psychiczne następstwa nastąpiły od dwóch tygodni do kilku miesięcy później.

To, co zaskakuje lekarzy, to wiek chorych. Większość z nich to osoby 30-, 40-, 50-letnie. A akurat tym wieku bardzo rzadko dochodzi do rozwoju opisanych psychoz. Podobne objawy towarzyszą raczej schizofrenii, która rozwija się u młodszych pacjentów, albo demencji u osób starszych.

Co więcej, niektórzy z opisanych pacjentów – jak np. 42-letnia fizjoterapeutka, która sama zgłosiła się do szpitala – czują wyraźnie, że coś z nimi jest nie tak. Tymczasem ludzie z psychozą zwykle nie mają poczucia utraty kontaktu z rzeczywistością.

Jak donosi „The New York Times” niektórzy z postcovidowych pacjentów, u których doszło do rozwoju psychozy, wymagają dłuższych pobytów w szpitalu, podczas których lekarze próbują różnych mogących im pomóc terapii.

Eksperci nie wiedzą, co jest przyczyną, że niektóre osoby narażone są na większe ryzyko takich powikłań – czy to kwestia genów, czy raczej niewykrytych wcześniej predyspozycji w kierunku zaburzeń psychicznych.

Wiadomo natomiast, że nagłe psychozy zdarzały się już także po innych infekcjach wirusowych takich jak np. słynna hiszpanka, SARS czy MERS. A zatem SARS-CoV-2 nie jest pod tym względem wyjątkiem.

Więcej pytań niż odpowiedzi

Tak jak bardzo różne są symptomy psychoz obserwowane u postcovidowych pacjentów, tak różnie przebiega ich leczenie. W przypadku niektórych chorych wystarczyła tygodniowa kuracja jednym z często używanych środków psychotropowych.

Z kolei innym pacjentom było znacznie trudniej pomóc. Fizjoterapeutka, która planowała zamordowanie własnych dzieci, z każdym dniem pobytu w szpitalu czuła się coraz gorzej. „Próbowaliśmy ośmiu różnych leków, w tym antydepresantów, leków antypsychotycznych i litu. Rozważaliśmy nawet elektrowstrząsy” – mówił dziennikarce „The New York Times” dr Goueli.

„Ostatecznie jeden lek zaskoczył. Po czterech tygodniach terapii w dobrym stanie wypisaliśmy ją do domu” – podsumował lekarz.

Na razie pytań jest więcej niż odpowiedzi.

  • Nie wiadomo dokładnie, skąd się biorą postcovidowe psychozy.
  • Jaki jest ich naturalny przebieg?
  • Dlaczego jedni chorują, a inni nie?
  • Jak długo trwa taka choroba?
  • Czy przechodzi bez śladu?
  • Czy po takiej psychozie człowiek jest bardziej narażony na inne zaburzenia psychiatryczne?

Na rozwiązanie tych zagadek jeszcze długo poczekamy.

;

Udostępnij:

Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze