0:00
0:00

0:00

„Gdy przygotowywałam się do zawodu sędziego, to zostałam nauczona, że sąd nie jest po to, by się komuś podobać. Sąd ma działać według reguł i prawa, nie może działać pod kogokolwiek. Ani ja, ani moje decyzje i orzeczenia wydawane przez przeze mnie jako sędziego w imieniu Rzeczpospolitej, nie muszą się komukolwiek podobać. Bo nie po to jest sąd” - mówi sędzia Anna Bator-Ciesielska w rozmowie z OKO.press.

„A czy ja destabilizuję porządek prawny Polski? Nie mam aż takiego wpływu. Nawet nie czytałam oświadczenia Radzika, bo jestem zapracowana” - dodaje (cała rozmowa poniżej).

Sędzia Bator-Ciesielska z X wydziału karnego Sądu Okręgowego w Warszawie w piątek 30 sierpnia 2019 podjęła precedensową decyzję. Jako przewodnicząca trzyosobowego składu orzekającego stwierdziła, że są formalne przeszkody, by w składzie zasiadał sędzia Przemysław Radzik.

To sędzia rejonowy z Krosna Odrzańskiego, delegowany przez resort sprawiedliwości do orzekania w Warszawie, w największym sądzie w Polsce. Radzik jest też zastępcą rzecznika dyscyplinarnego i jest znany z tego, że ściga niezależnych sędziów za byle wypowiedź.

Przeczytaj także:

Ale nie to było powodem decyzji sędzi Bator-Ciesielskiej.

Sędzia uznała, że nie może z nim razem sądzić sprawy o rozbój, bo są wątpliwości co do jego niezależności i nieskazitelnego charakteru, który musi mieć sędzia.

Sędzia nabrała wątpliwości wobec Radzika, bo jego nazwisko pojawiło się w mediach. Według „Gazety Wyborczej” Radzik i drugi zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota (też jest na delegacji w warszawskim sądzie) mieli być w grupie Kasta na jednym z komunikatorów.

Do tej grupy mieli też należeć sędziowie z resortu sprawiedliwości i z nowej KRS. Niektórzy uczestnicy grupy mieli omawiać ataki hejterskie na niepokornych sędziów. Sam Radzik zaprzecza, by brał udział w akcji oczerniania niepokornych sędziów i zapowiada pozwy.

Ale sędzia Bator-Ciesielska uznała, że do czasu wyjaśnienia wątpliwości nie powinien sądzić. Na co Radzik w poniedziałek 2 września wieczorem odpowiedział ostrym oświadczeniem, w którym wezwał na pomoc nową KRS, ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę oraz rzecznika dyscyplinarnego. Domagał się podjęcia działań wobec sędzi.

Na reakcję długo nie trzeba było czekać. Już następnego dnia we wtorek 3 września zareagował przełożony Radzika, czyli główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, który wszczął postępowanie wyjaśniające. Będzie w jego ramach badał decyzje sędzi Bator-Ciesielskiej i jeśli uzna je za niewłaściwe, to może jej postawić zarzuty dyscyplinarne.

OKO.press rozmawiało o tej sprawie z sędzią Anną Bator -Ciesielską.

Nie boję się, sędzia nie może się bać

Mariusz Jałoszewski, OKO.press: Dlaczego nie chce Pani sądzić z sędzią rejonowym Przemysławem Radzikiem, którego ministerstwo sprawiedliwości delegowało do pracy w warszawskim sądzie, wraz z drugim zastępcą rzecznika dyscyplinarnego Michałem Lasotą?

Sędzia Anna Bator - Ciesielska: Kilka dni temu widziałam wywiad w telewizji z I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf. Prezes mówiła, że sędziowie, których nazwiska pojawiają się w mediach w kontekście akcji hejtowania sędziów, do czasu wyjaśnienia tej sprawy nie powinni być dopuszczeni do orzekania w imieniu Rzeczypospolitej. A ja w ostatni piątek miałam sądzić sprawę o rozbój m.in. z Przemysławem Radzikiem.

Tę sprawę formalnie odroczyliśmy, bo jest podejrzenie, że jeden z oskarżonych się ukrywa. Ale potem poinformowałam obecne na sali strony, że są też inne przeszkody. Bo jest podejrzenie co do niezawisłości i niezależności jednego z sędziów [Radzika-red.].

Nie przesądzam o tym, czy Radzik może sądzić. Nie oceniam nikogo, ale po tym, co pisały media, co miało dziać się w ministerstwie sprawiedliwości, nie mogłam podjąć innej decyzji.

Dlaczego?

Jak dostałam nominację na sędziego to ślubowałam powołując się na sumienie.

A moje sumienie nie pozwala mi wydać orzeczenia w takim składzie.

Bo to może mieć wpływ na podsądnych, którzy mają prawo do procesu przed bezstronnym i niezawisłym sądem.

Interesuję się nie tylko tym co jest w aktach spraw, które rozpoznaję. I jeśli jest prawdą co piszą media o sprawie hejtowania sędziów, to zostały przekroczone wszelkie normy.

Skierowała Pani do sekretariatu wydziału prośbę, by zapytać innych sędziów z Pani wydziału, czy chcą sądzić z Przemysławem Radzikiem i Michałem Lasotą.

We wniosku poprosiłam kierownika sekretariatu, by zapytał innych sędziów o zdanie. Jeśli nie będą chcieli orzekać, to sprawa trafi do przewodniczącego wydziału. A przewodniczący, jeśli uzna to stosowne, to może wystąpić do prezes Sądu Okręgowego w Warszawie o rozważenie skierowania do ministerstwa sprawiedliwości wniosku o odwołanie dla nich delegacji [dla Radzika i Lasoty] do orzekania w naszym sądzie.

A w poniedziałek 2 września skierowała Pani pytanie prejudycjalne do TSUE na kanwie sprawy z Radzikiem.

Tak. Pytanie dotyczy tego, czy przepisy, zwłaszcza ustawy o ustroju sądów powszechnych, dotyczące delegowania sędziów w sądach wyższych instancji, są zgodne z prawem unijnym. Bo ministerstwo sprawiedliwości takie decyzje podejmuje bez kontroli, a same decyzje mogą być arbitralne. Są obawy, że takie regulacje mogą wpływać na niezależność sędziów.

Pani decyzja nie spodobała się Przemysławowi Radzikowi. Oskarżył Panią o przekroczenie uprawnień, a nawet destabilizowanie porządku prawnego Rzeczpospolitej.

Gdy przygotowywałam się do zawodu sędziego, to zostałam nauczona, że sąd nie jest po to, by się komuś podobać. Sąd ma działać według reguł i prawa, nie może działać pod kogokolwiek. Ani ja, ani moje decyzje i orzeczenia wydawane w imieniu Rzeczpospolitej, nie muszą się komukolwiek podobać. Bo nie po to jest sąd.

A czy ja destabilizuję porządek prawny Polski? Nie mam aż takiego wpływu. Nawet nie czytałam oświadczenia Radzika, bo jestem zapracowana.

Nie boi się Pani konsekwencji? Najpierw w poniedziałek Radzik niby jako sędzia, ale na papierze firmowym zastępcy rzecznika dyscyplinarnego wzywa na pomoc nową KRS, ministra Ziobrę i rzecznika dyscyplinarnego. A już we wtorek szef Radzika, główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, wszczyna wobec Pani postępowanie wyjaśniające, które może zakończyć się zarzutami dyscyplinarnymi. Schab, Radzik i Lasota są rzecznikami z nominacji ministra Ziobry.

Nie boję się, sędzia nie może się bać. Moje decyzje bronią się merytorycznie. Więc nie mogę się teraz bać, że ktoś będzie mógł próbować mnie pociągnąć do konsekwencji. Jak będzie potrzeba, to wyjaśnię powody takich decyzji rzecznikowi dyscyplinarnemu.

Jeśli się czegoś obawiam, to prawdę mówiąc, że nagle w internecie pojawią się wymyślone informacje o mojej rodzinie.

Czy angażowała się Pani wcześniej w obronę wolnych sądów? Wielu sędziów płaci teraz za to wysoką cenę. Akcja zorganizowanego hejtu wobec nich była odwetem właśnie za obronę sądów przed władzą PiS.

Jak wielu sędziów należę do Iustitii. Stałam też ze świeczką pod Sądem Najwyższym, kiedy trzeba było. Mocniej się nie angażowałam.

Do końca 2017 roku byłam prezesem Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza. Wygasła mi kadencja, w innych okolicznościach może bym została na drugą. Sędzią jestem od 22 lat. Sądziłam sprawy karne, w tym gangsterów.

Rocznicę zdania egzaminu na urząd sędziego będę obchodzić 17 września. Paradoksalnie, tego dnia mam wyznaczoną sesję w składzie z drugim z zastępców rzecznika dyscyplinarnego Michałem Lasotą.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze