Po raz pierwszy osoba demonstrująca w obronie demokracji stanęła przed sądem pod zarzutem obrazy oraz naruszenia nietykalności policjantów. Jaka jest prawda? Czytaj w tekście. Wyrok zostanie ogłoszony 27 kwietnia, a sąd kazał „niezwłocznie zwolnić oskarżoną" Babcię Kasię
Katarzyna Augustynek, aktywistka zwana jako Babcia Kasia, została zatrzymana przez policję dziś około 07:30 rano podczas protestu pod Sądem Najwyższym. Wraz z Obywatelami RP wzięła udział w pikiecie przeciw represjom wobec sędziego Tulei. Oprócz Babci Kasi zatrzymano przynajmniej jedną osobę, a kilka spisano. W tym momencie toczy się rozprawa w trybie przyspieszonym, w ramach tzw. sądów 24-godzinnych. Relacjonujemy ją na profilu Fb OKO.press.
Z ostatniej chwili: Ok. godz. 19:30 sędzia ogłosiła przerwę w rozprawie do 27 kwietnia 2021, godz. 10:30. Jednocześnie sędzia nakazała „niezwłocznie zwolnić" Babcię Kasię: „Sąd postanowił nie stosować wobec oskarżonej środków zapobiegawczych, albowiem nie zachodzą żadne przesłanki mogące wskazywać na próby podejmowania działań zmierzających do destabilizacji zaplanowanych czynności procesowych”.
Babcia Kasia została otoczona przez kilku policjantów, a następnie wyniesiona do radiowozu. W trakcie zatrzymania straciła buty. Została wrzucona do radiowozu i przewieziona na komendę przy ul. Wilczej.
"Dzisiejsze zatrzymanie p. Katarzyny dokonane zostało z użyciem przez policję przemocy, z szarpaniem" - mówi OKO.press dr Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, nadzorująca prace Zespołu Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur.
"Było to okropne. Uważam, że mamy do czynienia z postępującą brutalizacją policji" - ocenia.
Machińska monitorowała zachowania policji wobec wielu zatrzymanych aktywistów, była również obecna na komendzie, gdzie wywieziono Katarzynę Augustynek po tym, gdy malowała na placu Piłsudskiego krzyże upamiętniające ofiary COVID-19.
"Widzieliśmy [brutalizację działań policji - przyp. ed.] w różnych sytuacjach, przykładowo na placu Piłsudskiego, kiedy liczna grupa policji otoczyła jedną osobę. Mamy do czynienia z nadużywaniem siły w stosunku do jednej aktywistki - to jest coś niesłychanego. Widziałam też w czasie poprzedniego zatrzymania na rękach pani Katarzyny czerwone pręgi po zatrzymaniu, a następnie po przewiezieniu na komendę przy ul. Wilczej." - opowiada nam o wcześniejszym zatrzymaniu Babci Kasi Machińska.
Doprowadzenie aktywistki przed sąd w dniu zatrzymania trudno oceniać inaczej, niż zaostrzenie kursu wobec demonstrujących przeciw działaniom władzy obywateli.
Cztery dni temu mec. Karolina Gierdal, prawniczka i koordynatorka Grupy Prawnej KPH oraz aktywistka kolektywu Szpila wspierającego prawnie demonstrujące osoby, mówiła OKO.press: „Od czasu zatrzymań w sierpniu, regularnie w protokołach zatrzymań jako przyczynę uzasadniającą ich dokonanie, wpisuje się formułę o istnieniu »przesłanek do przeprowadzenia postępowania w trybie przyspieszonym«".
"Jeszcze nigdy nie skończyło się to faktycznym jego zastosowaniem”. Do dziś.
Podczas rozprawy zeznawała sama oskarżona oraz dwóch funkcjonariuszy policji, którzy brali udział w zatrzymaniu. Ich zeznań można wysłuchać na naszej relacji:
"Czy zatrzymana miała na sobie buty?" - dopytywała obrończyni, mec. Agata Bzdyń.
"Szczerze mówiąc nie zwróciłem na to uwagi" - odpowiedział jeden z zatrzymujących Augustynek policjantów. "Zanieśliśmy ją do radiowozu, bo nie chciała z nami iść". Policjant twierdził, że Babcia Kasia wulgarnie ich wyzywała.
Na nagraniach odtworzonych w sądzie słychać jedynie, jak Babcia Kasia woła: „Zabierz ode mnie durniu te obrzydliwe łapy".
Sędzia dopytywała, kiedy dokładnie policjanci słyszeli wulgaryzmy pod swoim adresem. Zeznający policjanci zgodnie odpowiadali, że obraźliwe słowa słyszeli w radiowozie oraz w momentach, które nie zostały zarejestrowane na nagraniu. „Zwracała się do nas: »Ty kurwo, ty chuju«” - mówił jeden z funkcjonariuszy.
Już po zatrzymaniu aktywistka zdaniem policjanta: „Cały czas uderzała dłońmi w drzwi radiowozu, szarpała mnie i kolegę, zatrzymana była w pozycji leżącej i cały czas były stosowane chwyty ubezwłasnowalniające". Babcia Kasia miała również szarpać i kopać policjantów w trakcie doprowadzania na posterunek przy ul. Wilczej.
Z zeznań funkcjonariuszy wyłania się obraz Babci Kasi jako wyjątkowo agresywnej i niebezpiecznej zadymiary. Policjanci skarżyli się, że byli kopani, szarpani i szczypani. "Czy nie powinien mieć pan jakichś obrażeń?" - zapytała więc kolejnego z zeznających funkcjonariuszy obrończyni Babci Kasi.
"Na razie nie odczuwam większych dolegliwości" - odparł. "Na chwilę obecną nie jestem w stanie określić. W trakcie czynności czułem ból kopnięć i uszczypnięć" - dodał.
Sędzia chciała wiedzieć, czy Babcia Kasia faktycznie kopała policjantów, czy wierzgała nogami w trakcie przenoszenia: „Jak kto to nazwie, ciężko powiedzieć, czy miała w zamiarze kopnąć, czy mi się wyrwać, takie ruchy to były" - odpowiedział jeden z funkcjonariuszy. Inny policjant: „To nie są kopnięcia z dużą siłą, ale to nie znaczy, że skoro jest osobą starszą, to nie może kopać".
Jeden z przesłuchiwanych policjantów twierdził, że Babcia Kasia szarpała go za mundur. Sędzia prosiła, żeby pokazał na nagraniu, kiedy to miało miejsce. „Ja miałem szarpane za rękawy podczas transportu do radiowozu. Było ciężko utrzymać panią w tym chwycie. Jak trzymaliśmy w chwycie, to ta ręka wędrowała wtedy na wysokość klatki piersiowej, bo nie była wtedy usztywniona" - opowiadał.
Obrończyni dopytywała także jednego z zeznających, czy w jego karierze w policji zdarzyło mu się kiedyś usłyszeć w swoim kierunku obraźliwe epitety. Potwierdził. Nie wnosił jednak wtedy oskarżenia. Spytany dlaczego, odparł, że padły ze strony pijanej osoby.
Zeznawała też Katarzyna Izydorczyk: „Ktoś mi powiedział: w radiowozie biją dziewczynę". Opowiada, że podbiegła do przedniej szyby radiowozu i wraz z innymi osobami próbowała robić zdjęcia. „Zobaczyłam, że dwóch policjantów klęczy na jakiejś osobie, zaczęłam krzyczeć, bardzo głośno krzyczałam, waliłam pięścią w kratę: »Wy macie matki, ojców, macie swoje dzieci, potem do nich wrócicie«" - mówiła Izydorczyk. Zaznaczyła, że nie wiedziała, o kogo chodzi.
Sędzia pytała świadkinię, czy słyszała, jakie słowa Babcia Kasia wykrzykiwała pod adresem policjantów. Izydorczyk odpowiada, że wokoło wszyscy krzyczeli, więc nie słyszała. Czy widziała jakie ruchy nogami wykonywała Babcia Kasia w trakcie przenoszenia?
"Jak się niesie kogoś jak worek, to człowiek ma instynkt, porusza się. Ona była wnoszona jak zwierzyna" - odpowiedziała Izydorczyk. Podsumowała swoje zeznanie: „Pierwszy raz w życiu widziałam, że tak brutalnie można kogoś traktować. To był wstrząsający widok dla mnie".
W sali obok toczyła się kolejna rozprawa - przed sąd trafił inny zatrzymany dziś aktywista. Obecny na niej senator KO Bogdan Klich relacjonował jej wynik dla OKO.press:
"W sprawie zatrzymanego podczas demonstracji przed chwilą została podjęta decyzja - sąd zwolnił zatrzymanego i zawiesił postępowanie i zwrócił akta do prokuratury. Postępowanie toczyło się bez udziału obrońcy, bo nie zdążył dojechać".
Senator skomentował także zeznania jednego z funkcjonariuszy zatrzymujących Babcię Kasię, który nie potrafił sobie przypomnieć wulgaryzmów, jakimi miała obdarzyć do zatrzymana aktywistka: "Podzielam zdziwienie sądu, że 4 godziny wcześniej policjant zeznawał, jakimi słowami zwracała się do niego Babcia Kasia, a teraz ich nie pamiętał. Taka amnezja wydaje mi się zaskakująca".
Dzisiejsze wydarzenia Klich ocenia podobnie jak Machińska. Jego zdaniem "mamy do czynienia ze zorganizowanym systemem represji wobec aktywistów protestujących w obronie sądów i praw obywatelskich".
Hanna Machińska opowiada OKO.press, że już wcześniej wobec Babci Kasi policja dopuszczała się naruszeń:
"Podczas jednego z poprzednich zatrzymań pani Katarzyny postawiono przy nas funkcjonariusza, który nagrywał rozmowę zatrzymanej ze mną i prawniczką. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam - policjant stał w odległości około 1,5 m i nagrywał nasze spotkania. Tymczasem zatrzymane osoby mają prawo do rozmowy zarówno ze mną jak i z prawnikiem bez obecności policji".
Powiedziała nam także, że wezwany do aktywistki lekarz powiedział, że obawia się napaści osoby zatrzymanej i poprosił o obecność funkcjonariusza - podczas badania obecny był więc jeden funkcjonariusz, po czym wszedł kolejny. "Pomimo tego, że protestowałam" - mówi zastępczyni RPO. "Rozmawiałam o tym z jedną z naczelniczek Komendy. Stwierdziła ona, że wszystko odbywa się zgodnie z procedurami i prawem".
"To w mojej ocenie celowe działanie policji obliczone na upokorzenie zatrzymanych" - kwituje.
Ostatnia część rozprawy:
Przed sądem czekały na Babcię Kasię wspierające ją osoby. „To podnosi na duchu, a już byłam bardzo zmęczona, nie jadłam tyle godzin" - skomentowała wzruszona Babcia Kasia. Ktoś zaczął skandować: „Nigdy, przenigdy nie będziesz szła sama!"
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.
Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze