0:000:00

0:00

CBOS monitoruje stosunek Polaków do uchodźców od ponad roku, kiedy w Europie narósł problem wielkiej fali uchodźców. W październiku na pytanie „czy Pana(i) zdaniem Polska powinna przyjmować uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi” aż 54 proc. badanych odpowiedziało „nie”.

40 proc. Polaków uważa, że należy ich przyjmować, ale tylko do czasu, kiedy będą mogli wrócić do swojego kraju. Jedynie 4 proc. badanych uważa, że należy przyjąć uchodźców i pozwolić im się osiedlić.

Choć internetowy hejt przyzwyczaił nas do wizerunku Polaka niechętnego migrantom, zwłaszcza tym z Afryki, to dane wydają się szokujące dla kraju, który ma tak bogate tradycje migracji oraz którego mieszkańcy milionami na stałe osiedlają się w krajach Europy Zachodniej. Dziwi to też w kraju pielęgnującym pamięć o ofiarach dwóch wojen, które przetoczyły się w ostatnim wieku przez Polskę.

Przeczytaj także:

Rekordowo „niechętny” uchodźcom był kwiecień 2016. Wtedy 61 proc. badanych było przeciwne przyjmowaniu uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi.

CBOS podaje dane od maja 2015, gdy większość Polaków (58 proc.) uważała, że Polska może przyjąć uchodźców do czasu uspokojenia się sytuacji w ich krajach. 14 proc. było za zgodą na stałe osiedlenie. Tylko 21 proc. nie chciało ich wpuszczać do Polski.

„Patrząc z dłuższej perspektywy można zauważyć, że od czasu zamachów w Paryżu, w listopadzie 2015 roku, większość badanych sprzeciwia się przyjmowaniu przez nasz kraj uchodźców z państw objętych konfliktami zbrojnymi. Pewne pogorszenie nastawienia wobec uchodźców odnotowaliśmy również po marcowych zamachach w Brukseli, a także po lipcowych atakach w Nicei i Monachium, choć, jak się później okazało, ta zmiana nastawienia była dosyć nietrwała” - napisano w raporcie CBOS.

Zamachów nie dokonują uchodźcy

Problem w tym, że ani zamachów w Paryżu, ani w Nicei nie dokonali migranci, tylko osoby urodzone w Europie. Niechęć do migrantów zasadza się więc na nieprawdziwych przesłankach, na których chętnie gra prawica.Od 2015 roku w Europie było siedem zamachów terrorystycznych. Pierwszy z nich – styczniowy atak na redakcję Charlie Hedbo został dokonany nie przez uchodźców, a przez zradykalizowanych mieszkańców Francji, braci Kouachi, synów prostytutki i alkoholika, wychowujących się w tzw. złej dzielnicy Paryża.

Kolejny, głośny, wielopunktowy zamach miał miejsce w listopadzie, w Paryżu - na ulicach oraz w klubie Bataclan. Wtedy z rąk islamskich terrorystów zginęło 137 osób. Również w tym przypadku sprawcami byli ludzie wychowani we Francji, nie migranci. Do kolejnego dużego zamachu doszło w Nicei w lipcu 2016 roku. Zamachowiec był potomkiem migrantów.

W pociągu w Wurzburgu nastolatek zabił 4 osoby. W tym przypadku rzeczywiście sprawcą był migrant. W lipcowej strzelaninie w Monachium, gdzie zginęło 9 osób sprawcą nie był uchodźca, a jego motywy były inspirowane radykalnymi ruchami prawicowymi. Przez media przetoczyła się również głośna sprawa zamordowania Polki przez uchodźcę, jednak było to typowe zabójstwem na tle obyczajowym, do których dochodzi również w Polsce. Ostatni z głośnych zamachów w Europie miał miejsce w niemieckim Ansbach, gdzie Syryjczyk wysadził się w powietrze raniąc 12 osób.

Tylko dwa z siedmiu ataków, które miały miejsce w Europie w ostatnich dwóch latach można łączyć z terroryzmem islamistów, którzy przybyli z falą uchodźców. W tym w jednym jedyną ofiarą śmiertelną był sam zamachowiec. Migranci od 2015 w zamachach zabili 4 osoby, Europejczycy – około 250.

Wykształcenie zmienia postawy

Pozytywnym nastawieniem do przyjmowania uchodźców cechują się osoby z lepszym wykształceniem, zamieszkujący duże miasta, z najwyższymi miesięcznymi dochodami per capita. Najbardziej otwartą na migrantów grupą zawodową jest kadra kierownicza oraz specjaliści i pracownicy administracyjno – biurowi. Jeśli chodzi o elektoraty partyjne to najbardziej otwarci na migrantów są wyborcy .Nowoczesnej (łącznie 79 proc.), a najmniej wyborcy PiS (łącznie 29 proc.).

Polacy są bardziej przychylni migrantom z Ukrainy. Aż 59 proc. badanych uważa, że Polska zdecydowanie lub raczej powinna przyjmować Ukraińców. Przeciwnego zdania jest 34 proc. badanych. Różnicę w nastawieniu do Ukraińców i migrantów z Afryki można również tłumaczyć postrzeganiem różnic kulturowych.

I tutaj znowu mamy do czynienia z powtarzającym się wzorcem postaw – bardziej przychylne migracji z Ukrainy są osoby lepiej wykształcone, z lepszym położeniem materialnym, z większych miast.

;

Udostępnij:

Kamil Fejfer

Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.

Komentarze