0:00
0:00

0:00

"Nie było przekroczenia uprawnień" - powiedział 22 listopada 2017 roku białostocki prokurator Łukasz Janyst. Tym samym Prokuratura Okręgowa w Białymstoku odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez byłego ministra środowiska Jana Szyszkę, byłego dyrektora Lasów Państwowych Konrada Tomaszewskiego i jego podwładnych w związku z wycinką w Puszczy Białowieskiej.

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyła Gabriela Lenartowicz z Platformy Obywatelskiej. Po decyzji białostockiej prokuratury się odwołała i 27 kwietnia 2018 roku sąd się przychylił do jej skargi.

"Dzisiejsza decyzja Sądu Rejonowego w Warszawie uchyla postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku z 22 listopada 2017 roku. Sąd nakazał więc białostockiej prokuraturze ponowne rozpatrzenie sprawy, dodając jednocześnie wskazówki, jak powinno to zostać wykonane" - mówi OKO.press Bartosz Kwiatkowski, prawnik z Fundacji Frank Bold.

Warszawski sąd zobowiązał białostocką prokuraturę do tego, by ponownie rozpatrując sprawę uwzględniła wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej mówiący o nielegalności wycinki w Puszczy Białowieskiej. A także do tego, by powołała biegłych, dzięki którym m.in. właściwie rozpozna naukowe i przyrodnicze kontrowersje dotyczące cięć motywowanych walką z gradacją kornika drukarza.

Z przepisów art. 330 (par. 1 i 2) Kodeksu postępowania karnego wynika, że Prokuratura Okręgowa w Białymstoku może ponownie odmówić wszczęcia śledztwa jeśli uzna, że nie znajduje znamion przestępstwa w działaniach byłego ministra Jana Szyszki i Lasów Państwowych. "Z drugiej jednak strony w praktyce oznacza to, że

białostocka prokuratura będzie musiała wszcząć śledztwo, ponieważ sąd nakazał prokuraturze odwołanie się do opinii kompetentnych w sprawach przyrodniczych biegłych. A tego - zgodnie z prawem - nie da się zrobić bez wszczynania śledztwa" - mówi Kwiatkowski.

Przeczytaj także:

Odmowa była nieuzasadniona

Zdaniem Kwiatkowskiego odmowa wszczęcia śledztwa przez białostocką prokuraturę w listopadzie 2017 roku była nieuzasadniona. Prokurator nie wziął pod uwagę tego, że decyzja o wycince stała w sprzeczności z zapisami Planu Zadań Ochronnych (PZO) Natura 2000 Puszcza Białowieska. W tym dokumencie znajdują się wyraźne zakazy wycinki drzew w drzewostanach ponadstuletnich i ich wywożenia z lasu. Również drzew zasiedlonych lub zabitych przez kornika drukarza.

"Nie można więc mówić, że - jak argumentowała prokuratura - wycinka służyła ochronie Puszczy Białowieskiej, skoro łamała zasady określone przez dokument, który określa zasady tej ochrony, czyli PZO" - mówi Kwiatkowski.

Prawnik zwraca również uwagę na to, że prokurator - uzasadniając postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa - odwołał się do relacji nadleśniczych (jako rzekomo najlepiej zorientowanych w puszczańskiej sytuacji). Ich zdaniem gradacja kornika jest katastrofą przyrodniczą.

"Tylko że to są osoby podejrzewane w tym postępowaniu, wskazane przez autorów zawiadomień jako potencjalni sprawcy przestępstw. Jeśli więc zawiadomienie o przestępstwie zostało złożone m.in. przeciwko nim, to nie można ich poglądów traktować jako dowodów rozstrzygających" - dodaje Kwiatkowski.

Odmawiając wszczęcia śledztwa prokurator zignorował toczące się już wtedy przed TSUE postępowanie przeciwko Polsce w sprawie Puszczy Białowieskiej. "Musiał przecież znać wydane przez Trybunał czasowe zakazy wycinki.

A więc musiał mieć świadomość, że są istotne przesłanki za tym by sądzić, że wycinka łamie prawo środowiskowe UE" - mówi prawnik.

Wycinka była nielegalna

Dziś sytuacja jest już inna niż w listopadzie 2017 roku, co wziął pod uwagę Sąd Rejonowy w Warszawie uchylając postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku. Zdaniem Kwiatkowskiego są przesłanki mówiące o tym, że były minister środowiska Jan Szyszko, były Dyrektor Generalny LP Konrad Tomaszewski i nadleśniczowie z Puszczy Białowieskiej mogli złamać prawo.

"Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest już jasne, że akty prawne będące podstawą wycinki - aneks do Planu Urządzenia Lasu Nadleśnictwa Białowieża i Decyzja nr 51 Dyrektora Generalnego LP - były nielegalne" - wyjaśnia prawnik.

Kwiatkowski mówi, że kluczowa będzie jednak opinia biegłych przyrodników wyznaczonych przez prokuratora. Ich zadaniem będzie ocena, czy w Puszczy Białowieskiej - jak argumentowała białostocka prokuratura odmawiając wszczęcia śledztwa - rzeczywiście w wyniku gradacji kornika drukarza doszło do katastrofy ekologicznej.

"Jeśli uznają, że nie, to będzie oznaczało, że nie było przesłanek tak prawnych, jak i merytorycznych, do rozpoczęcia wycinki" - dodaje.

Wycinka niszczyła Puszczę

Gabriela Lenartowicz w swoim doniesieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wskazała na możliwość złamania dwóch artykułów Kodeksu Karnego (KK): 181 i 231.

Art. 181 mówi o powodowaniu zniszczeń w przyrodzie. To, że do takich doszło w Puszczy Białowieskiej w wyniku prowadzenia tzw. cięć sanitarnych przy pomocy ciężkich kombajnów zrębowych, jest dziś już oczywiste. Mówi o tym raport "Puszcza Białowieska - raport z dewastacji" przygotowany we współpracy z naukowcami przez aktywistów sprzeciwiających się wycince. Dane tam przytoczone wskazują m.in. na to, że Lasy Państwowe prowadziły prace w siedliskach gatunków chronionych.

Zdaniem Kwiatkowskiego można mówić o potencjalnym popełnieniu przestępstwa z art. 181 par. 1 KK przez osoby zaangażowane w wycinkę, co powinno stać się przedmiotem śledztwa. Podkreśla, że w tym artykule mowa jest o tym, że straty przyrodnicze - które są w Puszczy Białowieskiej niewątpliwe - muszą mieć skalę większą niż lokalna, czyli dotyczyć większego obszaru, mieć znaczenie globalne.

I tak jest, bo - po pierwsze - wycinka miała miejsce w puszczy, a więc rozległym kompleksie leśnym. I - po drugie - Puszcza jest to obszar cenny przyrodniczo nie tylko dla Polski, ale i dla świata.

"Niezależnie od tego trzeba pamiętać, że zgodnie z PZO wycinka co do zasady była zakazana na obszarach, gdzie ją przeprowadzano. A to otwiera drogę do analizy odpowiedzialności za czyn zabroniony opisany w drugim paragrafie tego artykułu" - dodaje prawnik.

W rozmowie z OKO.press zaznacza też, że o złamanie art. 181 KK można przede wszystkim oskarżać nadleśniczych, jako bezpośrednich wykonawców wycinki.

"Natomiast, przy pewnej możliwej do przyjęcia interpretacji, można zastanawiać się nad odpowiedzialnością za współuczestnictwo w tym procederze byłego ministra środowiska Jana Szyszki i byłego szefa LP Tomaszewskiego" - mówi.

KK przewiduje za złamanie art. 181 kary od grzywny, aż po pozbawienie wolności do lat 5.

Trzy lata za nadużycie uprawnień

Z kolei art. 231 mówi o nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Przewiduje kary od grzywny do 3 lat pozbawienia wolności. O możliwości wykorzystania tego artykułu KK do pociągnięcia do odpowiedzialności ministra Szyszki OKO.press rozmawiało 25 kwietnia 2018 z dr. Mikołajem Małeckim z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Prawnik podkreślał, że w kontekście art. 231 odpowiedzialność karna ma charakter indywidualny: każdy odpowiada za swój własny czyn. Również w sytuacji, w której proces podjęcia danej decyzji - na przykład przyjęcia do realizacji aneksu do PUL dla Nadleśnictwa Białowieża - rozkłada się na więcej niż jedną osobę. Każda z nich jest odpowiedzialna za niedopełnienie obowiązków, które pozostają w jej gestii.

"W przypadku ministra można zapewne mówić o obowiązku doboru fachowej kadry według kryterium merytorycznego, nadzorze nad wykonaniem zadań i weryfikacji dokumentów, na podstawie których ma on podjąć określoną decyzję - na przykład przyjęcie aneksu do PUL" - mówił nam prawnik.

"Minister ponosi winę za niedopełnienie wiążących jego samego obowiązków, których wykonanie miało zagwarantować jakość podpisanego aneksu do PUL. Łatwe do uniknięcia zaniedbania w przygotowywaniu tego dokumentu obciążają także ministra".

Szerzej OKO.press pisało o tym tu:

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze