6 kwietnia zdominowana przez Republikanów legislatura stanowa Arkansas przyjęła Ustawę HB 1570, która de facto zakazuje jakiegokolwiek uzgadniania płci dla osób poniżej 18. roku życia – bez względu na rekomendacje lekarzy i zgodę rodziców, nawet w przypadku już trwającej terapii hormonalnej. Ustawę skrytykowały nie tylko organizacje LGBT, ale też lekarze, np. stowarzyszenia pediatrów.
„Lęk przed czymś, co nie istnieje”
Gubernator Asa Hutchinson wprawdzie ustawę zawetował, ale legislatura ogromną większością veto odrzuciła. Hutchinson to żaden liberał, wręcz przeciwnie – jest zagorzałym Republikaninem, popiera całkowity zakaz aborcji.
Ledwie miesiąc wcześniej podpisał ustawę pozwalającą lekarzom powołać się na klauzulę sumienia i odmówić leczenia osobom LGBT, a także ustawę zakazującą transpłciowym dziewczynkom udziału w żeńskich sportach.
Dlaczego zatem sprzeciwił się akurat HB 1570? W rozmowie z „New York Timesem” przyznał, że „jednym z największym problemów współczesnych wojen kulturowych” jest to, że „[my, Republikanie] próbujemy adresować lęki przed czymś, co nie istnieje w rzeczywistości”, a rzeczoną ustawę uznał za przesadną ingerencję w prywatność obywateli, która w dłuższej perspektywie zaszkodzi wizerunkowi partii.
Trudno do końca zrozumieć logikę, jaką kierował się Hutchinson – z jednej strony rzekomo broni obywateli przed nadmierną ingerencją władz i krytykuje zajmowanie się nieistniejącymi problemami, z drugiej sam poparł restrykcyjne ustawy dyskryminujące osoby LGBT, mimo że w całym Arkansas nie ma ani jednego przypadku, by transpłciowa dziewczynka chciała uczestniczyć w profesjonalnych sportach żeńskich.
Jego decyzja nikogo też nie ucieszyła – lewica wciąż uważa go za radykała, za to prawica odsądziła go od czci i wiary: odezwał się sam Donald Trump, który nazwał Hutchinsona „fałszywym Republikaninem” i wywróżył mu rychły koniec kariery.
„Ocalmy młodocianych przed eksperymentami”
W sytuacji, gdy kraj mierzy się z pandemią i ciężką sytuacją gospodarczą, kiedy podstawowym problemem dla większośći Amerykanów jest brak pracy i sytuacja zdrowotna, tematem, który najbardziej interesuje Republikanów są prawa osób transpłciowych. W legislaturach stanowych całego kraju czeka kilkanaście projektów podobnych ustaw, noszących nazwę Save Adolescents from Experimentation Act, „Ocalmy młodocianych przed eksperymentami”.
Coś tak normalnego i uznanego w środowisku medycznym, jak uzgodnienie płci, jest przedstawiane przez Republikanów jako niebezpieczne „eksperymenty” na dzieciach.
W trakcie senackich przesłuchań doktor Rachel Levine, pierwszej w historii transpłciowej nominatki na stanowisko ministerialne, ultrakonserwatywny senator Rand Paul (skądinąd lekarz) perorował o „okaleczeniu genitaliów”, zrównując uzgodnienie płci z okrutną praktyką stosowaną w niektórych krajach afrykańskich. Skąd nagle takie zainteresowanie Republikanów tym tematem?
Mniejszości na celowniku
Nie jest to nowa strategia. Już od kilku dziesięcioleci amerykańska prawica znajduje sobie jakąś mniejszościową, marginalizowaną grupę społeczną (Afroamerykanów, muzułmanów, gejów), demonizuje ją, rozpętuje panikę moralną, a siebie obsadza w roli jedynych obrońców „wartości”.
Za rządów Obamy (któremu co bardziej ekstremalni prawicowcy zarzucali przecież, że tak naprawdę urodził się w Kenii i jest ukrytym muzułmaninem) Republikanie straszyli rychłym nadejściem szariatu i na poziomie stanów domagali się zakazów stosowania islamskiego prawa religijnego w sądach, choć zakaz taki (dotyczący wszystkich praw religijnych w ogóle) znajduje się już w Pierwszej poprawce do Konstytucji.
Co znamienne, od złapania króliczka ważniejsze było gonienie go – sama debata o prawach, a nie ich uchwalanie. Ostatecznie ustawy takie weszły w życie jedynie w paru stanach, między innymi w Arkansas, gdzie muzułmanie stanowią około 2 procent ludności). Projekty tamtych ustaw były zawsze do siebie bardzo podobne, większość pochodziła z jednego prawicowego think-tanku, specjalizującego się w walce z muzułmańskim zagrożeniem (co można porównać np. do znanego z naszego podwórka Ordo Iuris i jego „Samorządowej Karty Praw Rodzin”).
Dziś jest podobnie – akcja przeciw osobom transpłciowym jest skoordynowana, projekty ustaw jednakowe, a zagrożenie wymyślone i sztucznie podsycane.
Celem jest rozpętanie kolejnego rozdziału wojen kulturowych, które w latach 80. i 90. elektryzowały Amerykę. Chodzi o odwrócenie uwagi wyborców od popularnych działań Demokratów, obsadzenie ich w roli lewicowych radykałów niszczących „Amerykę jaką znamy i kochamy”.
O pobudzenie republikańskiej bazy, która chętniej sięga do kieszeni i wpłaca datki na partię deklarującą obronę tradycyjnych wartości, kiedy jest oburzona i święcie przekonana o istnieniu realnego zagrożenia.
„Nie pytaj, nie mów”
Na przełomie XX i XXI wieku głównym celem Republikanów byli geje i lesbijki – najpierw kwestia służba osób nieheteroseksualnych w wojsku. Zgoda na to, jak przekonywali, oznaczać miała koniec amerykańskiej armii i niechybny upadek Stanów Zjednoczonych. W 1994 roku (z pomocą wielu Demokratów, dodajmy) przyjęto zasadę „nie pytaj, nie mów”, która pozwalała osobom LGB służyć w wojsku, pod warunkiem, że się w żaden sposób nie ujawnią – szacuje się, że do czasu zniesienia tego przepisu, w 2010 roku, z amerykańskich sił zbrojnych odeszło 14 tysięcy oficerów.
Następnym tematem były małżeństwa jednopłciowe: republikańscy politycy robili wszystko, żeby ich zakazać: urządzali (i niekiedy wygrywali) referenda stanowe, wprowadzali poprawki do stanowych ustaw zasadniczych, choć – mimo licznych prób – nigdy nie udało im się przeforsować stosownej poprawki do Konstytucji. Stosowali argumenty, które znamy z Polski: od religijnych, że małżeństwa osób tej samej płci są sprzeczne z nauką niektórych kościołów (choć przecież stanowczo sprzeciwiali się stosowaniu prawa religijnego w amerykańskim prawodawstwie), po straszenie pedofilią, kłamstwa i zwykłe obelgi.
Wyrok Sądu Najwyższego z 2015 roku w sprawie Obergefell kontra Hodges, ustanawiający równość małżeńską w całym kraju, de facto zakończył spór w tej sprawie: choć w swym oficjalnym programie Partia Republikańska wciąż sprzeciwia się małżeństwom osób tej samej płci, to nie mówi o tym zbyt głośno, świadoma, że
zdecydowana większość Amerykanów (według różnych badań 67-70 proc.) popiera równość małżeńską. Potrzebny był nowy cel – grupa mniejsza, słabsza, mniej znana: osoby transpłciowe.
Ustawa łazienkowa
Po raz pierwszy znalazły się na celowniku już kilka lat temu, kiedy w podobnych okolicznościach tematem numer jeden dla Republikanów stały się nagle łazienki – na poziomie stanowym proponowali „ustawy łazienkowe”, zakazujące osobom transpłciowym korzystanie z toalet przeznaczonych dla płci, z którą się identyfikują. Jedynym akceptowalnym wyznacznikiem miał być akt urodzenia.
Wszystko to odbywało się pod szczytnym, lecz bałamutnym hasłem „bezpieczeństwa dzieci” – konserwatyści snuli dramatyczne wizje, w których gwałciciele i zboczeńcy mieli wchodzić bezkarnie do łazienek dla dziewcząt tłumacząc się tym, że „identyfikują się jako kobieta”.
Badania pokazywały, że w stanach i miastach, gdzie obowiązują przepisy niedyskryminujące osób trans, nie dochodzi do tego, czym straszą konserwatyści, za to forsowane przez nich zakazy narażają na niebezpieczeństwo osoby transpłciowe, ale w logice wojen kulturowych argumenty specjalistów nie mają znaczenia.
Szczególny rozgłos zyskała wtedy bardzo restrykcyjna „ustawa łazienkowa” w Karolinie Północnej z marca 2016 roku – pod wpływem powszechnej krytyki NBA i NCAA (Narodowe Stowarzyszenie Sportów Akademickich) przeniosły swoje rozgrywki gdzie indziej, Bruce Springsteen odwołał koncert, wielkie firmy zaczęły grozić wycofaniem się ze stanu, ruszyła seria pozwów. Karolinie Północnej groziły realne straty wizerunkowe i finansowe. Zbliżały się jednak wybory (nie tylko prezydenckie, ale i gubernatorskie) więc Republikanie liczyli na to, że uda im się wyborców wystraszyć i zmobilizować. Krytyka, jaka spadła na stanowe władze, sprawiła jednak, że republikański gubernator wybory przegrał, a ustawę ostatecznie zniesiono. Kto wie, czy gubernator Hutchinson wetując dziś HB 1570 nie kierował się po prostu obawą przed ekonomicznymi skutkami dla swojego stanu.
Trump kontra McConnell
Dlaczego Republikanie z taką determinacją prą dziś do przepychania ustaw, które nawet zdaniem części konserwatystów nie są potrzebne? Ustaw, które dotyczą bardzo wąskiego wycinka populacji, nikomu nie pomagają, za to niektórym jednoznacznie szkodzą – istnieje bowiem wyraźny związek między brakiem dostępu do terapii hormonalnej, a wskaźnikiem samobójstw wśród transpłciowej młodzieży.
Otóż Partia Republikańska znajduje się w stanie wojny domowej między zwolennikami Donalda Trumpa a starym establishmentem spod znaku lidera partii w Senacie, Mitcha McConnella. Partia nie ma spójnego programu ekonomicznego, oscyluje między neoliberalną ortodoksją a Trumpowym populizmem. Co więcej, przeważająca większość Amerykanów – także wyborców republikańskich – popiera propozycje legislacyjne administracji Bidena, tzn. American Rescue Plan do zwalczania skutków pandemii czy American Jobs Act, projekt ogromnych inwestycji w infrastrukturę. Sprawy kulturowe mogą być (choć nie muszą) jedyną sferą, która zdoła połączyć podzielonych Republikanów.
Paradoks (choć nieszczególnie zaskakujący) polega na tym, że Partia Republikańska – nominalnie oddana wolności osobistej, sprzeciwiająca się ingerencji rządu w prywatne sprawy obywateli – teraz z całych sił walczy o to, by móc dyktować młodym transpłciowym Amerykanom, jak mają żyć. Chce mieć głos decydujący w sprawach najbardziej prywatnych, które powinny być ustalane przez osoby zainteresowane, ich rodziców i lekarzy.
Jeden ze złożonych przez Republikanów projektów zakłada wręcz wymóg badania genitaliów młodych sportowców przed rozpoczęciem zawodów sportowych (sic!), choć równocześnie chodzi rzekomo o ochronę intymności i prywatności dzieci.
Żeby rywalizować z kobietami
Sygnał do ataku dał Donald Trump w trakcie CPAC, dorocznego zjazdu konserwatystów pod koniec lutego. Część swojego wystąpienia – pierwszego od czasu opuszczenia Białego Domu – poświęcił właśnie atakowi na osoby transpłciowe. Zapowiadał, że Amerykę czeka „koniec sportów kobiecych”, bo kobiety i dziewczynki „będą musiały rywalizować z biologicznymi mężczyznami”.
Narracja o mężczyznach/chłopcach, którzy mają „deklarować się jako kobiety” tylko po to, żeby występować w żeńskich sportach i łatwiej wygrywać jest w tej wojnie fundamentalna. Oczywiście, że kwestia biologicznych różnic między cispłciowymi, a transpłciowymi kobietami istnieje, nie negują tego ani lekarze, ani organizacje LGBT. Istnieją jednak odpowiednie procedury, stosowane na przykład przez Narodowe Stowarzyszenie Sportów Akademickich: osoby w tranzycji muszą przez rok brać blokery testosteronu zanim mogą rywalizować z innymi dziewczynami.
Czy to zawsze działa i rozwiązuje problem? Zapewne nie, jak z upodobaniem przypominają Fox News i inne prawicowe media, które triumfalnie nagłaśniają każdy (rzadki) przypadek jakiegoś sukcesu sportowego osoby transpłciowej.
Jednak pomysł, że ktoś będzie przechodził przez proces tak kosztowny emocjonalnie, narażał się na ostracyzm i dyskryminację (także z powodu ustaw forsowanych przez tych samych Republikanów!), bo chce nieuczciwie zdobyć złoty medal w biegu przez płotki, jest absurdalny
– i nie znajduje potwierdzenia w faktach. Sytuacji „zmiany płci dla lepszych wyników w sporcie” po prostu nie ma, co nie przeszkadza Republikanom – zgodnie z logiką wojen kulturowych – czynić z tej sprawy iście apokaliptyczne zagrożenie.
Transfobia się opłaca?
Geje, lesbijki i osoby biseksualne (którymi straszy się co najmniej od lat 80. XX wieku) stanowią w Stanach Zjednoczonych jakieś 5 procent ludności. Muzułmanie (którymi straszono na początku XXI wieku) około 1 procenta. Osób transpłciowych jest niewiele ponad 0,5 procenta – około 1,4 miliona – a sprawa sportów jest niszowa nawet w obrębie tej grupy. W całym Arkansas nie ma ani jednego takiego przypadku.
W Dakocie Południowej, która też przyjęła ustawę na ten temat, najwyżej kilka. Republikanie walczą z wymyślonym zagrożeniem, doskonale zdając sobie jednak sprawę, co robią. Swój sprzeciw ubierają w szczytne hasła: „ochrony dzieci”, „uczciwości w sporcie”, ale zdradza ich język: republikańscy politycy nie kryją się z transfobią i homofobią, powtarzają nienawistne teksty o „obrzydliwości”, „przebierankach”, żenujące wice o „identyfikowaniu się jako zwierzę”, i inne prawicowe kpiny z transpłciowości. Znamy je z Polski. Choć Trump i protrumpowe skrzydło Republikanów – jak np. wspierająca QAnon ultraprawicowa kongresmenka z Georgii Marjorie Taylor Greene – bezpardonowo atakują osoby transpłciowe, rację mają raczej establishmentowi politycy partii, jak wspominany Asa Hutchinson, uważający, że ataki te raczej im zaszkodzą. Dlaczego?
Z decyzją prezydenta Joego Bidena, który przywrócił osobom transpłciowym odebrane im Trumpa prawo służby w wojsku, zgadza się dwie trzecie badanych. Większość Amerykanów popiera też ochronę osób LGBT przed dyskryminacją – rozporządzenie wykonawcze w tej sprawie Biden podpisał już pierwszego dnia urzędowania.
Nie obędzie się bez ofiar
W lutym Izba Reprezentantów przyjęła Equality Act, ustawę o równości, która ma zmienić jeden z fundamentalnych aktów prawnych XX-wiecznych Stanów Zjednoczonych: Ustawę o prawach obywatelskich z 1964 roku, która skończyła z segregacją Afroamerykanów w hotelach, transporcie zbiorowym i innych obiektach użyteczności publicznej. Equality Act ma dodać zakaz dyskryminacji na podstawie płci, orientacji seksualnej i tożsamości płciowej.
Ustawa została przyjęta poprzednio w 2019 roku, ale nie została podjęta w zdominowanym przez Republikanów Senacie. Trump i tak zapowiedział, że ją zawetuje. Wówczas ustawę poparło ośmioro republikańskich kongresmenów, tym razem podniosło za nią rękę tylko troje. W Senacie – gdzie potrzebne jest poparcie co najmniej dziesięciorga Republikanów – ustawa najprawdopodobniej upadnie, mimo że jeszcze niedawno kilkoro senatorów tej partii deklarowało swoje wsparcie.
Republikanie uważają, że w ich interesie jest, by wojny kulturowe trwały w najlepsze i napędzały im wyborców wystraszonych zmianami, jakie zachodzą w społeczeństwie. Bardzo możliwe, że sztucznie nakręcana histeria wokół praw osób transpłciowych rzeczywiście pomoże Republikanom zmobilizować bazę i tchnąć w nią energię przed przyszłorocznymi wyborami. Pozostaje mieć nadzieję, że w dłuższej perspektywie będzie to jednak kolejna kwestia, w której Partia Republikańska rozmija się z poglądami większości Amerykanów.
Niestety, jak na każdej wojnie, także i w tej nie obędzie się bez ofiar – tym razem wśród transpłciowych nastolatków, wśród których samobójstwa zdarzają się znacznie częściej, niż wśród cispłciowych rówieśników. Ale jest to ofiara, którą republikańscy politycy są gotowi ponieść.
Nie przesadzajmy! Nad chirurgicznym "uzgadnianiem płci" niezbędna jest dojrzała refleksja i prawne zabezpieczenia są zupełnie na miejscu!
(nie wchodząc teraz w szczegółowe przepisy i medyczne uwarunkowania)
uPiSawianie wszelkiej ostrożności wydaje mi się niesprawiedliwe i awanturnicze.
Czy dojrzała oznaczają w Twoim słowniku dorosła? Poczytaj na ten temat. Potrzebna jest dojrzała refleksja, ale naprawdę dotyczy to konkretnych osób i przynosi konsekwencje tylko im, więc wszelkie zakazy są tu absurdalne i naruszają cudze prawo do wolności i samostanowienia. Osoby transpłciowe nie muszą czekać do 18., żeby wiedzieć kim są.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Choroba, powiadasz. No owszem, dysforię płciową można traktować jako chorobę. Z terapią jakiej innej choroby czeka się, aż pacjent ukończy 18 lat? Z podaniem insuliny cukrzykowi też należy sobie poczekać? (Dysforia też bywa śmiertelna, uprzejmie przypominam).
Transpłciowość nie jest chorobą, a w szczególności chorobą psychiczną, tylko pomyłką natury. Takiej osobie się nie "wydaje", że jest innej płci – ona naprawdę ma umysł (w tym "mózgową mapę ciała") innej płci niż ciało.
Zdzisiu już na ten temat dyskutowaliśmy. Już wielokrotnie udowodniłeś, że nie masz żadnej wiedzy merytorycznej, racjonalnej, etycznej, nie masz żadnych argumentów, nie wiesz czym jest choroba i jakie cechy muszą zaistnieć, żeby coś było chorobą. Nie przedstawiasz żadnych argumentów, nie podajesz żadnych artykułów i źródeł naukowych, wiesz że transpłciowość nie jest chorobą, bo w żaden negatywny sposób nie wpływa na osobę transpłciową, nie szkodzi tej osobie, nie wpływa na jej dobrostan czy skrócenie życia. Nie kierujesz się nauką i faktami w ocenie tego co jest chorobą, tylko to co dla Ciebie jest nienormalne, nazywasz chorobą (jak dziecko w wieku 13 lat, które nie potrafi racjonalnie dyskutować i uzasadnić swoich racji). Zresztą nawet przyjmując, że coś jest chorobą, to mielibyśmy osoby chore prześladować, dyskryminować, szykanować? Absurd. Zachowujesz się jak XIV-wieczny chłopek-rostropek, który na wieść, że ziemia krąży wokół słońca, puka się w czoło i krzyczy – to słońce krąży wokół ziemi, a Ci co twierdzą inaczej są nienormalni. Ale świetnie, że piszesz, pokazujesz poziom inteligencji i umiejętności dyskusji ludzi prawicy… Dajesz świetne świadectwo.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Chorobę to ty masz – niedowład szarej masy. Na twoim przykładzie widać, na jak niskim poziomie stoi polskie szkolnictwo.
Głupie pytanie… a do ilu lat mają czekać? Chodzi nie tylko o ich ochronę przed "samymi sobą". Nawet "dojrzali" ludzie nie zawsze są dojrzali!!! Młodzi, nieświadomi, którym może się wydawać, że są trans, mogą zostać zmanipulowani i skrzywdzeni nieodwracalnie! Takie prawo mogłoby być zwykłym zabezpieczeniem. A samo stwierdzenie, że byłoby ono użyteczne nie przesądza o tym jak obwarować/dopuścić wyjątki.
Do nie stanowiących o życiu zabiegów chirurgicznych po prostu należy podchodzić z rozwagą i w sposób unormowany. (Przytaczanie oczywistych przykładów jest dla mnie zawsze krępujące, jeśli szanuję współrozmówcę).
Ktoś sobie spaprał życie, bo pod wływem otoczenia zmienił płeć. Są takie przypadki? Nie słyszałem. Natomiast ktoś sobie spaprał życie, bo pod wpływem otoczenia poszedł na księdza. Ooo, takich przypadków jest wiele. Więc… dajmy ludziom żyć tak jak sobie tego życzą.
"podchodzić z rozwagą i w sposób unormowany" a KTO ??? ma ustanawiać te normy ? Najgłupsze, najgorzej wykształceni w tym kraju? – kler ? czy ogłupieni przez niego dewoci ?
Zwłaszcza dla kobiet trans brak terapii hormonalnej w młodości i czekanie, aż androgeny porobią w ich ciałach zmiany oznacza, że nigdy (albo ceną setek tysięcy złotych na chirurgię i ogromnych cierpień) nie będą wyglądały jak kobiety cis. A część tych magicznych 18 lat nie doczeka i się powiesi na lampie. O to chodzi?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Nie dość, że epatujesz swoim zboczeniem na temat innych niż heteroseksualna orientacji, to wykazujesz się do tego skrajną niewiedzą (po prostu głupotą) i zwyczajnym chamstwem.
Na szczęście zmian tych nie zatrzymasz. Zostaje Ci tylko kwiczenie o nich na forach.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Do tego kompletne oderwanie od rzeczywistości – coraz więcej cywilizowanych krajów wprowadza równość małżeńską i to zaczyna być standardem cywilizacji. Twierdzisz, że dla każdego normalnego homoseksualność i teanspłciowość to choroba? W takim razie wśród normalnych nie ma żadnych lekarzy 🙂 Bawisz mnie w swej naiwności i nienawiści. Popytaj młodych ludzi, którzy są przyszłością co sądzą na temat swych transpłciowych i homoseksualnych kolegów. Zmian nie zatrzymasz 🙂
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Tak jak teraz Ty nosisz hasła Hitlera na ustach? Ja jestem spokojny o przyszłość 🙂 Miłego dnia.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Wciąż epatujesz swoim zboczeniem i to z dwóch kont. 🙂
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Biden przywrócił normalny stan rzeczy. Temat został wywołany przez republikańską sektę, która podobnie jak sekta PiS nawołuje ustawicznie do przemocy i nienawiści wobec osób nieheteronormatywnych.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Grzesiu Ty piszesz o masie przykładów sportowców transpłciowych, którzy wygrywają w zawodach (rzekomo masa takich nazwisk była wymieniana), wymień proszę tę masę. Ja słyszałem tylko o Casper Semenyi i jak wiesz Jej sytuacja została rozwiązana. Moim zdaniem słusznie. Jak wiadomo, przewagę zawodniczkom transpłciowym ma dawać wyższy poziom testosteronu. W przypadku Casper Semenyi ustalono, że w biegach do 5 000 m może występować z mężczyznami, bo jej poziom testosteronu jest podwyższony i do takiej odległości daje jej to przewagę nad innymi kobietami, powyżej tego dystansu może rywalizować z kobietami.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Nie Grzesiu. Nie zaproponowałem oddzielnych kategorii dla osób transpłciowych. Popieram rozwiązanie, które zostało przyjęte – faktycznie w niektórych sportach, podwyższony poziom testosteronu daje przewagę. Uważam, że wyższe stężenie testosteronu od dopuszczalnego u kobiet cispłciowych powinno skutkować możliwością współzawodnictwa z mężczyznami. Uważam, że taki system jest sprawiedliwy. Czytam codziennie amerykańską prasę i nie znajduję danych, o których wspominasz, więc proszę o artykuł, który podaje tę niebotyczną liczbę osób transpłciowych, które chcą współzawodniczyć z kobietami, o którym wspominasz. Twoja strona się nie otwiera, ale to dalej tylko decyzja federacji, brak jest informacji ile było chętnych osób transpłciowych do współzawodnictwa. Nie wskazałeś żadnych nazwisk sportowców transpłciowych…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Dalej epatujesz swoim zboczeniem.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
To nie jest ciekawe, to oczywiste. Ludzie, zwłaszcza młodzi, są po prostu bardziej świadomi swego ciała, różnic, swej tożsamości. Czy to oznacza, że kiedyś nie było takich osób? Nie, były. Tylko nie wiedziały co się z nimi dzieje, nie rozumiały tego (poczytaj np. kilka rozmów z Anną Grodzką), nie potrafiły tego nazwać. To naprawdę nic nadzwyczajnego Grzesiu 🙂
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Brakuje mi tu napisania jasno, na czym polega korekta płci u dzieci. Bo w niej się nie stosuje rozwiązań nieodwracalnych. To byłoby zbyt duże ryzyko – u dzieci dużo częściej niż u osób dorosłych transpłciowość okazuje się pozorna i przejściowa. Chodzi o to, by zahamować dojrzewanie i w ten sposób zyskać czas. Także o rozwiązania społeczne, ale to już kwestia dobrej woli – tak jak w przypadku dziewczynki wyoutowanej przez Pawłowicz, np. umówienie się ze szkołą, że w oficjalnych dokumentach (a z tego co wiem, dziennik nim nie jest) oczywiście muszą być dane formalne, ale nauczyciele zwracają się do dziecka zgodnie z jego odczuciem płci i nie ujawniają innym dzieciom, że kolega czy koleżanka jest osobą transpłciową.
Osoba, która może rozpocząć jakąkolwiek terapię hormonalną dopiero po osiągnięciu dorosłości, będzie miała gorszą pozycję wyjściową. Transmężczyźnom wcześniejsze leczenie mogłoby przynajmniej oszczędzić noszenia spłaszczaków i mastektomii. Transkobiety mają najgorzej – często zdąża się rozwinąć na tyle męska sylwetka, że potem osiągnięcie wiarygodnego wyglądu jest szalenie trudne. Muszą się męczyć z szukaniem damskich butów w rozmiarze 43 i więcej, maskowaniem strojem szerokich barków, ćwiczeniami głosu, niekiedy wręcz z operacjami plastycznymi, by twarz nie zdradzała ich przeszłości. Leki opóźniające dojrzewanie mogłyby takim osobom oszczędzić wiele cierpień.
I jeszcze uwaga na marginesie co do łazienek.
Otóż dyskusja jest dla mnie absurdalna z kilku powodów.
Po pierwsze, jeżeli jakiś cham naprawdę chce wejść do damskiej ubikacji, by napastować kobiety, to absurdem byłoby założenie, że ktoś go przed tym powstrzyma. Babcie klozetowe raczej pobierają opłaty niż pilnują, kto wchodzi, a toalet niestrzeżonych jest od groma.
Po drugie – kobiety molestują dużo rzadziej, ale przecież molestowanie kobiety przez kobietę jest możliwe, więc taki zakaz przed niczym nie chroni.
Po trzecie – jeżeli chodzi o samo podglądanie, to majtki przecież zdejmuje się na osobności w kabinie.
I skądinąc jestem, w pewnej mierze, przeciwniczką pisuarów – by pokazać mężczyznom, że wstydzenie się nagości przez osobami tej samej płci nie jest czymś złym ani nienormalnym, tylko jednostkową preferencją. Jestem osobą, która nie zgadza się rozbierać dokładnie przy nikim. Jako dziewczynka z awersją do nagości co najwyżej byłam uznawana za nieco dziwną i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Gdybym była chłopcem z awersją do nagości, odmawiającym udziału w rytuale porównywania siusiaków, mogłabym za to nawet oberwać. Pora nauczyć chłopców, że oczekiwanie od innych poszanowania swojej intymności nie jest frajerstwem.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Dlaczego? Ja nie mam z tym problemu. Masz mózg? Nie masz z tym problemu 🙂 oczywiście w toaletach istnieje coś takiego jak kabiny, gdzie można wejść i się zamknąć. To taka podpowiedź dla Zdzisia…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Otrzymałeś już odpowiedź Zdzisiu, to że nie rozumiesz odpowiedzi, świadczy tylko o Tobie. A tak pomijając – to Ty musisz mnie pytać kim jesteś? 🙂 Jeśli czujesz się helikopterem, to dla mnie możesz nim być. Podpowiem, że nie potrzebujesz niczyjej zgody, żeby wiedzieć i czuć kim jesteś 🙂
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Sprawdź doświadczalnie. Uruchom swój wirnik. Jak zacznie się obracać, a jeszcze uniesie cię w powietrze to jesteś helikopterem. Wtedy nie będę się ciebie czepiał, bo trudno po helikopterze spodziewać się wiedzy i błysku intelektu.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jeśli będziesz konsekwentny i zaakceptujesz brak praw wyborczych, to mogę nawet dopłacić różnicę w cenie.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Już pisałam ci kiedyś komentarz na temat tożsamości niebinarnych oraz opisów wykraczających poza sferę tradycyjnych określeń dla tożsamości płciowej. Wróć, przeczytaj, przestań być trollem, zrozum — i wycofasz to pytanie.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
A czemu nie "Republikanie jak PiS i PO"? Tych dwóch partii niewiele dzieli w ich jaskiniowym światopoglądzie.
Znasz pisiaka którego stosunek do LGBT można zrównać z Trzaskowskim? Nie wyobrażam sobie też, aby ktoś z PO popierał strefy wolne od LGBT. Choć tu się mogę mylić.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jeśli chodzi o rozgrywki sportowe to sprawa jest jasna: w większości sportów o sukcesie decyduje masa mięśniowa. Kobieta, która wcześniej była mężczyzną ma masę mięśniową mężczyzny, w związku z tym ma przewagę. W sportach takich jak lekkoatletyka, piłka nożna, koszykówka itp. osoby urodzone jako mężczyźni z reguły mają przewagę, więc obecność osób trans obniżałaby szanse kobiet cis. W dyscyplinach takich jak gimnastyka, łyżwiarstwo figurowe szanse są wyrównane, jedne ewolucje są łatwiejsze dla mężczyzn, inne dla kobiet, więc problemu nie widzę. W sportach strzeleckich – też nie ma problemu. Co do granicy 18 lat – decyzja operacji jest bardzo poważna, a jej skutki nieodwracalne. Taką decyzję powinna podejmować osoba pełnoletnia. Kwestią sporną jest czy nie wystarczyłaby decyzja osoby niepełnoletniej poparta zgodą rodziców (zakaz operacji bez zgody rodziców jest dość oczywisty) – podejrzewam, że dlatego gubernator zawetował. Myślę jednak, że nieodwracalność tej decyzji wymaga by jednak zaczekać do osiągnięcia pełnoletności.