Braki kadrowe to aktualnie jeden z najpoważniejszych problemów polskiej oświaty. Przed rozpoczęciem roku szkolnego w kuratoryjnych bankach ofert pracy widniało ponad 13 tys. wakatów. Rodzice w całym kraju alarmują, że ich dzieci nie ma kto uczyć, plany lekcji są dziurawe, a to wszystko jeszcze bardziej potęguje chaos, który do polskich szkół wprowadziły reformy edukacyjne PiS i okres nauczania zdalnego. 15 września 2021 roku stanowisko tej w sprawie zajął Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. W piśmie do ministra edukacji, Przemysława Czarnka wskazuje, że odwrócenie negatywnego trendu w zatrudnieniu nauczycieli jest jedną z najpilniejszych spraw, gdyż obecna sytuacja zagraża realizacji prawa do nauki.
System ledwo się trzyma
RPO powołuje się na dane z kuratoriów, które wskazują, że mimo rozpoczęcia roku szkolnego wciąż poszukiwanych jest tysiące specjalistów. Przytacza też raport NIK o pracy w placówkach publicznych w latach 2018/2019-2020/2021, z którego wynika, że blisko połowa dyrektorów (46 proc.) zgłaszała trudności w zatrudnieniu kadry o odpowiednich kwalifikacjach. Co trzeci dyrektor ma problem ze znalezieniem fizyka i matematyka. Brakuje też: chemików, nauczycieli języka angielskiego i informatyków.
Do tej pory szkoły radziły sobie zatrudniając nauczycieli emerytowanych lub takich, którzy nie mieli wymaganych kwalifikacji. Tak było w co trzeciej placówce, a i tak nie pozwoliło to uzupełnić wszystkich braków.
Od dyrektorów wiemy, że polska oświata trzyma się dlatego, że większość nauczycieli pracuje ponad pensum, na 1,5 etatu.
Potwierdza to raport NIK, z którego wynika, że godziny ponadwymiarowe realizuje 3/4 polskich pedagogów. Sytuacja będzie coraz gorsza, bo średnia wieku nauczycieli to 47 lat, a najliczniejsza grupa (46-55 lat) nieubłaganie zbliża się do osiągnięcia wieku emerytalnego.
„Nie sposób zgodzić się z opinią ministra, że »zawsze taki znikomy procent wolnych etatów w szkołach występuje w wakacje, występuje również w tym roku. Zostanie uzupełniony, nie ma z tym żadnego problemu«” — pisze RPO i protestuje przeciwko umniejszaniu problemu przez Przemysława Czarnka.
W opinii Wiącka taka sytuacja może doprowadzić do nieodwracalnych szkód w poziomie wykształcenia dzieci i młodzieży.
„Zdarza się, że mijają miesiące, gdy dyrektor szuka nowego nauczyciela. Oznacza to utratę ciągłości nauki i braki w realizacji podstawy programowej. Z doniesień mediów wynika, że problem ten występuje także w mniejszych miejscowościach i w szkołach niepublicznych, które mają możliwość lepszego wynagradzania nauczycieli i często oferują bardziej komfortowe warunki pracy” — pisze RPO.
Niskie pensje, wypalenie, lex Czarnek
Za najczęstsze powody rezygnacji z zawodu RPO uznaje niskie pensje i duże obciążenie psychiczne. Wielu nauczycieli ma skarżyć się też na wypalenie zawodowe, złą atmosferę w pracy i brak perspektyw na zmianę.
„Odpowiedzialność nie przekłada się na sytuację finansową nauczycieli. Niektórzy godzą się na dodatkowe godziny, bo inaczej uczniowie nie będą mieli zajęć z danego przedmiotu. A wielu pedagogów boleśnie odczuło skutki edukacji zdalnej” — zauważa Rzecznik. Na jakość pracy wpływa też nadmierna biurokracja, a także liczba nadgodzin, nierzadko przekraczająca maksymalny limit.
Co więcej, od szkół nauczycieli odpycha też lex Czarnek, czyli poszerzenie kompetencji kuratorów oświaty. Będą oni mogli m.in. w przyspieszonym trybie i nie licząc się z opinią szkolnej społeczności odwołać dyrektora szkoły.
RPO zwraca też uwagę, że zgodnie z danymi z OECD w ostatnich latach Polska przodowała pod względem liczby nauczycieli z wysokimi kwalifikacjami. „Należy podjąć starania, aby te dobre wskaźniki nie pogorszyły się” — pisze Rzecznik.
RPO zwraca też uwagę, że profilaktyka problemów dzieci i młodzieży, w tym tych wynikających z izolacji rówieśniczej czasu pandemii, nie może zostać zrealizowana w warunkach braków kadrowych. Dlatego, RPO zgłasza wątpliwości, czy środki przeznaczona na ten cel są adekwatne do potrzeb.
„Z badań OECD wynika, że atrakcyjność pracy nauczyciela w dużym stopniu zależy od odpowiedniego poziomu wynagrodzenia, dobrej organizacji pracy szkół oraz pozycji zawodu w społeczeństwie. Niebagatelne znaczenie ma również odpowiedzialnie prowadzona polityka oświatowa państwa” — pisze RPO.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
warszawska banieczka kawiorowej pseudolewicy gardzącej biedą, robotnikami i socjalem, bardziej prawicowej gospodarczo od konfederacji, a obyczajowo zajmującej się zaimkami typu thej/them a nie problemami ludzi spoza warszawy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dow%C3%B3d_anegdotyczny
Napisałbym coś jeszcze o statystykach, ale jako kończący tylko podstawówkę pewnie i tak byście nie zrozumieli o co chodzi z tymi wszystkimi cyferkami.
Może i prawda, ale to same kobiety, córki naczelników i innych urzędników, które za chwilę znajdą sobie męża, który będzie zarabiał 3x tyle i wybuduje dom.
Sam znam ok 12 nauczycieli, którzy rzucili zawód że względów finansowych w ciągu ostatnich 2 lat. Głównie mężczyźni, wyszkoleni, z zapałem do pracy i ok 10 letnim stażem. Czarnek wie że tak jest bo chce żeby w szkołach pracowały nauczycielki jak kiedyś a chłopy w polu, albo na budowie. Facet zarabiający dziś pensję nauczyciela na etacie jest spalony. Sam Czarnek natomiast, nie ma pojęcia o oświacie i o tym co się w szkołach dzieje. W krajach cywilizowanych to zawód renomowany, u nas pomiatany.
"W krajach cywilizowanych to zawód renomowany, u nas pomiatany." – w czasach kiedy na studia może iść i je skończyć dosłownie każdy, a matura kilkadziesiąt lat temu była warta więcej niż dziś mgr to raczej nie powinno dziwić, tym bardziej, jeśli studia pedagogiczne to jeden z najłatwiejszych kierunków. zastanówmy się też jaki odsetek zostaje nauczycielami z powołania, a jaki z powodu łatwości zdobycia zawodu. ja też znam sporo nauczycieli i sporo mam w rodzinie, i znam tylko kilku którzy na nic nie narzekają. gdy byłem młodszy to miałem wrażenie, że nauczyciel to naprawdę ktoś bezbłędny mający nie tylko dużą wiedzę, ale też potrafiący pięknie mówić i bezbłędnie pisać. z osób, które znam duża część nie potrafi nawet bezbłędnie napisać krótkiego smsa. mam znajome, które w szkole średniej leciały na trójach z matematyki, a po skończeniu studiów matematycznych uczą tej matematyki w liceum. i pewnie dają sobie dobrze radę w tym co robią, ale jak ma na to patrzeć ktoś kto był od nich dużo lepszy?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
PRZYWRÓCIĆ TO CO FUNKCJONOWAŁO KIEDYŚ CZYLI : LICEA PEDAGOGICZNE,DWULETNIE STUDIUM NAUCZYCIELSKIE,WYŻSZE SZKOŁY PEDAGOGICZNE,KTORE KSZTAŁCIŁY NAUCZYCIELI NA WŁAŚCIWYM POZIOMIE, ŁOOOOOOO !!!!!!!!!!!!!!