0:000:00

0:00

Prawa autorskie: BIALYSTOKBIALYSTOK

"We wtorek (25 stycznia 2022) oddajemy teren wykonawcom i rusza budowa zapory na granicy z Białorusią; prace zaczną się od wiercenia pali i ich betonowania w ziemi" - poinformowała rzeczniczka Straży Granicznej Anna Michalska. Na roboty budowlane zakontraktowano 644 mln zł, a wykonają je firmy Budimex oraz konsorcjum Unibepu i spółki Budrex.

Budimex odpowiada za fragmenty o łącznej długości 105,5 km, a Unibep - 80,7 km. W planie jest więc ponad 186 kilometrów zapory o wysokości ponad 5 m, a prace będą trwać 24 godziny na dobę, równolegle na czterech odcinkach.

Południowy odcinek muru będzie przebiegał przez Puszczę Białowieską. Zgodnie z obowiązującą od 4 listopada 2021 ustawą o budowie zabezpieczenia granicy państwowej budowa ma cel publiczny. A to oznacza, że nie obowiązują jej przepisy m.in. prawa wodnego, budowlanego czy ochrony środowiska.

Przeczytaj także:

Alarm dla Puszczy

W związku z tym aktywiści Obozu dla Puszczy (który bronił cenny las przed wycinkami) ogłaszają alarm. "W kraju powinno się chronić najcenniejsze zasoby. Puszcza Białowieska jest takim zasobem. Przyrodniczym, kulturowym, historycznym. Nie u nas. U nas, za 1 mld 615 mln złotych zostanie wybudowany bezsensowny mu, który nie uchroni nikogo przed niczym, i zniszczy to, co chronimy wspólnie od tylu lat. Narodowy skarb, światowe dziedzictwo.

Żeby wybudować taki płot, trzeba zbudować drogi. Przez Rezerwat Ścisły, przez Park Narodowy, przez bagna, olsy, przez jedyny w swoim rodzaju las, przez tę słynną polską rafę koralową, przez inne bardzo cenne rezerwaty leżące przy granicy. Ucierpi Starzyna, Kozłowe Borki, Wysokie Bagno.

Co będzie z żubrami? Wilkami? Rysiami? Niedźwiedziem, który pojawiał w Puszczy ostatnimi laty? Możemy się z nim pożegnać" - piszą w swoim stanowisku. Zapowiadają również demonstracje i protesty w obronie Puszczy.

Budowie muru w sercu Puszczy sprzeciwiają się także mieszkańcy okolic Białowieży. W petycji online, którą podpisało już ponad 17 tysięcy osób (stan na 25 stycznia), podkreślają:

"Jako mieszkańcy żyjący i obserwujący działania w zamkniętej strefie od kilku miesięcy, zauważamy zniszczenia naszej okolicy, które już wystąpiły w związku z wykorzystaniem pojazdów wojskowych i ciężkiego sprzętu".

Postulaty mieszkańców

Domagają się wykonania oceny oddziaływania muru na środowisko, w tym określenia wpływu budowy "na cenny ekosystem Puszczy Białowieskiej i jej otuliny, na obszary chronione w ramach programu Natura 2000, na siedliska chronionych gatunków zwierząt i roślin, w tym także na korytarze ekologiczne. Ocena powinna uwzględniać także kwestie zanieczyszczenia hałasem oraz niszczenia środowiska podlaskich wsi".

Drugim z postulatów jest ulokowanie ewentualnych składów materiałów poza otuliną Białowieskiego Parku Narodowego i terenami Natura 2000. Jak pisaliśmy w OKO.press, jeden z planowanych magazynów ma stanąć w Starym Masiewie, w bezpośrednim sąsiedztwie Parku Narodowego. W związku z tym powstanie tam nie tylko skład materiałów, ale również betoniarnia i parking dla ciężkiego sprzętu.

Mieszkańcy donoszą: budowa faktycznie już się zaczęła. I publikują zdjęcia koparek, rozjechanej drogi, śladów po gąsienicach wśród drzew.

Nacisk jednak już przyniósł pierwsze efekty. Autorzy petycji poinformowali, że Budimex zaczął rozmawiać z przedstawicielami lokalnej społeczności, a nawet przedstawił swoje plany dotyczące budowy. "W mediację zaangażowali się przedstawiciele lokalnych samorządów, Gminy Narewka i Starostwa Powiatu w Hajnówce, którzy podzielają nasze obawy i chęć ograniczenia negatywnego wpływu budowy zapory na przyrodę Puszczy Białowieskiej" - piszą mieszkańcy i zapewniają, że pracują nad przeniesieniem centrum logistycznego poza obszary cenne przyrodniczo.

Porzucone lęgi i inwazyjne gatunki

Nawet jeśli centrum logistyczne w Puszczy nie powstanie, to i tak nie uda się uniknąć negatywnych skutków całej operacji dla przyrody. Sama budowa muru i wjazd ciężkiego będą szkodliwe dla fauny i flory Puszczy.

„Transport materiałów i prace przy budowie muru mogą powodować duży hałas, co będzie miało wpływ na wiele gatunków zwierząt wrażliwych na antropopresję” – mówi prof. Michał Żmihorski z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk. „Prace na pewno nie zakończą się przed sezonem lęgowym ptaków. A ogromna część gatunków unika sąsiedztwa ludzkiego, samo pojawianie się człowieka w pobliżu gniazda może skutkować porzuceniem lęgów. Mówię tutaj m.in. o bocianie czarnym, puchaczu, innych sowach, dzięciołach, a także wielu ptakach drapieżnych, które stronią od ludzi. Te gatunki znikną z terenu przylegającego do budowy, którą będzie słychać nawet kilkaset metrów w głąb lasu. Transport pracowników, utwardzanie dróg dojazdowych, przewożenie sprzętów – cały ten hałas odstraszy ptaki z dużej części Puszczy".

Dodaje jednak, że gatunki wrażliwe na antropopresję mogą wrócić na te tereny po zakończeniu prac budowlanych. Jeśli tylko wzdłuż granicy ponownie zapanuje cisza i spokój.

„Budowa muru ma jednak jeszcze jeden możliwy negatywny skutek: pojawienie się obcych i inwazyjnych gatunków roślin, które chętnie »jadą na gapę« na każdym sprzęcie budowlanym, przywożonym na budowę tłuczniu, kruszywie czy piasku. Są badania, które udowodniły, że wystarczyło porządnie umyć samochody stojące na parkingu przed uniwersytetem, żeby wypłukać z podwozi i bieżników opon nasiona wielu gatunków roślin. W tym gatunków inwazyjnych. Jednym z nich jest nawłoć kanadyjska, która po Puszczy może rozprzestrzenić się na kołach i podwoziach samochodów i koparek. Nawłoć kanadyjska uruchamia całą kaskadę zmian, szybko rośnie i kolonizuje nowe powierzchnie, wypiera gatunki rodzime, zmienia chemizm gleby. Te zmiany trudno będzie zatrzymać” – wyjaśnia prof. Żmihorski.

Podkreśla, że tereny Puszczy, gdzie będzie powstawał mur, to miejsca trudno dostępne. Nie docierali tam nawet turyści i spacerowicze, nie wspominając już o samochodach. „A teraz otwieramy wrota dla obcych gatunków, co będzie naprawdę dużym problemem” – dodaje naukowiec.

Żubry uwięzione na granicy

Mur jeszcze nie powstał, ale istniejące już zasieki są przeszkodą dla zwierząt. Przewidział to prof. Rafał Kowalczyk z IBS PAN w rozmowie z OKO.press: "Płot na polsko-białoruskiej granicy może mieć katastrofalne skutki, szczególnie dla gatunków rzadkich i zagrożonych. Będzie w dłuższej perspektywie wpływał na funkcjonowanie i przetrwanie tych populacji".

Płot czy mur są dla zwierząt przeszkodą w migracji. Nie mogą przemieszczać się swobodnie, co prowadzi do zakłócenia struktury przestrzennej i socjalnej zwierząt, wpływa na mniejsze możliwości rozrodu i przepływu genów.

Żubry - symbol Puszczy Białowieskiej - nie potrafią przedostawać się nawet przez concertinę. W jednej z "kieszeni", czyli przestrzeni między polskim drutem, a zasiekami białoruskimi z lat 80. utknęło około 20 żubrów - donosi Adam Wajrak, dziennikarz "Wyborczej".

Straż Graniczna tym informacjom zaprzecza, pisząc na Twitterze, że "przy granicy nie ma żadnego stada żubrów. Jeżeli żubry pojawią się i będą chciały wejść na terytorium Polski, ogrodzenie zostanie zdjęte a żubry wpuszczone - bez weryfikacji czy to polskie żubry, czy białoruskie".

SG uspokaja również, że w budowanym murze znajdą się 22 otwierane bramki, służące do migracji zwierząt. Kto, kiedy i dlaczego będzie je otwierał - tego nie wiemy.

"Diabeł tkwi w szczegółach - nie wiemy na razie, jakiej wielkości będą te przejścia. Muszą być odpowiednio rozmieszczone i zaprojektowane, bo nie wszystkie gatunki będą się wciskać w wąskie przesmyki między stalowymi elementami muru" - mówi prof. Michał Żmihorski. Jak dodaje, zwierzęta szybko i skutecznie identyfikują potencjalne miejsca, w których mogą pokonywać przeszkody. Jest więc szansa, że przyzwyczają się do "bramek". "Największą tragedią byłby brak jakichkolwiek przejść umożliwiających migrację" - zaznacza prof. Żmihorski.

Znaki zapytania

Wokół tej sprawy narastają znaki zapytania. Główny Konserwator Przyrody, Małgorzata Golińska, potwierdziła, że Białowieski Park Narodowy otrzymał informację ze strony białoruskiej o 20 żubrach. Nie znalazł ich jednak - służby zaobserwowały tylko jednego, nieżyjącego już żubra, którego fotografię minister Golińska załączyła do swojego tweeta z wyjaśnieniami. Zdjęcie padłego zwierzęcia opublikowała również białoruska telewizja. Minister oceniła, że to to samo zwierzę. Nie zgadza się z tym prof. Rafał Kowalczyk.

"Widać, że to są dwa różne miejsca, ale przede wszystkim, gdy popatrzymy na rogi tych dwóch żubrów, to widać, że są one zupełnie różne. Na tej podstawie można odróżnić te dwa osobniki" - mówił w rozmowie z "Wyborczą".

Minister Golińska ocenia, że na zdjęciach widać tego samego żubra. Prof. Rafał Kowalczyk się z tym nie zgadza

Naukowcy zaznaczają również, że "kieszeń" między polskimi i białoruskimi zasiekami jest sporym terenem. Wypatrzenie żubrów podczas pobieżnej obserwacji jest bardzo trudne. Minister Golińska nie zdradziła jednak, w jaki sposób szukano uwięzionych zwierząt.

Nie wiemy więc, czy rzeczywiście na granicy utknęło 20 żubrów. Nie wiemy, czy padł jeden, czy dwa. Minister Golińska na Twitterze kontynuuje temat i pisze: "Od początku funkcjonowania concertiny działamy, by zabezpieczyć zwierzęta. Jak trzeba, wykładamy pokarm. W trakcie naszych patroli widziano jednego martwego żubra. (....) Aha, i na koniec: Trwała zapora i tak powstanie".

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze