0:000:00

0:00

W niedzielny wieczór, 6 marca, siatka siedmiu kont na Instagramie zaczęła rozpowszechniać antyukraińskie fake newsy na temat wojny w Ukrainie, w języku polskim.

Konta podszywały się pod miejskie portale, sugerując internautom, że obserwują prawdziwe konta informacyjne. Najstarsze z tej grupy było prawdopodobnie konto @kielce_online. Założono je w październiku 2019 roku, pozostałe powstały rok później.

Nazwy wszystkich tworzono w ten sam sposób: najpierw nazwa miasta, a potem dopisek „online”, miały też charakterystyczne loga - niebieski napis na białym tle. Były to:

  • Bydgoszcz_online,
  • Kielce_online,
  • Kraków_online,
  • Rzeszow_online,
  • Lublin_online,
  • Katowice_online,
  • Olsztyn_online.

(Uwaga! Nie każde konto z nazwą miasta i słowem „online” w nazwie jest fałszywe). Choć nie publikowały wpisów zbyt często, cały czas pozostawały aktywne. Najczęściej udostępniały zdjęcia zabytków, czasami podawały informacje newsowe, kopiując je z lokalnych portali informacyjnych. W ten sposób uwiarygadniały się wśród internautów.

Przeczytaj także:

Fałszywe przekazy uderzały w Ukraińców

Do 6 marca trudno je było odróżnić od prawdziwych miejskich kont. Ale wtedy zaczęły się na nich pojawiać fałszywe informacje związane z wojną w Ukrainie. Najpierw zamieszczono posty z rosyjską flagą i słowami: „Jesteśmy razem z Rosją! Trzymajcie się bracia Rosjanie! Prawda zwycięży! Razem zwyciężymy ukraiński faszyzm!”.

Kolejne były już typowymi fake newsami – o tej samej treści na każdym z kont, należących do siatki. Donoszono w nich, że:

  • „Paliwo i gaz będą po 30 zł - przez Ukrainę”. Aby uwiarygodnić fałszywkę, dołożono prawdziwe dane dotyczące cen kwietniowych kontraktów na gaz w Europie, podając je w dolarach i euro oraz wstawiając wiele innych liczb. Całość miała zapewne robić wrażenie poważnej informacji.
  • „Uchodźcy z Ukrainy organizują masowe bójki z Polakami w polskich miastach”. Powołano się przy tym na nieistniejący portal informacyjny - TVP24. To klasyczna metoda dezinformacji, polegająca na tworzeniu fałszywego medium, którego nazwa kojarzy się ze znanymi mediami.
  • „Ukraińscy uchodźcy w ciągu 10 dni popełnili 789 przestępstw na terenie Polski, głównie w sklepach spożywczych”. Podano nawet wyliczone co do złotówki straty przedsiębiorców i zacytowano właściciela sieci sklepów, oczywiście nieistniejącego.
  • „Ukraina chciała zniszczyć Europę, ponieważ w jej laboratoriach pracowano nad bronią biologiczną”. To jedna z szybciej rozchodzących się rosyjskich narracji dezinformacyjnych.

Jej celem jest znalezienie usprawiedliwienia dla rosyjskiej agresji militarnej wobec Ukrainy. Można spotkać się z różnymi wersjami tego przekazu. Czasem mowa jest o laboratoriach amerykańskich, czasem o izraelskich, albo - jak w postach opisywanej siatki – po prostu o tym, że Ukraina zamierzała zniszczyć za pomocą tej broni całą Europę.

Lub, znów zależnie od wersji, chciała nią zaatakować Rosję. Rosja weszła więc na tereny Ukrainy, by chronić siebie i Europę, a teraz w zajętych miastach zabezpiecza dowody prac nad śmiercionośną bronią. Rzecz jasna wszystko to fałsz.

Choć wiele osób uważa tę narrację za absurdalną i śmieszną, jest ona obecna w oficjalnych przekazach zarówno rosyjskich polityków, jak i państwowych rosyjskich mediów. Na Zachodzie może wydać się wiarygodna osobom z ruchów antyszczepionkowych i antypandemicznych, ponieważ właśnie w tych środowiskach popularna była teoria spiskowa, że koronawirus jest bronią biologiczną, która przez przypadek wydostała się z wojskowego laboratorium.

Zarejestrowane na rosyjskiej domenie

Informacje, rozprowadzane przez instagramowe konta, zostały szybko zidentyfikowane przez internautów jako fałszywe. To oni odnaleźli pozostałe konta z siatki i zaczęli się wzajemnie przed nimi ostrzegać, oraz apelować o ich zgłaszanie do administracji Instagrama.

W poniedziałek rano jeden z użytkowników Twittera - @gromotapl - sprawdził, na jakie maile utworzono konta (przy tworzeniu kont na Instagramie niezbędne jest podanie adresu mailowego). Okazało się, że zarejestrowano je na adresy, założone na portalu w domenie .ru, czyli na portalu rosyjskim.

To dowód, wskazujący na bezpośrednie powiązanie kont - a przynajmniej ich ostatniego operatora - z Rosją. Takie dowody w działaniach dezinformacyjnych to rzadkość, zazwyczaj związków z Rosją można się tylko domyślać, tym razem było inaczej.

Internetowe apele przyniosły efekt - po południu konta nie były już aktywne. Z całej siatki pozostały tylko dwa, których nie wykorzystano dotychczas do publikowania fake newsów.

Od kilku dni liczba fałszywych informacji z antyukraińskim i prorosyjskim przekazem rośnie, widać to także w polskiej przestrzeni informacyjnej. Jednocześnie jednak te fake newsy stają się coraz mniej wyrafinowane.

Jeszcze w poprzednim tygodniu raczej stosowano trudniejszą do wykrycia manipulację, teraz częściej mamy do czynienia z typowymi fake newsami, bezpośrednio uderzającymi w Ukrainę i wychwalającymi Rosję. Rosyjska dezinformacja zaczyna dziś wyglądać tak, jakby była tworzona pod presją czasu, w dużym pośpiechu.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze