0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Wstąpienie do Kościoła katolickiego odbywa poprzez sakrament chrztu. Najpowszechniejszą w Polsce praktyką jest chrzczenie dzieci w wieku kilku tygodni lub miesięcy, decydują o tym rodzice lub najbliższa rodzina. Zdecydowanie rzadsze są sytuacje, gdy do chrztu przystępuje osoba świadoma i dorosła. Ochrzczona osoba zostaje wpisana do księgi parafialnej. Według danych GUS w Polsce ochrzczone w obrządku katolickim są prawie 33 miliony osób.

W Polsce konstytucja gwarantuje wolność sumienia i wyznania, więc każdy może zdecydować czy chce należeć lub nie należeć do kościołów i innych związków wyznaniowych, ale żadne prawo nie reguluje procedury występowania ze wspólnoty wyznaniowej.

Jeśli na pewnym etapie życia podejmujemy decyzję, że chcemy wystąpić z Kościoła katolickiego, czyli dokonać apostazji (według Kodeksu Prawa Kanonicznego apostazja to całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej), możemy zrobić to, stosując się do wewnętrznej kościelnej procedury.

Aktualną wersję jej prawidłowego przebiegu opisuje Dekret Ogólny Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wystąpień z Kościoła oraz powrotu do wspólnoty Kościoła z 7 października 2015 (dostępny na stronie Episkopatu). Dokument ten z jednej strony upraszcza zasady wystąpienia z Kościoła (wcześniej trzeba było złożyć akt apostazji u proboszcza swojej parafii w obecności dwóch świadków, teraz nie ma już tego obowiązku), z drugiej jednak strony technicznie to uniemożliwia.

Jak to możliwe?

Raz katolik, zawsze katolik

W preambule Dekretu Episkopat przywołuje zasadę semel catholicus, semper catholicus [raz katolik, zawsze katolik]. Formalnie obowiązuje ona w prawie kanonicznym od 2009 roku, czyli od wydania przez Benedykta XVI listu „Omiun in mentem”, w którym papież odwołał się do tej starożytnej zasady.

Tym samym stała się ona oficjalnie obowiązująca i niepodważalna, a

wystąpienie ze wspólnoty sam Kościół uznaje za niemożliwe.

Dlaczego? Chrzest uważany jest przez katolicką doktrynę za niepodważalny i nieusuwalny. Kościół uzasadnia swoje stanowisko w ten sposób, że zostawia apostacie otwartą drogę do powrotu na swoje łono, a także, że dane osobowe apostatów są niezbędne do wykonywania enigmatycznych „własnych zadań” wspólnoty.

Co więc się dzieje, kiedy – na podstawie przepisów kościelnych – złożymy akt apostazji? Ten fakt zostanie odnotowany w księdze parafialnej, obok informacji o tym, że zostaliśmy ochrzczeni. Nasze dane nie zostaną jednak usunięte ze zbioru. Co więcej, jak stanowi Dekret KEP „nie wystawia się żadnego zaświadczenia potwierdzającego fakt wystąpienia z Kościoła”. Odstępca może otrzymać świadectwo chrztu z adnotacją, że z Kościoła „wystąpił”.

Przeczytaj także:

Ochrona danych osobowych w prawie świeckim

We wszystkich państwach członkowskich UE od 26 maja 2016 obowiązuje rozporządzenie o ochronie danych, powszechnie znane jako RODO. Na wdrożenie obowiązujących w nim zasad mieliśmy 2 lata. W związku z koniecznością wprowadzenia tych przepisów 10 maja 2018 roku w Polsce obowiązuje nowa ustawa o ochronie danych osobowych.

Poprzednia ustawa (z 1997 roku) obowiązywała każdy podmiot, który przetwarzał w Polsce dane osobowe. Osobą sprawującą kontrolę w tym zakresie był GIODO, czyli Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Ustawa wprowadzała jednak szereg podmiotów wyłączonych spod jego kontroli.

Były to państwowe instytucje jak ABW, CBA, Służba Kontrwywiadu czy Wywiad Wojskowy, oraz związki wyznaniowe. Związki wyznaniowe zostały także dodatkowo zwolnione z obowiązku rejestracji zbiorów danych osobowych, o ile przetwarzane były one na potrzeby tego związku.

Co w takim razie z danymi osób, które postanowiły wystąpić ze związku wyznaniowego, czyli przestają do niego należeć, a które Kościół wciąż uznaje za swoich członków i nie usuwa ich danych ze swoich zbiorów? Polscy apostaci przez lata wysyłali do GIODO skargi na obowiązującą procedurę i żądali ochrony swoich danych przez instytucję państwa (dokonywali jednak najczęściej „wyjścia po włosku”, czyli złożenia oświadczenia woli o wystąpieniu z Kościoła na podstawie kodeksu cywilnego).

Kolejni szefowie GIODO nie chcieli jednak tych skarg rozpatrywać i zasłaniali się Instrukcją dotyczącą przetwarzania danych stworzoną wespół z Sekretariatem Konferencji Episkopatu Polski lub wprost Kodeksem Prawa Kanonicznego. Po ciągnących się przez lata procesach i osiągnięciu pewnych sukcesów przez apostatów (jak to, że zgodnie z nakazem sądu GIODO kazał proboszczom wpisywać do ksiąg parafialnych informację o akcie wystąpienia ze wspólnoty), ostatecznie

Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że Kościół katolicki ma prawo przetwarzać dane osobowe swoich (również byłych) członków poza wpływem i kontrolą państwa.

Rzecznik Praw Obywatelskich wnioskował do NSA o wydanie uchwały na temat kompetencji GIODO w sprawach przetwarzania danych osobowych przez związki wyznaniowe. W 2018 roku NSA odmówił wydania takiej uchwały, w związku z czym GIODO nie uzyskał uprawnień do kontrolowania wewnętrznych przepisów kościołów.

NSA uznał ponadto, że jedynym dokumentem, który potwierdza wystąpienie z Kościoła jest odpis aktu chrztu z adnotacją o dokonaniu apostazji.

Czy RODO coś zmieniło? Tak i nie

Zacznijmy od „nie”. RODO „nie narusza statusu przyznanego kościołom oraz związkom lub wspólnotom wyznaniowym na mocy prawa konstytucyjnego obowiązującego w państwach członkowskich”. Innymi słowy: Kościołom, związkom i wspólnotom wyznaniowym nadal przysługują te same prawa gwarantowane przez ustawy zasadnicze państw członkowskich UE.

Nie do końca jasny wydaje się art. 91 RODO, który zezwala, aby zarejestrowane związki wyznaniowe mogły kierować się własnymi zasadami w przetwarzaniu danych, o ile takie zasady istniały przed 26 maja 2016 roku, czyli przed wejściem w życie RODO.

Ponieważ jednak Kościół katolicki wyjęty był (i pozostaje) spod kontroli państwa w kwestii przetwarzania danych osobowych, trudno jednoznacznie określić, czy takie zasady w ogóle posiadał i stosował. Jeśli okazałoby się, że takich przepisów nie było, Kościół powinien podlegać kontroli Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

W tej kwestii w kwietniu 2019 roku RPO Adam Bodnar zwrócił się do ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego i sprawa pozostaje w toku.

Art. 91. ochr. danych 1. Jeżeli w państwie członkowskim w momencie wejścia niniejszego rozporządzenia w życie kościoły i związki lub wspólnoty wyznaniowe stosują szczegółowe zasady ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem, zasady takie mogą być nadal stosowane, pod warunkiem, że zostaną dostosowane do niniejszego rozporządzenia. 2. Kościoły i związki wyznaniowe, które stosują szczegółowe zasady zgodnie z ust. 1 niniejszego artykułu, podlegają nadzorowi niezależnego organu nadzorczego, który może być organem odrębnym, z zastrzeżeniem, że spełnia warunki określone w rozdziale VI niniejszego rozporządzenia.

Prawo do bycia zapomnianym

A co zmieniło RODO? Zarejestrowane związki wyznaniowe otrzymały możliwość powołania własnych organów ochrony danych osobowych i z niej skorzystały. Gdyby tego nie zrobiły, funkcję tę objąłby odpowiedni organ państwowy.

RODO wprowadziło również „prawo do bycia zapomnianym”. Na tej podstawie właściciel danych osobowych ma prawo żądać ich usunięcia ze zbioru, jeśli nie są już niezbędne do celów, dla których zostały zebrane. Na korzyść apostatów działa tu również zasada minimalizacji danych i zasada ograniczenia okresu przechowywania.

Ten sam przepis daje jednak argument także Kościołowi, który może dane „przechowywać przez okres dłuższy, o ile będą one przetwarzane wyłącznie do celów archiwalnych w interesie publicznym, do celów badań naukowych lub historycznych lub do celów statystycznych”.

Pytanie otwarte więc brzmi, jaki jest interes publiczny w przechowywaniu danych osób, które nie chcą być członkami Kościoła, a także jakie badania naukowe, historyczne lub statystyczne są na nich prowadzone.

Kościół nie podaje statystyk ile osób występuje z jego wspólnoty. Byłoby jednak dziwne, gdyby takich informacji nie zbierał. Czy nie wystarczyłoby apostatów policzyć i usunąć ich dane, zgodnie z wolą właścicieli? Sprawę dodatkowo komplikuje kolejny Dekret KEP, dotyczący ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych w Kościele katolickim. Mówi on m.in. o tym, że

osoba nie ma prawa żądać usunięcia danych, jeśli dotyczą udzielonych sakramentów.

Przepis ten jest prawem obowiązującym wewnątrz Kościoła. Czy powinien być więc uznawany za wiążący dla świeckich instytucji państwa?

Kościelny Inspektor Ochrony Danych

Kościół katolicki powołał zatem na podstawie RODO Kościelnego Inspektora Ochrony Danych, którego zadaniem jest „monitorowanie i zapewnianie przestrzegania przepisów o ochronie danych osobowych w ramach i zgodnie z działaniem Kościoła katolickiego i jego struktur”.

Dla zachowania większej autonomii polski Kościół katolicki posiada więc własny, niezależny organ, który ma nadzorować kościelne procedury przetwarzania danych osobowych, mający swoje umocowanie w prawie unijnym.

Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia, czy dane apostatów będą usuwane z ksiąg parafialnych. To, co jednak można stwierdzić z pewnością, to fakt, że Kościół katolicki w zakresie przetwarzania danych osobowych – także osób, które jego członkami i członkiniami być już dłużej nie chcą – ma status szczególny i uprzywilejowany.

Instytucja, która dysponuje rozbudowaną strukturą i hierarchią, nieopodatkowanymi przychodami i znacznym finansowym wsparciem ze strony państwa, ma zezwolenie na powoływanie własnego inspektora danych osobowych, który czuwać będzie nad prawidłowym przetwarzaniem danych. Również wbrew woli osób przestających być członkami wspólnoty.

;

Komentarze