0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

"W związku z zakończeniem Pani sześcioletniej kadencji na stanowisku Prezesa Trybunału Konstytucyjnego (art. 10 ust. 2 uotpTK) oraz upływem miesięcznego terminu od powstania wakatu, w którym Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału powinno przedstawić Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej kandydatów na stanowisko Prezesa Trybunału (art. 11 ust. 1 uotpTK), ponawiamy wniosek, aby dopełniła Pani ustawowego obowiązku zwołania Zgromadzenia Ogólnego w sprawie przedstawienia kandydatów na stanowisko Prezesa Trybunału (art. 11 ust. 3 uotpTK)" – piszą sędziowie TK do Julii Przyłębskiej.

Pismo, które ujawnił we wtorek 28 lutego portal dorzeczy.pl, jest kolejną odsłoną, trwającego od grudnia 2022 roku sporu wokół kadencji dotychczasowej prezes TK. Sześciu sędziów, którzy występowali już publicznie w sprawie wyłonienia prezesa, wykorzystuje teraz gorący politycznie temat do wywarcia nacisku.

"Powinność ta stała się szczególnie paląca wobec tego, że w dniu 21 lutego 2023 r. wpłynął do Trybunału, oparty na podstawie art. 122 ust. 3 Konstytucji, wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o zbadanie zgodności z Konstytucją ustawy z dnia 13 stycznia 2023 r. o zmianie ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw" – piszą autorzy listu.

Ustawa nie wejdzie w życie, dopóki TK nie orzeknie, że jest zgodna z Konstytucją. Bez tej ustawy z kolei rząd nie będzie mógł złożyć wniosku o wypłaty z Krajowego Planu Odbudowy.

Krok sześciu sędziów spotkał się z szybką reakcją Julii Przyłębskiej. Rzeczniczka TK Aleksandra Wójcik przekazała prasie informację, że w związku z pismem w środę Julia Przyłębska zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

Zgromadzenie nie wybrało jednak prezesa, ale "bezwzględną większością głosów, w obecności 2/3 ogólnej liczby sędziów TK podjęło uchwałę, w której odnosząc się do pisma sędziów TK, stwierdzono brak podstaw prawnych i faktycznych zwołania Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK w trybie art. 11 ust. 3 ustawy z 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed TK, w celu wyboru kandydatów na stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego".

Czy szóstka zbuntowanych uzna tę uchwałę?

Spór w TK wokół kadencji Przyłębskiej

Sześciu sędziów TK od kilku miesięcy domaga się, żeby Julia Przyłębska, której kadencja Prezesa Trybunału skończyła się 20 grudnia 2022 roku, zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK. Zgromadzenie ma wybrać kandydatów, spośród których prezydent Andrzej Duda wskaże nowego Prezesa TK.

Według Julii Przyłębskiej ta prośba „nie ma oparcia w prawie i jest bezprzedmiotowa”, ponieważ przepisy wprowadzające sześcioletnią kadencję Prezesa TK zostały uchwalone kilkanaście dni po wybraniu jej na Prezesa TK. Julia Przyłębska chce pozostać na stanowisku Prezesa TK do grudnia 2024 roku, czyli do końca swojej dziewięcioletniej kadencji sędziowskiej. I z tego powodu nie zwołuje Zgromadzenia.

Stanowisko Przyłębskiej jest popierane przez rząd. Premier Mateusz Morawiecki pytany w grudniu o tę kwestię stwierdził, że "nie ma żadnej wątpliwości, że kadencja prezes Trybunału kończy się wraz z czasem trwania kadencji sędziego".

Przeczytaj także:

"Weźcie się do roboty"

Andrzej Duda pytany o kwestię kadencji 22 lutego na antenie TVN24, wymijająco powiedział, że są dwa stanowiska w tej sprawie. Nie chciał wskazać, które z nich uważa za słuszne, za to w dość niewybrednych słowach wezwał TK do porzucenia sporów i rozstrzygnięcia swojego wniosku:

"Każdy organ państwa konstytucyjny, a takim organem jest też Trybunał Konstytucyjny, ma swoją odpowiedzialność za sprawy państwowe i ma swój wymiar zadań i te zadania powinien realizować, więc

niech się Trybunał Konstytucyjny odkłóci, skoro jest wewnętrznie skłócony i weźmie się do roboty.

Zajmie się tym, co do niego należy".

Kilka dni po tej wypowiedzi gościem Polskiego Radia była z kolei Julia Przyłębska, która zaczęła obiecywać, że sprawy idą w dobrym kierunku i wyroku można się spodziewać w niedalekiej przyszłości.

"Sprawie został nadany bieg. We wtorek [28 lutego - przyp.] uczestnicy postępowania otrzymają odpisy wniosku i zobowiązanie do zajęcia stanowiska. Trybunał Konstytucyjny będzie się przygotowywał do orzeczenia. Wkrótce spotkamy się na rozprawie" – zapowiadała urzędująca prezes.

Przyłębska odniosła się także do pogłosek na temat wewnętrznego sporu, mówiąc, że to "nieprawda i błędny obraz". "Sporów merytorycznych i prawnych między prawnikami nie można definiować jako kłótni, bo to jest czysto fachowe. Nie jest prawdą to, co mówi opozycja i media, że TK jest monolitem. Trybunał ma dość zróżnicowany pogląd na wiele spraw" - dodawała.

Czy PiS poświęci Przyłębską?

Niewykluczone, że te medialne wypowiedzi Julii Przyłębskiej doprowadziły do ujawnienia mediom treści pisma sędziów-buntowników. Stało się to w końcu dobę po jej występie w Trójce.

"Ze względu na powagę tej sprawy Pan Prezydent zwrócił się w ostatnich słowach swego orędzia, w dniu 10 lutego 2023 r., wprost do sędziów Trybunału z apelem o niezwłoczne zajęcie się nią «w poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo prawne i ekonomiczne Polek i Polaków». Mając na uwadze, że zgodne z prawem rozpoznanie tej oraz szeregu innych zawisłych spraw w pełnym składzie wymaga udziału Prezesa Trybunału, oczekujemy pilnego zwołania Zgromadzenia Ogólnego w sprawie przedstawienia kandydatów na stanowisko Prezesa" – napisali w ujawnionym liście sędziowie.

To zdanie może wskazywać, że sędziowie-buntownicy nie zamierzają się podporządkowywać zarządzeniom Julii Przyłębskiej, dopóki występuje jako prezes TK. Jak mogłoby to zatem wyglądać?

"Do tej pory krążyły nieoficjalne informacje, że te osoby nie przyjmowały spraw, w których miały orzekać w składach pięcioosobowych. Podobno po prostu odsyłali akta. Tutaj sytuacja jest inna. TK zbiera się w pełnym składzie, więc ci sędziowie nie mogą odmówić w nim udziału. Ale mogą nie respektować zarządzeń Julii Przyłębskiej, np. co do zwoływania narad czy rozprawy, uważając, że nie jest już ona prezesem" - wyjaśniał OKO.press prof. Stanisław Biernat, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, wiceprezes TK w latach 2010-2017.

Takie zachowanie mogłoby doprowadzić do obstrukcji, ponieważ rozpoznanie sprawy w pełnym składzie wymaga udziału co najmniej jedenastu spośród 15 sędziów Trybunału. A buntowników jest sześciu. Oznacza to, że mają w swoich rękach realne narzędzie politycznego nacisku na to, by Julia Przyłębska ustąpiła ze stanowiska.

Odpowiedź na pytanie, czy to wydarzy się w niedalekiej przyszłości i czy wydarzy się w ogóle, związana jest z tym, jak bardzo Prawu i Sprawiedliwości zależy na szybkim rozwiązaniu kwestii wniosku prezydenta.

Postępowanie w TK wstrzymuje wejście ustawy w życie, a tym samym wstrzymuje odblokowanie środków z KPO (przy założeniu, że projekt rzeczywiście odpowiada wymogom Komisji Europejskiej). Z uwagi jednak na dotychczasowe orzecznictwo samego Trybunału Przyłębskiej jest bardzo prawdopodobne, że ostatecznie orzeknie on o niezgodności całej ustawy, lub jej części z konstytucją. Jak analizowaliśmy w OKO.press, oznaczać to będzie, że i tak wyląduje ona w koszu, a rząd będzie musiał podjąć negocjacje z KE na nowo.

Innymi słowy, przed rządem, który do tej pory popierał pozostanie Julii Przyłębskiej na stanowisku, stoi pytanie, czy w ciągu kilku tygodni poświęci ją dla sprawy, której efekt będzie i tak nie po ich myśli.

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze