Rzecznik dyscyplinarny za treść wydanego orzeczenia ściga sędzię Ewę Mroczek. W tle jest jej zaangażowanie w obronę niezależnych sądów i chłodny stosunek do prezesów sądów z nominacji resortu ministra Ziobry. To kolejny przypadek, gdy sędzia jest ścigany za wydane orzeczenie
Sędzia Ewa Mroczek od blisko 30 lat sądzi w Sądzie Rejonowym w Działdowie. Od października 2018 do końca marca 2019 roku wykonywała funkcję prezesa w tym sądzie. Zastąpiła prezesa, który podał się do dymisji. Ministerstwo sprawiedliwości powierzyło jej obowiązki prezesa na pół roku, bo była najstarszą stażem przewodniczącą wydziału. Reguluje to prawo. Potem zastąpił ją nowy prezes.
Kilka tygodni temu sędzia Mroczek dostała wezwanie od zastępcy rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów Michała Lasoty. Wezwał on ją do złożenia oświadczenia. Ewa Mroczek ma się tłumaczyć z jednego z orzeczeń, które wydała we wrześniu 2017 roku. Sędzia umorzyła wtedy głośną w mediach sprawę wniesioną przez prokuraturę. Rzecznik dyscyplinarny kwestionuje jednak zasadność orzeczenia.
Zakwalifikował jej decyzję jako „możliwe popełnienie przewinienia dyscyplinarnego w postaci oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa oraz uchybienia godności urzędu” sędziego.
Ewa Mroczek wezwaniem nie była zaskoczona. Już wcześniej wiedziała, że interesuje się nią główny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów. W lutym 2019, gdy wykonywała jeszcze obowiązki prezesa działdowskiego sądu, dostała pierwsze pismo od rzecznika dyscyplinarnego z żądaniem przesłania akt sprawy z tym orzeczeniem. Rzecznik żądał też jej akt osobowych i opinii służbowej.
Sprawa, z której ma się teraz tłumaczyć sędzia, dotyczyła znęcania się nad dziećmi z placówki opiekuńczo-wychowawczej w Lidzbarku Welskim. Interesowały się nią media. Prokuratura w Ostródzie o znęcanie się nad dziećmi oskarżyła pracowników placówki. Pokrzywdzonych było blisko 50 dzieci.
Gdy do sądu w Działdowie trafił akt oskarżenia, sprawę dostała sędzia Ewa Mroczek. A ta na wniosek obrońców umorzyła postępowanie. Sędzia orzekła, że zarzuty zawarte w postanowieniach o ich przedstawieniu sprawcom, nie są spójne z tymi, które finalnie znalazły się w akcie oskarżenia. Prokuratura w akcie oskarżenia poszerzyła bowiem listę osób pokrzywdzonych.
Sędzia uznała, że jest to poważny brak formalny, który może naruszać prawo oskarżonych do obrony. Bo wcześniej nie wiedzieli oni o dodatkowych osobach pokrzywdzonych.
W takich sprawach sąd może zwrócić sprawę prokuraturze do uzupełnienia. Zgodnie z przepisami prokuratura ma na to siedem dni. Sędzia Mroczek orzekła jednak, że ze względu na ilość osób pokrzywdzonych i obszerność sprawy (liczy ona ponad 20 tomów) prokuratura nie zdąży w tym terminie dni usunąć braków. Dlatego umorzyła sprawę, uznając, że „brak jest skargi uprawnionego oskarżyciela”.
Na wniosek prokuratury jej orzeczenie uchylił potem sąd odwoławczy, który uznał, że jeszcze raz należy rozważyć zwrócenie aktu oskarżenia do uzupełnienia prokuraturze. Sąd okręgowy, uchylając orzeczenie sędzi Mroczek, nie dał jej jednak tzw. wytyku służbowego. To istotne, bo wytyk dostaje się za rażące naruszenie prawa. Jego brak oznacza, że sąd odwoławczy nie uznał orzeczenia sędzi za rażąco sprzeczne z prawem, jak uważa rzecznik dyscyplinarny.
Nie wykluczone, że to orzeczenie to tylko pretekst do zrobienia sędzi Ewie Mroczek dyscyplinarki. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota, który teraz wzywa ją do wyjaśnień, mieszka w Działdowie. Zna więc lokalne uwarunkowanie i tutejsze środowisko sędziów. A sędzia Mroczek angażowała się w obronę niezależności wymiaru sprawiedliwości, który chce podporządkować sobie nowa władza. Brała udział w protestach w obronie wolnych sądów.
Z informacji OKO.press wynika, że sędzia Mroczek chłodno obeszła się z Michałem Lasotą, który w ubiegłym roku z nominacji resortu Ziobry został nie tylko zastępcą głównego rzecznika dyscyplinarnego, ale również prezesem Sądu Rejonowego w pobliskim Nowym Mieście Lubawskim. Na jednej z imprez w Działdowie Mroczek nie podała Lasocie na powitanie ręki.
Sędzia chłodno też przyjęła nowego prezesa sądu w Działdowie, którym decyzją resortu sprawiedliwości został od kwietnia 2019 były prokurator Marcin Czapski. Onet pisał, że Czapski sędzią został na kilka tygodni przed powołaniem na prezesa sądu. Zaś jako prokurator zasiadał w sądzie dyscyplinarnym dla prokuratorów, który skazał prokurator w stanie spoczynku Beatę Mik za pisanie krytycznych felietonów o prokuraturze Zbigniewa Ziobry. Mik została potem uniewinniona przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. OKO.press pisało o tym wyroku:
A artykuł Onetu o nowym prezesie w Działdowie można przeczytać pod tym adresem.
Resort ministra Ziobry tłumaczył wtedy, że sąd w Działdowie jest mały i nikt nie chciał tam zostać prezesem. Dlatego nominowano Marcina Czapskiego. Z informacji OKO.press wynika, że po objęciu przez niego stanowiska przyjechali do sądu w Działdowie wesprzeć go osobiście Michał Lasota i sędzia Maciej Nawacki z Olsztyna, członek nowej KRS.
Sędzia Ewa Mroczek może też być mylona z jej siostrą bliźniaczką Bożeną Jaskułą. Ona też jest sędzią, tyle że już emerytowaną. Sądziła w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Siostra sędzi Mroczek też aktywnie bierze udział w obronie niezależnych sądów. Pokazywano ją w telewizji jak m.in. stała pod Sądem Najwyższym. Siostra chodziła też z warszawskimi sędziami na rozprawy Michała Lasoty, gdy ten dzięki decyzji resoru sprawiedliwości zaczął orzekać na delegacji w największym sądzie w Polsce, czyli w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
W środowisku prawników spekuluje się, czy to też miało wpływ na obecne problemy sędzi Ewy Mroczek.
Postępowanie wobec Ewy Mroczek za wydane orzeczenie może zakończyć się zarzutami dyscyplinarnymi lub zostać umorzone.
Ale to kolejny sędzia ścigany za treść orzeczenia oraz za zastosowanie i interpretację przepisów. W marcu 2019 głośno było o sprawie sędzi Aliny Czubieniak, która za zastosowanie przepisów zgodnych ze standardami praw człowieka w sprawie niepełnosprawnego intelektualnie chłopaka, została ukarana upomnieniem przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Izba uznała, że sędzia Czubieniak źle zinterpretowała przepisy.
W tej sprawie po wakacjach Izba Dyscyplinarna rozpozna odwołanie sędzi. Na kanwie tej sprawy rzecznik dyscyplinarny wytoczył jednak Alinie Czubieniak drugą dyscyplinarkę za to, że wyrok Izby Dyscyplinarnej skrytykowała w mediach. OKO.press pisało o tym.
Za treść wyroku jest też ścigany sędzia Sławomir Jęksa z Poznania, który uniewinnił żonę prezydenta Poznania Joannę Jaśkowiak. OKO.press też o tym pisało:
Sprawa znęcania się nad dziećmi z placówki w Lidzbarku Welskim, którą umorzyła sędzia Ewa Mroczek po wydaniu orzeczenia przez sąd odwoławczy, wróciła do Sądu Rejonowego w Działdowie. Dostał ją inny sędzia, który nie zwracając sprawy do prokuratury rozpoczął proces. Wyrok jeszcze nie zapadł.
Ale nawet gdyby sprawę umorzono, jak orzekła sędzia Ewa Mroczek, to nie blokowałoby procesu oskarżonych o znęcanie się nad dziećmi. Akt oskarżenia po prostu wróciłby do prokuratury, a ta po uzupełnieniu braków ponownie mogłaby wysłać sprawę do sądu. Co najwyżej dla prokuratury oznaczałoby to więcej pracy i zajęłoby jej to więcej czasu. Byłaby to jednak rysa na opinii prokuratury, która musiałaby się tłumaczyć z błędów w akcie oskarżenia.
Teraz za to musi tłumaczyć się sędzia Ewa Mroczek.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze