0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: „Wiesti" 14 maja / A.Jędrzejczyk„Wiesti" 14 maja / A...

14 maja: Sąd cerkiewny wydalił ze stanu kapłańskiego popa za to, że w codziennej modlitwie „o zwycięstwo świętej Rusi” zastąpił słowo „zwycięstwo" słowem „pokój".

Pop – wyjaśnia komunikat – miał szansę się pokajać, ale tego nie zrobił. Tymczasem „pokój i pacyfizm, to znaczy pryncypialna odmowa udziału chrześcijan w wojnach, jest zwykle elementem heretyckich, sekciarskich doktryn”.

Pokój w Rosji to herezja, a wojna – to nowa ortodoksja.

14 maja. W telewizyjnych „Wiestiach” występuje propagandysta Władimir Sołowiow. Prawie łamiącym się głosem mówi, że właśnie na froncie zginął wojskowy, którego znał. To nie jest informacja, tylko zapowiedź publicystycznego programu Sołowiowa. I zarazem prawdziwy show.

Sołowiow, który w czasie, kiedy celem Putina było zwycięstwo, lżył i poniżał publicznie wrogów Putina – bo poniżanie miało być sposobem na zwycięstwo – teraz odstawia pokaz cierpienia. Śmierć znajomego żołnierza jest pretekstem – niczego się o nim nie dowiedzieliśmy, nie wiemy jak ani po co zginął. Zginął, bo zginął. Za to wojna jest ważna.

„Eto wojna” – mówi Sołowiow i powstrzymuje szloch.

Kiedy to się stało dokładnie z tą wojną? – zapyta Czytelnik.

9 maja. Wtedy na Placu Czerwonym w Moskwie, na maleńkiej defiladzie bez samolotów i z jednym starym czołgiem, Putin zakończył Wielki Propagandowy Zwrot, który trwał od pewnego czasu.

Przeczytaj także:

Putin powiedział 9 maja wyraźnie: Rosja jest na wojnie.

Na wojnie. Nie na operacji specjalnej. Oczywiście, wojnę tę wypowiedział Putinowi Zachód, ale fakt jest faktem. „A więc wojna”. „Nie ma teraz ważniejszej rzeczy niż wasza walka” – powiedział żołnierzom Putin.

Ta wojna nie jest środkiem do celu. Sama jest celem. Dzieje się teraz, nie ma wczoraj ani jutra.

Wojna daje życiu sens, bo można pomagać inwalidom

Od tej chwili relacje z wojny w telewizji troszkę zmieniają ton.

Wojna jest i niech trwa. „Bojcy" (żołnierze) są bohaterscy. Bomba spadła i jest dziura. Jest zbite szkło. W „republice ługańskiej” wyłączyli mobilny internet, żeby utrudnić pracę ukraińskim rakietom. Jak to na wojnie, normalka. „Ponad 92 000 abonentów zostało pozbawionych prądu w wielu rejonach Doniecka w wyniku ostrzału przez wojska ukraińskie”. Do Berdiańska wywieziono 3,5 tys. mieszkańców frontowych terytoriów obwodu zaporoskiego.

Wybór zwyczajnych wiadomości z czasów wojny

  • „18 maja 2023 roku doszło do wykolejenia pociągu towarowego w wyniku ingerencji osób nieupoważnionych w obsługę przewozów kolejowych. Nie ma ofiar. Nie ma zagrożenia dla środowiska". Na Krymie zostaną podjęte dodatkowe środki bezpieczeństwa dla transportu kolejowego
  • Atak Sił Zbrojnych Ukrainy na Ługańsk w poniedziałek rano został przeprowadzony przez dwa anglo-francuskie pociski manewrujące Storm Shadow.
  • Doniesienia o powołaniu mieszkańców obwodu chersońskiego do służby wojskowej w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej nie odpowiadają rzeczywistości – informują władze.
  • Deputowani z Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej Michaił złożyli 17 maja w projekt ustawy „O opłacie restauracyjnej za dodatkowe wsparcie dla uczestników specjalnej operacji wojskowej, innych osób i ich rodzin”
  • Rosja rozpoczęła seryjną produkcję najnowszego pocisku przeciwpancernego dużej mocy. W tym roku już będziemy mogli zobaczyć jego użycie w strefie operacji specjalnej – powiedział zastępca dyrektora generalnego koncernu Techmasz Aleksander Koczkin.

Ale tu oto rusza ośrodek rehabilitacyjny – opowiada z dumą telewizja Putina.

Można w tym ośrodku bez problemu dostać kule, a nawet protezę (widzimy rząd sztucznych nóg gotowych do wydania). Pani, która właśnie przeszła szkolenie, mówi, że z radością będzie pomagać rodzinom poległych i pozbawionych nóg.

Na tym polega plan Putina z orędzia o stanie państwa. Każda rodzina poległego/okaleczonego dostanie specjalnego urzędnika, który pomoże jej przebijać się przez biurokrację i załatwiać zasiłki. Dziwiło mnie, kiedy to mówił – bo jak on chce to zrobić, skoro nie wiadomo oficjalnie, ilu jest poległych. To jak wyliczyć, ilu ma być tych specjalnych urzędników?

Teraz mam odpowiedź: urzędników ma być 11 tysięcy.

Co ma się nijak do liczby poległych – ale nie o realną pomoc tu chodzi, ale o celebrowanie wojny. O to, że ona jest, więc mężczyźni mogą się sprawdzić, a kobiety poczuć użyteczne. Przecież praca przy wydawaniu protez jest dla kobiety zaszczytem. Może pomagać „naszym gierojam” (bohaterom). Tak właśnie mówi przed kamerą wyszkolona do pomocy pani.

Kobiety siedzą w ławkach na szkoleniu o tym, jak pomagać na wojnie Putina
Kobiety szkolą się z pomagania rodzinom poległych i okaleczonych. „Wiesti" 17 maja 2023

„Specjalna operacja wojskowa na Ukrainie trwa i będzie trwać, aby nie było takiego ostrzału ze strony wojsk ukraińskich, jak w przypadku obwodu biełgorodzkiego” – ogłosił 16 maja rzecznik Putina Pieskow. Czyli: wojna będzie trwać dopóty, dopóki Rosja będzie atakować z obwodu biełgorodzkiego Ukrainę, a Ukraina będzie na to odpowiadać ogniem.

Czyli bez końca – ten wąż pożera własny ogon.

Putin kasuje wojną przeszłość i przyszłość

Taki zwrot w propagandzie następuje raz na 50 lat. W latach 70. zrobił go poprzednik Putina, Leonid Breżniew. Ogłosił, że innego socjalizmu niż ten, który mamy, realny, nie będzie. Unicestwił więc świetlaną przyszłość. Ale w zamian dał poddanym – co przypomnę za Timothym Snyderem – przeszłość. Celebrację II wojny światowej. Najwspanialsze defilady ku czci 9 maja, święta, które z czasem polegały także na przebieraniu niemowląt w mundury, a przedszkolaków – za czołgi z 1945 roku.

Po roku najazdu Putina na Ukrainę taka przeszłość przestała istnieć. Jeden czołg T-34 na paradzie w Moskwie nie nada sensu życia 140 milionom obywateli Federacji Rosyjskiej. Za to może to zrobić wojna, która jest i trwa. I jest najlepszą z wszystkich wojen.

Putin daje poddanym czas teraźniejszy.

Czytelniczki mogą teraz zapytać: a po co on bawi się w tę wojnę w taki sposób?

Przecież jeszcze rok temu wprowadził prawo karzące więzieniem i grzywnami za nazywanie wojną „operacji specjalnej” w Ukrainie. To co, zmienił zdanie?

Nie, czego przykładem jest wspomniana wyżej historia popa spod Moskwy. Zakazane jest nazywanie „operacji specjalnej” wojną rozumianą jako coś złego. Właśnie za to, za krytykowanie wojny Putina, aktor i pisarz Iwan Wyrypajew trafił w tym tygodniu na listę ściganych w Rosji (na szczęście mieszka w Polsce i chroni go polskie obywatelstwo).

Ale kiedy szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn czy Igor Girkin (skazany za udział w zestrzeleniu malezyjskiego samolotu nad Ukrainą w 2014 roku) opowiadają, jak źle prowadzona jest wojna – i jakim durniem jest minister obrony Siergiej Szojgu oraz całe złodziejskie dowództwo armii – to oni krytykują tylko SPOSÓB prowadzenia wojny. A nie samą wojnę.

Więc nawet kiedy Girkin opowiada (cytat za Andromedą), że przez nieudolność Putina i Szojgu Rosja przegrywa wojnę, jest on częścią systemu Putina. Bo nie kwestionuje wojny jako naturalnego stanu dla Rosji.

Co taki zwrot daje Putinowi?

Generalnie – skasowanie czasu przeszłego uniemożliwia porównywanie sukcesów Putina i Szojgu z sukcesami Stalina i Żukowa. Ale korzyści jest o wiele więcej.

Po pierwsze – Putina nie da się rozliczyć

  • Skoro wojna jest celem dla siebie, a nie środkiem, nie trzeba już tłumaczyć, po co żeśmy tę wojnę wywołali i co chcemy osiągnąć. Możemy też ze spokojem wmawiać ludziom, że idą dać się zabić, bo na świecie jest rusofobia (znakomicie to pozwala odwołać się do poczucia poniżenia: podejrzenie, że ktoś o nas źle myśli i mówi, jest uzasadnionym pretekstem, żeby mu przywalić. A najlepiej zabić).
Kult wojny staje się więc nowym spoiwem wspólnoty, i to takim, dzięki któremu nie może się ona zmienić, zmodernizować.
  • W razie ukraińskiej kontrofensywy narracja ta pozwoli przesunąć uwagę publiczności ze zmiany sytuacji na froncie na samą walkę. Na strzelanie i bohaterską śmierć - bo to ona jest celem samym w sobie.
  • Opowieść o wojnie jako o sensie wszystkiego pozwala też Putinowi przeczekać. Będzie sobie posyłał ludzi na śmierć, a może tymczasem Viktor Orbán przejmie władzę w Unii Europejskiej, a Donald Trump w USA. Albo w ogóle zdarzy się coś nieprzewidywalnego?

Rosja Putina normalizuje teraz wojnę nie tylko na użytek wewnętrzny. To samo robi rosyjska dyplomacja:

„Rosyjska operacja specjalna na Ukrainie jest prowadzona zgodnie z artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych, który przewiduje prawo do samoobrony indywidualnej i zbiorowej - powiedział 12 maja rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.

Seria błędów Zachodu zmusiła Rosję do rozpoczęcia operacji specjalnej na Ukrainie, a Rosja jest zbyt dużym i potężnym państwem, aby pozwolić sobie na takie traktowanie i poddanie się – powiedział 11 maja rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow w wywiadzie dla serbskiej telewizji. „Trudno powiedzieć, jaka będzie przyszłość. Teraz wszystkie wydarzenia dzieją się tak szybko, że mamy ograniczone możliwości prognozowania".

Po drugie - Putin może grozić i kusić nagrodami

  • Narracja o wojnie jako o sensie wszystkiego ułatwia tłumaczenie Rosjanom, że mają mężnie stawić czoła skutkom kryzysu gospodarczego wywołanego sankcjami i rosnącymi wydatkami na wojsko. Ponieważ wojna jest stanem normalnym i naturalnym, nie podważamy jej. Za to możemy się cieszyć z tego, że w Ukrainie jest gorzej niż w Rosji (“Wiesti Niedieli “14 maja)
View post on Twitter

Widoczne w propagandzie od kwietnia heroizowanie Putina jest częścią opowieści o wojnie jako naturalnym stanie ludzkości.

Skoro wojna jest normalna, to przywódca musi być bohaterski. Zwrot narracji ku wojnie każe inaczej popatrzeć na atak tajemniczym dronem na budynek na Kremlu.

Propaganda Putina natychmiast oskarżyła o to Ukrainę i USA. Jednak jest to zdarzenie doskonale pasujące do opowieści o tym, że jest wojna i bohaterski Putin też jest na wojnie.

Dlatego Putin poszedł na defiladę 9 maja, mimo że mogły go tam trafić ukraińskie drony. Taki jest bohaterski (a to, że ściągnął na tę defiladę przywódców krajów dawnego ZSSR, to przypadek).

„9 maja Ukraina próbowała zaatakować Moskwę, wszystkie drony zostały zneutralizowane" – powiedział generał dywizji lotnictwa, Bohater Rosji, przewodniczący Prezydium organizacji społecznej "Oficerowie Rosji" Siergiej Lipowoj.

  • Przy okazji można tak uzasadnić dowolny ruch gospodarczy. Na przykład plany renacjonalizacji gospodarki: Szef Komitetu Śledczego Rosji Aleksander Bastrykin zapowiedział możliwość nacjonalizacji głównych sektorów rosyjskiej gospodarki. "Mówimy tak naprawdę o bezpieczeństwie ekonomicznym w czasie wojny" – powiedział. A potem to wszystko, co się znacjonalizuje, podzieli się zapewne od nowa, między wiernych Putinowi. Wojna jako matka wszystkiego ma więc zmobilizować aparat Putina i zachęcić do wierności (zwłaszcza że na kontraktach wojennych kradną bez opamiętania – co wynika z oficjalnych komunikatów propagandy).

Prezenty dał Putin w tym tygodniu dwa:

Święty Synod Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej wyraził 17 maja wdzięczność prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi za decyzję o zwróceniu Cerkwi ikony Trójcy Andrieja Rublowa.

Gubernator Terytorium Ałtaju Wiktor Tomenko na polecenie Władimira Putina podarował szczeniaka rasy Welsh Corgi trzynastoletniej Milanie Kazjucie z Rubcowska. „Jest ona naprawdę mądrą dziewczyną! W szkole dobrze się uczy, gra w teatrze dziecięcym i jest wolontariuszką. Ostatnio napisała do prezydenta i poprosiła o szczeniaka”.

Po trzecie – podporządkowuje sobie poddanych

  • Tworzy głęboki mentalny podział między Zachodem a Rosją. Zachód, a zwłaszcza Unia Europejska jest ufundowana na przeświadczeniu, że wojna jest czymś złym. Jeśli propaganda Kremla wbije do głowy poddanym Putina, że jest odwrotnie, Zachód nie będzie mógł być źródłem wzorców i aspiracji. To jest taka opowieść, jaką niegdyś przekazywano ludziom podsycając podziały religijne. Nie pozwala marzyć o innym świecie i brać sobie innych za wzór.

Tu warto zwrócić uwagę, jak bardzo propaganda Kremla zohydza obraz Polski.

Nie Francji, Niemiec, czy Wielkiej Brytanii. Nie „małych” krajów Europy Środkowej.

Polska jest wcieleniem zła i najlepiej nadaje się na symbol wroga. Jej istnienie sprawia, że kult wojny jest uzasadniony. Bo Polska nie jest tak bogata i nie budzi takiej zawiści jak Niemcy czy Francja. Jest też niepokojąco zgodna, że trzeba pomagać Ukrainie (mimo starań propagandy Kremla). A przecież Polska to dawne „nasze, ruskie ziemie”, „nasi rządzili w Warszawie”. Polacy to zdrajcy – w co łatwo uwierzy i czytelnik Dostojewskiego i osoba wychowana w czasach ZSRR. Zatem kiedy polski urząd proponuje, by wobec Kaliningradu używać historycznej nazwy Królewiec, propaganda Kremla wpada w szał

„To już nawet nie jest rusofobia, to taki proces graniczący z szaleństwem, który ma miejsce w Polsce. Wiemy, że w całej historii Polska od czasu do czasu popada w to szaleństwo nienawiści do Rosjan, powtarza się to od wielu wieków, z XVI-XVII wieku, a nawet wcześniej” – powiedział Pieskow, odpowiadając na pytanie, jak Kreml ocenia zachowanie Polski.

Polska też – czego powinniśmy być świadomi – jest stale przedstawiana w propagandzie jako państwo faszystowskie.

Sojusznik Hitlera. Co może w nas budzić zdumienie, ale pamiętajmy: II wojna światowa zaczęła się w świecie Putina w 1941 roku. To, co działo się wcześniej, jest dla odbiorcy propagandy tak niejasne, jak dzieje Franków w VIII wieku.

  • Pozwala normalizować opowieści o mordach i wezwania do eksterminacji narodu ukraińskiego. Wprowadza ludobójstwo do zwyczajnej narracji o państwie i polityce. To zaś jest dla odbiorcy propagandy niszczące. Człowiek bombardowany takimi komunikatami nie zdoła odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę wojna jest dobra. Kiedy przyjdzie co do czego i Putin stanie do wyborów na kolejną prezydencką kadencję, wyborców będzie miał ugotowanych i na talerzu (18 maja Duma zresztą przyjęła ustawę umożliwiającą przeprowadzenie wyborów na terenie stanu wojennego).
  • Ułatwi przeprowadzenie masowej mobilizacji, o ile zajdzie taka potrzeba.

Poza opowieścią, że wojna jest dobra i nadaje życiu sens, propaganda Kremla z premedytacją pozbawia Rosjan możliwości protestu.

Robi to, organizując szczucie wobec mężczyzn z grup mniejszościowych. Oni mają natychmiast iść do wojska.

W tym tygodniu mowa była o złych osobach transpłciowych, które zmieniają płeć, żeby nie iść do wojska, oraz o tych nie-Słowianach, którzy niedawno skorzystali z dobrodziejstwa rosyjskiego obywatelstwa, a nie zaciągają się dobrowolnie do wojska.

Kiedy dojdzie już co do czego, „rdzenny Rosjanin” zostanie osaczony z dwóch stron. Po jednej stronie czekać będzie „wojna, która uczyni z niego mężczyznę”, a z drugiej strony – wiedza, że nie można kazać iść na wojnę „innym”. Bo oni już tam zostali posłani.

Jak widać, powodów dla takiej wojny jest naprawdę dużo

Telewizyjne „Wiesti” przez dwa dni z rzędu zaczynają się od tego, że „Armia Federacji Rosyjskiej rakietą Kindżał zniszczyła system Patriot w Kijowie”.

Odłóżmy rozważania, czy to prawda. Wedle komunikatów rzecznika armii Putina generała Igora Konaszenkowa, Rosjanie zniszczyli już dawno więcej sprzętu i broni, niż kiedykolwiek wyprodukowano i dostarczono na front.

Znaczenie ma tu sposób opowiadania o tym, co zdarzyło się w Kijowie. Propaganda Kremla cieszy się tym, że ostrzał Kijowa Ukraińcy rejestrowali na swoich komórkach (pokazują te nagrania), a zachodnie telewizję o tym mówiły (cytują CNN). Nie wiadomo z tych relacji, co dało zniszczenie Patriota. Jak nas to przybliża do celu (jakiego celu)? To jest w zasadzie informacja sportowa. „Nasi” strzelili gola albo daleko skoczyli na nartach. Mamy sukces.

Wojna jest dobra. A Putin idzie na przeczekanie. Idealne dla niego – jak wynika z propagandy – byłoby zamrożenie konfliktu w Ukrainie. Bo miałby swoją wojnę na zawsze.

***

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)

Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze