0:00
0:00

0:00

Organizował stronnicze misje obserwacji wyborów. Gdy rozsyłał zaproszenia na międzynarodowe forum w Moskwie, to w imieniu przewodniczącego rosyjskiej Dumy. Gdy zapraszał na obserwację wyborów w Rosji, wydatki pokrywała fundacja szefa rosyjskiej Komisji Spraw Międzynarodowych.

Jak opisuje Anton Szechowcow, autor raportu na temat Janusza N., na Ukrainie członkowie jego misji obserwacyjnych wspierali partię prorosyjską. Na misję w Azerbejdżanie pojechało kilkunastu polityków, także eurodeputowanych, czasem niewiedzących, z kim naprawdę jadą. Olsztynianin próbował wciągnąć do swojej siatki wpływów europarlamentarzystów z różnych państw, utrzymywał też kontakty z członkami niemieckiej skrajnie prawicowej AfD.

Miał organizację o poważnie brzmiącej nazwie: The European Council on Democracy and Human Rights (ECDHR, Europejska Rada na rzecz Demokracji i Praw Człowieka), zarejestrowaną w Olsztynie. Taki szyld pomagał mu nawiązywać współpracę z politykami: czasami polskimi, częściej z innych państw europejskich. W rosyjskiej agencji informacyjnej Rossija Siegodnia robił za jednego z czołowych polskich komentatorów, jako „polski politolog” czy „polski ekspert”.

Nośniki danych i 300 tysięcy złotych

Pod koniec maja 2021 roku zatrzymało go ABW. Do dziś siedzi w areszcie, ale opinia publiczna niewiele dowiedziała się o jego aktywności. W oficjalnym komunikacie podano jedynie, że podejrzany „próbował dotrzeć, na zlecenie ustalonych osób działających na rzecz rosyjskiego wywiadu, do polskich oraz zagranicznych polityków, w tym pracujących w Parlamencie Europejskim. Działalność podejrzanego, prowadzona na terenie Polski, Unii Europejskiej i innych krajów, wpisywała się w rosyjskie przedsięwzięcia propagandowo-dezinformacyjne podejmowane w celu osłabienia pozycji Rzeczpospolitej Polskiej w UE i na arenie międzynarodowej. Podczas czynności procesowych śledczy przeszukali miejsca zamieszkania Janusza N. oraz siedziby związanych z nim podmiotów. W toku działań zabezpieczono ponad 300 tys. zł (częściowo w walucie euro) oraz dużą ilość nośników danych”.

Szerzej działalność Janusza N. przedstawił w opublikowanym niedawno raporcie Anton Szechowcow, ukraiński naukowiec, dyrektor Centre for Democratic Integrity. Odkrywa w nim nieznane w Polsce tajemnice olsztyńskiego „agenta wpływu Rosji” – jak go bez ogródek określa.

To właśnie Janusz N. – według autora raportu – stał za zaproszeniem do Odessy w 2016 roku dwóch senatorów Platformy Obywatelskiej. Spotkali się tam między innymi z politykami prorosyjskiej partii ukraińskiej Blok Opozycyjny. W tym samym roku Janusz N. towarzyszył Januszowi Korwin-Mikkemu podczas wizyty w Moskwie.

W 2018 roku brał udział w Międzynarodowym Forum „Rozwój Parlamentaryzmu” w Moskwie, razem z ówczesnym posłem Jackiem Wilkiem (startował z listy Kukiz`15, obecnie związany z Konfederacją). W 2020 roku jedna z posłanek Lewicy i pojechała na organizowaną przez Janusza N. obserwację wyborów parlamentarnych w Azerbejdżanie. Jak mówi – była przekonana, że to misja OBWE – międzynarodowej organizacji o najwyższej renomie.

Przeczytaj także:

Zaczynał od Ruchu Palikota

Janusz N. zaczął zajmować się polityką w 2012 roku – był wtedy przewodniczącym powiatu olsztyńskiego w Ruchu Janusza Palikota. W 2013 roku przegrał partyjne wybory, w 2014 roku wystąpił z partii i złożył doniesienie do prokuratury, oskarżając m.in. Janusza Palikota o nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy partyjnych, pochodzących z państwowej dotacji. Potem krótko współpracował z PSL, ale już w lutym 2015 roku dołączył do nowej partii, tworzonej przez Mateusza Piskorskiego – otwarcie prorosyjskiej partii Zmiana.

Janusz N. wszedł do zarządu ugrupowania. Nie działało długo - w 2016 roku Piskorski został aresztowany pod zarzutami szpiegostwa, Zmiana w zasadzie zawiesiła swoją działalność. Piskorski wyszedł z aresztu dopiero w 2019 roku, jego proces wciąż się nie zakończył.

Szechowcow w swoim raporcie stawia tezę, że to właśnie aresztowanie Piskorskiego rozpoczęło nowy etap w życiu Janusza N. Według niego kontaktujące się dotychczas z Piskorskim osoby z państw wschodnich potrzebowały w zastępstwie kogoś, kto zająłby się organizacją i logistyką potrzebnych działań.

W to miejsce wszedł Janusz N. Potem nawiązał własne kontakty.

„Niniejszy raport omawia konkretny przypadek Janusza N., aby szczegółowo pokazać, jak udział w sfingowanych misjach obserwacji wyborów prowadzi do zaangażowania w jeszcze bardziej złośliwe działania, prowadzone przez nieliberalnych aktorów i/lub autorytarne reżimy” – wyjaśnia Szechowcow, który jest zaangażowany w monitorowanie organizacji prowadzących stronniczy monitoring wyborów na świecie. Na tym też skupił się w swoim opracowaniu, przygotowanym dla European Platform for Democratic Elections – platformy monitorującej przypadki takiej stronniczości.

Pierwsza akcja na Ukrainie

Janusz N. po raz pierwszy uczestniczył w stronniczej misji obserwacyjnej w 2015 roku – przyjechał wtedy do ukraińskiego Dniepropietrowska (obecnie miasto nosi nazwę Dniepr) jako koordynator misji zorganizowanej przez organizację „Inicjatywa Polityczna” (IP). IP założył na Łotwie Sergejs Blagoveščenskis. Celem misji było – jak dowodzi Szechtow – zapewnienie wsparcia podczas wyborów lokalnych dla polityków ukraińskiego Bloku Opozycyjnego, ugrupowania uznawanego za prorosyjskie. Na Ukrainie był to specyficzny okres: rok po zajęciu Donbasu przez Rosję sytuacja wewnętrzna była mocno skomplikowana, a napięcie jeszcze rosło z powodu wyborów.

Na misję przyjechało także sześciu członków skrajnie prawicowej niemieckiej partii AfD i trzech członków Jobbika - węgierskiego ugrupowania nacjonalistycznego. Janusz N. i członkowie AfD obserwowali wybory burmistrza Dniepropietrowska. W pierwszej turze wygrał kandydat Bloku Opozycyjnego – i już następnego dnia jeden z polityków AfD oświadczył, że wybory odbyły się „zgodnie ze standardami europejskimi”, a obserwatorzy „Inicjatywy Politycznej” nie wykryli poważnych naruszeń procesu wyborczego.

Ale sytuacja kandydata Bloku Opozycyjnego przed drugą turą była trudna, wszystko wskazywało na to, że ostatecznie przegra. Rano w dniu głosowania ukazało się oświadczenie, podpisane przez kilku członków misji IP, w tym przez Janusza N. Ostrzegali oni przez „prowokacjami”, szykowanymi przeciwko kandydatowi Bloku Opozycyjnego. Ostatecznie kandydat prorosyjskiego ugrupowania przegrał wybory.

Dzień po głosowaniu na konferencji prasowej Janusz N. poinformował, że drugiej tury głosowania nie można uznać za demokratyczną, ponieważ ponad 80 tys. głosów miało zostać kupionych przez ludzi konkurenta Bloku Opozycyjnego. IP zaapelowała wówczas do Rady Europy i Parlamentu Europejskiego, by powtórzyć wybory na burmistrza – choć żadna z tych instytucji nie ma wpływu na decyzję o głosowaniu na Ukrainie.

Co ciekawe, druga grupa Inicjatywy Politycznej, obserwująca wówczas wybory do rady miejskiej w Mariupolu (miasto tuż obok linii frontu ukraińsko-rosyjskiego) w tym samym czasie zapewniała, że akurat w tej części Ukrainy nie doszło do poważnych naruszeń procesu wyborczego. Tyle że tam ponad 80 proc. mandatów zdobyli kandydaci Bloku Opozycyjnego.

Wizyta senatorów w Odessie

W 2016 roku dwóch senatorów PO - Jan Rulewski i Jerzy Wcisła - pojechało do Odessy, spotkać się – jak informowali polskie media – z matkami ofiar zamieszek. W Odessie 2 maja 2014 roku doszło do starć między zwolennikami jedności Ukrainy a prorosyjskimi separatystami, podpalono też siedzibę separatystów – w pożarze zginęło 31 osób. Senatorowie mieli rozmawiać z rodzinami ofiar, zrzeszonych w organizacji „Rada Matek 2 Maja”, a ich wizyta miała odbywać się na zaproszenie zarejestrowanej w Brukseli organizacji International Foundation for Better Governance (IFBG).

W trakcie wizyty doszło do kontrowersji, ponieważ senatorowie przez kilkanaście godzin byli blokowani w hotelu przez ukraińskich nacjonalistów.

Politycy mówili wówczas polskim mediom (blokadę relacjonowano bowiem w Polsce prawie na bieżąco), że nacjonalistom chodzi o to, by „nie dopuścić do ich rozmowy z przedstawicielkami matek ofiar zamieszek”.

„Od wczesnych godzin rannych w środę pod hotelem stała kilkunastoosobowa grupa ludzi w mundurach i kilka samochodów. Przyszli do nas na śniadanie i oświadczyli, że nie dopuszczą do naszego spotkania z ruchem, i że albo ich posłuchamy, albo będziemy rozmawiali w inny sposób" – mówił wtedy senator Wcisła. „Przedstawiciele Automajdanu powiedzieli, że nie chcą dopuścić do spotkania, bo - ich zdaniem - jest ono prowokacją. Stwierdziliśmy, że możemy rozmawiać, z kim chcemy. Zaproponowali, żeby w przyszłości zorganizować spotkanie z ich udziałem, rodzaj okrągłego stołu. Pod tym warunkiem zobowiązali się zakończyć blokadę hotelu. Nie przyjęliśmy tych warunków."

Senatorowie pytani przez dziennikarzy o Janusza N., którego zauważono na materiałach z wizyty, stwierdzili, że pełni on „rolę organizacyjną” i jest tłumaczem. Powiedzieli również, że nic nie wiedzą o jego powiązaniach z prorosyjską partią Zmiana.

Szechowcow w raporcie podaje jednak inną wersję wydarzeń. Blokada hotelu miała być prowadzona po to, by nie dopuścić do konferencji prasowej, na której mieli pojawić się wspólnie politycy prorosyjskiego Bloku Opozycyjnego oraz senatorowie. Bo to właśnie z przedstawicielami Bloku Opozycyjnego spotykali się polscy politycy w Odessie, co udokumentowano na nagraniu opublikowanym na You Tube. Zaś oficjalne zaproszenie od IFBG oraz „Rady Matek 2 Maja” miało ukryć przed Polakami, kto tak naprawdę stoi za organizacją wizyty. Nie bez znaczenia jest fakt, że IFBG to organizacja założona przez ówczesną partnerkę jednego z polityków Bloku Opozycyjnego. Janusz N. pełnił rzeczywiście rolę organizacyjną, ale dużo poważniejszą niż przypuszczali polscy politycy – z raportu Szechowcowa wynika, że był partnerem ukraińskiego ugrupowania, w pełni świadomym, do czego ma prowadzić wizyta w Odessie.

Wydatki pokrywał Leonid Słucki?

Janusz N. działał dalej. W sierpniu 2016 roku towarzyszył Januszowi Korwin-Mikkemu, wówczas europosłowi, podczas wizyty w Moskwie i w Groznym, stolicy Czeczenii. Nie był tam jedyną osobą związaną z partią Zmiana – poza nim, jak podaje Szechowcow, pojechali również: wiceprzewodniczący tej partii Janusz Augustyniak oraz Tomasz Jankowski, sekretarz Zmiany. W delegacji znalazł się również skrajnie prawicowy niemiecki dziennikarz Manuel Ochsenreiter (zmarł niedawno, wielokrotnie współpracował z Mateuszem Piskorskim).

W 2017 roku organizacja Janusza N. rekrutowała chętnych do monitorowania wyborów w Rosji w tzw. „dniu jednego głosowania” (wybory wielu szczebli odbywały się jednocześnie). Janusz N. rozesłał listy do polityków, dziennikarzy i aktywistów, zapraszając ich do wyjazdu na misję obserwacyjną. W zaproszeniach miał informować, że wydatki związane z wizytą pokryje Rosyjska Fundacja Pokoju. To organizacja, na czele której stoi Leonid Słucki, przewodniczący Komisji Spraw Międzynarodowych rosyjskiej Dumy Państwowej. Jest on powszechnie uważany za bliskiego współpracownika Władimira Putina. W marcu 2014 roku, dzień po „referendum krymskim”, Słucki był jednym z pierwszych obywateli Rosji, na których USA nałożyły sankcje w odwecie za aneksję Krymu przez Rosję.

Z zaproszenia ECDHR skorzystał m.in. Pavel Gamov, szwedzki poseł z nacjonalistycznej partii Szwedzkich Demokratów. Jego obecność w Rosji została zauważona, ponieważ stał się tam bohaterem skandalu obyczajowego. Wyjaśniał wówczas szwedzkim mediom, że takie same zaproszenia otrzymali wszyscy członkowie europejskiej grupy parlamentarnej „Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej” (EFDD, jej przewodniczącym był Brytyjczyk Nigel Farage, zwany „ojcem Brexitu”).

Dalej blisko Rosji

Pracę Janusza N. prawdopodobnie oceniono pozytywnie, skoro w styczniu 2018 roku poinformował na portalu ECDHR, że na zaproszenie Rosyjskiej Fundacji Pokoju jego stowarzyszenie planuje wysłać misję obserwacyjną na rosyjskie wybory prezydenckie. Podobnie jak w 2017 roku Janusz N. zapraszał polityków na wyjazd w imieniu zarówno ECDHR, jak i Rosyjskiej Fundacji Pokoju („nasz rosyjski partner” - miał pisać o fundacji w listach).

Natomiast w maju 2018 roku Janusz N. rozsyłał do polityków europejskich zaproszenia do udziału w Międzynarodowym Forum „Rozwój Parlamentaryzmu”, które odbywało się w Moskwie w czerwca 2018 r. Tym razem robił to w imieniu… przewodniczącego Dumy Państwowej Rosji, Wiaczesława Wołodina, który pełnił funkcję gospodarza i organizatora Forum, a do listów dołączał oficjalne zaproszenie od zastępcy Wołodina w Dumie, Piotra Tołstoja:

Dokumenty

Do Moskwy w czerwcu pojechał, poza Januszem N., także polski polityk Jacek Wilk, wówczas poseł z listy Kukiz`15, dziś związany z Konfederacją. Obaj panowie dzielili się swymi refleksjami z pobytu z portalem Sputnik.

Do Azerbejdżanu z posłami AFD i posłanką Lewicy

Ale prawdopodobnie największą misją obserwacji wyborów, jaką Janusz N. zorganizował przed aresztowaniem pod szyldem swojej organizacji, był wyjazd 18-osobowej grupy na przedterminowe wybory parlamentarne w Azerbejdżanie 9 lutego 2020 roku. Wzięło w niej udział 12 członków parlamentów z sześciu krajów europejskich, w tym jedna Polka – posłanka Katarzyna Ueberhan z Lewicy.

„Byłam przekonana, że jest to oficjalny wyjazd w ramach parlamentarnej delegacji do OBWE. O możliwość wyjazdu jako obserwatora wyborów w Azerbejdżanie w ramach delegacji OBWE zapytała mnie koleżanka posłanka, będąca delegatką do OBWE, która sama z uwagi na krótki termin do wyjazdu, jak i rozpoczynający się wówczas w Polsce okres ferii zimowych nie mogła wziąć udziału w tym wydarzeniu. Poza tym w trakcie kampanii kandydując do Sejmu sama spotkałam się z obserwatorami wyborów parlamentarnych w Polsce z OBWE i uważam takie działania za ważną misję" – mówi dziś Katarzyna Ueberhan. „Janusza N. nie znałam wcześniej (przed tym wydarzeniem) i nie spotkałam go już nigdy później. Zaś swoje uwagi do przebiegu obserwowanego głosowania zgłosiłam opiekunowi naszej grupy obserwatorów - parlamentarzystów z różnych krajów europejskich. Zapewnił mnie, że uwagi te trafią do końcowego raportu.

Byłam przekonana, że będzie to część raportu OBWE".

ECDHR pochwaliło wybory w Azerbejdżanie

Jednak nie była. Międzynarodowa Misja Obserwacji Wyborów, tworzona wtedy między innymi przez OBWE, krytycznie oceniła wybory w Azerbejdżanie. Podkreślała, że podczas kampanii niemożliwa była prawdziwa konkurencja polityczna. Niektórym kandydatom odmówiono prawa do kandydowania, sam proces rejestracji budził poważne zastrzeżenie.

Co innego stwierdziła misja organizowana przez ECDHR Janusza N. Niektórzy jej uczestnicy zaczęli chwalić wybory jeszcze przed zakończeniem głosowania. Na przykład bawarski poseł regionalny Uli Henkel z niemieckiej AfD podkreślał, że rząd Azerbejdżanu zagwarantował otwartość i przejrzystość wyborów. Inny polityk AfD Ulrich Singer mówił, że nie słyszał żadnych skarg w odwiedzanych przez nich lokalach wyborczych. Z uznaniem o wyborach wypowiadała się też czeska posłanka Věra Procházková z populistycznej partii ANO 2011. Dwa dni po głosowaniu ECDHR ogłosił, że ich misja nie odnotowała naruszeń przepisów wyborczych, które mogły wpłynąć na wyniki wyborów, a głosowanie odbyło się zgodnie z normami demokratycznymi.

Janusz N. rozwijał też swoją działalność w internecie. W sierpniu 2020 roku zarejestrował domenę InternationalAffairs.eu. Portal działał, zamieszczając treści, jak opisuje Szechowcow, antyukraińskie i prokremlowskie. We wrześniu zarejestrował jeszcze dwie inne domeny: BrusselsDaily.eu i EuropaTimes.info, prawdopodobnie próbując stworzyć siatkę medialną, jednak portale nie ruszyły przed jego aresztowaniem.

„Propagował ideę współpracy między narodami”

W tej chwili Janusz N. czeka na proces. W Polsce o wypuszczenie go z aresztu walczą członkowie ugrupowania „Nowa Demokracja TAK”, do której Janusz N. ostatnio należał. Wydali nawet „Raport dotyczący działalności oraz represji politycznych wobec działacza na rzecz praw człowieka Janusza N.”

Można w nim znaleźć potwierdzenie bardzo szerokich kontaktów międzynarodowych Janusza N.: „uczestniczył w licznych konferencjach międzynarodowych m.in. w Belgii, Niemczech, Rosji, Mołdawii, Azerbejdżanie, na Łotwie i w Bułgarii, na których konsekwentnie propagował ideę współpracy między narodami w duchu pacyfizmu. Jako przewodniczący Europejskiej Rady na Rzecz Demokracji i Praw Człowieka uczestniczył m.in. w następujących konferencjach: European Russian Forum (Bruksela), Forum Of Parliamentary Development (Moskwa), Russian Moldavian Economic Forum (Mołdawia)”. Zaś jego organizacja „brała udział w obserwacji wyborów w Polsce, na Ukrainie, w Azerbejdżanie, Rosji i Meksyku”.

Najciekawsze jest zawarte w raporcie uzasadnienie aresztowania Janusza N. – autorzy opracowania uważają, że został on zatrzymany z powodu „publicznego mówienia o łamaniu praw człowieka na Ukrainie”. „Działania władz Państwa Polskiego próbują uciszyć ludzi publicznie podejmujących takie tematy, poprzez pozbawienie wolności i wywieranie nacisku psychicznego. Dowodem tego jest zatrzymanie Janusza N., który oprócz walki o prawa człowieka wielokrotnie wypowiadał się jako ekspert polityczny w tej i innych sprawach dotyczących polityki zagranicznej”.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze