0:00
0:00

0:00

Największe pieniądze wydają na kulturę samorządy, a nie rząd. W 2015 roku było to 6,72 mld zł - czyli 78,5 proc. wszystkich publicznych wydatków na kulturę.

Chociaż rok później nakłady wszystkich samorządów jako całości nieco spadły, to w wielu miastach wzrosły - np. w Warszawie z 437 mln zł (2015) do 555 mln zł (2017), w Krakowie z 191 mln zł (2015) do 220 mln zł (2017). Wzrosły zarazem nakłady na kulturę władz centralnych. Wciąż jednak samorządy wydają więcej.

To jeden z powodów, dla których PiS nie był w stanie wprowadzić w kulturze prawicowej urawniłowki.

  • Co może zmienić się w samorządowej kulturze po wyborach?
  • Gdzie PiS psuł już lokalne instytucje?
  • Co w sprawach zapowiadają kandydaci Zjednoczonej Prawicy i opozycji?
  • Którym miejscom warto w najbliższych miesiącach szczególnie się przyglądać?

Warszawa i klątwa cenzury

Warszawa (1,7 mln mieszkańców) na kulturę w 2017 przeznaczyła 555 mln zł. To więcej niż budżet ministerstwa kultury Litwy (2,8 mln mieszkańców).

Stolica coraz intensywniej ściąga do siebie czołowych artystów z innych ośrodków - wielu twierdzi, że wręcz je wysysa. Posiada też ważne instytucje kultury, zajmujące głos w sprawach politycznych.

W teatrze są to np. Nowy Teatr i TR Warszawa, czy współprowadzony przez ministerstwo Teatr Żydowski. Przede wszystkim zaś Teatr Powszechny. Jego „Klątwa“ wywołała największą dyskusję ze spektakli wystawionych w Polsce po 1989 roku, a także uliczne manifestacje i fizyczne ataki skrajnie prawicowych bojówkarzy na teatr. W czerwcu prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przedłużyła dyrekcję Pawła Łysaka na kolejne 4 lata.

Przeczytaj także:

Trzaskowski o wolności, Jaki o niepozwalaniu

Rafał Trzaskowski z PO swoją pierwszą konferencję o kulturze odbył właśnie przed wejściem do Powszechnego - ten gest to część politycznej deklaracji. "Kultura powinna być priorytetem. Powinna być taka jak to miasto: wolna, oryginalna, różnorodna. Czasem niepokorna. Ani państwo, ani samorząd nie są od tego, żeby programować kulturę, tylko żeby stworzyć jej warunki do rozwoju. Kultura musi skłaniać do myślenia. Pomysły, by kulturę cenzurować, powinny trafić na śmietnik historii" - mówił 28 maja.

O wolności kultury mówiła też Justyna Drath z Razem, kandydatka na wiceprezydentkę z ramienia komitetu Jana Śpiewaka. "Ostatnie kilkanaście miesięcy pokazało, że głównym problemem jest zagrożenie dla wolności ekspresji artystycznej. Samorząd może stać na jej straży i często to robi. Przykładem jest spektakl »Klątwa« – samorząd starał się pokazywać, że jest razem z teatrem przeciwko protestom narodowców. (...) Jestem za autonomią wypowiedzi artystycznej, brakiem strachu i przeciwko uzależnieniu od podsycanych przez koniunkturalnych polityków nastrojów“ - powiedziała w lipcu Drath w wywiadzie dla Krytyki Politycznej.

A Patryk Jaki? Kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy był pytany o „Klątwę“ w telewizji braci Karnowskich wPolsce.pl. Co odpowiedział? „Nigdy w życiu nie zgodzę się na spektakl, gdzie w tak ordynarny sposób obraża się takie symbole jak Jan Paweł II. Jak zostanę prezydentem Warszawy nie wydam ani złotówki na ideologię" - zapewniał.

To o tyle ciekawe, że rolą prezydenta nie jest zgadzanie się lub niezgadzanie na poszczególne spektakle, ale powoływanie dyrektora w określony sposób, na określoną prawem kadencję. Prezydent może go odwołać w przypadku łamania prawa bądź nierealizowania programu.

Czy wiceminister sprawiedliwości rozumie zasadę autonomii instytucji kultury? Zdaje się, że nie.

Jaki: katolicyzm to nie ideologia

Patryk Jaki ma za to specyficzną wizję kultury jako części osobliwie pojmowanej "ideologii". „Mój konkurent mówi dużo o ideologii, której w samorządzie w ogóle nie powinno być. Podjąłem twarde zobowiązanie jak zostanę prezydentem Warszawy, nie wydam ani złotówki z pieniędzy warszawiaków na ideologię“.

„Nawet na ideologię katolicką?“ - dopytywał Michał Karnowski. „To jest całkowicie co innego“ - pomiarkował się kandydat. Dokończył jednak „W ogóle na żadną ideologię“.

PiS idzie po teatry i muzea Krakowa

Choć szanse na przejęcie władzy przez PiS w poszczególnych sejmikach wojewódzkich są różnie oceniane, to jedna prognoza się pojawia niemal wszędzie - Małopolska przejdzie zapewne w ręce PiS. To ważne, bo kilka istotnych instytucji kultury w Krakowie podlega nie miastu, a małopolskiemu urzędowi marszałkowskiemu.

To m.in. Teatr Słowackiego i związany z nim Małopolski Ogród Sztuki, czyli scena otwarta na twórców młodszej generacji czy szeroko pojęte eksperymenty. Kuratora programu artystycznego (w praktyce: szefa artystycznego) teatru Bartosza Szydłowskiego, PiS już wcześniej wziął na celownik, w związku z nadużyciami w kierowanym przez niego równolegle miejskim Teatrze Łaźnia Nowa.

Z kolei kadencja zatrudniającego go dyrektora naczelnego Teatru Słowackiego Krzysztofa Głuchowskiego kończy się za rok - 31 sierpnia 2019. O przyszłości historycznej sceny zadecyduje więc już za rok zapewne PiS-owski zarząd sejmiku wojewódzkiego.

Podlegać będzie mu też m.in. Opera Krakowska, ale i Małopolski Instytut Kultury - placówka pracująca nad włączaniem obywateli w kulturę, współpracująca z ruchami miejskimi i wydająca kwartalnik o przestrzeni publicznej "Autoportret". A także Cricoteka, która obok upamiętniania wybitnego artysty Tadeusza Kantora, prowadzi np. własny poszukujący program performatywny. Urzędowi marszałkowskiemu podlega też realizujące nowatorski program społeczny Muzeum Etnograficzne im. Seweryna Udzieli.

Wrocław - Co dalej z Teatrem Polskim?

To od próby cenzurowania w listopadzie 2015 Teatru Polskiego we Wrocławiu zaczęły się rządy ministra kultury Piotra Glińskiego. Bezprawnie wezwał wówczas pisemnie marszałka województwa do przerwania prób spektaklu "Śmierć i dziewczyna" w podległym mu teatrze. W TVN minister tłumaczył, że nie zastosował cenzury. - Myśmy się ustosunkowali, i to jest w tym piśmie do marszałka, że proszę o wstrzymanie przygotowań do premiery w zapowiadanej postaci - mówił. Niespełna rok później, w sierpniu 2016, mimo protestów artystów i środowiska teatralnego całej Polski, nowym dyrektorem teatru po Krzysztofie Mieszkowskim został Cezary Morawski. Wybitny zespół aktorski rozpadł się, frekwencja znacząco spadła, a jeszcze bardziej spadł poziom artystyczny - zgadzają się z tym krytycy niezależnie od światopoglądu.

Kadencja dyrektora kończy się 31 sierpnia 2020 roku. Cezary Morawski do tego czasu się utrzyma - choć ci sami urzędnicy, którzy go powołali, próbowali go odwołać już w kwietniu 2017, zrozumiawszy zdaje się swój błąd. Zablokował to jednak PiS-owski wojewoda, przy wsparciu ministra Glińskiego. Decyzję wojewody podtrzymał sąd.

Choć do wrocławskiej katastrofy przyłożyli rękę ludzie PiS, to za początek tego procesu odpowiada PSL i jego regionalny lider Tadeusz Samborski, członek zarządu województwa. PSL na Dolnym Śląsku ma w sondażach słabe wyniki, być może Samborski straci więc wpływ na tamtejszą kulturę.

Tak czy owak, Teatr Polski - jeszcze dwa lata temu jedna z najważniejszych scen w Polsce z międzynarodową renomą - leży w gruzach. Pytanie brzmi, czy się jeszcze podniesie. To od nowych władz Dolnego Śląska będzie zależeć przyszłość tej sceny i ewentualna odbudowa.

Nowy zarząd województwa powoła także za rok nowego dyrektora Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. To od lat ważna scena - debiutował tu Jan Klata, swoje głośne, krytyczne wobec transformacji przedstawienia robili m.in. Monika Strzępka i Paweł Demirski. Dziś to wciąż miejsce nowych pokoleń poszukujących debiutantów i zaangażowanych młodych twórców.

W przyszłym roku skończy się kontrakt Danuty Marosz - dyrektorki naczelnej i administracyjnej teatru. To z nią - jako jej podwładni - współpracowali kolejni reżyserzy i znani szefowie artystyczni sceny: Piotr Kruszczyński, Sebastian Majewski, Piotr Ratajczak i Maciej Podstawny.

Wreszcie, nowe władze województwa zdecydują o przyszłości Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy. Znany z krytycznych wypowiedzi wobec obecnej władzy, jest jednym z teatrów pionierów zaangażowanych w sprawy lokalnych społeczności i ich historię. Dyrektor Jacek Głomb ma z zarządem województwa kontrakt ważny do końca sierpnia 2021.

Cały kraj: PiS bierze pod kuratelę

Od początku rządów PiS resort Glińskiego obejmuje liczne samorządowe instytucje kultury tzw. współprowadzeniem. Dostają one wówczas stałą dotację z ministerstwa, w zamian za to resort zyskuje wpływ na powoływanie dyrektora i zwiększa swój nadzór nad instytucją.

Każda taka decyzja zapada w drodze porozumienia z lokalnym samorządem prowadzącym dany teatr, muzeum czy orkiestrę. Czasem niedofinansowane instytucje czekają na to jak na wybawienie - część z nich zabiegała o patronat ministra jeszcze za rządów PO.

Są wśród nich placówki z tradycją i prestiżem - np. prowadzony przez Andrzeja Seweryna Teatr Polski w Warszawie (prowadził go do połowy 2017 samodzielnie mazowiecki urząd marszałkowski). Są też decyzje bardziej zaskakujące, np. Teatr Muzyczny w Łodzi czy Teatr Dzieci Zagłębia.

Sprawa nie jest jednoznaczna - na pewno wsparcie ministerstwa pomogło niejednej placówce. Inna rzecz, że zwiększa się w ten sposób kontrola władzy centralnej nad kulturą „w terenie“. Normalizuje też sytuację, w ramach której samorządy zamiast same finansować swoje placówki kultury, szukają wsparcia państwa - a nie starają się np. doprowadzić do zmiany prawa zwiększającej przychody samorządów.

Nie są też jasne kryteria, od których zależy przyznanie współprowadzenia (a więc współfinansowania przez resort kultury) konkretnej instytucji. Bezskutecznie starała się o wsparcie ministerstwa np. posiadająca spore tradycje Opera Śląska w Bytomiu - resort przecież współprowadzi kilka oper. Ministerstwo nie było jednak zainteresowane.

Ze współprowadzeń przez resort Glińskiego ochoczo korzysta za to Kościół. Jego instytucje kulturalne już wcześniej były finansowane przez państwo. Jednak to Gliński uczynił muzeum w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie instytucją kościelno-ministerialną, podpisał też z ojcem Rydzykiem umowę, dając 70 mln na jego papieskie muzeum w Toruniu, które będzie się zajmować się także historią relacji polsko-żydowskich.

A czy w Twoim mieście, wsi, województwie kultura jest zagrożona? Napisz! [email protected]

;
Na zdjęciu Witold Mrozek
Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Komentarze