0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Z ustaleń OKO.press wynika, że postępowanie dotyczące sędziego Igora Tuleyi toczy się w Prokuraturze Krajowej od kilku miesięcy. Prowadzi je wydział wewnętrzny, stworzony przez PiS do ścigania sędziów i prokuratorów.

Według naszych informacji, śledczych interesuje sprawa orzeczenia, które Tuleya wydał 18 grudnia 2017 roku. Sędzia uchylił wtedy decyzję prokuratury o umorzeniu sprawy dotyczącej głosowania posłów ws. budżetu państwa w grudniu 2016 roku.

Przypomnijmy: marszałek Sejmu przeniósł wtedy obrady do Sali Kolumnowej, bo w Sali Plenarnej trwał protest opozycji przeciwko wykluczeniu z obrad posła Michała Szczerby i planowanemu ograniczeniu praw dziennikarzy w Sejmie. Pod parlamentem trwał wówczas protest obywateli.

Po głosowaniu w Sali Kolumnowej, posłowie opozycji złożyli zawiadomienie do prokuratury. Pisali w nim, że ograniczono im możliwość wzięcia udziału w obradach i że podczas głosowań mogło nie być kworum. Budżet mógł więc zostać uchwalony niezgodnie z prawem. Śledczy nie dopatrzyli się jednak żadnych uchybień i sprawę umorzyli.

Sędzia Tuleya uchylił jednak decyzję prokuratury i nakazał ponowne śledztwo.

O sprawie było głośno, bo Tuleya pozwolił nagrywać swoje orzeczenie mediom. W uzasadnieniu orzeczenia cytował zeznania złożone w prokuraturze przez posłów PiS. Wynikało z nich m.in., że w Sali Kolumnowej blokowano posłów opozycji, że przerabiano protokoły z głosowania, i że na sali mogło nie być kworum, bo posłowie ciągle wychodzili na korytarz.

Poza tym - w związku z rozbieżnościami w zeznaniach posłów PiS - sędzia nakazał prokuraturze zbadanie, czy nie składali oni fałszywych zeznań.

Przeczytaj także:

Śledczy tropią, czy sędzia naruszył tajemnicę śledztwa

Z informacji OKO.press wynika, że specjalny wydział Prokuratury Krajowej interesuje się teraz kilkoma wątkami związanymi z orzeczeniem Igora Tuleyi.

Śledczy sprawdzają, dlaczego to sędzia Tuleya dostał do rozpoznania tę sprawę. A także - czy mógł wpuścić dziennikarzy na ogłoszenie orzeczenia. Badają też, czy - cytując w uzasadnieniu zeznania złożone przez polityków PiS - sędzia naruszył tajemnicę postępowania przygotowawczego.

Przesłuchali już jako świadków pracowników sekretariatu VIII wydziału Sądu Okręgowego w Warszawie, w którym pracuje sędzia Tuleya, w tym protokolanta, który był na sali podczas wygłaszania orzeczenia. Przesłuchano również prezes Sądu Okręgowego Joannę Bitner oraz byłego przewodniczącego VIII wydziału karnego sędziego Wojciecha Małka.

O postępowanie ws. Tulei zapytaliśmy Prokuraturę Krajową dwa tygodnie temu, ale do dziś nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.

Nie odpowiedziało też Ministerstwo Sprawiedliwości. Pytaliśmy je o to, czy w trybie nadzoru administracyjnego sprawdzało jak przydzielono sprawę Tuleyi.

Z odpowiedzi, którą otrzymaliśmy z Sądu Okręgowego w Warszawie wynika, że decyzję o przydzieleniu sprawy głosowania w Sejmie sędziemu Tulei podjął ówczesny przewodniczący wydziału VIII karnego, Wojciech Małek.

Biuro prasowe sądu pisze, że "Przydział sprawy nastąpił według alfabetycznej listy sędziów oraz odnotowywanych, w zależności od rodzaju sprawy, przez biuro podawcze albo przez kierownika sekretariatu wydziału, daty i godziny wpływu spraw danego dnia do wydziału - uwzględniając § 1 pkt 3 Zarządzenia nr 20/17 Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 31 stycznia 2017 r. w sprawie równomiernego wyznaczania sędziów do orzekania w poszczególnych sprawach w wydziałach pierwszoinstancyjnych Sądu Okręgowego w Warszawie".

Czyli Tuleya dostał sprawę zgodnie z obowiązującą wówczas zasadą kolejności wpływu.

Wezwanie na dywanik

W związku z tym samym orzeczeniem, pod koniec 2017 roku sędzia Tuleya został wezwany przez wiceprezesa Sądu Okręgowego Dariusza Drajewicza (nominat ministra Ziobry), który zażądał wyjaśnień. Pisaliśmy o tym w 2017 roku.

"Wiceprezes ds. karnych przeprowadził pod nieobecność prezesa sądu (urlop) i bez jego wiedzy dwie rozmowy z sędzią Igorem Tuleyą, co należy, jak się wydaje, uznać za swoiste czynności nadzorcze wiceprezesa. Żadnych innych postępowań, w tym postępowań wyjaśniających, w sądzie w przedmiocie procedowania tej sprawy nie przeprowadzano i prezes sądu nie widzi podstaw do ich podejmowania" - przyznaje teraz w odpowiedzi na pytania OKO.press biuro prasowe sądu.

W związku z tą sprawą w sądzie odbyły się też szkolenia dla sędziów:

  • „o metodyce pracy w sprawach medialnych” i
  • o czynnościach sądowych w postępowaniu przygotowawczym - „Jawność i niejawność czynności sądowych w postępowaniu przygotowawczym”.

Co zrobi teraz prokuratura? Czy wystąpi o uchylenie immunitetu sędziemu, by postawić mu zarzuty, czy też umorzy sprawę?

Rok temu, gdy wiceprezes Drajewicz wezwał Tuleyę na rozmowę, pisaliśmy już w OKO.press, że sędzia mógł wpuścić dziennikarzy na ogłoszenie orzeczenia. Co do zasady posiedzenia, podczas których sąd rozpoznaje zażalenia na decyzje prokuratury są niejawne, ale sędzia sam może podjąć decyzję o jawności posiedzenia. Zwłaszcza jeśli to dotyczy sprawy ważnej dla opinii publicznej. I jeśli - jak było w tym przypadku - prokuratura nie sprzeciwia się obecności dziennikarzy na sali.

Tuleya mógł również, zgodnie z prawem, ujawnić materiały ze śledztwa. Bo gdy sprawa trafia do sądu, to sąd decyduje o zakresie ujawnienia materiałów z akt. Sędzia nie zdradził też tajemnicy śledztwa, bo sprawa w prokuraturze była już umorzona.

Postępowania rzecznika dyscyplinarnego

Ale to nie koniec problemów sędziego Igora Tuleyi. Ściga go też rzecznik dyscyplinarny sądów powszechnych. Prowadzi już siedem postępowań, w których pada nazwisko Tuleyi.

Te postępowania mogą być umorzone, ale mogą też zakończyć się dyscyplinarkami dla sędziego, co jest bardzo prawdopodobne. Rzecznik sprawdza m.in.:

  • czy Tuleya ujawnił materiały ze śledztwa ws. głosowania w Sali Kolumnowej,
  • czy przekroczył granice wypowiedzi o innych sędziach w wywiadzie dla TVN24, w którym krytykował m.in. nową KRS,
  • udział sędziego w festiwalu Jerzego Owsiaka oraz w publicznych debatach o wymiarze sprawiedliwości w Gdańsku i w Lublinie
  • oraz dlaczego sędzia zadał pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Stołeczni prawnicy uważają, że na sędziego szuka się haków za jego orzeczenia. Igor Tuleya jest jednym z sędziów najbardziej znienawidzonych przez prawicę. Przede wszystkim za orzeczenie dotyczące doktora G., w którym ostro skrytykował metody pracy służb za poprzednich rządów PiS, gdy na czele CBA stał Mariusz Kamiński.

Według prawników, sprawa Tuleyi ma też wywołać tzw. efekt mrożący nie tylko u niego samego, ale przede wszystkim u pozostałych sędziów. By zobaczyli co może ich czekać, jeśli będą zbyt niezależni.

Igor Tuleja jest jednym z najbardziej znanych i podziwianych 284 "sędziów wolności" na liście Ewy Siedleckiej, którą publikuje Archiwum Osiatyńskiego w dziale "Alfabet buntu".

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze