Od dwóch lat samorządy robią co mogą, by zmniejszyć negatywne skutki deformy edukacji PiS. Ale we wrześniu staną przed najtrudniejszym wyzwaniem – do szkół ponadpodstawowych ruszy aż 731 tys. uczniów. W Rzeszowie „tylko” 1,8 raza więcej niż zwykle, w Łodzi prawie 3 razy. Najtrudniej jest w Warszawie. Raport OKO.press z 12 największych miast
W związku z reformą edukacji w czerwcu 2019 roku o miejsca w polskich liceach, technikach i szkołach branżowych ubiegać się będzie dwa razy więcej uczniów i uczennic niż rok wcześniej i rok później. Dane z Systemu Informacji Oświatowej mówią o 372 tys. absolwentów szkół podstawowych i 359 tys. absolwentów gimnazjów. W sumie – 731 tys. uczniów.
Nie masz czasu czytać? Posłuchaj podcastu OKO.press.
Minister Anna Zalewska pytana o problem kumulacji roczników wielokrotnie odpowiadała, że go (problemu) "nie ma", a w systemie jest "50 tys. wolnych miejsc". Problem w tym, że miejsca te są nierówno rozłożone. Młodzież z mniejszych miejscowości często emigruje do dużych ośrodków miejskich, a największa rywalizacja "o miejsca" dotyczy liceów ogólnokształcących.
Odpowiedzialność za przygotowanie szkół na podwójny rocznik i minimalizowanie negatywnych skutków reformy spadła bezpośrednio na samorządy. OKO.press postanowiło zapytać 16 miast (po jednym z każdego województwa), jak szykują się do nadchodzącej rekrutacji.
Pytaliśmy o liczbę uczniów w trzech latach (2018-2020), liczbę brakujących miejsc w szkołach i bursach, dostosowanie budynków i wynajem dodatkowych sal, sytuację kadrową i koszty przekształceń (doposażenie sal, znalezienie przestrzeni, ewentualne dodatki motywacyjne i podwyżki dla nauczycieli). Dostaliśmy 12 odpowiedzi.
Samorządy stają na rzęsach, żeby móc powiedzieć: "miejsca znajdą się dla wszystkich". Dysproporcje w liczbie uczniów są różne: od 1,8 raza więcej w rekrutacji 2019/2020 w Rzeszowie do niemal trzech razy więcej uczniów w Łodzi.
Jedynie w Warszawie wciąż brakuje 1/3 potrzebnych miejsc (ok. 14 tys.). Wszystkie samorządy są jednak świadome, że uczniowie będą bardziej niż dotychczas zawiedzeni wynikami rekrutacji. Części szkół - szczególnie samodzielnych, które nie działały w zespołach z "wygaszanymi" gimnazjami - po prostu nie da się dostosować do przyjęcia większej liczby uczniów. Największy problem jest z pracowniami przedmiotowymi do fizyki, chemii, biologii, informatyki oraz z salami gimnastycznymi.
W Warszawie, Bydgoszczy, Rzeszowie, Wrocławiu, Zielonej Górze i Białymstoku szkoły będą działać dłużej, a to oznacza, że system nauki na zmiany, znany ze szkół podstawowych, stanie się rzeczywistością liceów i techników. W stolicy, na prośby rodziców, rozważany jest też pomysł zwiększenia liczby uczniów w klasach.
Problemy z zakwaterowaniem młodzieży spoza miast w bursach zgłosiły: Bydgoszcz, Gdańsk, Lublin, Opole, Rzeszów, Warszawa, Zielona Góra. Chcą:
Tylko Rzeszów potraktował podwójny rocznik jako edukacyjną szansę, a nie problem, który trzeba możliwie najłagodniej rozwiązać. Według urzędu miasta odsetek uczniów uczących się w liceach może spaść (nawet poniżej 50 proc.), ale otworzy to drzwi do promocji szkolnictwa zawodowego oraz zasili mniej popularne szkoły. Także te, które znajdują się pod Rzeszowem.
Pomysł wypchnięcia uczniów do szkół gminnych, w mniejszych miejscowościach to zresztą cichy pomysł MEN na rozwiązanie problemu kumulacji roczników. Jak pisało OKO.press, ministerstwo w projekcie podziału subwencji oświatowej, przesunęło środki na szkoły w powiatach ziemskich, zakładając, że ci uczniowie, którzy nie dostaną się do szkół w dużych miastach będą chodzić w mniejszych.
Braki kadrowe to problem głównie w Warszawie. Wynika przede wszystkim z
niewspółmiernie niskich zarobków do kosztów utrzymania w stolicy. Warszawa szykuje dla najmłodszych nauczycieli podwyżki (o 250-270 zł), ma też najwyższe w kraju dodatki motywacyjne (600 zł).
Rozważany jest nawet pomysł zatrudnienia kadry akademickiej w szkołach.
Bydgoszcz próbuje ściągać do pracy emerytowanych pedagogów. Tamtejszy magistrat zauważył, że kumulacja roczników naruszy stabilność zatrudnienia. Gdy podwójny rocznik opuści szkoły, dyrektorzy będą zmuszeni dokonać znacznej redukcji etatów.
Problemy kadrowe sygnalizuje też Wrocław (nauczyciele odchodzący z zawodu i przechodzący na emerytury), dlatego by przyciągnąć do pracy nowych negocjuje ze związkami wysokość dodatków, które może przyznawać samorząd (np. dodatek motywacyjny).
Każde miasto jest na innym etapie przygotowań, ale
aż 10 z 12 miast przyznało, że nie dostaje od MEN i rządu wystarczających środków na przygotowanie szkół do przyjęcia podwójnej liczby uczniów. A przecież prowadzenie zadań oświatowych nie jest jedynym zadaniem samorządu.
Dla każdego miasta przygotowaliśmy szczegółowe omówienie. Poniżej pełna lista.
Rekrutacja 2020/2021: 4 700 uczniów.
"Duże wyzwanie" - tak miasto podsumowuje przygotowania do przyjęcia w szkołach podstawowych podwójnej liczby uczniów. Mimo to z analiz prowadzonych przez magistrat wynika, że miejsc nie zabraknie. Białystok proponuje:
Białystok prowadzi jedną Bursę (297 miejsc) i co roku jest ona w pełni obłożona. Ci, którzy nie dostaną się do bursy, mogą skorzystać z ośmiu internatów, które mają 1019 miejsc.
Problemy kadrowe mogą dotyczyć nauczycieli przedmiotów ścisłych, głównie fizyki i matematyki.
Kwota przewidziana w subwencji w "nieznacznym stopniu" pokryje wydatki związane z wprowadzeniem kolejnego etapu reformy edukacji. Miasto przewiduje zwiększenie wydatków związanych z:
W tym: 5 359 z Bydgoszczy (2 594 absolwentów gimnazjów i 2 756 absolwentów szkół podstawowych) i osoby spoza Bydgoszczy, które w roku 2018/2019 stanowiły 43 proc. wszystkich uczniów.
Rekrutacja 2020/2021: 2600.
W Bydgoszczy nie będzie problemów lokalowych. Według Urzędu Miasta część szkół, szczególnie te zawodowe, mogą jedynie wydłużyć czas pracy. A to oznacza, że młodzież częściej niż do tej pory będzie uczyć się w trybie zmianowym.
Młodzież pochodząca spoza Bydgoszczy, która w roku szkolnym 2018/2019 stanowiła aż 43 proc. wszystkich uczniów i uczennic szkół ponadgimnazjalnych, "może mieć problemy z zakwaterowaniem w bursach i internatach uczniów pochodzących spoza Bydgoszczy". W tym roku szkolnym wszystkie z 965 miejsc jest zajęte. Urząd Miasta uważa, że może zwiększyć ilość miejsc w tych placówkach maksymalnie o kilkanaście procent, na przykład: zagęszczając pokoje mieszkalne w bursach z 3 do 4 mieszkańców.
Bydgoski magistrat od lat dostaje sygnały o deficytach kadrowych przedmiotów zawodowych, dlatego szkoły zatrudniają emerytowanych pedagogów. W roku szkolnym 2018/2019 w miejskich szkołach pracuje 41 takich osób.
Problem zatrudnienia w roku 2018/2019 był według UM "incydentalny" i dotyczył obsadzenia przedmiotów przyrodniczych: biologii, chemii, fizyki i matematyki. "Bardzo prawdopodobne, że ten problem pogłębi się w kolejnych latach szkolnych" - twierdzi magistrat.
Jednak największym wyzwaniem najbliższych lat będzie stabilizacja zatrudnienia. Gdy podwójny rocznik opuści szkoły ponadpodstawowe i ponadgimnazjalne, naturalnie potrzeby kadrowe zmniejszą się, a efektem - jak pisze urząd miasta - będą zwolnienia lub brak przedłużenia umówi zawartych na czas określony.
Koszty związane z reorganizacją pracy (m.in. zakup wyposażenia, dostosowanie przestrzeni do potrzeb uczniów, zwiększenie liczby miejsc w bursach) urząd miasta szacuje na 5 mln zł.
W tym: 7270 ze szkół prowadzonych przez Gminę Miasta Gdańsk (3 870 absolwentów szkół podstawowych i 3 370 absolwentów gimnazjów) i 1 206 ze szkół prowadzonych przez inne organy;
Rekrutacja 2020/2021: 3 526 uczniów.
Gdańsk deklaruje nadwyżkę miejsc i to sporą. Miasto przygotowało łącznie 10 350 miejsc w 357 oddziałach [red. inaczej - klasach]:
Zasoby budynków oświatowych są wystarczające, by przyjąć ponad dwa razy więcej uczniów. Miejsc trzeba raczej szukać w bursach.
Dyrektorzy nie zgłaszają problemów kadrowych, a miasto nie przewiduje dodatkowych podwyżek dla nauczyciel. "To zadanie rządu" - pisze UM.
Gdańsk nie otrzymuje z budżetu państwa wsparcia finansowego na poniesienie kosztów związanych z przyjęciem do szkół podwójnego rocznika. Oszacowanie kosztów dostosowania pomieszczeń w tym momencie nie jest możliwe, ale miasto przygotowało na ten cel specjalną rezerwę w budżecie.
W tym: 13 350 z Krakowa (7,1 tys. absolwentów szkół podstawowych i 6,25 tys. absolwentów gimnazjów) oraz ponad 5 tys. uczniów spoza miasta.
Kraków deklaruje, że liceach, które są najczęściej wybieranym przez absolwentów typem szkół (60 proc. wszystkich uczniów w rekrutacji) miejsc nie zabraknie. Potrzebnych będzie ponad 11 tys. miejsc, ale potencjał lokalowy w Krakowie jest dużo większy:
W sumie Kraków może zapewnić 15,3 tys. miejsc w liceach. Z drugiej strony magistrat zauważa, że "grupa uczniów rozczarowanych wynikami rekrutacji będzie większa niż w tym roku".
W tym: 54 proc. spoza Lublina.
Rekrutacja 2020/2021: 5 800 uczniów.
W 2016 roku w Lublinie podjęto decyzję o utworzeniu dwóch nowych liceów ogólnokształcących. Samorząd zobowiązał też dyrektorów do utworzenia dodatkowych oddziałów w każdej ze szkół. W sumie potrzebnych jest:
"Dokładamy wszelkich starań, aby czekająca nas rekrutacja do szkół średnich przebiegła w jak najlepszej, spokojnej atmosferze i aby zapewnić miejsca w szkołach stosownie do potrzeb i zainteresowań uczniów. Będą miały miejsce sytuacje, w których uczeń nie dostanie się do wymarzonej szkoły, jednak każdy będzie mógł podjąć naukę w wybranym przez siebie typie szkoły" - zaznacza lubelski magistrat.
Szkoły będą musiały korzystać z dodatkowych obiektów sportowych i sal gimnastycznych. A młodzież spoza Lublina - większa jej część - nie będzie mogła też liczyć na zakwaterowanie w bursach. Już dziś nie warunki lokalowe nie zaspokajają potrzeb wszystkich chętnych.
Lubelski magistrat twierdzi, że środki z subwencji nie zabezpieczą całości potrzeb związanych z reorganizacją pracy. Sam wzrost zatrudnienia pracowników będzie kosztować 12 mln zł. Reszta kosztów jest trudna do oszacowania.
W tym: 9 tys. z Łodzi i reszta z miast z regionu.
Łódzki samorząd zagwarantował, że każdy absolwent znajdzie miejsce w szkole średniej. Przyznał jednak, że są szkoły, w których nie ma miejsca na wygospodarowanie dodatkowych pomieszczeń na pracownie czy sale lekcyjne. Oznacza to, że także w Łodzi nie każdy uczeń dostanie się do wymarzonego liceum.
Technika i szkoły branżowe - jeśli będzie taka potrzeba - będą korzystać z budynków wygaszanych gimnazjów. Dokładnie tak jak już dziś korzystają z nich szkoły podstawowe, w których po reformie uczą się uczniowie klas siódmych i ósmych. Wszystkie dodatkowe lokalizacje mieszczą się bowiem nie dalej niż 500 metrów od działających już szkół.
Do tej pory w Łodzi braki kadrowe, choć były widoczne, to nie paraliżowały procesu edukacyjnego. Kumulacja roczników będzie wymagać znalezienia dodatkowych etatów. Pierwsze szacunki dotyczące zatrudnienia pojawią się w lutym 2019 r.
Łódź nie planuje we własnym zakresie podwyżek dla nauczycieli. "Pensje są w gestii MEN i rządu" - pisze łódzki samorząd.
W kwestii budżetu Łódź - obok Warszawy - wystosowała najostrzejsze stanowisko. "Anna Zalewska, minister edukacji, w wielu publicznych/medialnych zapowiedziach twierdzi, że podwójnego rocznika czy też kumulacji roczników nie ma, zatem i rząd nie zaplanował na ten cel dodatkowych środków. Rząd i MEN obarczają samorządy dodatkowymi zadaniami nie zwiększając jednocześnie subwencji oświatowej ani nie kierując do samorządów dodatkowych środków" - piszą.
Baza lokalowa w Opolu pomieści podwójny rocznik. Miasto nie przewiduje wydłużenia czasu pracy w szkołach, jedynie dostosowanie dodatkowych przestrzeni.
Dwie bursy działające w Opolu mogą pomieścić 210 osób. W związku z podwójnym rocznikiem miasto planuje zwiększenie liczby miejsc, ale nie podaje konkretów.
Koszt zakupu dodatkowego sprzętu i dostosowania przestrzeni to ok. 1,3 mln zł. Miasto nie przewiduje, że dostanie jakiekolwiek wsparcie na poniesienie kosztów związanych z przyjęciem podwójnego rocznika.
W tym: 60 proc. uczniów spoza Rzeszowa.
Rzeszów to jedyne miasto, które w kumulacji roczników widzi edukacyjną szansę, a nie tylko ogromne wyzwanie. Z analiz biura oświaty wynika, że ograniczenie miejsc w liceach może sprawić, że w liceach będzie po prostu mniej uczniów (ich udział w ogólnej liczbie uczniów szkół ponadgimnazjalnych może spaść poniżej 50 proc.).
Według Rzeszowa to wspaniała szansa na "promocję szkolnictwa zawodowego" oraz odpływ uczniów do mniej popularnych szkół, także tych, które znajdują się na terenie sąsiadujących gmin. Mimo to Rzeszów przygotowuje dodatkowe miejsca w istniejących liceach. Chce wydłużyć naukę w szkołach (co zwiększy zmianowość) oraz skorzystać z bazy lokalowej "wygaszanych" gimnazjów.
Aż 60 proc. uczniów liceów, techników i "branżówek" pochodzi spoza Rzeszowa, dlatego miasto planuje wynająć dodatkowe pokoje w domach studenckich należących do uczelni wyższych. Uczniów szkół miejskich może też przyjąć niepubliczna bursa.
Na potrzeby skumulowanych roczników wykorzystana zostanie dotychczasowa baza (możliwość wydłużenia nauki) oraz baza przekształconych/włączonych gimnazjów.
Deficyty kadrowe - tak jak w całym kraju - dotyczą głównie matematyków, fizyków i informatyków. Miasto ma jednak nadzieję, że do września rodzime uczelnie wyższe wykształcą nową kadrę pedagogiczną. Miasto planuje też podnieść wysokość dodatku motywacyjnego dla nauczycieli, którzy pracują w najlepszych szkołach.
Do tej pory miasto nie otrzymało finansowego wsparcia od MEN i rządu.
Nabór do szkół ma być utworzony na zasadzie "1:1", co oznacza, że powstanie tyle samo oddziałów dla absolwentów gimnazjów i klas ósmych szkoły podstawowej. Również kryteria będą ujednolicone. Liczyć ma się:
Wszystkie szkoły ponadpodstawowe w Szczecinie będą w stanie utworzyć dodatkowe oddziały. Nie ma też zagrożenia wystąpienia dwuzmianowości w związku z przyjęciem podwójnego rocznika.
W styczniu 2019 roku w stolicy brakowało 14 tys. z 44 tys. potrzebnych miejsc. Największe trudności są w szkołach, które nie działały w zespołach szkół, a w Warszawie najwięcej takich liceów - i to cieszących się duża popularnością - jest w centralnych dzielnicach: w Śródmieściu, Mokotowie i Woli. Rodzice zgłaszają, że wolą by samorząd zwiększył liczbę uczniów w klasach, a ich dzieci uczyły się w ścisku, niż gdyby w ogóle miało zabraknąć dla nich miejsc w wymarzonych szkołach. Strategiczne decyzje zapadną w połowie lutego 2019.
W stolicy powstaje nowa bursa, ale mimo to może zabraknąć miejsc dla uczniów spoza Warszawy.
We wrześniu 2018 roku w Warszawie było aż 1,6 tys. wakatów. Stołeczny ratusz obawia się, że we wrześniu 2019 roku braki kadrowe mogą być jeszcze bardziej dotkliwe, dlatego niezależnie od działań rządu, zaplanował podwyżki dla najmłodszych nauczycieli (od 250 do 270 zł brutto). "Warszawa ma też najwyższe dodatki motywacyjne - średnio 600 zł miesięcznie" - pisze ratusz.
Przed katastrofą w zatrudnieniu mogą - według ratusza - uratować stolicę pracownicy uczelni wyższych i doktoranci. Dla chętnych miejska placówka doskonalenia zawodowego – Warszawskie Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń - będzie oferować też specjalny kurs przygotowujący do pracy w szkołach.
Warszawa również nie dostaje wsparcia od rządu. Do tej pory, na zmiany związane z wprowadzeniem ośmioletnich szkół podstawowych i likwidacja gimnazjów, Warszawa wydała ponad 50 mln zł. Z MEN otrzymała zaledwie 3,5 mln, czyli 7 proc. wydatków.
W tym: 9 745 absolwentów z Wrocławia i ok. 25 proc. z miast z regionu.
Według Ratusza większe zainteresowanie nauką w liceach - jak co roku - będzie rozmijało się z potrzebami uczniów. Miejsc na pewno będzie dość, ale nie obędzie się bez kosztów. Szkoły będą musiały pracować dłużej, bo w wielu z nich nie ma możliwości powiększenia bazy sportowej, pracowni przedmiotowych (fizycznych, chemicznych, biologicznych) i zawodowych. Wrocław rozważa też udostępnienie miejskich obiektów sportowych na potrzeby szkół.
Do tej pory dla uczniów spoza Wrocławia dostępne były cztery internaty i jedno schronisko młodzieżowe. W roku 2019/2020 część zasobów schroniska ma być przeznaczona na potrzeby internatu szkolnego.
Problem z zatrudnieniem we Wrocławiu dotyczy zarówno pedagogów kształcenia ogólnego (przede wszystkim przedmiotów ścisłych - fizyka i matematyka), jak i kształcenia zawodowego. Z danych miasta wynika, że wielu nauczycieli w związku ze zmianą przepisów odeszło na emeryturę. Wielu też po prostu odeszło z zawodu.
We Wrocławiu trwają negocjacje ze związkami zawodowymi w sprawie zwiększenia dodatków dla nauczycieli.
W latach 2017-2019 kwoty przyznane miastu na oświatę były niższe niż te wnioskowane. Przygotowanie szkół na przyjęcie rocznika będzie kosztowało Wrocław ok. 10 mln zł. Niezbędne będą dodatkowe środki finansowe na remont pomieszczeń, zakup mebli, przygotowanie dodatkowych pracowni dydaktycznych (biologicznych, chemicznych, fizycznych oraz informatycznych) oraz pracowni zawodowych (dla techników i szkół branżowych), a także zakup dodatkowych pomocy i sprzętu dydaktycznego.
Rekrutacja 2020/2021: 2,4 tys. uczniów.
Mimo podwójnej liczby kandydatów, miasto chce utrzymać dotychczasową strukturę naboru do szkół:
Dlatego Zielona Góra planuje:
W zielonogórskiej bursie jest 270 miejsc. Jej dyrektor szacuje, że w roku szkolnym 2019/2020 zabraknie miejsc dla 150 kandydatów.
Od lat problemy kadrowe w szkołach dotyczą nauczycieli praktycznej nauki zawodu, matematyki, języka polskiego, języka angielskiego. Problemy te mają jednak charakter marginalny i miasto nie przewiduje, by to się zmieniło. Dyrektorzy przygotowują się na podwójny rocznik już od dwóch lat, dlatego zatrudniali nauczycieli na niepełny etat, z zamiarem dopełnienia go w roku szkolnym 2019/2020. Miasto i dyrektorzy już od dwóch lat współpracują, by znaleźć pełne etaty dla nauczycieli takich przedmiotów jak: fizyka, chemia i biologia. Nauczyciele "migrują" między szkołami.
Miasto nie otrzymało do tej pory żadnych środków na przyjęcie podwójnego rocznika. Część środków może pokryć subwencja oświatowa. Pełny koszt przekształceń dla samorządu to ok. 4,2 mln zł.
Edukacja
Anna Zalewska
Białystok
Bydgoszcz
Gdańsk
Kielce
Kraków
kumulacja roczników
Łódź
Lublin
Opole
reforma edukacji
Rzeszów
samorząd
Szczecin
Warszawa
Wrocław
Zielona Góra
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze