Polacy, którzy śledzą komunikaty rządowych notabli na temat epidemii koronawirusa (i są na tyle prostolinijni, że biorą je na poważnie), mogli się poczuć dziś skonfundowani. Przez ostatnie tygodnie słyszeliśmy:
- od ministra Niedzielskiego 25 listopada 2021: „Restrykcje są mało skuteczną formą ograniczenia pandemii. Wprowadzenie tych restrykcji w listopadzie ub. roku i tak spowodowało, że hospitalizacji było więcej niż jest teraz”;
- od ministra Niedzielskiego 21 listopada, że ustawa o epidemicznych uprawnieniach pracodawców będzie „równorzędnie traktować zaszczepienie, test i status ozdrowieńca”;
- od ministra Czarnka 3 grudnia, że „nie ma planów wprowadzenia nauki zdalnej”.
Dziś, we wtorek 7 grudnia, dowiedzieliśmy się natomiast czegoś zupełnie przeciwnego:
- że restrykcje są skuteczne, a rząd wprowadza nowe obostrzenia, bo „musimy podjąć decyzje nieco bardziej radykalne”;
- że ustawa o nowych uprawnieniach pracodawców, będzie dotyczyć jedynie testów na koronawirusa;
- że od 20 grudnia do 9 stycznia rząd wprowadza naukę zdalną w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych.
Co jeszcze ogłosił rząd?
Od 15 grudnia:
- zamknięte będą kluby i dyskoteki oraz – jak stwierdził wiceminister Waldemar Kraska – inne miejsca, gdzie można tańczyć. 31 grudnia i 1 stycznia to ograniczenie nie będzie obowiązywać przy maksymalnej liczbie 100 osób, oprócz tych, które są zaszczepione;
- obniżenie limitu do 30 proc. w kinach, teatrach, obiektach sakralnych i sportowych, do limitu nie wliczają się osoby niezaszczepione;
- obniżenie limitu obłożenia lokali w restauracjach, barach i hotelach do 30 proc., do limitu nie wliczają się osoby niezaszczepione;
- w kinach dodatkowo zakaz konsumpcji;
- ograniczenie w środkach transportu zbiorowego do 75 proc.;
- obowiązkowe testy dla współdomowników osób chorujących na COVID-19 bez względu na posiadany certyfikat covidowy.
Ponadto rząd zapowiada od marca 2022 roku obowiązkowe szczepienia dla służb mundurowych, nauczycieli i medyków. Nie wiadomo jednak, co ów obowiązek będzie oznaczał, tym bardziej, że frakcja antyszczepionkowa w PiS już wznieciła bunt: „Jeśli dziś się zgodzimy na przymus dla lekarzy, nauczycieli i żołnierzy, to jutro ten przymus będzie dotyczył każdego z nas a pojutrze już nikt nie wyjdzie z domu bez specjalnego pozwolenia” – napisała posłanka PiS Anna Maria Siarkowska.
Nowe obostrzenia: polityka wygrywa ze zdrowiem
Od dawna działania rządu PiS ws. epidemii koronawirusa są bardziej funkcją polityki partyjnej, a nie polityk zdrowotnych.
Tak było, gdy podczas kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w 2020 r. premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że wirusa nie należy się bać. Tak było, gdy rząd jesienią 2020 roku wprowadzał chaotyczne obostrzenia, np. dotyczące wstępu na cmentarze. Tak było i teraz, gdy gabinet Morawieckiego skapitulował przed antyszczepionkowcami w PiS i nie podejmował żadnych działań przeciwko IV fali epidemii.
Teraz rząd najwyraźniej przerażony nowym wariantem wirusa, zaczyna coś robić i ma nawet sensowne pomysły, ale…
Postulat masowego i darmowego testowania pracowników jest bardzo dobry – to właśnie zakłady pracy są jednym z głównych źródeł rozprzestrzeniania się wirusa, a zakażać mogą również zaszczepieni. Powstaje jednak pytanie, czy to przemyślane działanie, czy polityka obłaskawiania antyszczepionkowców, bo w pierwotnej wersji stosownej ustawy pracodawca mógł weryfikować również szczepienie pracownika – w ten sposób zaszczepieni mieli być uprzywilejowani, a odsetek zaszczepionych miał rosnąć.
Że chodzi wyłącznie o politykę, świadczy komunikacyjny chaos rządu. Minister Niedzielski mówił o wymogu testów, a minister Kraska kilkanaście minut później również o szczepieniach. Nie wiadomo też, jak ma wyglądać system testów. W Wielkiej Brytanii można je zamówić online, a rząd przesyła odpowiedni pakiet do domów obywateli. W Polsce? Trudno powiedzieć, jak będzie, bo wypowiedź ministra Niedzielskiego jest enigmatyczna: „Wprowadzimy rozwiązania, że poprzez formularz, który będzie dostępny na naszych stronach internetowych, będzie można się na taki test zapisać”.
Świetnie, że zmniejszono limit dla osób niezaszczepionych w restauracjach, kinach i barach, kłopot w tym, że właściciele wciąż nie mają narzędzi prawnych (a często także logistycznych), by egzekwować ten limit. Ma być rozporządzenie, a kiedyś jakaś ustawa w tej sprawie, ale nie wiadomo kiedy, zwłaszcza, że nie jest to projekt rządowy, tylko poselski, więc właściwie nie wiadomo, dlaczego zapowiada go wiceminister Kraska. A mówi tak: „Ustawa jest przygotowywana, będzie to ustawa prawdopodobnie poselska. Pracujemy w tej chwili, aby zapisy umożliwiały weryfikację naszego paszportu covidowego”.
Przypomnijmy, że kraje UE wprowadzają po prostu obowiązek posiadania paszportu covidowego przy korzystaniu z miejsc publicznych takich jak restauracje i kina, bez żadnych, trudno weryfikowalnych limitów dla niezaszczepionych. Tam odpowiedzialność za brak dostępu dla niezaszczepionych bierze na siebie rząd, w Polsce rząd przerzuca ten obowiązek na przedsiębiorców.
IV fala: jest lepiej, ale nie beznadziejnie
We wtorek 7 grudnia odnotowano 19 366 nowych przypadków zakażenia, co oznacza minimalny wzrost (o 1,5 proc.) w stosunku do ubiegłego tygodnia. Jesteśmy więc prawdopodobnie w fazie szczytu IV fali – kłopot w tym, że ten stan utrzymuje się już od tygodnia, fala najwyraźniej opada bardzo powoli. Nie widać również, by miało się to szybko zmienić. I tego prawdopodobnie boi się rząd – że w kolejną falę spowodowaną wariantem Omikron wejdziemy z bardzo wysokiego poziomu.
Tym bardziej, że poziom zgonów – dziś znów ponad 500 zmarłych (504) oraz obłożenia szpitali (bilans zajętych łóżek covidowych wzrósł o 900 w ciągu ostatniej doby) jest cały czas bardzo wysoki…
A szczepienia – wbrew optymistycznym informacjom rządu – są cały czas na bardzo niskim poziomie:
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
"do limitu nie wliczają się osoby niezaszczepione"? Możecie to napisać jakoś bardziej zrozumiale, bo nic nie kapuję?
Bo widocznie te zaszczepione są większym zagrożeniem;) Z mioch obserwacji z pracy wynika że te osoby co się zaszczepiły to współpracownik dziwnym trafem zaczynał chorować i grupa szła na kwarantanne. A w tym roku te osoby chorują, a pracują nie zaszczepieni:) przypadek? Szczerze nie wiem co te szczepienia dają bo na pewno nie tyle ile zapewniają. O ile rozwazalem za i przeciw, to teraz nie przekonuje mnie to. 4 fala miała być ostatnia większość się zetknela z wirusem odporność populacyjna już dawno powinna być, same szczepionki powinny dac taką odporność ogólną spoleczenstwa a tu już o piatej fali mowa? Co specjalista w TV co innego mowi i jeden drugiemu zaprzecza, rząd ciągle miesza, mota i kłamie i jak tu ufać w to co mówią? Bajzel informacyjny.
Wytworzeniu odporności populacyjnej aktywnie przeciwdziała szczepienie preparatami których skuteczność na obecnie dominujące "warianty" jest znikoma i dalej maleje. To proteza odporności i odpowiedź na pytanie, czemu NIC nie zmienia się na lepsze. Dziwnym trafem pozwala to maksymalizować zyski i zapewnia dochód na najbliższe lata. A nam wszystkim nieprzebrane zasoby psychozy covidowej.
Jak wielokrotnie pisałam (w tym minimum kilka miesięcy temu – NIE BĘDZIE SKUTECZNEJ SZCZEPIONKI PRZECIWKO WIRUSOWI RNA. Koronawirusy są wirusami zawierającymi RNA, więc mutują 100x szybciej niż wirusy DNA i bakterie. Będziecie "w pełni zaszczepieni" jedynie przez pół roku do roku od dawki i potem kolejna dawka. Tak jak jest ze szczepieniami na grypę i wściekliznę.
.
Jednak… "w pełni zaszczepienie" nie daje "w pełni odporni", bo chwili mutacji wirusa umożliwiającego zarażenie nie da się wykryć.
.
Polecam stevekirsch na substacku. To medyk z rady FDA i pisze prawdę co próbuje się zrobić. Jest tam też 69 zadanych ważnych pytań, które pozostają bez odpowiedzi po dzień dzisiejszy.
.
Cóż – pozostaje więc praca na czarno, skoro pracodawcy mają uprzykrzać nam pracę ciągłym wsadzaniem patyka do naszego ciała (przypomnę, że jest to procedura medyczna). Niech więc państwo czerpie sobie podatki samo z siebie.
.
Jedyny plus – rząd w końcu zauważył jak pisze oko, że źródłem zakażeń są zaszczepieni wyjęci z obostrzeń. W końcu to ich wina bo roznosili wirusa. Teraz role się odwracają, aby móc na nowo stwierdzić, że to wina niezaszczepionych. Może pora wziąć sprawy we własne ręce i przeciwstawić się rządowi zachowując prawa zawarte w konstytucji (art. 47, 51)?
"IV fala: jest lepiej, ale nie beznadziejnie"
Spójnik "ale" dziwnie tu wygląda.
Jaki sens ma wprowadzanie restrykcji dla niezaszczepionych, kiedy np. w Irlandii 90% zakażeń to zaszczepieni i 100% zgonów w ostatnim tygodniu to zaszczepieni?
A jak to wygląda w San Escobar?
To podaj geniuszu ile z tych zgonów było spowodowane Covid lub covid-related?
Przypomnę – Polska dzień w dzień 500
Umyka ci geniuszu sens (albo udajesz że nie rozumiesz, bo tak wygodniej) – dlaczego karze się ludzi zdrowych, którzy preparatu nie potrzebują, gdy zaszczepieni nim ludzie tak samo chorują i tak samo umierają. To jest udawanie, że rzeczywistość nie istnieje.
"zaszczepieni nim ludzie tak samo chorują i tak samo umierają"
KŁAMIESZ!!! Pokaż dane to potwierdzające.
I prosze odpowiedzieć na moje pierwsze pytanie.
"I prosze odpowiedzieć" – MI nie zadawałeś żadnych pytań więc nie mam na co odpowiadać. Kłamiesz? Nie, to ciebie okłamano lub wierzysz w to, w co chcesz wierzyć.
eu.statesman.com/story/news/politics/politifact/2021/12/02/vaccinated-people-england-not-dying-faster-than-unvaccinated/8821594002/
Masz fact-checkerów którzy niby dementują ale potwierdzają to o czym piszę. I tyle, szkoda mi czasu na ludzi z klapkami na oczach. Zdrowia życzę 🙂
No i po co tak nadal kłamiesz? Chyba, że nie znasz angielskiego albo nic nie zrozumiałaś z tego co podlinkowałaś. Współczuję Tobie i rodzinie.
"54.9 COVID-19 deaths per 100,000 people among those who were vaccinated and 125.4 deaths per 100,000 among those who were unvaccinated"