0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja GazetaJakub Wlodek / Agenc...

To ważne dla niezależnych sędziów orzeczenie wydała sędzia Ewa Bałan-Gonciarz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Orzeczenie jest z 14 grudnia 2020 roku, ale stało się o nim głośno w piątek 29 stycznia 2021 roku, bo teraz nagłośniła je Prokuratura Krajowa, która ściga sędzię Beatę Morawiec. I chciała pokazać, że wygrała z sędzią w ważnej sprawie o granice immunitetu sędziowskiego.

Dlatego poprzez PAP podała, że sąd uznał jej wejście do domu sędzi i zabranie jej laptopa za legalne działanie.

Termin ujawnienia tego nie jest przypadkowy, bo kilka dni temu minister Ziobro, Prokurator Generalny, przegrał prawomocnie proces z Beatą Morawiec i musi ją przeprosić za pomawiający ją komunikat jego resortu. Tyle, że nagłaśniając orzeczenie sądu w sprawie wejścia do domu sędzi Morawiec Prokuratura Krajowa manipuluje faktami. Bo wspomina tylko o korzystnej dla niej części orzeczenia, a milczy o dużo ważniejszym fragmencie, w którym sąd ocenił, że Prokuratura Krajowa zlecając przeszukanie domu sędzi złamała chroniący ją immunitet i Konstytucję.

„Prokuratura Krajowa mówi tylko to, co chce. Zrobili hucpę i najście na mój dom” - mówi OKO.press sędzia Beata Morawiec. OKO.press zna szczegóły orzeczenia sądu.

Prokurator z CBA wchodzi rano do domu sędzi

Przypomnijmy. Sędzia Beata Morawiec z Sądu Okręgowego w Krakowie to prezeska stowarzyszenia niezależnych sędziów Themis, które jest ostrym krytykiem „reform” ministra Zbigniewa Ziobry. Wygrała też prawomocnie proces cywilny z ministrem sprawiedliwości za stawiający ją w złym świetle komunikat resortu wydany po odwołaniu jej z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie. Prawomocny wyrok zapadł kilka dni temu, pisaliśmy o nim w OKO.press:

Przeczytaj także:

Najpewniej te dwa fakty ściągnęły na sędzię problemy. Bo ściga ją wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, który chce postawić jej dwa mało wiarygodne zarzuty karne. Prokuratura zarzuca jej przyjęcie wynagrodzenia za sporządzenie fikcyjnej opinii prawnej. Tyle że sędzia opinię sporządziła. Drugi zarzut jest to rzekome przyjęcie telefonu w zamian za korzystny wyrok. Zarzut mało wiarygodny, sędzia zaprzecza.

W związku z tymi zarzutami prokurator wraz z agentami CBA 18 września 2020 roku o godz. 06:45 zadzwonił do jej domu z żądaniem wydania laptopa. W ręku miał postanowienie prokuratury z żądaniem wydania rzeczy, zgodą na przeszukanie domu (jeśli sędzia by odmówiła dobrowolnego wydania rzeczy) i zgodą na zatrzymanie rzeczy, w celu zgrania plików. Postanowienie wydał prokurator Michał Walendzik, delegowany do pracy w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Prokuratura złamała immunitet sędziowski

Zaspana sędzia była zdezorientowana. Była sama w domu. Wejście prokuratury ją zaskoczyło. Dobrowolnie więc wydała służbowy komputer i dała do niego hasło. W laptopie miała dokumenty związane z prowadzonymi sprawami, objęte tajemnicą sędziowską. Wydała też pendrive. Przeszukanie było więc zbędne.

Prokuratura zabrała laptop, bo szukała opinii, za którą chce postawić sędzi zarzut. Nie znalazła jej w sądzie. Morawiec upubliczniła ją jednak na Twitterze i zaraz po tym prokuratura weszła do domu żądając laptopa z wersją opinii. Prokuratura zgrała potem interesujące ją pliki z laptopa i go zwróciła. Tego samego dnia prokuratura weszła też do sądu, w którym pracuje sędzia, żądając wydania kopii opinii i drukarki, na której ją wydrukowała.

Działanie prokuratury oburzyło prawników, bo sędzię chronił immunitet sędziowski. Prokuratura Krajowa wystąpiła o jego uchylenie, ale Adam Tomczyński z nielegalnej Izby Dyscyplinarnej uchylił go dopiero nieprawomocnie i to w połowie października 2020 roku. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Pełnomocnik sędzi na decyzje prokuratury o wydanie rzeczy i przeszukaniu złożył zażalenie do sądu. Prokuratura Krajowa wchodząc wcześnie rano do domu sędzi, potraktowała ją tak, jak traktuje się groźnych przestępców. Przekonywała, że immunitet chroni tylko nietykalność cielesną sędziego, że nie obejmuje jego rzeczy i domu. Powołała się na artykuł 217 kodeksu postępowania karnego, których mówi, że:

„§ 1. Rzeczy mogące stanowić dowód w sprawie lub podlegające zajęciu w celu zabezpieczenia kar majątkowych, środków karnych o charakterze majątkowym, przepadku, środków kompensacyjnych albo roszczeń o naprawienie szkody należy wydać na żądanie sądu lub prokuratora, a w wypadkach niecierpiących zwłoki także na żądanie Policji lub innego uprawnionego organu. § 2. Osobę mającą rzecz podlegającą wydaniu wzywa się do wydania jej dobrowolnie (…). § 5. W razie odmowy dobrowolnego wydania rzeczy można przeprowadzić jej odebranie (…)”.

Sąd: decyzja o przeszukaniu nielegalna

Prezes Iustitii Krystian Markiewicz podkreślał w opinii dla OKO.press, że immunitet chroni sędzię nie tylko przez zarzutami karnymi, ale chroni też miejsce pracy i zamieszkania przed przeszukaniem. I Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w postanowieniu z 15 grudnia 2020 roku w najważniejszej dla wszystkich sędziów kwestii przyznał rację Beacie Morawiec. Orzekł, że decyzja o przeszukaniu jej domu - w razie gdyby odmówiła dobrowolnego wydania rzeczy - jest nielegalna.

Sędzia Ewa Bałan-Gonciarz orzekła, że nakaz przeszukania domu sędzi jest niezgodny z artykułem 181 Konstytucji, który mówi, że „Sędzia nie może być, bez uprzedniej zgody sądu określonego w ustawie, pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności. Sędzia nie może być zatrzymany lub aresztowany, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa, jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. O zatrzymaniu niezwłocznie powiadamia się prezesa właściwego miejscowo sądu, który może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego”.

Sąd orzekł też, że Prokuratura Krajowa naruszyła artykuł 80 paragraf 1 ustawy o ustroju sądów - powiela i precyzuje normę konstytucyjną - oraz artykuł 219 paragraf 1 kodeksu postępowania karnego. Bo prokuratura groziła przeszukaniem domu sędzi, w sytuacji gdy nie uchylono jej immunitetu. Sędzia ma go nadal, bo dopiero 23 lutego zbierze się trzy osobowy skład nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, by zdecydować, czy prokuratura może ścigać sędzię.

Mokotowski sąd podkreśla w orzeczeniu, że prokuratura nie ma racji twierdząc, że immunitet jest przywilejem sędziego i stanowi odstępstwo od zasady równości prawa. Sąd zaznacza, że świadczy to o niezrozumieniu przez prokuraturę roli immunitetu, który jest jedną z gwarancji niezależności oraz niezawisłości sędziowskiej. I służy on wszystkim obywatelom gwarantując im prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpoznania sprawy bez zbędnej zwłoki przez nienależny, bezstronny i niezawisły sąd. Immunitet chroni sędziów przez naciskami i groźbami pociągnięcia do odpowiedzialności karnej za wydawane orzeczenia.

Sędzia Ewa Bałan-Gonciarz podkreśla w orzeczeniu, że immunitet ten obejmuje nie tylko nietykalność osobistą, chroniąc przed zatrzymaniem i aresztem, ale również ma chronić przed stosowaniem wobec sędziów środków przymusu procesowego o charakterze nieizolacyjnym.

Takim środkiem jest przeszukanie domu i zastosować go wobec sędziego można tylko za zgodą sądu dyscyplinarnego.

Sąd: Przeszukanie nielegalne, ale żądanie wydania rzeczy legalne

Sąd mokotowski orzekł ponadto, że do czasu uchylenia immunitetu prokurator nie może przeszukać domu sędziego. Więc gdyby sędzia Morawiec odmówiła jednak wydania rzeczy, a prokurator przeszukał jej dom, byłoby to nielegalne. Ale do tego nie doszło. Więc sąd w orzeczeniu stwierdził, że prokurator dając zgodę na przeszukanie uchybił przepisom Konstytucji i ustawy o sądach.

Sędzia jednocześnie jednak orzekła, że do czasu uchylenia immunitetu prokuratura może prowadzić śledztwo wobec sędziego i w jego ramach zabezpieczać dowody. Na tym etapie prokuratura może wykonywać czynności „niecierpiące zwłoki, zabezpieczać ślady i dowody przestępstwa”. I zdaniem mokotowskiego sądu Prokuratura Krajowa w sprawie sędzi Beaty Morawiec mogła zażądać dobrowolnego wydania laptopa z opinią, której dotyczy śledztwo. I nie trzeba do takiej czynności uchylenia immunitetu. Dlatego to działanie Prokuratury Krajowej ocenił jako zgodne z prawem, podobnie jak zlecenie CBA asysty przy wejściu do domu sędzi.

Co więcej sąd uznał, że żądanie wydania laptopa było zasadne. Powołał się na artykuł 217 kodeksu postępowania karnego, ten sam na który powoływała się wcześniej Prokuratura Krajowa. Mówi on, że można żądać wydania dowodów w sprawie. Sąd uznał, że prokuratura chciała w ten sposób skompletować materiał dowodowy „celem wszechstronnego wyjaśnienia sprawy”. Sąd przyjął też argument, że było to niezbędne do weryfikacji zebranych dotychczas dowodów. Bo gdyby prokuratura nie zażądała wydania laptopa, nie miałaby kluczowego dowodu, czyli opinii, którą uważa za fikcyjną i chce stawiać za nią zarzut.

Ponadto sąd orzekł, że prokuratura mogła zabezpieczyć laptop i zgrać z niego pliki dotyczące opinii. Uznał również, że nie doszło do naruszenia tajemnicy sędziowskiej, bo z laptopa zgrano tylko interesujące prokuraturę pliki.

I tą częścią orzeczenia chwali się teraz Prokuratura Krajowa, nic nie mówiąc, że w innym miejscu sąd ją rozjechał.

Sędzia: To była hucpa

Orzeczenie mokotowskiego sądu jest ostateczne. Wynika z niego, że sędzia nie musiała wpuszczać do domu prokuratora z asystą CBA. I gdyby odmówiła dobrowolnego wydania rzeczy nic by jej nie zrobiono. Bo prokuratura nie mogła przeszukać domu. Równie dobrze prokuratura mogła wysłać do sędzi list z prośbą o udostępnienie opinii. Tyle że na czele prokuratury stoi Zbigniew Ziobro i należy założyć, że prokuratura po odmowie sędzi mogłaby przeszukać jej dom. W takiej sytuacji po takim orzeczeniu sądu Morawiec miałaby szansę na wygranie zadośćuczynienia.

Znany warszawski prawnik komentuje OKO.press: "To orzeczenie sądu jest poprawne. Sąd podzielił je na kwestię stosowania środków przymusu, przed którymi sędziego chroni immunitet. I na środki, których immunitet nie obejmuje. Prokuratura mogła zażądać wydania rzeczy. Tyle, że sędzia mogła odmówić i nie spotkałaby ją za to żadna sankcja, bo sąd orzekł, że prokuratura nie tylko nie mogła przeszukać jej mieszkania, ale nawet nie mogła wydać na to zgody" - mówi znany prawnik. I dodaje: "Prokuratura tu zagrała va banque. Przyszli do Morawiec wcześnie rano jak przychodzi się do groźnych przestępców. Wykorzystali element zaskoczenia i to, że sędzia była zdezorientowana. I pod groźbą przeszukania domu zażądali wydania laptopa. To podziałało. Sędzia wydała go dobrowolnie, a nie musiała".

Poprosiliśmy też o komentarz sędzię Beatę Morawiec: „Sąd orzekł, że prokuratura mogła zwrócić się tylko o wydanie rzeczy. Pozostałe działania były bezprawne. Gdybym odmówiła wydania laptopa nic by mi nie zrobili. Ale się nie buntowałam. Mogli wysłać do mnie pismo z żądaniem wydania opinii, ale zrobili hucpę i najście na mój dom, który też chroni immunitet. Uważam, że prokurator, który dał na to zgodę powinien mieć postępowanie dyscyplinarne. Nie będę starać się o zadośćuczynienie, nie zależy mi na tym. Mi zależy tylko na przestrzeganiu moich praw” - mówi OKO.press sędzia Morawiec. Publikowaliśmy rozmowy z sędzią w OKO.press:

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze