0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

Płot ma "uszczelnić" polską granicę. Tę samą, przy której od kilkunastu dni przebywa grupa osób z Afganistanu i Iraku. Bez jedzenia, picia, opieki medycznej, dachu nad głową i toalety. Właśnie przed nimi i innymi ludźmi, którzy będą próbowali przedostać się do Polski poza oficjalnie wyznaczonymi przejściami granicznymi, ma "chronić" realizacja projektu szefa Ministerstwa Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka.

Bariera o wysokości 5 m przetnie także Puszczę Białowieską. Jak mówi prof. Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk, płot uniemożliwi zwierzętom przemieszczanie się. Populacje tych mniej licznych i zagrożonych gatunków mogą w konsekwencji nawet wyginąć.

Katarzyna Kojzar, OKO.press: Płot na polsko-białoruskiej granicy może zaszkodzić zwierzętom?

Prof. Rafał Kowalczyk, IBS PAN: Płot jest barierą. A wszelkie bariery, które pojawiają się w środowisku, wpływają na świat przyrody i populacje zwierząt. Ograniczają przemieszczanie się i migracje. Rozdzielają populacje, które się znajdą po dwóch stronach tej bariery. To z kolei doprowadza do zakłócenia struktury przestrzennej i socjalnej, przepływu genów i – w efekcie - do ograniczenia liczby osobników, możliwości rozrodu i zdobywania pokarmu oraz różnicowania genetycznego populacji.

Płot na polsko-białoruskiej granicy może mieć katastrofalne skutki, szczególnie dla gatunków rzadkich i zagrożonych. Będzie w dłuższej perspektywie wpływał na funkcjonowanie i przetrwanie tych populacji.

Przeczytaj także:

O jakich gatunkach mówimy?

Na świecie jest wiele badań dotyczących wpływu barier na zwierzęta. Tu, w tym konkretnym przypadku, ucierpią na przykład rysie euroazjatyckie, które w Polsce są nielicznym, zagrożonym gatunkiem. Mimo ochrony, która trwa już 26 lat, tych rysi w Polsce nie przybyło. Mamy ich około 200 i ten stan się utrzymuje. One się nie rozprzestrzeniają, w przeciwieństwie do wilków, które dzięki ochronie oraz działaniom związanym z zachowaniem ciągłości ekologicznej (przez m.in. korytarze migracyjne i przejścia dla zwierząt nad drogami) rekolonizują Polskę Zachodnią. A nawet inne kraje europejskie.

Dlaczego rysiom się to nie udaje?

Przez fragmentację środowiska występowania. Rysie zamieszkują duże kompleksy leśne, które w Polsce są rozdzielone obszarami otwartymi. To utrudnia migracje. Ze względu na swoje wymagania przestrzenne potrzebują rozległych i niepofragmentowanych obszarów z urozmaicona strukturą dna lasu, aby mogły niezauważenie podkradać się do ofiar i na nie polować. Wprowadzenie dodatkowych barier w postaci dróg, linii kolejowych, czy płotów powoduje fragmentację środowiska i większą izolację populacji. W dłuższej perspektywie to może prowadzić nawet do wyginięcia tych zwierząt, bo podzielone, pofragmentowane obszary mogą być zbyt małe, aby mogła żyć tam odpowiednia liczba rysi gwarantująca trwałość populacji.

Rysie w Puszczy Białowieskiej charakteryzują się jedną z najniższych zmienności genetycznych w Europie. Podzielenie tej populacji płotem granicznym spowoduje, że z kilkudziesięciu po obu stronach granicy po polskiej stronie znajdzie się kilkanaście. A może nawet mniej, bo nie wiemy, w jakim momencie ten płot podzieli populację. A rysie przecież użytkują obszary po obu stronach granicy. Nie tylko w Puszczy Białowieskiej, ale też w Augustowskiej, która również zostanie podzielona. W Polsce nie mogą migrować na zachód, bo są tam duże obszary otwarte, przez które rysie się nie przemieszczają. Jeśli płot powstanie, to odetnie im drogę na wschód, gdzie występują rozległe obszary leśne zasiedlane przez te koty. Zostanie tylko droga na północ i południe.

Naukowcy śledzą trasy migracji

Skąd wiemy, jak one migrują? Jak to badacie? Obrożami z GPS?

W tej chwili takich obroży nie mamy, ale prowadziliśmy takie badania od lat 90. do 2012 roku. Wiemy więc, jak wygląda organizacja przestrzenna tych populacji, wiemy, gdzie migrują młode rysie. Dodatkowo prowadzimy badania genetyczne z wykorzystaniem materiału pozyskiwanego nieinwazyjnie. Rozmieszczamy pułapki włosowe, o które zwierzęta się ocierają, zostawiając sierść. Zbieramy też materiał ze znalezionych martwych osobników. Dzięki czemu możemy badać ich zmienność genetyczną, identyfikować osobniki, zbierać wiedzę na temat przepływu genów.

Rozumiem, że dzięki temu mamy niezbite dowody na to, że żyją po obu stronach granicy.

Badania z lat 90. i dwutysięcznych wskazywały, że znaczna część zaobrożowanych przez nas rysi, a było ich 30 osobników, swoje terytoria ma po obu stronach granicy. Tak więc ogrodzenie będzie dużym zaburzeniem dla użytkowania przestrzeni, zdobywania pokarmu, przemieszczeń i migracji rysi, będą musiały zmienić terytoria, co się wiąże z zachwianiem struktury socjalnej. One teraz, kiedy mogą przekraczać granicę bez większych przeszkód, dzielą tę przestrzeń między sobą, samce konkurują o samice, samice konkurują o pokarm.

Postawienie płotu może wpływać na te relacje i na dostęp do pożywienia oraz możliwości rozrodu, co jest podstawą funkcjonowania i trwałości populacji tych drapieżników.

Jeden płot już istnieje

Ale problem nie dotyczy tylko rysi. W Puszczy Białowieskiej żyje o wiele więcej gatunków, które przez płot ucierpią.

Po białoruskiej stronie istnieje jeden płot, postawiony jeszcze przez władze radzieckie. Już on, choć znacznie mniej szczelny niż ten, który chce teraz stawiać nasz rząd, rozdzielił populacje żubrów, jeleni, dzików. Ucierpiały tak naprawdę wszystkie duże gatunki. Duże drapieżniki, w tym niedźwiedź, który od dwóch lat pojawia się regularnie po obu stronach granicy, nauczyły się przekraczać to radzieckie ogrodzenie. Ono jest z drutu kolczastego starego typu, zwierzęta się na nie wspinają, znajdują szczeliny między drutami, przekraczają je gdzieś na rzekach. Budowa nowego ogrodzenia, dwuczęściowego, składającego się z płotu i zasieków, będzie już barierą nieprzekraczalną dla większości gatunków. Choć na pewno będą próbowały go przejść.

Możliwe, że z tragicznym skutkiem.

Na zasiekach "concertina" z nowoczesnego drutu, ostrego jak żyletki, zwierzęta będą się kaleczyć, a nawet ginąć. Również te mniejsze, np. lisy czy borsuki, które przez drut kolczasty potrafią się prześlizgnąć. Sądzę, że dla człowieka przeskoczenie czy ominięcie płotu będzie wykonalne – widzieliśmy przecież kilka dni temu obrazki z Kabulu, gdzie ludzie przeskakiwali przez kilkumetrowe ogrodzenie lotniska. Ludziom może się udać. Zwierzętom na pewno nie.

Płot zniweczy lata działań

Co mówią o tym przepisy? Można postawić taki płot, nawet jeśli zaszkodzi przyrodzie?

Zarówno ustawa o ochronie przyrody, jak i ustawa OOŚ (o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko) nie obowiązują, jeśli mamy do czynienia z przedsięwzięciami związanymi z obronnością kraju i bezpieczeństwem państwa. Takie inwestycje, które mają zapewnić Polsce bezpieczeństwo, są zwolnione z wydawania decyzji środowiskowych, a więc nie podlegają ocenie oddziaływania na środowisko. Dlatego też w tym przypadku zagrożenia dla przyrody nawet nie będą brane pod uwagę.

My, jako przyrodnicy, mamy związane ręce. Nie mamy prawnej możliwości blokowania budowy tego płotu, mimo że on zniweczy lata działań ochronnych, jakie tutaj prowadziliśmy. Puszcza jest obiektem światowego dziedzictwa. A nagle w środku tego cennego terenu będziemy mieć barierę.

Polityka wygrywa

To zresztą nie pierwszy taki przypadek, w którym cenne tereny przecina się jakąś przeszkodą. Jak nie płotem, to ruchliwą drogą – tak ma być w przypadku Biebrzańskiego Parku Narodowego czy na Mazurach.

Rozumiem potrzebę rozwoju infrastruktury, konieczność budowy dróg czy torów kolejowych. Każdy przypadek trzeba analizować indywidualnie. Ale przez lata wprowadziliśmy wiele mechanizmów i narzędzi, które pomagają utrzymać ciągłość ekologiczną, nawet w miejscach, gdzie powstają nowe drogi. Wypracowaliśmy w naszym instytucie projekt korytarzy ekologicznych, na przebiegu których budowane są przejścia dla zwierząt. Takie mosty można zobaczyć nad wieloma autostradami i drogami ekspresowymi. Każdy raport oddziaływania na środowisko musi uwzględniać te korytarze. Ale nad płotem granicznym przecież nikt nie zbuduje przejścia dla zwierząt.

Krótko mówiąc: zwierzęta i ich prawa przegrywają z polityką.

Nie chcę wchodzić w politykę. Ale rzeczywiście cele polityczne na granicy nie uwzględniają przyrody. W dyskusji ten temat problem wpływu na przyrodę w ogóle się nie pojawiał, dopóki nie poruszyłem go na Facebooku. Zainteresowaliście się wy, kilka innych redakcji. To niestety nie zmienia faktu, że ochrona przyrody ma dziś bardzo niski priorytet. A tak być nie powinno, ze względu na zmiany klimatyczne, wyzwania cywilizacyjne i oczekiwania społeczne.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze