Rzecznik Praw Obywatelskich sprzeciwia się stawianiu zarzutów sędziemu Igorowi Tulei za ujawnienie mediom w trakcie posiedzenia fałszywych zeznań, które posłowie PiS złożyli w sprawie tzw. kryzysu sejmowego z grudnia 2016 roku. "Sędzia miał społeczny i moralny obowiązek, by ujawnić postępowanie w celu zagwarantowania informacji o nim opinii publicznej"
Rzecznik Praw Obywatelskich 2 marca wezwał Prokuratora Krajowego do wyjaśnienia, na jakiej podstawie chce, by Izba Dyscyplinarna SN uchyliła immunitet sędziemu Igorowi Tulei. Jak pisaliśmy, Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski chce postawić Tulei zarzuty karne za orzeczenie, które Tuleya wydał w grudniu 2017 roku. Nakazał w nim prokuraturze, by wszczęła umorzone śledztwo w sprawie przeniesienia obrad Sejmu do Sali Kolumnowej 16 grudnia 2016 roku.
O przenosinach zdecydował wtedy Marszałek Sejmu Marek Kuchciński w reakcji na okupację mównicy przez opozycję, która protestowała przeciw bezpodstawnemu wykluczeniu z obrad Michała Szczerby z PO. W Sali Kolumnowej przegłosowano m.in. budżet państwa i ustawę ministra Szyszki o wycince drzew.
Ustne uzasadnienie postanowienia sędzia Tuleya wygłosił w obecności dziennikarzy i przed kamerami telewizyjnymi. Jego transkrypcję można przeczytać pod tym linkiem.
Przytaczał w nim cytaty z zeznań posłów PiS, którzy zapewniali, że wcale nie przeszkadzali posłom opozycji w dostępie do stołu prezydialnego, co było jaskrawie sprzeczne z nagraniami zgromadzonymi w postępowaniu.
Potem zawiadomił prokuraturę o przestępstwie złożenia przez nich fałszywych zeznań.
Ostatecznie prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie przeniesienia i odmówiła wszczęcia kolejnego w sprawie fałszywych zeznań.
Święczkowski za upublicznienie zeznań posłów PiS - w tym m.in. Jarosława Kaczyńskiego - chce postawić Tulei zarzut nadużycia uprawnień (art. 231 kodeksu karnego) w związku z naruszeniem tajemnicy śledztwa. Wniosek o uchylenie immunitetu - jak zauważył RPO w swoim piśmie - wysłał dopiero 14 lutego, czyli w dniu wejścia w życie tzw. ustawy kagańcowej. Przed tym dniem wnioski o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego rozpoznawało trzech sędziów sądu dyscyplinarnego przy sądzie apelacyjnym. Obecnie zezwolenie takie wydaje Izba Dyscyplinarna SN w składzie jednoosobowym.
Igor Tuleya może być więc pierwszym sędzią, który usłyszy zarzuty karne za orzeczenie wydane nie po myśli władzy.
Rzecznik podkreśla, że stosując wobec niego ustawę kagańcową, Prokurator Krajowy jednocześnie ignoruje uchwałę trzech izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020, według której Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym sądem.
Według Prokuratury Krajowej posiedzenie, na które relacjonowały media, było niejawne. W piśmie do Izby Dyscyplinarnej argumentowała, że sędzia Tuleya w uzasadnieniu postanowienia nie miał prawa ujawnić zeznań świadków bez zgody prokuratora. Nie robiąc tego, miał rzekomo zagrozić prawidłowemu przebiegowi śledztwa w sprawie.
RPO ma poważne wątpliwości, czy taki wniosek jest zgodny z prawem. Jak zauważa, sędzia Igor Tuleya pytał obecnego na sali prokuratora, czy ma coś przeciwko wpuszczeniu mediów na posiedzenie. Prokurator jednak nie wyraził sprzeciwu, a mógł to zrobić, np. powołując się na dobro śledztwa lub zgromadzone w aktach materiały.
Wobec braku sprzeciwu Tuleya zdecydował więc o jawności posiedzenia. Takie prawo daje mu art. 95b par. 1 kodeksu postępowania karnego.
Mówi on, że “posiedzenie odbywa się z wyłączeniem jawności, chyba że (...) sąd zarządzi inaczej”.
“Nie można zatem uznać, że postępowanie to było niejawne. Wątpliwe zatem jest, by doszło do przekroczenia uprawnień polegających na złamaniu tajemnicy postępowania i bezpodstawnym złamaniu zasady braku jawności posiedzeń” - twierdzi Rzecznik.
Dodaje też, że sprawa dotyczyła podejrzenia popełnienia przestępstwa przez posłów, dlatego obywatele powinni mieć prawo do informacji o niej. Prawo wynikające z przepisów konstytucji: m.in. zasadę jawności działania organów państwowych (wynikającą z art. 2 Konstytucji) oraz prawo obywateli do informacji (art. 61 Konstytucji).
“Dlatego też sędzia miał społeczny i moralny obowiązek, by ujawnić postępowanie w celu zagwarantowania informacji o nim opinii publicznej. Jest to szczególnie istotne w kontekście protestów społeczeństwa związanych z przedmiotem postępowania, tj. przeniesieniem obrad do Sali Kolumnowej Sejmu RP” – twierdzi Rzecznik.
Dodaje też, że o konieczności ujawniania postępowań karnych, dotyczących najwyższych przedstawicieli władzy, przesądzały wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. ETPC podkreślał, że "na mediach ciąży obowiązek informowania opinii publicznej o przebiegu postępowań sądowych dotyczących czynów, których dokonanie przypisuje się urzędnikom państwowym wysokiego szczebla w ramach sprawowanych przez nich funkcji. Związane jest to z realizacją prawa społeczeństwa do sprawowania kontroli funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych”.
Rzecznik rozprawia się też z zarzutem Prokuratury Krajowej, według którego sędzia Tuleya nie mógł ujawnić materiałów ze śledztwa. Zwrócił uwagę, że przytoczone przez niego informacje nie były opatrzone żadną klauzulą tajności. Były to zwykłe zeznania, a ich wyjątkowość polegała wyłącznie na tym, że składali je posłowie partii rządzącej.
Tymczasem do ujawnienia fragmentów zeznań, wbrew temu co twierdzi Świączkowski, wcale nie potrzebna jest zgoda prokuratora.
“Precedensowa sytuacja, która była przedmiotem postępowania, ma oczywisty wymiar polityczny i publiczny. Tym bardziej niepokojące są wszelkiego rodzaju naciski ze strony organów władzy państwowej na bezstronny i niezawisły sąd orzekający w tej sprawie” - podsumowuje Adam Bodnar.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Igor Tuleya
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Bogdan Święczkowski
Izba Dyscyplinarna
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze