0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Andrzej Duda nie zdecydował się ani na zawetowanie, ani podpisanie ustawy o SN, którą 13 stycznia Sejm uchwalił głosami posłów PiS i dużej części opozycji. Projekt jest efektem negocjacji rządu z Komisją Europejską i jego celem jest odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy.

Prezydent zapowiedział skierowanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, który w trybie kontroli prewencyjnej orzec ma, czy nowe przepisy są zgodne z Konstytucją.

We wtorek 21 lutego opublikowano treść dokumentu. Prezydent zaskarżył aż 50 przepisów ustawy, a cała prawnicza argumentacja liczy ponad 100 stron.

"Tak krytycznej analizy działania Sejmu z punktu widzenia zgodności legislacji z Konstytucją trudno szukać wśród tych, którzy stoją za niszczeniem państwa prawa. Wytoczono bardzo ciężkie działa. A Trybunał Konstytucyjny trzyma w tej chwili zapałkę, którą może podpalić lont" - komentuje prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia TK w stanie spoczynku.

OKO.press omawia wniosek oraz analizuje, jakie będą jego konsekwencje.

Przeczytaj także:

Prezydent uderza w test niezawisłości

Prezydent zaskarżył szereg przepisów, które rozszerzają wprowadzony ustawą z czerwca 2022 roku test niezawisłości i bezstronności sędziów.

Nowelizacja zakłada między innymi, że jednym z wymogów, które będzie można badać jest sprawdzenie, czy sąd został "ustanowiony na podstawie ustawy". We wniosku wskazano, że w dotychczasowym orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka podważano niezależność Krajowej Rady Sądownictwa od władzy ustawodawczej i wykonawczej, co rzutowało negatywnie na ocenę niezależności i niezawisłości sędziów powołanych w procedurze przed KRS.

Jako przykład podano między innymi wyroki Reczkowicz przeciwko Polsce, Dolińska-Ficek i Ozimek przeciwko Polsce oraz Advanced Pharma przeciwko Polsce, w których ETPCz stwierdzał, że właśnie z powodu wadliwej procedury przed KRS doszło do naruszenia prawa do niezależnego i bezstronnego sądu ustanowionego ustawą, chronionego przez Artykuł 6.1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Andrzej Duda przypomina także, że sam Trybunał Konstytucyjny wypowiadał się już wielokrotnie na temat KRS i legalności powołań neo-sędziów.

  • W marcu 2019 TK orzekł, że zmieniona ustawa o KRS jest zgodna z Konstytucją,
  • w lutym 2022 orzekł, że nie można wyłączyć sędziego z rozpoznania sprawy z powodu okoliczności jego powołania,
  • wreszcie w marcu 2022 stwierdził po prostu, że art. 6.1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka jest niezgodny z polską Konstytucją, a co za tym idzie Polski nie obowiązują wyroki ETPCz podważające status sędziów powołanych w procedurze przed neo-KRS.

Prezydent ostrzega, że pomimo tego bogatego orzecznictwa TK podmioty inicjujące test niezawisłości, zarówno strona postępowania, jak i sędzia (nowość w ustawie), będą się odwoływać do wyroków ETPCz, a co za tym idzie będą podważać status neo-sędziów.

Efekt ten ma wzmacniać fakt, że ustawa uchyla przepisy mówiące o tym, że okoliczności towarzyszące powołaniu nie mogą być jedynymi, które będą służyć do podważenia orzeczenia wydanego z udziałem tego sędziego. Prezydent uważa, że nie pomoże także zabezpieczenie ustawowe mówiące o tym, że wyłączenie sędziego po takim teście następuje tylko w danej sprawie. Argumenty dotyczące wątpliwości co do okoliczności powołania będą bowiem podnoszone w każdym kolejnym przypadku.

Na to wszystko prezydent nie chce się zgodzić, ponieważ uważa, że to osłabienie pozycji sędziów, naruszenie zasad ich powoływania na czas nieoznaczony oraz ich nieusuwalności. Przewiduje, że sędziowie ci nie będą mogli wykonywać swoich obowiązków służbowych, ponieważ każde ich orzeczenie będzie kwestionowane i uchylane.

Przede wszystkim jednak test bezstronności w takiej formie jest "wielopłaszczyznowym uderzeniem w prerogatywy prezydenta", ponieważ to on samodzielnie decyduje o powołaniu sędziów.

„Ustawa umożliwia w praktyce dokonywanie przez sędziów SN oceny zgodności z prawem powołania konkretnego sędziego, a w konsekwencji kwestionowanie jego uprawnień do sprawowania wymiaru sprawiedliwości” - podsumowano we wniosku.

Niekonstytucyjne przeniesienia spraw do NSA

We wniosku prezydent jednoznacznie stwierdził także, że ustawa jest niezgodna z Konstytucją w zakresie, w jakim przenosi rozstrzyganie w sprawach dyscyplinarnych oraz testów niezawisłości sędziów sądów powszechnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Ustawa zasadnicza wyznacza bowiem dwa piony sądownictwa - powszechny i administracyjny. „Między tymi pionami sądownictwa nie ma żadnych powiązań organizacyjnych, funkcjonalnych, czy orzeczniczych” - czytamy we wniosku.

Kwestia niekonstytucyjności przekazania tych spraw NSA nie budzi wśród prawników wątpliwości. O tym, że narusza to ustawę zasadniczą ostrzegały bowiem stowarzyszenia sędziów sądów administracyjnych, a nawet sam prezes NSA, co prezydent odnotował w swoim wniosku.

Wskazał także, że skutkiem nowelizacji będzie przeciążenie NSA, który będzie musiał się zająć dużą ilością nowych spraw, co doprowadzi do przedłużenia postępowań w sprawach sądowo-administracyjnych, należących do jego właściwych kompetencji.

Ze względu na dwutygodniowe terminy do rozpatrywania wniosków o test niezawisłości NSA będzie się musiał skupić niemal wyłącznie na nich. Problemem jest też brak zabezpieczenia finansowego i kadrowego organu. Prezydent twierdzi, że według wstępnych szacunków potrzeba tam ok. 45 nowych etatów (w tym 15 etatów sędziowskich).

Wniosek Andrzeja Dudy kwestionuje także zgodność z Konstytucją przepisów, które umożliwiały wznowienie postępowań rozstrzygniętych przez Izbę Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, którą sam powołał do życia w swoim projekcie ustawy z 2022 roku.

Prezydent twierdzi, że IOZ nie została do tej pory zakwestionowana w orzecznictwie, więc nie powinno się podważać jej decyzji z powodu "potencjalnych wątpliwości", że jej ukształtowanie nie odpowiada wymogom KE (czyli nie spełnia definicji niezawisłego sądu ustanowionego na podstawie ustawy). Prezydent pominął fakt, że - choć rzeczywiście nie ma jeszcze wyroku - to ETPCz już zdążył wydać zabezpieczenia w sprawie IOZ.

Wreszcie prezydent podważa także 21-dniowe vacatio legis jako daleko niewystarczające do odpowiedniego przygotowania organów na nowe i tak głębokie rozwiązania. Jako przykład realnie oszacowanej ustawy z dnia 25 lipca 2020, która wchodziła w życie z 15-miesięcznym vacatio legis.

Dlaczego nie weto?

Zakres zaskarżenia wniosku prezydenta jest tak szeroki i cała jego wymowa tak jednoznaczna, że spytać można, dlaczego Andrzej Duda nie zdecydował się po prostu zawetować ustawy. Jedną z odpowiedzi jest podejrzenie, że mógł się bać, że PiS z pomocą opozycji odrzuciłby w Sejmie prezydenckie weto. Drugą przyczyną mogła być chęć zduszenia ustawy, z której zapisami prezydent się nie zgadza, przy pomocy TK.

Tak, by nie ponosić politycznej odpowiedzialności za weto i za oddalenie czasowe uzyskania przez Polskę środków z Krajowego Planu Odbudowy.

Ogłaszając swoją decyzję o skierowaniu wniosku do TK, prezydent prosił o "niezwłoczne zajęcie się tą ważną ustawą". W mediach zaczęto spekulować, jak szybko udałoby się Trybunałowi wydać orzeczenie.

"Słyszy się wezwania, aby TK wydał wyrok bardzo szybko, np. w ciągu dwóch miesięcy. To jest nierealne. Zakres zaskarżenia jest bardzo szeroki, Trybunał musi dać uczestnikom postępowania odpowiedni czas, by mogli się do wszystkich kwestii odnieść. Jeśli osoby orzekające w Trybunale, chciałyby orzekać odpowiedzialnie, musiałyby poświęcić wiele czasu na narady i przygotowanie rozstrzygnięcia" - ocenia prof. Stanisław Biernat, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, wiceprezes TK w latach 2010-2017.

Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że w Trybunale trwa konflikt - sześciu z piętnastu sędziów domaga się wyboru nowego prezesa TK w związku z upłynięciem w grudniu 2022 roku kadencji Julii Przyłębskiej. W tej sprawie TK będzie musiał orzekać w pełnym składzie, a więc potrzeba będzie co najmniej jedenastu sędziów. Szerzej wyjaśnialiśmy tę sytuację w tekście: Co TK Julii Przyłębskiej zrobi z ustawą o SN? Z perspektywy PiS nie ma dobrego wyjścia z sytuacji.

Sejm powinien już pracować nad nową ustawą

"Oceniam, że jeśli dojdzie do wydania wyroku, TK orzeknie o niezgodności z Konstytucją ustawy w bardzo szerokim zakresie zaskarżenia jej przez prezydenta albo też w części" - mówi OKO.press prof. Biernat. "Według Konstytucji, jeśli niekonstytucyjne przepisy nie są nierozerwalnie związane z całością ustawy, to prezydent może taką ustawę podpisać z pominięciem niekonstytucyjnych przepisów. Ale tak nie jest w odniesieniu do omawianej ustawy. Orzeczenie o niezgodności z Konstytucją zaskarżonych przepisów dotyczących testu bezstronności albo przepisów dotyczących nowych kompetencji NSA, czy jednych i drugich, mówiąc potocznie »wysadziłoby w powietrze« całą ustawę".

Lektura wniosku prezydenta sugeruje, że taki był właśnie cel - wyrzucenie całej nowelizacji do kosza.

Wobec tego przed rządzącymi rysuje się perspektywa, w której będą czekać kilka miesięcy na decyzję Trybunału, tylko po to, żeby dowiedzieć się, że ustawa nie wejdzie w życie. To oczywiście ogromna strata czasu.

"Można się spodziewać, że z różnych względów wyrok Trybunału nie zostanie wydany szybko. Należy zatem przypomnieć, że prezydent może wycofać wniosek z Trybunału. Jeśli nastąpi to przed upływem 21 dni od przekazania mu ustawy prezydent może wybrać inne rozwiązanie tj. ją zawetować. Prawdopodobnie tego jednak nie zrobi" - ocenia prof. Biernat.

"Uważam zatem, że Sejm powinien już teraz przystąpić do przygotowywania nowej ustawy. Znane jest już przecież stanowisko prezydenta oraz wymagania Komisji Europejskiej umożliwiające uruchomienie funduszy z KPO. Pogodzenie tych perspektyw to oczywiście trudne zadanie, ale należy je wykonać. W przypadku uchwalenia nowej ustawy obecne postępowanie w TK zostałoby umorzone" - proponuje prof. Biernat.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze