Orlen ogłosił w sobotę 25 lutego, że Rosja wstrzymała dostawy ropy rurociągiem "Przyjaźń" do Polski. Dostawy były częścią ostatniego rosyjskiego kontraktu Orlenu z Rosją. Stanowiły już tylko 10 proc. ropy Orlenu. Jeśli Rosja chciała nas zaszantażować, zrobiła to zbyt późno
Prezes Orlenu Daniel Obajtek napisał na Twitterze:
„Skutecznie zabezpieczamy dostawy surowców. Rosja wstrzymała dostawy ropy do Polski, na co jesteśmy w pełni przygotowani. Z Rosji pochodziło już tylko 10 proc. surowca i zastąpimy go ropą z innych kierunków. To efekt dywersyfikacji, którą przeprowadziliśmy w ciągu ostatnich lat. Szerzej o dostawach ropy do Polski poinformujemy podczas wtorkowej konferencji na temat projektów rozwojowych”.
Informację potwierdza też Polska Agencja Prasowa, która otrzymała oświadczenie Orlenu w tej sprawie.
Rosyjska agencja prasowa RIA Nowosti odnotowała komunikat Obajtka w krótkiej depeszy. Nie znajdziemy tam jednak żadnych dodatkowych komentarzy ze strony rosyjskiej.
Jeszcze na początku lutego pisaliśmy o tym, że to Polska w lutym przodowała w Europie w sprowadzaniu ropy z Rosji.
Jak to możliwe, skoro w grudniu wprowadzono na ten surowiec ogólnoeuropejskie sankcje? Wprowadzone 5 grudnia na poziomie całej Unii ograniczenia dotyczą przede wszystkim sprowadzania ropy drogą morską za pomocą tankowców. Aby utrzymać jedność wspólnoty w ograniczeniach, z sankcji wyłączono na razie rurociąg „Przyjaźń”. Na takim rozwiązaniu najsilniej zależało Węgrom, którzy wciąż w dużej mierze opierają swój import ropy na Rosji.
O co chodzi z dostawami przez „Przyjaźń”? To część zamówień długoterminowych. Za ich zerwanie grożą Orlenowi kary. W listopadzie „Rzeczpospolita” donosiła o złożeniu zamówienia przez Orlen do rosyjskiego koncernu Tatnieft, na transport właśnie 3 mln ton ropy w 2023 roku. W listopadzie w OKO.press pisał o tym Marcel Wandas.
Z końcem stycznia wygasł kontrakt Orlenu z Rosnieftem i ostatni rosyjski kontrakt między firmą rosyjską a Orlenem, który obowiązuje, to ten z Tatnieftem. Ale zgodnie ze słowami Daniela Obajtka, Tatnieft właśnie zakręcił kurek i przestał się z kontraktu wywiązywać.
Orlen stał na stanowisku, że jeśli sankcje obejmą też transport ropy rurociągiem „Przyjaźń”, koncern natychmiast zatrzyma import z Rosji. W innym wypadku płocki gigant obawiał się kar, które grożą za zerwanie kontraktu. Jednocześnie nigdy nie usłyszeliśmy, o jak wysokie kary chodzi. Tego rodzaju kontrakty nie są jawne.
Stało to jednak w sprzeczności z deklaracjami premiera Mateusza Morawieckiego z pierwszych miesięcy rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
„Od roku 2015-2016 rozpoczął się proces derusyfikacji tego ważnego surowca. Doszliśmy do tego, że jesteśmy już w znacznym stopniu niezależni. Ale i tutaj pokazujemy najbardziej radykalny plan w Europie odejścia od rosyjskiej ropy do końca tego roku” – mówił premier Morawiecki w marcu 2022 roku.
I dodawał: „Polska będzie robiła wszystko, aby do końca 2022 roku odejść od rosyjskiej ropy naftowej”.
Tak się jednak nie stało, Orlen nie zdecydował się na jednostronne zerwanie umowy. Nie znamy pełnej argumentacji za tą decyzją, a jedynie oficjalną. Trzeba jednak też dodać, że i premier, i prezes Obajtek mają rację w tym, że Polska na koniec dostaw z Rosji się szykowała. I rzeczywiście w dniu, w którym Rosja przestała transportować ropę do Polski rurociągiem, polegaliśmy na tym kierunku już w zdecydowanej mniejszości.
Można też spekulować o argumentach ekonomicznych dotychczasowego utrzymywania umowy z Rosją.
„Czechy, Słowacja i Węgry zaopatrywane nitką południową zablokowały unijne embargo na całą »Przyjaźń« i zamierzają porzucić ropę rosyjską dopiero w 2024 roku, o ile w ogóle. W ten sposób zyskują przewagę konkurencyjną regionie Europy Środkowo-Wschodniej, a część ropy otrzymują za pośrednictwem Orlenu, jak Rafineria Kralupy w Czechach” – pisał w lutym Wojciech Jakubik, redaktor naczelny portalu Biznes Alert.
Nie wiemy też, co kieruje rosyjską stroną. Koncern Tatnieft, jak każda duża spółka strategiczna w Rosji, jest kontrolowana przez rząd. Rosjanie mogą w ten sposób sprawdzić, w jakim stopniu Polska rzeczywiście przygotowana jest na brak rosyjskiej ropy, ale wiele wskazuje na to, że Polska sobie z tym poradzi. A nagłe zakręcenie kurka ułatwi Orlenowi wcześniejsze zakończenie kontraktu, który obowiązywał do 2024 roku.
Być może wstrzymanie dostaw jest związane z ograniczaniem wydobycia przez Rosjan, które z kolei ma na celu podbicie stosunkowo niskich obecnie cen ropy na światowych rynkach. W ostatnich dniach Transnieft – rosyjskie państwowe przedsiębiorstwo odpowiedzialne za transport ropy – zapowiedziało mniejsze niż pierwotnie planowano transporty ropy.
Według Reutersa, dwóch kontrahentów Transnieftu poinformowano, że w marcu otrzymają znacznie mniej ropy, niż zamówili. Źródła agencji podawały również, że z portów Primorsk i Ust-Ługa na Morzu Bałtyckim oraz z Noworosyjska na Morzu Czarnym w marcu ma wypłynąć o 25 proc. transportów mniej niż w lutym.
Jeszcze wczoraj Greenpeace zorganizował w Warszawie akcję, w której potępiał Polskę za dalsze handlowanie ropą z Rosją. Aktywiści zawiesili sześćdziesięciometrowy baner z napisem "Polska nadal kupuje ropę z Rosji" na moście Poniatowskiego. O wstrzymaniu dostaw zdecydowali jednak Rosjanie, ale raczej nie z powodu akcji ekologów.
Ciekawe w tym kontekście są ruchy Niemiec. W styczniu, pomimo tego, że również są związani obowiązującym wciąż kontraktem, nie otrzymali z Rosji od początku roku ani jednej baryłki ropy. Niemiecki kontrakt jest jednak znacznie mniejszy. Powinni w tym roku dostać tą drogą 30 tys. ton ropy, Polska – 3 mln ton ropy.
Niemcy testują możliwość dostaw ropy z Kazachstanu. Niestety, transport również odbywać się ma „Przyjaźnią”. A to daje Putinowi kilka możliwości na psucie Niemcom szyków. Pozwala po prostu zakręcić kurek, bo to Rosja sprawuje pieczę nad tym rurociągiem. Może też pomóc obejść sankcje.
Tomasz Filipiński, autor bloga Świat Paliw tak pisał na portalu BiznesAlert:
„Moskwa ma możliwość omijania sankcji poprzez dostawy swoich gatunków „nafty” do systemu rafinacji Kazachstanu. Tam Urals może zostać „przemianowany” na kazachską ropę eksportową KEBCO, po czym zostanie wprowadzony do sieci rurociągów i dostarczony do Niemiec jako towar pochodzący ze źródeł nierosyjskich. Aktualnie ropa KEBCO jest wyceniana mniej więcej na 20 dolarów za baryłkę powyżej Urals, więc dla Putina gra jest warta świeczki i to potrójnie – raz, że znajduje ujście dla dodatkowych ilości, dwa, że sprzedaje ten sam towar po wyższej cenie, a trzy, że zarabia na udostępnieniu sieci »Przyjaźń« i tranzycie”.
Być może zakręcenie kurka Polsce zmieni podejście Niemców do transportu ropy „Przyjaźnią”.
A sam rurociąg „Przyjaźń” ma dwie odnogi. Północna, z której korzystają Niemcy i Polska, i południowa, która zasila przede wszystkim Węgry i Czechy.
I chociaż Węgrzy są najbliższym politycznym sprzymierzeńcem Rosji w Unii, to z pewnością dostrzegają niepewność, jaka dziś i z pewnością w najbliższych latach wiąże się z importem ropy z Rosji. Dlatego nawet Viktor Orbán szuka (choć powoli, znacznie wolniej niż Polska czy Niemcy) możliwości dywersyfikacji źródeł dostaw ropy. W lutym szef sztabu węgierskiego premiera Gergely Gulyas ogłosił, że Węgrzy planują powiększenie przepustowości rurociągu Adria razem z Chorwacją.
Adria ma swój początkowy terminal na chorwackiej wyspie Krk, w miejscowości Omišalj - tu ropa jest dostarczana tankowcami, i przechodzi przez Chorwację, Węgry i Serbię. Jej odnogi transportują ropę również do Słowenii i Bośni i Hercegowiny. Dla Węgrów to główne źródło dostaw ropy z kierunku innego niż rosyjski.
Dywersyfikacja dostaw ropy i zmniejszenie uzależnienia od Rosji to decyzja przede wszystkim polityczna, a nie ekonomiczna. Polska rzeczywiście znacząco zmniejszyła uzależnienie od rosyjskiej ropy w 2022 roku. W listopadzie Orlen informował, że zredukował zależność od rosyjskiej ropy do 30 proc. Według deklaracji polskiego koncernu w lutym, po zakończeniu kontraktu z Rosnieftem już tylko 10 proc. ropy przerabianej przez koncern pochodzi z Rosji.
Ogromna część tej redukcji związana jest właśnie z wojną. Jeszcze w 2021 roku rosyjska ropa stanowiła 83 proc. wszystkich dostaw Orlenu.
Spora część tej zmiany to kontrakty z saudyjskim koncernem Aramco. Dostawy z Arabii Saudyjskiej mają zapewnić nawet 45 proc. zapotrzebowania koncernu.
Orlen przekonuje, że dzisiejsze wstrzymanie dostaw nie będzie miało wpływu na ceny benzyny na stacjach.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze