Telegram Pawła Durowa jest internetowym odpowiednikiem doktora Jekylla i pana Hyde'a. Z jednej strony jest bezpiecznym schronieniem dla manipulatorów, służb specjalnych i przestępców, działając jak społecznościowy odpowiednik darknetu. Z drugiej – korzystają z niego obrońcy praw człowieka na całym świecie. Co przeważa?
Sobota wieczór, 24 sierpnia, paryskie lotnisko Le Bourget. Paweł Durow, rosyjski miliarder, założyciel Telegrama i aplikacji VKontakte, której popularność w Rosji jest większa od Facebooka, wysiada ze swojego prywatnego odrzutowca i zostaje aresztowany. Wraz z Durowem był jego ochroniarz oraz kobieta. Wiadomo, że wracali z Azerbejdżanu. Internauci szybko zidentyfikowali towarzyszkę Durowa, która publicznie publikowała na Instagramie zdjęcia z ich wspólnych wakacji. Para miała spędzić czas także w Uzbekistanie i Kazachstanie.
„Popełnił błąd. Nie wiem dlaczego..." – mówi jedno ze źródeł francuskiej telewizji TF1, gdzie czytamy, że Durow wiedział, że we Francji ciąży na nim nakaz zatrzymania. Zwykle unikał podróży do krajów Europy i tam, gdzie Telegram jest pod obserwacją. Zamiast tego jeździł do krajów byłego Związku Radzieckiego i do Ameryki Południowej.
Zamieszkały w Dubaju Durow ma francuski paszport, a także obywatelstwa innych krajów — np. Saint Kitts i Nevis, państwa w Ameryce Środkowej na Morzu Karaibskim. I mimo że po francusku mówi słabo (lepiej włada językiem włoskim), to na Telegramie żartował ze swojego nowego francuskiego imienia i nazwiska, pisząc, że można się do niego zwracać: Paul du Rove.
Francuscy śledczy przedłużyli zatrzymanie Durowa w niedzielę z 24 do 96 godzin. Po tym czasie sędzia zdecyduje, czy Durow zostanie zwolniony, czy też zostaną mu postawione zarzuty i zostanie zatrzymany w areszcie na dłużej.
Władze Francji wydały nakaz zatrzymania Durowa w ramach wstępnego dochodzenia, obejmującego zarzuty związane z oszustwami, handlem narkotykami, cyberprzemocą, działalnością zorganizowanej przestępczej oraz promocją terroryzmu. Durow, jak czytamy w komunikacie francuskiej prokuratury z 26 sierpnia, jest oskarżony o brak moderacji treści na Telegramie – konsekwentnie odmawiał współpracy z organami ścigania, przede wszystkim nie udostępniając im danych użytkowników podejrzanych o popełnienie przestępstw.
Dlaczego francuskim śledczym zależy na zatrzymaniu Durowa? Powodów może być kilka. Zależy im m.in. na zniechęceniu przestępców do swobodnej wymiany wiadomości na Telegramie. Wiele osób wykorzystuje platformę do przesyłania zaszyfrowanych wiadomości, które są potem wykorzystywane w celach kryminalnych.
Francja chce również wywrzeć presję na inne kraje europejskie, aby te zwiększyły działania w celu zapewnienia cyberbezpieczeństwa.
Jeden z urzędników L'Ofmin, francuskiej agencji powołanej w zeszłym roku w celu zapobiegania przemocy wobec dzieci, stwierdził, że aresztowanie Durowa jest związane z nieodpowiednim zwalczaniem przestępczości na Telegramie. Chodzi m.in. o rozprzestrzenianie materiałów związanych z wykorzystywaniem dzieci.
„U podstaw tego problemu leży brak moderacji i współpracy platformy, która ma blisko 1 miliard użytkowników, szczególnie w walce z pedofilią” – napisał na LinkedInie Jean-Michel Bernigaud z L'Ofmin.
Telegram odpowiedział, że „Durow nie ma nic do ukrycia”, a platforma „przestrzega unijnych przepisów, w tym przepisów ustawy o usługach cyfrowych — moderacja na platformie jest zgodna ze standardami”. „Absurdalne jest twierdzenie, że platforma lub jej właściciel ponoszą odpowiedzialność za nadużycia dokonywane przez jej użytkowników” – dodano.
Zatrzymanie Durowa skomentowała także strona rosyjska. „Zwróciliśmy się do francuskich władz o wyjaśnienie przyczyn tego zatrzymania i zażądaliśmy ochrony jego praw oraz zapewnienia dostępu konsularnego. Do tej pory strona francuska odmawia współpracy w tej kwestii” – poinformowała ambasada rosyjska w oświadczeniu przekazanym przez agencję informacyjną Ria Novosti.
Do uwolnienia Durowa publicznie wezwał na portalu X Elon Musk. W swoim tweecie napisał #FreePavel i nieironicznie udostępnił wideo, w którym Durow w rozmowie z amerykańskim, prawicowym komentatorem Tuckerem Carlsonem (wsławił się przeprowadzonym na kolanach wywiadem z Władimirem Putinem) chwali zakup Twittera przez Muska.
Założyciel Telegrama zazwyczaj unika wywiadów z mediami. Jednak w kwietniu 2024 roku zdecydował się na rozmowę z Carlsonem. „Ludzie kochają niezależność. Kochają też prywatność, wolność. Jest wiele powodów, dla których ktoś może korzystać z Telegrama” – mówił podczas wywiadu.
Edward Snowden określił zatrzymanie Durowa jako „atak na fundamentalne prawa człowieka do wolności słowa i zrzeszania się”. „Jestem zaskoczony i głęboko zasmucony, że Macron zniżył się do poziomu przetrzymywania zakładników w celu uzyskania dostępu do prywatnej komunikacji. To poniża nie tylko Francję, ale i cały świat” – napisał Snowden, który po ujawnieniu w 2013 roku tajnych dokumentów amerykańskich służb najpierw skorzystał z rosyjskiego azylu, a później przyjął rosyjskie obywatelstwo i obecnie mieszka w Moskwie. Nie są znane podobne oświadczenia Snowdena po tym, gdy reżim Putina w 2022 roku zablokował dostęp obywateli rosyjskich do innych popularnych mediów społecznościowych: Facebooka i Twittera.
W poniedziałek prezydent Francji Emmanuel Macron napisał, że zatrzymanie Durowa „nie jest decyzją polityczną”.
Aresztowanie w Paryżu założyciela Telegrama wywołało też zaniepokojenie wśród rosyjskich blogerów wojskowych, którzy obawiają się utraty platformy do swobodnego wyrażania opinii. Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) obawiają się oni, że będą zmuszeni przenieść się na VKontakte, co pozwoliłoby Kremlowi cenzurować ich wpisy, gdyż platformą kieruje Władimir Kirijenko, syn wiceszefa administracji Władimira Putina, Siergieja Kirijenki.
Telegram jest aplikacją, z której korzysta 700 mln użytkowników miesięcznie. Użytkownicy tej platformy mogą wysyłać wiadomości, tworzyć grupy do 200 tys. osób oraz kanały o nieograniczonej liczbie odbiorców. Każdy post na kanale ma licznik wyświetleń.
"Nie da się zaprzeczyć, że na Telegramie moderacja jest w zasadzie nieistniejąca. Pełno tam treści mocno nielegalnych (terroryzm, narkotyki), w tym masa oficjalnych kanałów grup cyberprzestępczych” – napisali 25 sierpnia przedstawiciele Niebezpiecznika na portalu X.
Przedstawiciele Niebezpiecznika powiedzieli OKO.press, że platforma jest wykorzystywana do umieszczania botów ułatwiających ataki phishingowe. Na kanale można znaleźć również grupy „służące do handu wykradzionymi danymi”: „Mimo zgłoszeń, treści publikowane przez przestępców, choć naruszają regulamin, nie są usuwane”.
Rozkwit przestępczego podziemia na Telegramie to nie jedyna cecha tej platformy. Z niszowej aplikacji do komunikacji Telegram przekształcił się w niezbędne źródło informacji, ale też i dezinformacji, jeśli chodzi o tematy związane z wojną w Ukrainie, czy choćby z konfliktem na Bliskim Wschodzie. Wielu sympatyków teorii spiskowych przeniosło się na ten kanał, uciekając przed bardziej rygorystycznymi regulacjami na platformach takich jak Facebook czy YouTube.
Według raportu Europejskiej Sieci Standardów Fact-checkingu (EFCSN), projektu łączącego organizacje fact-checkingowe z całej Europy, Telegram, który ma prawie 40 mln aktywnych użytkowników w krajach UE, „odgrywa kluczową rolę w rozpowszechnianiu dezinformacji".
Jak ujawniła w OKO.press Anna Mierzyńska, Telegram służy również rosyjskim służbom do rekrutowania ochotników gotowych do przeprowadzenia akcji sabotazowych zarówno w Polsce jak i całej Europie.
Telegram jest internetowym odpowiednikiem doktora Jekylla i pana Hyde'a. Z jednej strony jest bezpiecznycm schronieniem dla manipulatorów, służb specjalnych i przestępców, działając jak społecznościowy odpowiednik darknetu. Z drugiej – korzystają z niego obrońcy praw człowieka na całym świecie.
W zaatakowanej przez Rosję Ukrainie Telegram pełni rolę jednego z ważniejszych komunikatorów – tam na przykład pojawiają się oficjalne oświadczenia władz dotyczące rosyjskich ataków, tam też toczy się spora część ukraińskiej debaty polityczno-społecznej. Z Telegrama korzysta zarówno ukraiński prezydent Wołodymyr Zełeński, jak i rosyjskie ministerstwa i opozycja.
Rosyjska armia używa aplikacji jako nieoficjalnego, za to względnie niezawodnego (i uważanego za względnie bezpieczny) kanału komunikacji, gdy zawodzi zwykła wojskowa łączność – co w realiach wojny w Ukrainie zdarza się regularnie.
Telegram bywał używany przez polityków opozycji demokratycznej z różnych krajów świata – w tym Polski – jako kanał potencjalnie trudny do infiltracji przez podległe obozom rządowym służby. Telegram jest też jednym z głównych kanałów łączności wykorzystywanych przez obrońców praw człowieka na granicy polsko-białoruskiej.
Telegram stał się kluczowym medium społecznościowym dla osób organizujących protesty m.in. w Hongkongu w 2019 roku i Białorusi w 2020 roku. Dzięki szyfrowaniu i anonimowości Telegram pozwalał protestującym na komunikację i koordynację działań bez obawy przed represjami ze strony rządu.
W przeszłości kilka krajów blokowało aplikację m.in. Iran, Brazylia i Hiszpania. W 2018 roku moskiewski sąd nakazał zablokowanie aplikacji, jednak wdrożenie tego nakazu okazało się zbyt chaotyczne. Przeciwko tej decyzji w Moskwie protestowało 12 tys. osób, a protestujący ironicznie obrzucili siedzibę FSB papierowymi samolotami, symbolem Telegramu. W 2020 roku rosyjski rząd zniósł zakaz.
Wcześniej, jeszcze przed istnieniem Telegrama, Durow zaraz po ukończeniu Uniwersytetu w Petersburgu w 2006 roku założył rosyjski portal VKontakte (VK), który miał być rosyjską odpowiedzią na Facebooka. Po konflikcie z Kremlem, gdy odmówił przekazania danych osobowych organizatorów Euromajdanu oraz osób związanych z rosyjską opozycją (m.in. Aleksieja Nawalnego) rosyjskim służbom z FSB, Durow sprzedał swoje udziały w firmie i opuścił Rosję w 2014 roku.
Forbes jego majątek wycenia na 15,5 miliardów dolarów. Durow na własnym kanale na Telegramie pisał, że unika mięsa, nikotyny, napojów energetyzujących, alkoholu, a nawet kawy. Zawsze ubrany na czarno, według AFP stara się upodobnić do aktora Keanu Reevesa.
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Komentarze