Polskie miasta zainspirowane masowymi protestami wobec wyroku TK rozważają upamiętnienia w postaci nadawania obiektom imienia „praw kobiet”. Ronda o takiej nazwie mają pojawić się między innymi w Piasecznie i Sosnowcu. W Warszawie zaproponowano, by taką nazwę nadać rondu, które odegrało dużą rolę podczas protestów, czyli rondu Dmowskiego.
Petycję o zmianę nazwy ronda Romana Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet skierowano do Komisji do spraw Nazewnictwa w grudniu 2020. Jej autorkami są Elżbieta Korolczuk, Agata Diduszko-Zyglewska, Agnieszka Grzybek i Łukasz Chotkowski.
Petycję za pomocą platformy Akcji Demokracja poparło również ponad 14 tysięcy osób. Warszawiacy wysyłali także maile do członków komisji.
Wniosek o zmianę nazwy obiektu zaopiniować muszą Zespół Nazewnictwa Miejskiego, Komisja Rady m.st. Warszawy ds. Nazewnictwa Miejskiego oraz właściwe rady dzielnic m.st. Warszawy. Dopiero wtedy uchwała trafia do Rady Warszawy, która podejmuje ostateczną decyzję.
W środę 17 lutego Komisja Rady Warszawy do spraw Nazewnictwa Miejskiego obradowała nad wnioskiem o zmianę nazwy ronda Romana Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet. Wcześniej w ciągu dnia media informowały, że wniosek taki popiera prezydent Rafał Trzaskowski.
Zespół jest na nie
Podczas posiedzenia Komisji poinformowano, że Zespół Nazewnictwa Miejskiego (należą do niego powoływani przez prezydenta historycy, językoznawcy, varsavianiści itd.) negatywnie zaopiniował wniosek. Tylko jedna osoba była za, siedem przeciw, cztery wstrzymały się od głosu. Podczas posiedzenia odczytano część uzasadnienia.
Członkowie „długo zastanawiali się i pochylali nad tą sprawą”. Ostatecznie uznali jednak, że
„Nazewnictwo miejskie nie jest narzędziem do kształtowania bieżącej myśli społecznej, politycznej i ideowej. Nie jest również sposobem na dokumentowanie aktualnych wydarzeń, ani orężem w walce społecznej, politycznej i ideologicznej.
Zdaniem Zespołu nazewnictwo w różnorodnym, wielokulturowym i otwartym mieście, takim, jakim jest Warszawa, powinno mieć charakter trwały, a decyzje o wprowadzeniu do przestrzeni publicznej miast muszą i powinny cechować się wyważeniem racji, namysłem pozbawionym emocji”.
Jestem feministką, ale…
Po zreferowaniu stanowiska Zespołu Nazewnictwa Miejskiego rozpoczęła się dyskusja radnych – członków Komisji ds nazewnictwa. Nie słychać było zbyt wielu entuzjastycznych wobec propozycji głosów.
„Jestem postrzegana jako feministka, ale chcę się wypowiedzieć jako historyk. Jestem rozdarta między zniesieniem, a nazwaniem. To trudna decyzja, niełatwa. I tyle” – skomentowała Beata Michalec (KO).
W podobnym tonie wypowiedziała się Agnieszka Jaczewska-Golińska (KO): Ja również jestem za prawami kobiet, jestem uważana za feministkę. I bliskie są mi postulaty, o które walczy Strajk Kobiet. Ale nie wiem, czy należy zmieniać coś, co jest tkanką miejską, co od dłuższego czasu widnieje jako stały element tego miasta. Jestem rozdarta.
Dmowski antysemitą?
Głos zabrała także Monika Jaruzelska (w 2018 roku startująca z poparciem SLD): „Chciałam powiedzieć, że jestem bardzo za tym, żeby powstało miejsce upamiętniające prawa kobiet. W kontekście historycznym i kontekście ostatnich wydarzeń. Ale w tym przypadku skazujemy się na sytuację konfliktową, które może doprowadzić do zamieszek. Nie chciałabym tego jako kobieta i warszawianka”.
Jaruzelska zaproponowała, by zamiast odbierać rondo Dmowskiemu zmienić nazwę Placu na Rozdrożu, która jest neutralna, a zatem nikt nie będzie oprotestowywać tej zmiany. Kolejnym jej pomysłem było nadanie imienia praw kobiet tak zwanej „patelni”, czyli małemu placowi przed wejściem do Metra Centrum.
„Jestem przeciwna, by pod wpływem emocji, czy nawet wymuszenia, zniesiono nazwę ronda Romana Dmowskiego. Też nie przyjmuję pewnej argumentacji tych mejli, które do nas przychodziły, w których zamykano Dmowskiego w jednym słowie – antysemita. Oznacza to pewną ignorancję historyczną. Jest to jednak postać… Chociażby jego udział w traktacie wersalskim jako delegata z Polski. To są znaczące fakty dla naszej historii z początku XX wieku” – dodała.
Swoje poparcie dla Ronda Praw Kobiet wyraziła Joanna Staniszkis (KO), choć z zastrzeżeniem, że sprawa nie jest prosta. Jednoznacznie za opowiedziała się Anna Auksel-Sekutowicz (KO): „Może to są emocje, ale te emocje są z nami od października. Ja też biorę udział w protestach, czuję te emocje. I to jest doskonałe miejsce, żeby te emocje pokazać”. Radna krytycznie odniosła się także do pomysłu szukania innego miejsca dla Praw Kobiet: „Gdyby przed domem Jarosława Kaczyńskiego był plac, to byłabym za tym, żeby tam zmieniać nazwę. Ale nie ma. Dziś odpowiadamy na petycję, która przyszła do nas i do niej się odnosimy”.
Szacunek dla ojców niepodległości
Radny Filip Frąckowiak (PiS) zgodził się z negatywną opinią zespołu. Powoływał się na sztywne zasady zmian nazewnictwa, wymóg karencji w przypadku nowych upamiętnień (pięć lat od śmierci patrona), a także na to, że w 2019 roku Rada Warszawy podjęła już uchwałę o nadaniu stu obiektom nazw na cześć kobiet na stulecie uzyskania praw wyborczych.
„W Warszawie jest jedynie 170 spośród 5 471 obiektów miejskich, które upamiętniają dokonania kobiet.
Oczywiście z tych 5 301 nazw to niekoniecznie upamiętnienia dokonań mężczyzn, tylko nazwy wchodzące w inne kategorie. Na przykład Aleje Jerozolimskie, czy Plac Defilad. Ale może rzeczywiście należałoby policzyć, jakie są proporcje pomiędzy nazwami upamiętniającymi dokonania kobiet i mężczyzn” – dodał Frąckowiak i zapowiedział złożenie odpowiedniego wniosku w tej sprawie.
Piotr Mazurek (PiS) skupił się na kwestii potencjalnego wyeliminowania nazwy Dmowskiego. Stwierdził, że musimy mieć szacunek wobec ojców niepodległości. Podziękował Monice Jaruzelskiej i radnym KO za wyważone głosy. „Bardzo proszę, nie wykorzystujmy tej sprawy do bieżącej walki ideologicznej, starajmy się z szacunkiem podchodzić do naszego dziedzictwa”.
Nazwa największego ronda to deklaracja
Przewodnicząca komisji Anna Nehrebecka-Byczewska udzieliła głosu tylko kilku osobom z zewnątrz.
„Z dużym rozczarowaniem przyjmuję zdanie komisji. A część wypowiedzi odbieram jako niestosowne. Inicjatywa nie jest wymierzona w nikogo, nie chodzi o odebranie nikomu imienia, ale nadanie imienia. Ta inicjatywa ma charakter pozytywny” – mówił Waldemar Kamiński. Przypomniał, że Roman Dmowski jest już uhonorowany w kilku innych miejscach w Warszawie. Dodał także, że to konkretne rondo w reprezentacyjnej części miasta skupia wokół siebie nie tylko manifestujących patriotów, ale także „organizacje nacjonalistyczne i neofaszystowskie i nie jest to coś, co dodaje godności naszemu miastu”.
Głos zabrała także socjolożka Elżbieta Korolczuk, współautorka petycji: „Smuci mnie, że w opinii i w państwa wypowiedziach pojawiły się uwagi, że to jakaś walka polityczna, że nie można wykorzystywać nazewnictwa jako oręża w walce o sprawy społeczne. Sposób, w jaki kształtujemy nasze otoczenia, to, kogo upamiętniamy nazwą największego ronda w Warszawie jest oczywiście pewną deklaracją. I myślę, żebyśmy się zastanowili, co takie deklaracje mówią o nas jako społeczności. Co mówią o państwu jako osobach, które podejmują te decyzje i jak one decydują o tym, jak przestrzeń miejska jest wykorzystywana”.
Korolczuk wytykała, że pomimo deklaracji o trosce o prawa kobiet i dumie z historycznego wywalczenia przez nie praw wyborczych, kobiety nadal nie mają upamiętnień przy głównych ulicach i eksponowanych w mieście miejscach.
„To ironiczne, żeby nazywać imieniem Praw Kobiet akurat »patelnię«, ten malutki placyk, na którym sprzedaje się kwiaty, gdzie ludzie przechodzą, który nie służy żadnym symbolicznym działaniom, który nie ma takiego historycznego znaczenia. Upamiętnijmy kobiety, ale… tak na patelni”.
Na koniec zaapelowała do członków Komisji, by zastanowili się, jaki przekaz mają nieść reprezentacyjne punkty miasta. „Czy chcemy, by ten przekaz firmował Roman Dmowski, niewątpliwie zasłużony, ale jednak też mocno kontrowersyjny, który był wielką postacią historyczną, ale także antysemitą, na co są dowody. Czy chcemy upamiętniać wydarzenia, które są pozytywne i pokazują obywatelską energię i wiarę w lepszą przyszłość?” – pytała.
Komisja ostatecznie nie głosowała nad opinią Zespołu Nazewnictwa Miejskiego. Obrady w sprawie zmiany nazwy ronda Romana Dmowskiego zostały odroczone.
Jestem za zmiana nazwy placu na rozdrożu. W przypadku ronda Dmowskiego wszystkie kołtuny +Krk uniemożliwia zmianę.
Czas dziadersów jest policzony, dziewczyny pozamiatają krainę troglodytów.
Mialem pani marzenie, ale w krainie troglodytow jeden czlowiek nie stworzy wiosny.
Towarzyszka Panienka zapisuje się do Młodzieży Wszechpolskiej?
Ja proponuje regularnie zmieniać nazwy ulic i parków, żeby podkreślać wagę spraw bieżących. Po mieście możemy się natomiast poruszać po współrzędnych GPS.
Ruchy walczące o prawa kobiet mają już dobrze ponad 100 lat, chyba tyle samo co ideologia nacjonalistyczna. Natomiast które z tych 2 ideologii należy upamiętniać bardziej zależy od owoców, jakie przyniosły.
Niewątpliwie, ale nie zaprzeczy Pan, że impulsem są sprawy bieżące? Poza tym, o ile żartowałem sobie pisząc o tym GPS, tak później sobie pomyślałem, że to wcale nie zły pomysł. Rozwinęłoby w społeczeństwie wyobraźnię przestrzenną i na pewno zakończyłoby spory na tym tle.
Kto to się wziął za "dekomunizację ulic i pomników"? Czy to nie jest ten "impuls", o którym Pan wspomniał? Dla porównania nawet komuchy nie zmieniły nazw ul. Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich. Ale dziś IPN powinien zastanowić się nad Alejami. Nazwa jest wyjątkowo podejrzana.
Ok, ma Pan rację, ale mógłby Pan też zaproponować jakieś rozwiązanie tego problemu. Żeby nie było tak, że zmienia się władza i wywalamy życie do góry nogami. Już nawet nie chodzi mi o to, że wymieniani są prezesi spółek itd. ale teraz się okazuje, że nie będę w stanie podróżować po Warszawie bo rozkłady się pozmieniają.
(cz. 1)
Po pierwsze: smutne jest kojarzenie praw kobiet wyłącznie z obecnymi protestami w sprawie aborcji. Owszem, pomysł powstał w ich kontekście, ale prawa kobiet są czymś o wiele szerszym i bardziej uniwersalnym. Za dziesięć lat mało kto by pamiętał, że nazwa pojawiła się właśnie w kontekście tych protestów. Każda świadoma osoba będzie wiedziała, że prawa kobiet to także prawa wyborcze, prawo do nauki, ochrona przed dyskryminacją, prawo do samostanowienia i sprawczości (co w najogólniejszym ujęciu obejmuje także prawa związane z seksualnością i rozrodczością, w tym prawo do aborcji – i prawo do nieuprawiania w ogóle seksu, jeżeli dana osoba tak woli).
Zaś co do Dmowskiego – ja uważam, że jeżeli ktoś się zasłużył, ale później splamił swoje imię, nie powinien być upamiętniany. To także przypadek choćby ks. Jankowskiego – upieram się, że nawet gdyby oskarżenia o pedofilię okazały się fałszywe, i tak nie zasługuje na pomnik. Czy ludzie już nie pamiętają jego antysemickich ekscesów z lat 90.? W ten sposób Jankowski niejako symbolicznie wymazał swoje zasługi, tracą one ważność w świetle tego, że później okazał się podłą i nietolerancyjną osobą. A to, że ciążą na nim jeszcze bardzo poważne oskarżenia o przestępstwa seksualne, czyni sprawę jeszcze bardziej bulwersującą, ale nie powinno nawet rozstrzygać – bo już antysemityzm wystarcza do uznania Jankowskiego za osobę niegodną pomników.
(cz. 2)
Zupełnie analogicznie jest w przypadku Dmowskiego: przy całym jego wkładzie w odzyskanie niepodległości nie wolno zapominać o tym, co robił później. Niedawno ukazało się polskie krytyczne wydanie "Mein Kampf" i pojawiły się spory. Ja uważam, że po pierwsze, źródła historyczne muszą być dostępne, po drugie – ryzyko, że kilkaset stron źle napisanej propagandy politycznej zachęci kogoś do idei Hitlera, jest znikome: większości nawet nie będzie się chciało tego czytać, ludzie zostają neonazistami innymi kanałami. I przy całej tej dyskusji zapomina się o tym, że ludzie tacy jak Dmowski czy Koneczny tworzyli nie mniej jadowitą propagandę antysemicką. Owszem, zasadniczo różni ich od Hitlera to, że nigdy nie zaczęli mordować ludzi. Ale pora przestać traktować słowa jako coś niewinnego. I w przypadku Jankowskiego, i w przypadku Dmowskiego należy uznać, że ich antysemityzm (a w przypadku Jankowskiego – także pedofilia!) umniejsza wartość ich wcześniejszych dokonań i czyni ich osobami niegodnymi upamiętnienia.
"Nigdy nie zaczęli mordować ludzi." Byli jedynie inspiracją dla tych, którzy współpracowali z hitlerowcami w mordowaniu ludzi. Znane są nazwiska przedwojennych nacjonalistów, którzy organizowali pogromy w Jedwabnem i w okolicznych miasteczkach.
Wszelkie nazwy (rondo, ulica, szkoła podstawowa, itd.) im. Jana Pawła II należy zamienić na Ofiary Kościoła Katolickiego.
Ofiar było sporo, zaczynając od IV wieku KK wymordował ponad 500 milionów ludzi z krzyżem i mieczem w dłoni, do tego palone kobiety na stosach (ale dlaczego z kotami, to one były czarownicami, co im zawiniły koty, LOL ) kończąc na morderstwie dzieci. Dlaczego morderstwie? Dotykanie dzieci jest równoznaczne z morderstwem dzieciństwa, to znaczy osobowości.
A Więc ?
"od IV wieku KK wymordował ponad 500 milionów ludzi z krzyżem i mieczem w dłoni" Moze miliard albo 2 albo 3. Podaj wiarygodne źródła tej informacji bo inaczej jest to kłamstwo spod brudnego palucha. Komuniści byli bardzo skuteczni bo w ciągu kilkudziesięciu lat udało im sie zabić (trawa to do dzisiaj w kilku krajach) ok 100 mln ludzi. Polecam książkę- Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania.
Moze licz nie od IV wieku ale od pierwszego roku po śmierci Chrystusa. Albo jeszcze wcześniej.
Faktycznie, może było trochę więcej, ale trudno dostać się do archiwów kościelnych. Przykładem utrudnień dostępu do archiwów jest utajnienie obecnych zbrodni dokonywanych przez tę pedofilską mafię na dzieciach.
Zasyłam link historycznego opracowania, łatwy do czytania dla troglodytów, dziadersów i innych konserwowych intelektualistów.
http://www.eprawda.pl/zbrodnie-kosciola/
Rzeczywiście, konkretne źródło liczby 500 milionów by się przydało, ale:
a) komunizm nie był nigdzie wspomniany, ani nawet sugerowany w wypowiedzi Charlotte, więc to całkowicie whataboutism.
b) Czarna księga komunizmu to dzieło którego wypierają się nawet współautorzy, pisane pod tezę, i nie potrafiące rozróżnić komunizmu i socjalizmu od totalitaryzmu.
W moim komentarzu nawet nie wspomniałam o komunizmie a odpowiedź nawołuje do tej morderczej \"organizacji\"
Potwierdzam, istnieje prawdopodobieństwo, że ta organizacja doprowadziła do zagłady 100 milionów ludzi i można to +/- udowodnić, jednak ta zbrodnia dokonane na przestrzeni jednego wieku, jest tylko detalem w historii ludzkości w porównaniu do mordu 500 milionów istot dokonanych na przestrzeni 14 wieków przez Kościół Katolicki, liczba mozliwa również do udowodnienia, jeśli sprawca udostępni archiwa.
Zupełny absurd i odlot lewactwa.
Niech pan wytlumaczy "lewactwo" bo mysle ze pan odlecial.
Lewactwo to pejoratywne określenie poglądów skrajnie lewicowych. Ta inicjatywa to właśnie idealny przykład lewactwa.
Prawa kobiet, rozumiane ogólnie, to pomysł skrajnie lewicowy?
Lewactwo bierze przykład z USA gdzie nazwiska autorów konstytucji (jak oni ich nazywają ojców założycieli USA) sa usuwane z nazw szkol, pomniki sa niszczone. Ich sie wygumkowuje z historii.
Nie bardzo rozumiem dlaczego mieszać gumkowanie w historii US do spraw nazewnictwa ulic w Polsce? Poza tym, dlaczego grzebanie w historii nazywać gumkowaniem???
Ale dekomunizacja jest spoko, i to zupełnie coś innego?
Czy ofiary zydokomuny,których jest kilkadziesiąt milionów i liczba ich wciąż rośnie,doczekają się kiedyś upamietnienia?
Najwięcej ofiar żydokomuny w Chinach i Indochinach.
„To ironiczne, żeby nazywać imieniem Praw Kobiet akurat »patelnię«, ten malutki placyk, na którym sprzedaje się kwiaty, gdzie ludzie przechodzą, który nie służy żadnym symbolicznym działaniom, który nie ma takiego historycznego znaczenia. Upamiętnijmy kobiety, ale… tak na patelni”.
Ironiczne, tak, ale i dobrze podsumowuje polskie podejście do praw kobiet. Zresztą i tak takie rondo wyglądałoby lepiej niż niejedna istniejąca inicjatywa – vide skwer "100-lecia praw wyborczych kobiet" w Lublinie. Śmiech na sali.