0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wieści" 25.01.24 / A. Jędrzejczyk"Wieści" 25.01.24 / ...

Najważniejszym tematem ostatniego tygodnia była w propagandzie Kremla katastrofa rosyjskiego samolotu IŁ-76, który 24 stycznia rozbił się w obwodzie bielgorodzkim, przy granicy z Ukrainą. Według propagandy przewoził ukraińskich jeńców do wymiany, a zestrzelili go Ukraińcy. Zginąć miało 64 jeńców i 11 rosyjskich żołnierzy. Ukraińcy początkowo twierdzili, że samolot transportował rakiety, którymi ostrzeliwany jest Charków. Potem ogłosili, że sprawa wymaga zbadania.

To nie jest pierwszy zestrzelony samolot i – jeśli rzeczywiście na pokładzie byli ukraińscy jeńcy – nie pierwsza ich śmierć w czasie, gdy odpowiadała za nich Rosja. Co, naprawdę się tam stało, nie wiemy i długo się nie dowiemy, bo Rosja sama to sobie ustala, bez międzynarodowej kontroli. Pewne jest jednak, że samolot został zestrzelony z winy Rosji – bo bez najazdu Putina na Ukrainę do tego by nie doszło.

Wdowa mówi o braku ciepła w domu

To, co propaganda z tym zestrzelonym IŁ-em wyrabia, przekracza jednak wszelkie granice. Nie tylko zalewa nas pełnymi oburzenia komentarzami, że to na pewno dzieło Ukraińców (zrobili to z premedytacją, bo Rosja ich uprzedziła o transporcie jeńców – twierdzą rosyjscy dyplomaci w ONZ; zrobili to może przez przypadek, bo nie umieją używać zachodniej broni – opowiada z kolei Putin, który może nie chce do tej historii wplatać przyznania się, że Ukraińcy są w stanie celnie uderzać w przestrzeni powietrznej nad Rosją).

Żeby udowodnić, że w samolocie byli jeńcy, telewizja w głównym wydaniu “Wiesti” kilkukrotnie pokazywała fragmenty ludzkich ciał – rzekomo z samolotu – z tatuażami mającymi świadczyć o tym, że to Ukraińcy (przy czym tych ciał Moskwa nie zamierza oddawać Ukrainie).

Szczątki samolotu na śniegu
To najmniej makabryczne zdjęcie z pokazywanych od 24 stycznia w rosyjskiej propagandzie. "Wiesti" 26 stycznia 2024

Najbardziej jednak niesamowite są obchody żałobne po załodze samolotu. Telewizja pokazuje nabożeństwo i rodziny. I pozwala wdowom wyjść z obowiązkowej od początku wojny roli kobiet dumnych z bohaterstwa męża. Mamy zrozpaczone niepowetowaną stratą kobiety, które opowiadają do kamery, że odebrano im kogoś bardzo ważnego, dobrego, kto... dbał o ciepło w domu.

Nigdy wcześniej tam tego nie widziałam.

A przecież w czasie pełnoskalowego najazdu na Ukrainę zginęło już kilkaset tysięcy wojskowych Putina, 600 tysięcy jest na froncie i każdy z nich lada chwila zginąć może. Oni wszyscy są i byli ważni dla swych bliskich i znajomych. Propaganda jednak nigdy tego nie przyznała. I nigdy nie obchodziła takiej żałoby. Załogi samolotów zestrzelonych – też nad Rosją – w czasie puczu Prigożyna w czerwcu 2023 r. doczekały się ledwie półzdaniowych wzmianek.

Putin leci wspominać Kanta

Ja oczywiście tej propagandzie nie wierzę za grosz. Więc mój umysł, napakowany obrazami ludzkich szczątków i rozpaczą wdów podpowiada mi, że Rosjanie sami spokojnie mogli ten samolot zestrzelić, żeby zapewnić Putinowi komfort podróży do Kaliningradu. Putin poleciał do tej rosyjskiej enklawy następnego dnia po zestrzeleniu IŁ-a, a przelecieć musiał nad krajami NATO. Carska duma nie pozwalała mu notyfikować przelotu – a awantura międzynarodowa o zestrzelonego IŁ-a doskonale mu bezpieczeństwo przelotu zapewniała.

Nie ma na to żadnych dowodów: chcę tylko Państwu pokazać, jak działa mózg bombardowany przez propagandę: wietrzy spiski i zamachy.

Ale ja w tym cyklu nie piszę o faktach, tylko o propagandzie. Więc kluczowe pytanie brzmi: dlaczego propaganda Putina tak celebruje katastrofę IŁ-a?

Na pewno nie chodzi tu o odwrócenie uwagi od rosyjskich zbrodni – jak w przypadku Buczy czy spalenia żywcem ukraińskich jeńców w rosyjskim obozie w Ołeniwce.

Przeczytaj także:

Wtedy propaganda zarzucała nas szczegółami, które nie tyle miały pokazać, że prawda jest inna, ale zdezorientować, żebyśmy nie wiedzieli, co w ogóle jest prawdą.

Propaganda szuka lepszego uzasadnienia dla wojny

Tym razem propaganda wmawia nam po prostu, że Ukraińcy są potworami, bo zestrzelili swoich własnych jeńców na złość Rosji. A to – choć uzasadnia podejrzenie, że to Rosjanie mogli samolot zestrzelić na złość całemu światu – oznacza jednak przede wszystkim, że propaganda Putina bardzo potrzebuje teraz moralnego uzasadnienia wojny w Ukrainie. I to nie na takim ogólnym poziomie: że zgniły i zarządzany przez kobiety, starców i gejów Zachód chciał najechać na Rosję, bo to, by rosyjskie dzieci pobawić tożsamości płciowej.

Tu mamy argument ostateczny: Ukraina morduje swoich, więc najazd na nią jest nie tylko słuszny, ale i moralny.

"To są fakty bezprecedensowe. Wiemy, że to nie pierwszy raz, kiedy Kijów niszczy swoich obywateli. Tak naprawdę zaczęli to robić konsekwentnie w 2014 roku. Kijów zaczął niszczyć swoją ludność. To kontynuacja tych działań” – powiedział o katastrofie IŁ-a rzecznik Putina Pieskow.

A po co to Putinowi?

Odpowiedź dało nam spotkanie Putina ze studentami, którzy na ochotnika poszli na front. Putin spotkał się z nimi w Petersburgu zaraz po powrocie z Kaliningradu.

Spotkanie zaczął od tego, że ma nadzieję, iż walka w okopach zmieni ich, stworzy nowe więzi z towarzyszami i pokaże, co naprawdę ważne. „Bo co innego oglądać to w telewizji i słuchać wystąpień, a co innego być w okopach, gdzie zimno i świszczą kule”. Było to przerażające i śmieszne zarazem, bo Putin do okopu zbliżył się najbliżej na 300 kilometrów, a mówił do ludzi, którzy – wedle propagandy – właśnie z tych okopów wrócili.

Putin i młodzi wojskowi siędzą dookoła prostokątnego stołu
Putin - przy stole po prawej stronie. Wojskowi doradzają mu, jak poprawnie wypłacać świadczenia dla żołnierzy. "Wiesti", 26 stycznia 2024 r

Z tego tygodniowej dawki obrzydliwości gorszy był chyba tylko wykład Putina o myśli Kanta. Z okazji wspomnianej wizyty w Kaliningradzie/Królewcu. To, co z tego zrozumiała propaganda, wklejam tu dla chętnych:

Z wystąpienia Putina do studentów w Kalingradzie 25 styczia 2024 r.

„Immanuel Kant wierzył, że można logicznie udowodnić istnienie Boga – to są złożone rzeczy… ale są bardzo ciekawe, warto przeczytać i zagłębić się w to, co powiedział, co napisał i co myślał… ” – oznajmił Putin.

„Kant jest oczywiście jednym z największych myślicieli zarówno swoich czasów, jak i naszych. Fundamentalny myśliciel. I oczywiście jego wezwanie do życia według własnego rozumu jest dziś tak samo aktualne jak zawsze. To właśnie staramy się robić. Kraj powinien żyć według własnego rozumu. Kraj powinien kierować się swoimi interesami narodowymi. Nie oznacza to, że nie dbamy o interesy innych. Ponieważ kierowanie się własnymi interesami i odnoszenie sukcesów oznacza poszanowanie interesów naszych partnerów. To właśnie robimy, ale nigdy nie pozwolimy na zaniedbanie interesów Rosji” – powiedział Putin.

„W niektórych krajach, wśród naszych sąsiadów, ta myśl została zapomniana. Wszyscy, w każdym razie wielu, żyje cudzymi myślami. To im nic dobrego nie przyniesie i co niczego nie nie doprowadzi”.

Młodzi wojskowi – jak wynika z przekazu propagandy – nie dali się jednak na te brednie nabrać. Putina pytali o pieniądze. Bo nadal za rany i za śmierć Putin płaci – ale nie każdemu i nie od razu. Ten temat przewija się od miesięcy, zatem opowieści Putina o braterstwie w okopach i o bestialstwie Ukrainy mają przykryć przykry temat, że władza nie dotrzymała umowy.

Cyniczny kontrakt

Rosjanie, jak przekonuje propaganda Kremla, zaakceptowali wojnę. Ale najwyraźniej zawarli też z władzą swego rodzaju kontrakt: władza ma za zgodnę na wojnę płacić i to dużo. Podobny kontrakt zawarli już z Putinem wcześniej: za stopniowy wzrost dobrobytu zgodzili się na autorytarną władzę, skoro protestować nie ma jak.

Ale tamten kontrakt był prostszy: to, że nie każdy dostanie preferencyjny kredyt na nowe dobra, nie skłania jeszcze do ponurych myśli o władzy. Co innego, jeśli okazuje się, że nie za każdą śmierć i kalectwo dostaje się obiecaną wypłatę. A zatem cały pomysł władzy, by wojnę prowadzić bez mobilizacji, tylko siłami kontraktowymi, nie jest taki świetny, jak się początkowo wydawało. Nie w państwie, które umie produkowac broń, ale poza tym nie działa.

Młodzi (i wykształceni) wojskowi zaproponowali, żeby świadczenia były wypłacane każdemu rannemu i zabitemu, niezależnie od tego, czy ma kontrakt. I żeby pomoc humanitarna dochodziła na front. Mówili też, że niedopuszczalne jest, że rosną im odsetki od kredytów, kiedy oni siedzą w okopach albo ranni leżą w szpitalu. W ten sposób pokazali Putinowi, czym naprawdę jest solidarność w okopach: wszyscy mają prawo do obiecanych pieniędzy. Putin oczywiście obiecał, że wszystko załatwi i uprości. Dodatkowo obiecał żołnierzom pomoc psychologiczną – czyli że trauma wojenna jest już w Rosji społecznym problemem.

Zaś propaganda zamieniła te postulaty od razu w dekret wszechwładnego Putina, ale, przynajmniej początkowo, nie ukrywała, że to były postulaty “bohaterów z frontu” (żądania młodych żołnierzy zostały wycięte z relacji w podsumowujących tydzień „Wiestiach Niedieli” 28 stycznia. Ale w „Wiestiach” 26 stycznia wszystko było).

Zamiast pieniędzy – awanse

Młodym wojskowym Putin złożył też inną ofertę:

że będą stanowić przyszłą elitę Rosji.

„Powinniście mieć ważne miejsce w państwie” – powiedział. A na kolejnym spotkaniu dodał: „W sumie w zasadzie powinniśmy wspierać tych chłopaków. Dziś spotkałem się ze studentami, którzy przerwali studia. Wielu z nich zgosiło się do strefy działań bojowych. To z tych ludzi musimy w przyszłości tworzyć elitę kraju. Oni, przepraszam za wyrażenie, nie eksponują genitaliów i nie pokazują tyłków” – powiedział Putin nawiązując do słynnej “gołej imprezy” w Moskwie (dress code wymagał tam od celebrytów, by bawili się ”prawie nago". Spowodowało oburzenie tych, których tam nie zaproszono i niczego nie widzieli. O donos do samego Putina posądzany jest reżyser Nikita Michałkow, ale ten 29 stycznia zdementował to).

Nie o nagość tu oczywiście chodzi, ale o przekonanie władzy, że ludzie, którzy sami decydują o tym, kim są i jak chcą wyglądać, nie na wiele się zdarzą. Bo najwyżej nie będą protestować – ale do przytakiwania się nie nadają. „Takich dziwaków też potrzebujemy oczywisćcie, niech oni też sobie będą” – łaskawie zgodził sie Putin. „Ale z tych ludzi [młodych wojskowych] należy utworzyć prawdziwą elitę kraju, w której ręce można oddać Rosję. To znaczy, że trzeba ich wspierać, trzeba im pomagać”.

To rzeczywiście lepsza kadra: przedstawiwszy niedomagania systemu i wytargowawszy to i owo młodzi wojskowi pospieszyli z poparciem dla wojny Putina.

Putin tłumacząc młodym wojskowym powody wojny nieco przekonstruował starą opowieść

Wersja o spisku Zachodu i czyhającym na Rosję “ukraińskim nazizmie” zastąpił wersją, że Ukraina była potrzebna do rozwoju Rosji. Ta zainwestowała w to sporo pieniędzy, no ale skoro Ukraina nie chciała bogacić Rosji, to już nie było innego wyjścia, jak na Ukrainę napaść. Bo wojna jestjak gdyby realizacją kontraktu Putina z obywatelami, że zapewni im lepsze życie.

Putin podnosi rękę
Putin wylicza, ile zainwestował w Ukrainę. "Wiesti", 26 stycznia 2024 r.

Mowa Putina do studentów, którzy zgłosili się na front, 26 stycznia 2024 r

„Jeśli chodzi o decyzję o rozpoczęciu Specjalnej Operacji Wojskowej... Nie było innych przesłanek poza jedną – ochroną interesów Rosji. Żadnych. A przy rozstrzyganiu tego rodzaju spraw nie może być i nie było innych motywów”. „Przypomnę, że przez dziesięciolecia próbowaliśmy na wszelkie możliwe sposoby budować stosunki z Ukrainą. Wszystko robiliśmy: preferencyjne pożyczki, surowce energetyczne po okazyjnych cenach, zbyt na naszym rynku zapewniony, no cóż, wszystko”.

“Bardzo cierpliwie, opierając się oczywiście na prorosyjskiej części ukraińskiego społeczeństwa, budowaliśmy stosunki wyłącznie pokojowo i nie było innych zamiarów. Ale najwyraźniej nasz geopolityczny wróg zdał sobie sprawę, że może po prostu odwrócić całą sytuację na Ukrainie do góry nogami. Kogo by nie wybrali na wschodniej Ukrainie, zaraz ich sobie podporządkowali. A w 2014 r. dokonali zamachu stanu i rozpoczęli fizyczną eksterminację wszystkich, którym zależało na normalnym rozwoju stosunków z naszym krajem. Po prostu zaczęli fizycznie eksterminować. Stało się oczywiste, że budowanie normalnych stosunków z naszym sąsiadem nie będzie możliwe” – powiedział Putin.

"To [operacja – red.] jest próbą zatrzymania tej wojny, tak, środkami zbrojnymi w odpowiedzi na użycie przez nich sił zbrojnych. Jestem przekonany, że osiągniemy postawione nam cele, cele i zadania – stwierdził Putin.

Pociski czy rury?

O tym, że w czasie toczącej się właśnie “kampanii wyborczej” przed marcowymi wyborami Putina na kolejną kadencję prezydencką władza negocjuje z poddanymi, a poddani stawiają warunki, świadczy też taka oto zeszłotygodniowa wypowiedź ministra obrony Siergieja Szojgu:

„Konieczna jest kontynuacja prac nad zapewnieniem niezależności technologicznej Rosji. W obecnej sytuacji niedopuszczalne jest zmniejszanie tempa produkcji wyrobów wojskowych. A w przypadku szczególnie popularnych modeli ważne jest zwiększenie ich produkcji”.

Skoro Szojgu to mówi, to musiały się pojawić już głosy, żeby bogactwa Rosji nie przepalać w okopach w Ukrainie. I żeby może wyprodukować też np. trochę rur do centralnego ogrzewania i gazu. Wszak w Rosji co i rusz jakaś stara rura pęka, ludzie wpadają do wrzątku, kiedy usuwają się pod ich stopami chodniki. Kolejny nieremontowany czteropiętrowy dom zawalił się akurat w niedzielę w Rostowie nad Donem (zwaliła się ściana jednej z trzech klatek schodowych, reszta się trzyma, ale nie wiadomo, jak dlugo).

Do wielu domów w miastach ciepła woda już nie dociera. A przecież w wyniku wojny – jak obiecywał Putin – to Zachód miał zamarznąć, a nie Rosja.

Argumentum ad Hitlerum

Wobec ewidentnych problemów z dopełnieniem kontraktu z poddanymi władza tradycyjnie powraca do wspomnień z II wojny światowej.

Pokazywane obszernie w telewizji spotkanie Putina z młodymi wojskowymi uświadamia nam, co naprawdę widzimy. Bardzo już starszy (z perspektywy ludzi urodzonych w XXI wieku) Putin wraca do czasów tak dawnych, że nawet jego nie było wtedy na świecie. „Reżim w Kijowie wywyższa wspólników Hitlera, esesmanów i używa terroru przeciwko wszystkim niepożądanym” – opowiada Putin. A Rosja hucznie obchodzi 80. już rocznicę zdjęcia blokady Leningradu. „Wtedy to dopiero było ciężko” – zachwyca się propaganda.

Dobra wiadomość jest taka, że Putin został 29 stycznia zarejestrowany jako niezależny kandydat na prezydenta Rosji.

Dostarczył do rosyjskiej PKW 315 tys. głosów zebranych w ciągu dwóch miesięcy. (Ogłosił, że zebrał tych podpisów 3 mln, ale jego pełnomocnicy zawieźli do komisji tylko tyle, ile wymaga prawo).

315 tys. to dużo mniej niż zebrali przed tygodniem obywatele Rosji w trzydniowej petycji (380 tys.) domagającej się od władz ukarania konduktorki, która wyrzuciła z pociągu na śmierć na mrozie kota Twiksa.

Władze w tej sprawie ustąpiły na tyle, że konduktorka ma już sprawę karną. O sprawie debatowała Duma. Propaganda odnotowała też przypadek napaści na kobietę w Samarze – bo to, że zdaniem atakujących wyglądała jak konduktorka-zabójczyni Twiksa.

Naród jednak nie wierzy władzy, kiedy ta składa obietnice.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze