0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Oskarżony Janusz N. Zdjęcie kolportowane w 2022 roku w ramach akcji wsparciaOskarżony Janusz N. ...

To niejedyny proces o szpiegostwo na rzecz Rosji, jaki toczy się obecnie w Polsce. Ale jest jednym z dwóch najgłośniejszych. Oba dotyczą bowiem potencjalnych szpiegów, których działania polegały między innymi na tworzeniu siatki wpływów wśród polskich i europejskich polityków. Drugi to proces Mateusza Piskorskiego, byłego przewodniczącego prorosyjskiej partii „Zmiana”. Piskorskiego aresztowano w 2016 r., mimo to jego sprawa w sądzie do dziś się nie zakończyła.

Zapadł natomiast prawomocny wyrok w sprawie Marka W., byłego ministerialnego urzędnika, który przekazywał GRU dane dotyczące polskich inwestycji energetycznych. W ostatnich miesiącach skazano także osoby działające w rosyjskiej siatce szpiegowskiej zbierającej dane o transportach uzbrojenia dla Ukrainy, przejeżdżających przez Polskę. W siatce działali amatorzy, werbowani przez internet.

Aresztowano także Białorusinkę, która miała współpracować z białoruskimi służbami. Zatrzymano ją, bo wygadała się przed znajomymi, gdy była pod wpływem alkoholu.

Zadania zlecał mu rosyjski wywiad cywilny

Janusz N. z Olsztyna na akt oskarżenia czekał od maja 2021 roku. W chwili aresztowania przeszukano jego mieszkanie i znaleziono tam około 300 tys. zł (część w euro) w gotówce. Odkryto również dużą liczbę pendrive'ów z prokremlowskimi materiałami propagandowymi.

Jak informuje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w śledztwie ustalono, że Janusz N. „w latach 2016-2021 wykonywał, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zadania na zlecenie rosyjskiego wywiadu cywilnego (…). Działał na terytorium Polski (m.in. w Olsztynie) i w innych państw Unii Europejskiej, a także Azerbejdżanu, Ukrainy i Mołdawii. Zlecane mu zadania obejmowały między innymi działania propagandowe, dezinformacyjne oraz prowokacje polityczne.

Aktywność Janusza N. wymierzona była także w polską politykę zagraniczną i interesy RP w zakresie wspierania prozachodnich dążeń Ukrainy. Jej celem było budowanie rosyjskich stref wpływu w Europie i osłabienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Antagonizowała relacje pomiędzy Polską i Ukrainą, jak również miała wpłynąć na zakres realizacji założeń Partnerstwa Wschodniego. Janusz N. rozpoznawał i typował konkretne osoby, w celu nawiązania z nimi współpracy przez ustalonego współpracownika rosyjskiego wywiadu”.

Przeczytaj także:

Następca Piskorskiego?

O tym, jak to wyglądało w szczegółach, wiemy, ponieważ w 2021 roku duży raport o oskarżonym opublikował Anton Szechowcow, ukraiński naukowiec, dyrektor Centre for Democratic Integrity.

Sposób działania Janusza N. powinien być przestrogą dla wszystkich osób publicznych.

Mężczyzna wszedł do polityki w 2021 roku. Zaczynał od lokalnego Ruchu Palikota, potem krótko współpracował z PSL, a w 2015 wstąpił do tworzonej wówczas przez Piskorskiego partii „Zmiana”. Wszedł do jej zarządu, ale zaraz potem Piskorski został aresztowany. Mimo to Janusz N. kontynuował działalność.

Szechowcow uważa, że stał się następcą Piskorskiego dla osób ze Wschodu, które utrzymywały kontakty ze środowiskiem „Zmiany”. Przede wszystkim organizował wyborcze misje obserwacyjne. Tyle że nie były to wyjazdy dla obiektywnych obserwatorów. Organizowano je po to, by wesprzeć prorosyjskie ugrupowania w różnych państwach, choćby w Azerbejdżanie czy Ukrainie.

Najpierw Janusz N. uczestniczył w wyjazdach organizowanych przez łotewskich współpracowników Kremla.

Potem założył w Olsztynie własną organizację – The European Council on Democracy and Human Rights (ECDHR, Europejska Rada na rzecz Demokracji i Praw Człowieka). Nie miała ona nic wspólnego ze znanymi organizacjami działającymi na rzecz praw człowieka.

Ale jej nazwa dobrze się kojarzyła z podmiotami międzynarodowymi, uznawanymi przez instytucje unijne czy NATO. Kiedy olsztynianin zaczął organizować misje obserwacyjne wyborów, na tę nazwę łatwo nabierał polityków niesprawdzających dokładnie, z kim mają do czynienia.

Na wybory do Azerbejdżanu

W ten sposób w 2020 roku na misję obserwacji wyborów w Azerbejdżanie pojechała posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan.

„Byłam przekonana, że jest to oficjalny wyjazd w ramach parlamentarnej delegacji do OBWE” – mówiła w 2021 roku OKO.press. Ale nie był. Posłanka nieświadomie swoim uczestnictwem w wyjeździe uwiarygodniła organizację działającą na rzecz Kremla.

„Janusza N. nie znałam wcześniej (przed tym wydarzeniem) i nie spotkałam go już nigdy później” – wyjaśniała Ueberhan. – „Swoje uwagi do przebiegu obserwowanego głosowania zgłosiłam opiekunowi naszej grupy obserwatorów – parlamentarzystów z różnych krajów europejskich. Zapewnił mnie, że uwagi te trafią do końcowego raportu. Byłam przekonana, że będzie to część raportu OBWE”.

Do Azerbejdżanu z Januszem N. pojechało także dwóch posłów niemieckiej skrajnie prawicowej partii AfD i czeska posłanka z populistycznej partii ANO 2011. Z komunikatu ABW wynika, że mężczyźnie udało się nawiązać również kontakty z europarlamentarzystami z różnych państw unijnych.

Senatorowie PO pojechali do Odessy

Już w 2016 roku do Ukrainy z Januszem N. wybrało się dwóch senatorów PO: Jan Rulewski i Jerzy Wcisło. Mieli spotykać się z matkami ofiar zamieszek, do jakich doszło w Odessie w 2014 roku (między zwolennikami jedności Ukrainy a prorosyjskimi separatystami). Janusz N. pomagał w organizacji wyjazdu, był też tłumaczem senatorów.

Tak brzmiała oficjalna wersja. Inną przedstawił Szechowcow w raporcie. Senatorowie spotkali się z prorosyjskimi politykami z ukraińskiego Bloku Opozycyjnego. Zaś Janusz N. nie tylko wyjazd organizował, ale też regularnie współpracował z Blokiem Opozycyjnym.

W sierpniu 2016 roku olsztynianin pojechał do Moskwy razem z ówczesnym europosłem Januszem Korwin-Mikkem. Razem z nimi byli tam również dwaj inni członkowie „Zmiany”.

A w 2018 Janusz N. organizował już misję obserwacyjną na rosyjskie wybory prezydenckie oraz wyjazd na Międzynarodowe Forum „Rozwój Parlamentaryzmu” w Moskwie. Zaproszenia na forum rozsyłał w imieniu przewodniczącego Dumy Państwowej Rosji Wiaczesława Wołodina.

Proces Piskorskiego wciąż trwa

Janusz N. działał w środowisku, które stworzył Mateusz Piskorski. Ten były polityk Samoobrony, doradzający Andrzejowi Lepperowi w sprawach międzynarodowych, spędził w areszcie trzy lata. Obecnie odpowiada przed sądem z wolnej stopy – wypuszczono go na wolność (po wpłaceniu 200 tys. zł kaucji) po licznych interwencjach międzynarodowych. Chodziło o zbyt długie przetrzymywanie go w areszcie bez aktu oskarżenia.

Jego proces jest utajniony. Wiadomo tylko, że zarzuty dotyczą szpiegostwa na rzecz Rosji i Chin. Kilka dni temu w programie Tomasza Sekielskiego Piskorski opowiadał, że stawiane mu zarzuty nie mają nic wspólnego ze szpiegostwem. Zgodził się natomiast, że jego działalność pasuje do definicji „agenta wpływu” Rosji w Polsce (czyli osoby działającej na rzecz Rosji). Podkreślał przy tym, że agentura wpływu nie jest w Polsce karalna.

Wygadała się po alkoholu

Od wybuchu wojny w Ukrainie w lutym 2022 roku wzrosła liczba oskarżeń o szpiegostwo w Polsce. W grudniu funkcjonariusze ABW zatrzymali 36-letnią Darię O., Białorusinkę. Miała przekazywać białoruskim służbom specjalnym informacje o Białorusinach mieszkających w naszym kraju, zwłaszcza o organizacjach zrzeszających obywateli Białorusi.

Daria O. od lat działała w białoruskiej opozycji, jeszcze we własnym państwie. W 2023 r. przyjechała do Polski.

Nikt by jej nie podejrzewał o szpiegostwo, tyle że pewnego dnia będąc pod wpływem alkoholu, kobieta sama opowiedziała znajomym, czym naprawdę się zajmuje. Ci powiadomili polskie służby.

Dowody na szpiegowską działalność Darii O. znaleziono w jej smartfonie. Kobieta w tej chwili znajduje się w areszcie.

W areszcie na akt oskarżenia czeka także hiszpański dziennikarz, zatrzymany na początku wojny nieopodal granicy polsko-ukraińskiej. To właśnie z nim w jednym więzieniu siedział niedawno były poseł PiS Mariusz Kamiński. Kamiński nazwał go najgroźniejszym rosyjskim szpiegiem w Polsce, jednak nic nie wskazuje na to, by działalność Pablo Gonzaleza miała aż takie znaczenie wywiadowcze.

Gonzalez urodził się w Związku Radzieckim i ma rosyjski paszport. Od kilku lat miał inwigilować środowisko związane z opozycyjną wobec Kremla fundacją Żanny Niemcowej. To córka Borysa Niemcowa, polityka opozycyjnego wobec Putina, którego zamordowano w 2015 roku.

Gromadzili dane o jednostkach wojskowych

Są już wyroki za szpiegowanie. Kilka dni temu Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał na cztery lata więzienia Rosjanina i Białorusina, oskarżonych o przekazywanie informacji rosyjskiemu wywiadowi wojskowemu w latach 2017-2022. Gromadzili dane o lokalizacjach polskich jednostek wojskowych w północno-wschodniej Polsce, ich wyposażeniu i sytuacji kadrowej. Zdobywali także informacje na temat jednostek wojsk NATO, stacjonujących w Polsce. Potem przekazywali je Rosjanom.

Mężczyźni przebywali w Polsce legalnie. Białorusin najpierw studiował, a potem pracował między innymi przy organizacji szkoleń spadochronowych. Rosjanin pracował w branży turystycznej, prowadził też działalność kulturalną.

W grudniu Sąd Okręgowy w Lublinie, także za szpiegostwo na rzecz Rosji, skazał 14 obywateli Ukrainy, Białorusi i Rosji. W tym przypadku jednak oskarżeni dobrowolnie poddali się karze. Orzeczono wobec nich kary od sześciu do trzynastu miesięcy pozbawienia wolności, a także kary grzywny. Osoby te należały do siatki, zorganizowanej w Polsce przez rosyjski wywiad już w czasie wojny w Ukrainie. Rozbiło ją ABW przy współpracy z wywiadem amerykańskim. Skazani to młodzi ludzie, najczęściej mają niewiele ponad 20 lat. Jeden z nich w momencie dołączenia do siatki był nieletni.

Amatorska siatka prowadzona przez GRU

Dzięki tej siatce rosyjskie służby zbierały informacje na temat transportów przewożących uzbrojenie dla Ukrainy. GRU planowało nie tylko zbieranie danych, ale także wykolejenie pociągu, podpalenia i zamach. Tych planów Rosjanom nie udało się zrealizować. Jednak informacje o transportach rosyjscy funkcjonariusze dostawali na bieżąco. Dane zbierano w miejscach strategicznych – na dworcach kolejowych, lotniskach, w portach morskich. Przy niektórych liniach kolejowych zamontowano kamery. Inni członkowie siatki robili zdjęcia i przekazywali je Rosjanom.

Siatkę w Polsce tworzyli amatorzy. Realizowali polecenia za pieniądze, a miejscem rekrutacji była platforma społecznościowa Telegram.

Tam zamieszczano ogłoszenia o pracę, dotyczące na przykład roznoszenia ulotek (jak się później okazywało – propagandowych). Zainteresowani dostawali kolejne zadania (na przykład namalowanie propagandowego napisu na murze), z biegiem czasu – coraz trudniejsze. Aż wreszcie montowali kamery przy torach kolejowych, fotografowali lotniska, monitorowali ruch pociągów towarowych.

Prowadzący siatkę funkcjonariusze rosyjskiego wywiadu zdążyli przekazać członkom siatki nawet instrukcje dotyczące wykolejania pociągów. Wskazywali w nich, jak i w jakich lokalizacjach rozmieścić urządzenia służące do tego. Do dziś nie wiadomo, jak to się stało, że do wykolejenia pociągów nie doszło.

Były ministerialny urzędnik skazany

Natomiast w maju 2023 roku prawomocnie skazano za szpiegostwo na rzecz Rosji Marka W., byłego urzędnika Ministerstwa Gospodarki i Ministerstwa Energii. Sąd pierwszej instancji orzekł wobec niego karę trzech lat więzienia, ale Sąd Apelacyjny w Warszawie złagodził ją do półtora roku.

Marek W. przez lata miał dostarczać rosyjskim służbom informacje dotyczące polskiej energetyki. Był bardzo aktywny – nie tylko przekazywał dane pozyskiwane podczas pracy w ministerstwie, ale też kontaktował się z politykami, ekspertami i działaczami społecznymi.

Prowadził branżową grupę na Facebooku. Kilkukrotnie spotkał się z funkcjonariuszem GRU w latach 2015-2016. Przekazał mu dane dotyczące Nord Stream 2, Terminalu LNG w Świnoujściu, polskich planów energetycznych oraz wydatkowania środków unijnych na energetykę w Polsce.

Jak podawał portal energetyka24.com, Marek W. miał także przekazać rosyjskim służbom „pendriva z zawartością nieustalonych resortowych dokumentów z zakresu energetyki oraz naprowadzenia i charakterystyki dotyczące osób z resortu energetyki i informacje o braku szkoleń kontrwywiadowczych w Departamencie Funduszy Europejskich, przewidując i godząc się, że tym samym bierze udział w działalności wywiadu Federacji Rosyjskiej skierowanej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej".

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze