0:00
0:00

0:00

7 grudnia 2021 roku Sąd Najwyższy ostatecznie zdecydował: Babcia Kasia jest niewinna. Policjanci oskarżyli Katarzynę Augustyniak o naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie.

Warszawski Sąd Okręgowy 17 czerwca 2021 uniewinnił Babcię Kasię, prokuratura wniosła jednak kasację. Dziś Sąd Najwyższy uznał tę kasację za bezzasadną.

„W sytuacji pokojowego charakteru zgromadzenia spontanicznego władze publiczne powinny wykazać pewien stopień tolerancji, aby wolność zgromadzeń gwarantowana w Konstytucji, jak i w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie została pozbawiona swojego charakteru i nie zatraciła swojej istoty” - uzasadniał sędzia.

Po wyroku mecenas Agata Bzdyń, która broniła Katarzyny Augustynek, powiedziała OKO.press:

„Sąd bardzo docenił to, że obywatele bronią z praworządności, że korzystają w tym zakresie z wolności zgromadzeń. Jest to jedno z najbardziej przełomowych orzeczeń dotyczących wolności zgromadzeń”.

Kosztami procesu został obciążony Skarb Państwa.

Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.

Policja za Babcią Kasią od sądu do sądu

Działo się to podczas podczas manifestacji pod Sądem Najwyższym 21 kwietnia 2021. Był to protest przeciwko represjom wobec sędziego Igora Tulei. Izba Dyscyplinarna SN miała tego dnia zdecydować o wydaniu zgody na zatrzymanie i siłowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Tulei.

Katarzyna Augustynek została wtedy zatrzymana.

Przeczytaj także:

Funkcjonariusze zarzucali jej, że była agresywna, szarpała i znieważała policjantów. Trafiła przed tzw. sąd 24-godzinny.

Była uniewinniana dwukrotnie, ale policja nie odpuszczała. W końcu kasację do Sądu Najwyższego złożyła prokuratura.

Sąd Najwyższy potraktował sprawę nie tylko jako przypadek Katarzyny Augustynek, ale wypowiedział się przy tej okazji szerzej w sprawie wolności zgromadzeń.

Sąd Najwyższy: „władze publiczne powinny wykazać pewien stopień tolerancji”

Prokuratura nie tylko oskarżała Babcię Kasię, ale też m.in. kwestionowała spontaniczny charakter zgromadzenia 21 kwietnia 2021. Argumentem przeciwko spontaniczności protestu miało być to, że został rozpropagowany w internecie.

Sąd Najwyższy się z tym nie zgodził. Uznał, że nie było ośrodka logistycznego odpowiedzialnego za przygotowanie zgromadzenia. Podkreślał też, że zwołanie protestu było powodowane pilną potrzebą zamanifestowania swoich poglądów, ale też tym to, co miało się wydarzyć tego dnia - decyzji sądu w sprawie Igora Tulei. Tutaj sąd odwołał się do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Podkreślił, że

jeśli z wolności gromadzenia się nie można korzystać we właściwym czasie, to traci ona znaczenie (wyrok z 3 kwietnia 2007 roku).

Sąd zwrócił też uwagę, że nasilona interwencja policji została zastosowana tylko wobec Katarzyny Augustynek, choć obok niej stały też inne osoby. Oraz: „okoliczności nie wskazują, żeby jej zachowanie stanowiło zagrożenie”. Dalej Sąd Najwyższy zaznaczył, że to władze powinny tak zorganizować ruch uliczny, żeby umożliwić zgromadzenie.

„Dureń” ma znikomą społeczną szkodliwość

Zdaniem sądu Katarzyna Augustynek niebezpodstawnie odebrała zachowanie policjantów jako bulwersujące i naruszające jej wolność do gromadzenia się. A to spowodowało jej wzburzenie.

Sąd przyznał, że Babcia Kasia użyła wobec policjantów obraźliwych określeń (nazwała ich między innymi durniami), ale jednocześnie stwierdził, że ma to znikomy ładunek społecznej szkodliwości.

„Określona, silna reakcja emocjonalna” nie miała znamion znieważenia i była uzasadniona - uznał Sąd Najwyższy.

Zapytaliśmy później obrończynię Babci Kasi, czy teraz każdy będzie mógł nazwać policjanta durniem. „Miała prawo się zdenerwować i być zszokowana tym, co się z nią dzieje” - odpowiedziała mec. Agata Bzdyń. Zdaniem obrończyni i Sądu użycie tego słowa było uzasadnione w tym konkretnym czasie, miejscu i w ówczesnych okolicznościach.

Babcia Kasia:

„Kopłam, wierzgłam, szczypłam. No trudno. Ale nie jest to przestępstwem” - skomentowała Katarzyna Augustynek w rozmowie z OKO.press po wyroku. „Z tyłu głowy miałam niepewność, bo to jest jednak Sąd Najwyższy pani Manowskiej. Ale Izba Karna jest inna”.

Babcia Kasia ma w sądach jeszcze 20 innych spraw, które są na różnym etapie postępowania. „Może pozostałe moje sprawy będą potraktowane w ten sposób przez sądy niższej instancji” - powiedziała nam.

Pytana, czy dalej będzie się zachowywać konfrontacyjnie wobec policjantów, powiedziała OKO.press:

„To policjanci podchodzą do mnie konfrontacyjnie, ja się tylko bronię przeciwko ich przewadze fizycznej przede wszystkim. Ja jedynie dysponuję słowem i może tym szczypnięciem. Nie pozwolę, żeby mnie tak traktowała policja. Policja cały czas tak postępuje”.

Z uzasadnienia wyroku zamierza korzystać w przyszłych sprawach mec. Agata Bzdyń: „Sąd bardzo docenił to, że obywatele bronią z praworządności, że korzystają w tym zakresie z wolności zgromadzeń. Jest to jedno z najbardziej przełomowych orzeczeń dotyczących wolności zgromadzeń”.

„Jeśli zgromadzenie przebiega spokojnie, policja ma obowiązek tolerować i chronić zgromadzenie, a nie siłowo tłumić taki protest” - powiedziała OKO.press Agata Bzdyń.

;
Na zdjęciu Maciek Piasecki
Maciek Piasecki

Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.

Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze