„Z programu asystencji osobistej w latach 2020-2021 w Polsce korzystało zaledwie 0,6 proc. osób niepełnosprawnych (...) Zdarzało się, że osoby niepełnosprawne musiały czekać pół roku na przyznanie pomocy" – pisze NIK w raporcie o rządowym programie asystencji osobistej
Dlaczego dobrze działający program asystencji osobistej jest tak ważny? Bo jego założeniem jest umożliwienie osobom niepełnosprawnym życia w niezależny sposób.
Asystent osobisty pomaga zrobić zakupy, wyjść na spacer, dojechać do urzędu, a potem wrócić do domu. Może zaprowadzić i odebrać dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności ze szkoły, pomóc wyjść do kina, teatru czy galerii sztuki.
Cel jest jeden: chodzi o ułatwienie i poprawę funkcjonowania osoby z niepełnosprawnością w jej środowisku i włączenie tej osoby w życie społeczne.
To absolutne minimum, które – według artykułu 19 Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami – ma obowiązek zapewnić osobom z niepełnosprawnościami państwo.
Ale w Polsce na podstawowe prawo do kontroli nad swoim codziennym życiem w sposób, jaki osoby pełnosprawne biorą za oczywisty, może liczyć niewiele osób z niepełnosprawnością.
Potwierdza to raport Najwyższej Izby Kontroli o usłudze asystenta osobistego jako wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami.
Do zagwarantowania usług asystenta osobistego Polska zobowiązała się, ratyfikując w 2012 roku Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych.
Rządowy program - Asystent osobisty osoby niepełnosprawnej - pojawił się po raz pierwszy dopiero w 2019 roku i obejmował lata 2019-2020. Od tego czasu co roku ministerstwo ogłasza kolejne wersje programu. Według NIK Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej regularnie robiło to z opóźnieniem.
„Umowy na realizację wsparcia były zawierane po terminie. Zdarzało się, że osoby niepełnosprawne musiały
czekać pół roku na przyznanie pomocy.
Oznacza to, że usług asystencji osobistej nie świadczono w sposób ciągły" – pisze NIK w raporcie.
To właśnie przez opóźnienia gminy i powiaty nie wykorzystały w pełni środków finansowych, które otrzymały na ten cel. Łącznie spożytkowały tylko 58 proc. z nich. A co za tym idzie — nie objęły pomocą planowanej liczby osób. Skutek: w latach 2020-2021 w Polsce z Programu korzystało zaledwie 0,6 proc. osób niepełnosprawnych.
Tymczasem według danych Elektronicznego Krajowego Systemu Monitorowania i Orzekania o Niepełnosprawności osób z orzeczoną niepełnosprawnością jest coraz więcej.
Z usług asystencji osobistej korzysta coraz więcej osób niepełnosprawnych. W 2020 roku było ich w sumie prawie 10 tys., a w 2021 roku już dwa razy tyle. Oznacza to, że dobrze działający program jest bardzo potrzebny. Ale...
Jak raportuje NIK, rząd źle oszacował liczbę osób, która potrzebuje wsparcia asystenta osobistego. Po raz pierwszy program przyjął w 2019 roku (na lata 2019-2020), a do jego realizacji wyznaczył jednostki samorządu terytorialnego.
„W tej edycji programu nie określono żadnych wskaźników wykonania zadań, ponieważ – jak wyjaśniał przedstawiciel MRiPS – miała ona charakter pilotażowy. W kolejnej edycji Programu (na rok 2021) zaplanowano objęcie usługami asystenckimi minimum 1,5 tys. osób niepełnosprawnych" – pisze NIK.
Ale w rzeczywistości wsparcie otrzymało... ponad 14 tys. osób z niepełnosprawnością. To ponad osiem razy więcej niż planowano.
„Z wyjaśnień MRiPS wynika, że wskaźniki programu określono bardzo ostrożnie, uwzględniając dane na temat realizacji usług w poprzedniej edycji, a także wprowadzony stan epidemii. W ocenie NIK założenie objęcia usługami asystencji tylko 1,5 tys. osób niepełnosprawnych stanowiło znaczne niedoszacowanie".
Rząd – mimo że ma taki obowiązek – w latach 2020-2o21 nie przeprowadził
żadnej kontroli zadań realizowanych w ramach programu.
„Działo się tak, mimo że część dokumentów potwierdzała wydatkowanie środków niezgodnie z przeznaczeniem. Działań sprawdzających nie podjęto do czasu zakończenia kontroli NIK" – czytamy w raporcie.
Ponadto, jak już wspomnieliśmy, MRiPS co roku ogłaszało program z opóźnieniem. Na przykład edycja programu na 2021 rok została ogłoszona dopiero na początku grudnia 2020 roku.
Konsekwencje tych opóźnień osoby z niepełnosprawnościami poczuły na własnej skórze. Usługi nie działały w sposób ciągły. Potrzebujący wsparcia w niezależnym życiu czekali na
przyznanie usług średnio około 20 dni.
„W niektórych przypadkach świadczenie usług rozpoczęto nawet po ponad 100 dniach od złożenia karty zgłoszeniowej. Prawie we wszystkich skontrolowanych województwach umowy na realizację usług w 2021 roku były zawierane niemal w połowie roku. Oznacza to, że do realizacji usług asystenta przystępowano z około półrocznym opóźnieniem".
I chociaż MRiPS prawidłowo – według NIK – opracował zasady programu, to część wzorów dokumentów „została przygotowana bez należytej staranności". A powołana komisja konkursowa
nierzetelnie oceniła 26 proc. złożonych ofert.
„A także zatwierdziła oferty, w których koszty pośrednie przekraczały 10 proc. kosztów bezpośrednich, co było niezgodne z przyjętymi zasadami".
Wojewodowie prawidłowo wykonywali zadania w zakresie rozliczania programu.
Ale... „z zadań tych nie wywiązywał się jednak minister, który 53 proc. sprawozdań za 2020 rok i 43,7 proc. za 2021 rok rozliczył po upływie wskazanego terminu" – pisze NIK. Opóźniały się też sprawozdania zbiorcze.
„Ponadto program wdrażany był zbyt późno, przez co nie zapewniał ciągłości świadczonego wsparcia" – ujawnia NIK. Przez to, że program ogłaszany był pod koniec roku, terminy składania wniosków, ich oceny i oferty były przesunięte. A umowy na realizację zadania – czyli rozpoczęcie realnej pomocy – były zawierane nawet w połowie roku.
Powiaty i gminy, które przystąpiły do programu, opracowywały wnioski, w których wskazywały m.in. planowaną liczbę osób niepełnosprawnych, którym zostaną przyznane usługi asystenckie.
Samorządy nie miały jednak dokładnych liczb o osobach z niepełnosprawnościami mieszkających na ich terenie.
Powód? Chodzi o to, że orzeczenia o niepełnosprawności pochodzą z kilku różnych systemów. „Zdarza się, że osoby niepełnosprawne posiadają dwa lub nawet więcej orzeczeń, np. z Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności, ZUS czy KRUS. Dane stanowiące podstawę ubiegania się o środki z Funduszu Solidarnościowego pochodziły zazwyczaj z powiatowych zespołów do spraw orzekania o niepełnosprawności, urzędów pracy, ośrodków pomocy społecznej oraz organizacji pozarządowych działających na danym terenie" – pisze NIK.
Choć raport NIK nie mówi tego wprost, deficyty kolejnych rządowych programów o asystencji nie pozostawiają wątpliwości: w Polsce trzeba zbudować duży system usług asystencji, który będzie miał ciągły charakter. Środkiem do tego jest ustawa o asystencji.
I projekty takiej ustawy nawet powstają — najistotniejszy politycznie jest ten, który jest pisany w Kancelarii Prezydenta. "Przełomowy moment" dla osób z niepełnosprawnościami, "zmieni oblicze kraju". Tak w 2021 roku mówił o ustawie o asystencji prezydent Andrzej Duda w obecności minister Rodziny i Polityki Społecznej Marleny Maląg.
Ustawę Kancelaria Prezydenta przedstawiła środowisku po dwóch latach pracy (pisaliśmy o tym tutaj). Wcześniej pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Paweł Wdówik zapowiadał, że wejdzie w życie od przyszłego roku.
Problem polega jednak na tym, że projekt powstawał bez konsultacji ze środowiskiem osób z niepełnosprawnościami. W OKO.press o proteście w sprawie braku konsultacji prezydenckiego projektu pisała Agnieszka Jędrzejczyk. To tak nieprawdopodobne, że OKO.press zapytało Kancelarię, jak to możliwe. Nadal nie dostaliśmy odpowiedzi.
Więcej na ten temat tutaj i tutaj:
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze