0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti" 6.08.2023 / A.Jędrzejczyk"Wiesti" 6.08.2023 /...

Scena pokazana w telewizji wygląda tak: ulubiony biały owalny stół kremlowski Putina. Z jednej jego strony tłoczą się wysocy urzędnicy odpowiedzialni za rosyjski przemysł. Po drugiej stronie – Putin i przycupnięty skromnie wicepremier.

Widzimy więc, o co chodzi z władzą w Rosji: o to, by mieć dla siebie połowę stołu.
Putin przy owalnym stole - naprzeciwko niego siedzi rząd urzędników
"Wiesti" 3 sierpnia 2023

I Putin – jak każdy autorytarny władca – popisuje się liczbami, jak to świetnie idzie rosyjskiemu przemysłowi. A urzędnicy z zachwytem kiwają głowami. A następnie przedkładają swój postulat. „Ministerstwa, departamenty, administracja spraw poprosiły o kontynuowanie [zakupów], skupienie się w rzeczywistości na samochodach zagranicznych, o kontynuowanie tej praktyki”.

Na co Putin ze swojej połowy stołu ogłasza, że nie. "Należy to bezwzględnie wykluczyć i wszyscy urzędnicy kraju powinni jeździć samochodami krajowymi”. Zdaniem Putina pomoże to im „zrozumieć, że trzeba dążyć do rozwoju rodzimych marek.

Macie się cieszyć z rosyjskich samochodów

Chodzi o to, że po wycofaniu się zachodnich firm rosyjski przemysł samochodowy się załamał (produkcja spadła wedle samego Putina o 60 proc.). Zachodnie montownie zamieniane są teraz na montownie chińskie, pod rosyjskimi markami. Samochody produkowane są w zubożonych wersjach, bez ABS, poduszek itd. („Środki wspierające przemysł motoryzacyjny są w zasadzie wystarczające do zwielokrotnienia produkcji sprzętu motoryzacyjnego w najbliższej przyszłości, w tym najbardziej poszukiwanych samochodów” – powiedział Putin jeszcze 4 kwietnia 2023 podczas rozmowy z pracownikami fabryki Tułażeldormasz).

A teraz chodzi o to, by ktoś tymi chińskimi samochodami chciał jeździć. Tymczasem atrybutem władzy był do tej samochód zagraniczny.

Mamy więc w scenie z samochodami:

  • próbę konsolidacji władzy centralnej (kazała jeździć samochodami rosyjskimi),
  • i dyskusję o sensie władzy – o tym, jakie dobra może ona teraz zaoferować aparatowi.

Dlatego to takie pasjonujące. No i pojawia się pytanie: uda się Putinowi przesadzić aparat na moskwicze czy nie? Dzień po spotkaniu u Putina marszałek Dumy Wiaczesław Wołodin ogłasza, że oczywiście wszyscy parlamentarzyści przesiądą się na „moskwicze, łady, aurusy”, oraz wołgi, “których produkcja rozpocznie się wkrótce”. Sam Wołodin zapewnia, że od dawna nie jeździ samochodem zachodnim, tylko aurusem, a poza godzinami pracy – moskwiczem 3 (to licencyjna wersja chińskiego SUVa)

Aurus to rosyjska marka samochodów luksusowych. Putin ma swoje własne, specjalnie dla niego zrobione. Na rynki światowe Rosja z aurusami jednak nie weszła z powodu zastrzeżeń do nazwy, jakie zgłosili zachodni producenci: Toyota (model Auris), Lamborghini (model Urus) i Michelin (opony Taurus). A potem wybuchła wojna i mocarstwowe plany Aurusa się skończyły. I jest problem: Aurus może i jest bardzo kosztowny i luksusowy, ale zachodni nie jest – bo się go z Zachodu nie sprowadza.

Czy może być więc atrybutem władzy średniego i niższego szczebla?

Represje mile widziane

Wysiłek, jaki propaganda wkłada w promowanie “rosyjskich samochodów” dla członków aparatu władzy, jest zastanawiający. Putin obiecuje do tego w telewizji – aparatowi i poddanym – że zachodni producenci samochodów do Rosji wrócą („Wiesti” 7 sierpnia). Propaganda zaś pociesza, że kryzys samochodowy to tak naprawdę jest w Niemczech (duży materiał w “Wiestiach” 6 sierpnia).

Jednocześnie propaganda zaczyna też kojarzyć samochody zachodnie z czystym złem. Np. w relacjach o wypadkach samochodowych zaczęły się pojawiać informacje, że sprawcami są “kierowcy zagranicznych samochodów”.

Czyżby jednak putinowskie elity nie były zachwycone nowymi autami?

Propaganda donosi, że absolutnie nie, więc jednak coś musi być na rzeczy: “Utworzony przez prezydenta system polityczny, model gospodarczy pokazały swoją stabilność, a wyzwania były bezprecedensowe” – zapewnia zupełnie nieoczekiwanie marszałek Wołodin .

A propaganda dodaje, że nie zawadziłoby troszkę terroru i autorytaryzmu – do tego służy niezawodny Aleksander Dugin. Jego dłuższe wypracowanie opublikowała właśnie agencja RIA Nowosti (a więc jest to komunikat adresowany raczej do aparatu, który jeszcze nie dał się przekonać, że utrata zachodnich samochodów to pestka): “W miarę jak nasze społeczeństwo coraz bardziej wciąga się w konflikt cywilizacyjny z Zachodem, a konfrontacja z nim na Ukrainie staje się coraz bardziej zaciekła, wprowadzenie cenzury, a nawet represji staje się coraz bardziej palące".

Z tekstu Dugina wynika, że wszelka fascynacja Zachodem powinna być w Rosji zakazana, bo to po prostu zdrada i dowód “liberalizmu”. Są oczywiście liberałowie nieświadomi – ale oni powinni się nawrócić na drogę prawdy – pisze Dugin. A my dodamy – na drogę z rosyjskimi samochodami.

Rosja potrzebuje cenzury i represji – wybrane fragmenty tekstu Dugina

"Zacznijmy od tego, że cenzura i represje istnieją w każdym społeczeństwie. Są one zawsze budowane wokół dobrze określonej ideologii, systemu postaw i podstawowych zasad. Jednocześnie nigdy nie są one ściśle określone w prawie karnym lub administracyjnym, ale raczej z góry określają wektor ideologiczny. Działa on jako dodatkowy czynnik napędzający prawo i jego stosowanie.

To, co jest dozwolone, a co nie, co można tolerować, a co wymaga interwencji państwa siłą, nigdy nie jest określane przez samo prawo.

Wręcz przeciwnie, prawa są uchwalane przez nosicieli panującej ideologii. Oni też dają swoją interpretację, a także budują hierarchię –

kiedy, wobec kogo i w jakich przypadkach należy je mniej lub bardziej ściśle stosować. Monitorują również stosowanie i system kar.

Dlatego socjolog [Max] Weber trafnie ustalił, że «tylko państwo ma prawo do przemocy».

Współczesne społeczeństwo zachodnie nie jest w tym sensie wyjątkiem. Zasadniczo nie różni się od innych totalitarnych reżimów ostatnich stuleci, czy to komunizmu, czy faszyzmu. Różnica tkwi jedynie w ideologii i metodach. (...)

Liberalizm buduje swoją politykę cenzury na krytyce, marginalizacji, demonizacji wszelkich nieliberalnych teorii, systemów wartości i praktyk. Kryminalizuje je, usuwając wszystko, co z nimi związane, z wszelkich platform informacyjnych i sieciowych. Następnie eliminuje samych nosicieli nieliberalnych poglądów. (…)

Prowadzimy cywilizacyjną wojnę z Zachodem, gdzie zatriumfowała liberalna ideologia.

Afirmujemy nasze tradycyjne wartości, a prezydent wydał nawet dekret nr 809 o konieczności ich ochrony ze strony państwa. A te wartości – miłosierdzie, miłość do Ojczyzny, sprawiedliwość, silna rodzina, triumf ducha nad materią, solidarność i tak dalej – z liberalizmem mają niewiele wspólnego.

Dlatego jest całkiem oczywiste, że nasza cenzura i nasze represje muszą opierać się na innych kryteriach, niż to jest na współczesnym liberalnym Zachodzie. W tym przypadku zwykłe „kopiowanie i wklejanie” zachodnich standardów zwalczania dysydentów i stosowania represji byłoby absurdem.

Jak budować naszą suwerenną cenzurę i co wybrać jako kryterium obiektywnie nieuchronnych represji?

Dotychczas wprowadziliśmy zasadę zakazu krytykowania prezydenta i wojska w kontekście działań wojennych. To dość jasne i przejrzyste kryteria. Jest też przyjęty już przepis o zakazie publicznej krytyki samej wojskowej operacji specjalnej. A im ostrzejszy konflikt, tym surowsze kryteria. (…)

Tak, są w Rosji postaci na prawej i lewej flance, które krytykują prezydenta, kierownictwo Ministerstwa Obrony, a czasem nawet wątpią w potrzebę operacji specjalnej. To jest zabronione, za to państwo musi bezlitośnie karać.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że osoby aktywne ideowo i społecznie, które stanowią trzon wolontariuszy i trzon tych, którzy niosą pomoc dzień i noc w całym kraju, są niemal wyłącznie nosicielami prawicowych lub lewicowych idei patriotycznych.

Oznacza to, że operacja specjalna leży ideologicznie na barkach tych, którzy wyznają inną ideologię niż liberalna (…). Dlatego obecność prawicowo-konserwatywnej lub lewicowo-socjalistycznej ideologii należy wśród winnych [krytyki] uznać raczej nie za czynnik obciążający, ale za coś, co łagodzi (oczywiście bez usuwania) winy.

I vice versa:

kiedy krytyka prezydenta, kierownictwa armii czy operacji specjalnej jako całości i odpowiadające im działania w tym kierunku pochodzą od liberałów – czyli tych, którzy w oczywisty sposób podzielają ideologię naszego wroga cywilizacyjnego – to w tym przypadku jest to okoliczność obciążająca. A sama obecność liberalnej ideologii (którą łatwo rozpoznać jako bestialską nienawiść do prawicowych i lewicowych patriotów, czyli do tych samych «czerwono-brunatnych») jest oczywiście alarmującym sygnałem. (…)

Oczywiście nie wszyscy liberałowie to zdeklarowani terroryści, ale ich ideologia jest skierowana właśnie w tym kierunku.

W końcu nie wszyscy muzułmanie, którzy czytają literaturę wahabicką i salaficką, odważą się zabić lub wysadzić w powietrze pasami szahidów. Ale gdy tylko organy ścigania znajdą takie książki lub otrzymają informację, że w takim to a takim ośrodku islamskim głoszony jest fundamentalizm, następują twarde środki zapobiegawcze.

Sensowne byłoby zrobić to samo z liberałami

Fakt przeczytania lub przekazania książki [Karla] Poppera «Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie», tej czarnej biblii George'a Sorosa, lub niezdrowe zainteresowanie liberalną satanistką Ayn Rand – powinno być natychmiast zauważone. A zakazanie liberalnych mediów i nadanie najbardziej niewinnym statusu zagranicznego agenta, to już krok w dobrym kierunku.

Zanim zostaniesz liberałem, musisz najpierw dokładnie przemyśleć, ile będziesz musiał za to zapłacić.

Liberał w ogóle nie może być rosyjskim patriotą, ponieważ uważa się za «obywatela świata» i nosiciela wartości zachodniej cywilizacji. (…)

Oczywiście są byli liberałowie lub ci, którzy przez pomyłkę (z braku wiedzy i zrozumienia) uważają się za «liberałów». Tu nie chodzi o nich. Ale podzielanie ideologii wroga, z którym toczy się prawdziwa wojna, jest już pierwszym krokiem do popełnienia przestępstwa. (…)

Cenzura i represje, które dopiero się rozpoczynają, odpowiadają na najbardziej oczywiste wyzwania

Ale to są pierwsze kroki. A w warunkach konfrontacji z Zachodem byłoby głupotą kopiować jego kryteria (…). Konieczne jest wyjście poza wszystkie trzy ideologie polityczne europejskiej epoki nowożytnej (liberalizm, komunizm i nacjonalizm) i ustanowienie własnego autentycznego suwerennego światopoglądu. W oparciu o podstawowe wartości naszego narodu i naszego państwa.

A potem, zaczynając od tego, zbudujmy własną strategię cenzury i represji (...)".

Wojna o korzystniejszą pozycję

Problem braku samochodów i odpowiednich represji to objaw generalnego problemu Putina.

Rosja ma wszystko lepsze niż Zachód:

  • lepsze samochody luksusowe,
  • lepsze czołgi,
  • drony,
  • samoloty pasażerskie.
  • I lepiej pomyślane represje.

Tylko że występują one wyłącznie w ilościach eksperymentalnych. Nie starcza ani aurusów dla wszystkich ważnych, ani czołgów i amunicji dla wojska na froncie. I władza wydaje się niezdolna do wymuszenia, by wszystkiego tego było więcej.

To właśnie widzimy w propagandowych relacjach z frontu w Ukrainie: rosyjska armia nieustająco wygrywa w “Wiestiach”, gdyż ma lepszy od zachodniego sprzęt. A gdyby go miała więcej (propaganda podkreśla, że trwają starania, by produkcja wzrosła), to w ogóle by wygrała. A na razie – i to jest zupełna nowość – wojska rosyjskie zajmują po potyczkach z Ukraińcami “korzystniejsze pozycje”.

Telewizja pokazała 7 sierpnia spektakl, jak Putin ogląda album z obrazkami o stanie produkcji przemysłowej (Putin nie korzysta z komputera)

Prezydent Rosji Władimir Putin na spotkaniu z szefem RosTechu Siergiejem Czemezowem zaapelował o procentowe zwiększenie liczby najnowocześniejszej broni produkowanej przez państwową korporację.

„Konieczne jest procentowe zwiększenie produkcji najnowszych rodzajów broni” – powiedział Putin.

„Właśnie nad tym pracujemy” – odpowiedział Czemezow.

Putin podkreślił, że w szczególności chodzi o systemy lotnicze T-90 Proryw.

„Wiesz, o czym mówię. Lancety [drony] i tak dalej” – powiedziała głowa państwa.

„Oczywiście” – odpowiedział szef RosTechu.

Armia Putina niczego już w Ukrainie nie „wyzwala”, nie idzie „do przodu”, jak kiedyś. Tylko właśnie zajmuje “korzystniejszą pozycję”.

“Korzystniejsza pozycja” może być na zachód (ale nie za bardzo, bo przecież Rosjanie zbudowali przed linią frontu najlepsze na świecie pola minowe), albo nieco w bok od pozycji bieżącej. A nawet może oznaczać korzystne cofniecie się. Propaganda ma zatem gotowe instrumentarium na wypadek niekorzystnego obrotu rzeczy. Zresztą sam Putin mówi, że Rosja przeżywa “trudne chwile”.

Tu zauważmy:

Ponieważ ofensywa ukraińska toczy się powoli, propaganda Kremla opanowała taki sposób relacjonowania wojny, by widz nie zauważył, co się dzieje.

Przeczytaj także:

Dokładnie tak, jak z gospodarką Rosji. Która może i ma kłopoty, a przemysł samochodowy się zawalił. “Ale na Zachodzie jest prawdziwy kryzys”, a Rosjanie zamiast zachodnimi samochodami pojadą wołgami, “których produkcja rozpocznie się wkrótce”.

Jak to robi propaganda?

  • W opowieściach o wojnie wróciła o narracji z wiosny, sprzed ukraińskiej kontrofensywy: że wojna sama w sobie jest dobra, a najwspanialej jest polec dla Putina bez pytania, po co.
  • Nowością są zaś opowieści z frontu sformatowane tak, by były jak remake dobrze znanych wojennych opowieści: o czterech pancernych, bohaterskich lotnikach oraz „Timurze i jego drużynie”.

Ginąć należy bez gadania

O poległych (jest ich w Rosji coraz więcej, sądząc po liczbie transmitowanych w telewizji ceremonii z pośmiertnego odznaczania) Putin mówi tak: „Odeszli. Ale odeszli jak bohaterowie. Bez mrugnięcia, bez wahania. Ich imiona na zawsze pozostaną w annałach wojskowej chwały naszego kraju”.

Kobieta w czerni z dwójka małych dzieci odbiera dyplom z rąk Putina
Nowy element propagandy: Putin przekazuje order wdowie z dziećmi, a następnie "z nimi rozmawia". "Wiesti" 2 sierpnia 2023

Za to, że “nie mrugnęli i nie wahali się”, wdowy odbierają teraz ordery “bohatera Rosji”. A telewidzowie rozumieją, że malkontenci frontowi zginą i tak, ale orderów rodzina nie dostanie – więc polegną naprawdę bez sensu.

Dwa zdjęcia: młoda kobieta odbiera dyplom od Putina i młody mężczyżczyzna w mundurze polowym
Relacje z odznaczania wdów są też bardziej rozbudowane: o opowieści o poległych i relacje z domu rodzinnego. Żeby każdy widział, jak Putin dba o poddanych. "Wiesti", 6 sierpnia 2023, pokazują wdowę i jej poległego męża. Był on wcześniej bohaterem kilku materiałów "z frontu", więc widz może czuć, że go osobiście znał. Takie to powolne oswajanie ze śmiercią.

W związku z negocjacjami pokojowymi w Arabii Saudyjskiej (gdzie do stołu w sprawie Ukrainy gospodarze zaprosili wszystkich z wyjątkiem Rosji), propaganda opowiada też, że Putin jest oczywiście za pokojem, ale na swoich warunkach. Najpierw musi zdobyć tereny, które anektował sobie w zeszłym roku. Czyli cały obwód chersoński, Zaporoże, doniecczyznę i ługańszczyznę. I – uwaga – więcej ukraińskich terenów Rosja nie chce.

Jako nałogowa oglądaczka “Wiesti” nie radzę sobie jednak z tym przekazem. Bo przecież żeby to wszystko zdobyć, Putin musiałby przebyć swoje własne pola minowe. A te – jak twierdzi propaganda – są nie do przebycia nawet dla zachodniej techniki (“Wiesti” 6 sierpnia). Myślę więc, że dla poddanych Putina wniosek z tego jeden.

Powinni się skupiać na tym, co realne. Zamiast zachodniego SUVa – SUV chiński składany w Rosji, a zamiast męża i ojca – order.

Zwłaszcza że „zwycięstwo Rosji nad kolektywnym Zachodem na Ukrainie będzie potężnym impulsem do dalszych zmian w globalnym układzie sił na rzecz stosunków wzajemnego szacunku i równego dialogu, ustanowienia policentrycznego ładu światowego opartego na kulturowej i cywilizacyjnej różnorodności świecie". Taki sens tego wszystkiego przedstawił 31 lipca Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Legenda o czterech pancernych i czołgu “Aloszy”

Z drugiej strony propaganda łagodnie przenosi starszych poddanych Putina w kraj lat dziecinnych. Serwuje bowiem opowieści o frontowych potyczkach, w których “rosyjski sprzęt” wykazał wyższość nad “zachodnim sprzętem”, a żołnierz rosyjski przebił wszystko swoją odwagą i męstwem.

Mamy np. czterech pancernych z czołgu „Alosza”. Psa niestety nie mieli. Ale podobnie jak czołg “Rudy” 102, który sam wygrał II wojnę światową, czołg „Alosza” w pojedynkę powstrzymał ukraińską kontrofensywę. Jego bohaterska załoga zniszczyła bowiem dwa ukraińskie czołgi T-72 i sześć wozów piechoty M2 Bradley. Zdarzyło się to w czerwcu, ale nie przeszkadza to "Wiestiom” zrobić z tego czołówkę 5 sierpnia. Nowi “czterej pancerni” – tak jak ich znany we wszystkich demoludach pierwowzór – przeżyli i też dostali ordery, co celebruje propaganda.

Mamy też historię bohaterskiego rosyjskiego lotnika, którego odznacza Putin: lotnik ów – donoszą “Wiesti” – został zestrzelony przez Ukraińców i przez dwa dni przedzierał się do swoich – wykapana nowa wersja “Opowieści o prawdziwym człowieku” Borysa Polewoja.

Męzczyzna w galowym rosyjskim mundurze z odznaką pilota mówi do mikrofonu "Wiesti"
Nowy Aleksiej Mieriesjew został odznaczony przez Putina, "Wiesti", 2 sierpnia 2023

Są też opowieści o bohaterskim zapleczu frontu: otóż w Doniecku na front poszli górnicy, hutnicy i taksówkarze (“Liczba nowych wakatów w sektorze transportu i logistyki w Rosji wzrosła w pierwszej połowie tego roku o 40 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku”). Zatem ich miejsce zajęły kobiety, gdyż “rozumieją – kraj potrzebuje stali” (“Wiesti” 6 sierpnia 2023).

Jeśli spadnie na was dron

Wojna nie koncentruje się tylko na froncie – doniesień o eksplozjach w Rosji, a zwłaszcza na Krymie jest dużo. Ostatnio uszkodzony zostały dwa kolejne mosty prowadzące na półwysep – więc jeśli ktoś jedzie tam na wakacje, to musi robić to nie tylko trasą dookoła Morza Azowskiego, ale jeszcze jechać aż do Perekopu (uszkodzony trzy tygodnie temu Most Kerczeński działa częściowo i z przerwami). Odpytywani na tę okoliczność przez “Wiesti” turyści przekonują publiczność, że owszem, strzelają, ale “wsio normalno”.

Rosyjska mapa pokzująca dojazd na Krym - wydłuża się znacząco
Objazd na Krym, "Wiesti", 6 sierpnia 2023

Największą pociechą w tym wszystkim są obrazy bombardowania Ukrainy. I tu propagandzie puszczają już hamulce: zapewnienia o tym, że chodzi tylko o instalacje wojskowe, zostały zastąpione zachwytami, że tak się pięknie pali (ilustracja główna).

A nagrody pocieszenia są dwie:

  • zwycięstwo w wojnie z Polską. Wojny co prawda nie ma, ale mogłaby być, bo prezydent Duda o tym marzy, jako że “polskie elity z natury są agresywne”. I nawet Polska chciała napaść na Rosję przy pomocy białoruskich helikopterów nad Białowieżą. Proszę nie pytać, jak to możliwe. Polska jest po prostu propagandzie potrzebna jako symboliczny zachodni samochód, nad którym Rosja nieustannie odnosi symboliczne zwycięstwa;
  • oraz to, że umierają aktorzy znani Rosjanom z seriali na Netfliksie. Propaganda donosi o tym skrupulatnie. Netfliksa Rosjanie już nie mają – ale mogą się pocieszać, że nowych sezonów ulubionych seriali nikt nie będzie miał, nie tylko oni. Za to w związku z 50-leciem powstania sowieckiego serialu wojennego “17 mgnień wiosny” rosyjska telewizja nadaje go od nowa. O czym specjalnie poinformowały “Wiesti” 7 sierpnia. (Młodszych czytelników uprasza się o zapytanie rodziców i dziadków, o co chodzi z mgnieniami i dlaczego Stirlitz znowu się zamyślił).

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press 
;
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze