Bartek jest niewinny – orzekł Sąd Rejonowy w Białymstoku. Uzasadniając wyrok, sędzia Tomasz Pannert tłumaczył, że oskarżony, który „zagroził” funkcjonariuszom SG powiadomieniem Rzecznika Praw Obywatelskich i mediów o łamaniu przez nich prawa, zderzył się z murem, a po stronie Straży Granicznej „brakło ludzkiej wrażliwości, transparentności”
Przypomnijmy: Bartek – wolontariusz udzielający pomocy humanitarnej (nie zgodził się na podanie nazwiska) został oskarżony o to, że posługując się groźbami, miał domagać się od strażników granicznych przyjęcia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej od obywatela Somalii, który udzielił mu pełnomocnictwa. Jak zeznał funkcjonariusz Straży Granicznej, groźby te polegały na zapowiedzi złożenia skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich i poinformowania mediów.
Bartek nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Podczas pierwszej rozprawy tłumaczył, że jedynym celem jego działania było uzyskanie możliwości rozmowy ze swoim mocodawcą, Somalijczykiem, lub otrzymanie potwierdzenia, że student z Somalii zrezygnował z ubiegania się o ochronę w Polsce (zdarzenie to miało miejsce w październiku 2024 roku, kiedy jeszcze nie zostało zawieszone prawo do azylu).
Z jego relacji wynika, że pojawił się o ustalonej przez Straż Graniczną godzinie w placówce w Michałowie, gdzie student z Somalii miał być przesłuchany. Tymczasem chłopaka w placówce już nie było, został wyrzucony na Białoruś, a według funkcjonariuszy czynności, w których miał uczestniczyć Bartek jako pełnomocnik, już się odbyły. Z kolei jego prośba o wgląd do dokumentów albo widzenie z mocodawcą zakończyły się tym, funkcjonariusze kazali mu opuścić placówkę SG. Gdy tego nie uczynił, wyprowadzili go siłowo.
Wtedy Bartek, w poczuciu bezsilności wobec łamania prawa oraz czując odpowiedzialność za chłopaka z Somalii, wyrzuconego za druty, powiedział do funkcjonariuszy SG: „Ale macie przejebane. Łamiecie prawo. Sprawa zostanie zgłoszona do RPO. Musicie liczyć się z konsekwencjami”.
Na zdjęciu u góry – demonstracja poparcia w czasie rozprawy 19 września w Białymstoku. Fot. Agnieszka Sadowska, Agencja Wyborcza.pl
Prokurator Agnieszka Łupińska uznała, że wolontariusz-pełnomocnik Somalijczyka naciskał na funkcjonariuszy SG, starając się wymusić konkretne zachowanie i zawnioskowała o uznanie Bartka winnym naruszenia art. 65a kodeksu wykroczeń („Kto umyślnie, nie stosując się do wydawanych przez funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”) i ukaranie go grzywną w wysokości 250 stawek dziennych po 30 zł każda. Wcześniej prokuratura utrzymywała, że został naruszony art. 224 kodeksu karnego („Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe organu administracji rządowej, innego organu państwowego lub samorządu terytorialnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”).
Wyrok zapadł 26 września 2025 roku. „Niewinny” – orzekł sąd, a na twarzach oskarżonego, pełnomocników i zgromadzonej publiczności pojawiły się uśmiechy ulgi. Widać było, że niektórzy z trudem powstrzymywali się od bicia braw i krzyków, ale zajmując miejsca na sali, osoby z publiczności wzajemnie się ostrzegały, żeby powściągnąć emocje po ogłoszeniu wyroku, bo to jest sąd i brawa oraz okrzyki są niestosowne. Na niedawnym ogłoszeniu wyroku w sprawie innych aktywistów – Piątki z Hajnówki – sąd był bliski wyproszenia publiczności z sali rozpraw z powodu euforycznej, głośnej reakcji na uniewinnienie oskarżonych.
W ustnych motywach wyroku sędzia Tomasz Pannert wyjaśnił, że od strony faktografii ta sprawa jest prosta. Zwrócił uwagę na cztery bezsporne filary. Pierwszym jest fakt, że obywatel Somalii znalazł się na terytorium Polski i znalazł się tu nielegalnie. Zarówno on, jak i dwaj inni obcokrajowcy, którzy razem z nim trafili do placówki Straży Granicznej w Michałowie, udzielili pełnomocnictwa oskarżonemu. Druga jasna kwestia jest taka, że pełnomocnictwa nie zostały cofnięte, co oznacza, że Bartek tym pełnomocnikiem był. Po trzecie: oskarżony nie brał udziału w żadnej czynności i nie ma żadnego dowodu, że o tej czynności był zawiadomiony. Sędzia przypomniał, że mamy XXI wiek i są liczne możliwości kontaktu, więc nie było przeszkód, żeby pełnomocnika zawiadomić o czynnościach.
Sędzia zauważył, że zeznaniach świadków – funkcjonariuszy SG – zwraca uwagę jedna rzecz: eksponują oni fakt, że obywatel Somalii nie zgłaszał wniosku o ochronę.
Zdaniem sędziego nadmierne podkreślanie jakiejś informacji może budzić wątpliwość co do szczerości zeznań. Rodzi też przypuszczenie, że Somalijczyk był zachęcany do tego, żeby taką wolę wyraził, ale brak dowodów na poparcie tej tezy.
„Mamy więc osobę oskarżonego, który czuje się pełnomocnikiem i jest pełnomocnikiem w świadomości funkcjonariuszy. Osoba ta jest wpuszczana na teren placówki SG, bo przecież nie wdarła się tam siłą, pyta się o swoich mocodawców i jest informowana o zdarzeniach, które się wydarzyły. Wydarzeniach, w których mogłaby wziąć udział, ale nie została o nich poinformowana. Oskarżony to nie typ chuligana, który wdziera się na teren placówki. W ocenie sądu to osoba o ponadprzeciętnej wrażliwości, która cechuje się szacunkiem dla zasad prawa. I ta osoba zderza się z murem. Chuligan pewnie by użył przemocy. A co mówi oskarżony? Łamiecie prawo, zostaną wobec was wyciągnięte konsekwencje. Co miał powiedzieć? Wyjść i podziękować?” – wyjaśniał sędzia.
Zdaniem sędziego Bartek zareagował adekwatnie do sytuacji, gdy państwo zawodzi.
Odnosząc się do użycia przez wolontariusza wulgaryzmu w miejscu publicznym, sędzia uznał, że chluby mu to nie przynosi, ale w sytuacji, w której się znalazł, jest to uzasadnione. Co innego miał zrobić? Trudno jest sądowi przyjąć, aby było to sformułowanie groźby.
Sąd rozprawił się też z zarzutem gróźb polegających na zapowiedzi poinformowania o sprawie Rzecznika Praw Obywatelskich i mediów i porównał taką groźbę do tego, gdyby strona niezadowolona z wyroku sądu zapowiedziała złożenie odwołania czy skargi na sędziego. „Od wielkości do śmieszności jest tylko jeden krok” – zacytował sędzia Napoleona.
Sąd wskazał, że wyrok w tej sprawie ma nieco szerszy wydźwięk i zakres oddziaływania.
„Wszystkie postępowania wobec obywateli mają być prowadzone w sposób budzący zaufanie. Takiego zachowania wobec organów państwa oczekują obywatele. Zaufanie do instytucji nie wynika tylko z tego, że ktoś nałoży togę czy nosi mundur. Wynika ze świadectwa, które dają osoby, które tę togę czy ten mundur noszą” – tłumaczył sędzia.
Sędzia podkreślił, że każdy ma prawo do poglądów, do tego, żeby nie zgadzać z drugim, każdy ma prawo nie zgadzać się z decyzjami państwa, aby państwo postępowało wobec niego w sposób transparentny.
„Bez względu na to, czy uchodźca chciał pozostać na terenie RP, czy nie, możemy zadać sobie pytanie – co nie zadziałało w tej sprawie? Brakło ludzkiej wrażliwości, transparentności, profesjonalnego podejścia do pracy. Gdyby oskarżony był zawiadomiony o terminie czynności, prawdopodobnie tego procesu by nie było” – powiedział.
Wyrok jest nieprawomocny. Nie wiadomo, czy prokuratura złoży apelacje. Prokurator Agnieszka Łupińska opuściła salę rozpraw tak szybko, że nie było okazji do zapytania jej o to.
„Sprawiedliwości stało się zadość. Chyba najwyższa pora przyjrzeć się bliżej tej formacji, aby pomoc humanitarna nie była kryminalizowana, a budżet państwa nie był obciążany kosztami niepotrzebnych postępowań będących represjami wymierzonymi w aktywistów” – tak skomentował wyrok Bartek do osób zgromadzonych na demonstracji solidarnościowej przed budynkiem sądu, stojących z transparentami „Murem za Bartkiem”, „Wszyscy wywierajmy wpływ jak Bartek!” i „Pomoc to nie przemoc”.
Obrońca wolontariusza, adwokat Jarosław Jagura, uważa, że w postępowaniu tym chodziło o wywołanie efektu mrożącego.
„Wydaje mi się, że mamy do czynienia z próbą represji, uciszania takich osób, żeby w przyszłości się dwa razy zastanowiły, czy iść do placówki Straży Granicznej upomnieć się o prawa, czy też nie, bo może poniosą konsekwencje, zostaną oskarżone – komentuje Jarosław Jagura.
To drugi wyrok uniewinniający aktywistów w tym miesiącu. Niespełna trzy tygodnie wcześniej Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim (zamiejscowy wydział karny w Hajnówce) wydał wyrok w sprawie Piątki z Hajnówki, pisaliśmy o nim w tekście „Piątka z Hajnówki niewinna. Wyrok w sprawie osób pomagających na granicy”.
Tymczasem przez granicę z Białorusi nadal przechodzą osoby, które uciekają przed prześladowaniami w swoich ojczyznach albo szukają lepszego życia na terenie Unii Europejskiej. Jak podaje Straż Graniczna, tylko 25 września miało miejsce 130 prób przekroczenia granicy, a wobec 12 osób „prowadzone są czynności w celu ich ujęcia”, czyli tylu migrantów SG nie zdołała złapać i wyrzucić do Białorusi. Dzień wcześniej było 65 prób przekroczenia granicy, a SG informowała o poszukiwaniu pięciu osób.
Pomoc humanitarna nadal jest potrzebna przy granicy. O pomocowych akcjach regularnie informuje Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne. Z kolei jak podaje Grupa Granica, w sierpniu otrzymała prośby o wsparcie od 228 osób, 21 z nich to były kobiety, a 22 było poniżej 18. roku życia (tylko dwoje z nich podróżowało z krewnymi, pozostali – nie mieli opieki). Aż 11 interwencji było nieudanych – najczęściej oznacza to, że zanim osoby udzielające pomocy humanitarnej dotarły z pomocą do ludzi w lesie, zostali oni już wywiezieni do Białorusi. Większość osób przekraczających zieloną granicę, spotkanych przez Grupę Granica, pochodzi z Afganistanu i Erytrei.
Od 17 marca cudzoziemcy, którzy przekraczają granicę z Białorusią w sposób nieregularny, nie mogą wnioskować w Polsce ochronę międzynarodową. Sejm po raz kolejny przedłużył „czasowe” zawieszenie prawa do azylu na granicy z Białorusią.
Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.
Absolwentka prawa, z zawodu dziennikarka, przez wiele lat związana z „Rzeczpospolitą”. Trzykrotna laureatka konkursu dziennikarskiego Polskiej Izby Ubezpieczeń i laureatka Nagrody Dziennikarstwa Ekonomicznego Press Club Polska w 2023 r. Obecnie freelancerka, pisywała m.in. do „Gazety Wyborczej”, miesięcznika „National Geographic Traveler”, „Parkietu”, Obserwatora Finansowego i Prawo.pl. Po latach mieszkania w Warszawie osiadła z gromadką kotów na Podlasiu.
Komentarze