Najpierw Sejm przegłosował przyznanie dodatku dla wszystkich pracowników ochrony zdrowia zaangażowanych w walkę z COVID-19. Nie minęła nawet doba i znowelizował ten zapis, odbierając większości personelu medycznego dodatkowe pieniądze
„Wstydu nie macie, znowu dzielicie Polaków i urządzacie szopkę z parlamentu” - mówili posłowie opozycji podczas debaty 28 października w Sejmie.
Parlament zajął się projektem złożonym przez posłów PiS, którego celem była – jak to określono – „konwalidacja błędu” popełnionego podczas obrad niecałą dobę wcześniej.
Ale opowiedzmy całą historię od początku.
Rząd przygotował niedawno tzw. ustawę covidową, która - w teorii - miała być czymś w rodzaju tarczy dla środowiska medycznego. Opisywaliśmy w OKO.press jej założenia.
Jednym z postanowień było to, że każdy członek personelu medycznego zaangażowany w walkę z COVID-19 dostanie dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia (do tej pory było to 50 proc. i to tylko dla niektórych).
Jednak w trakcie prac nad ustawą okazało się, że pieniądze się znajdą, owszem, ale tylko dla tych, którzy zostaną skierowani do walki z epidemią przez wojewodów. W tej postaci ustawa przeszła 22 października przez Sejm i została skierowana do Senatu.
Rozwiązanie to ostro skrytykował prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja.
„Proponowaliśmy, aby 200 proc. wynagrodzenia mieli zagwarantowane wszyscy lekarze walczący z COVID-19, nieważne czy oddelegowani do pracy czy nie, nieważne czy pracujący w szpitalu wojewódzkim, powiatowym czy innym podmiocie. Poprawka została odrzucona, a obecny zapis obejmuje znikomą część środowiska, co może doprowadzić do wewnętrznych konfliktów” – ostrzegał prof. Matyja.
„To kolejny smutny przykład, jak lekceważony jest głos środowisk medycznych, w tym lekarzy i lekarzy dentystów, i to w tak wymagającym i ciężkim czasie dla nas wszystkich.
Ustawa, która mogłaby być dla nas tarczą jest bronią wymierzoną w nas, lekarzy i w innych przedstawicieli zawodów medycznych. Będzie nasz dzielić, konfliktować i nakładać na nasze izby obowiązki nie do zrealizowania. Powstająca ustawa to może być kolejny policzek wymierzony w całe środowisko medyczne” - komentował prezes NRL.
We wtorek 26 października sprawą zajął się Senat. Wniesiono ponad 40 poprawek, w tym m.in. rozszerzenie prawa do dodatku w wysokości 100 proc. wynagrodzenia na wszystkich medyków walczących z epidemią, a nie tylko dla tych skierowanych do pracy.
Za przyjęciem ustawy z poprawkami głosowało 92 senatorów. Jedna osoba była przeciwko, jedna wstrzymała się od głosu.
Następnego dnia [27 października] ustawa wróciła pod obrady Sejmu. Komisja Zdrowia, mimo negatywnego stanowiska rządu, poparła wspomnianą propozycję Senatu. „Nie wiem, czy państwo wiedzą, jaka jest skala tej poprawki” – zaznaczył wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski. Jednak członkowie Komisji ostatecznie opowiedzieli się za przyznaniem dodatku wszystkim.
Co więcej, takie samo stanowisko przyjęli posłowie na posiedzeniu plenarnym. Odrzucili szereg poprawek wniesionych przez Senat, ale akurat ta, o dodatkowych pieniądzach dla wszystkich się uchowała.
Nie minęło nawet kilkanaście godzin, a do Sejmu trafił nowy projekt ustawy przygotowany przez posłów PiS, który miał odkręcić wspomnianą poprawkę. Ponieważ to projekt poselski, nie musiał podlegać konsultacjom. Porządek obrad 28 października został uzupełniony o jego przedstawienie, dyskusję i głosowanie.
Celem projektu ustawy, jak czytamy w uzasadnieniu, jest „konwalidacja błędu, który miał miejsce podczas rozpatrywania w Sejmie poprawek Senatu do ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19”.
I dalej:
„Wnioskodawcy uznali, że, zamiast korzystać z procedury reasumpcji, właściwe będzie znowelizowanie uchwalonej ustawy. Jest to konieczne nie tylko z uwagi na potrzebę zapewnienia równowagi budżetowej, ale także z powodów sprawiedliwościowych”.
Co to oznacza?
Ano tyle, że PiS w pośpiechu przegłosował ustawę, na którą – jak uznał już po fakcie – państwa nie stać. Stąd w uzasadnieniu mowa o „potrzebie zapewnienia równowagi budżetowej” – czytaj: kasa państwa świeci pustkami. I o ile to można by jeszcze zrozumieć, drugi punkt uzasadnienia brzmi już kuriozalnie. Wnioskodawcy powołują się bowiem na „powody solidarnościowe”.
Tymczasem dodanie pieniędzy tylko jednej grupie przyczyni się wyłącznie do podziałów w i tak skonfliktowanym środowisku. Dlaczego bowiem lekarz, którego wojewoda skieruje do pracy w szpitalu covidowym, ma dostać wyższe wynagrodzenie od tego, który go będzie uczył postępowania z zakażonym pacjentem?
Jeszcze przed przedstawieniem projektu przez posła Jacka Żalka, Jarosław Kaczyński grzmiał z trybuny sejmowej: „Wasze [opozycyjne] kluby parlamentarne, wasi senatorowie, marszałek Senatu przeprowadzili w izbie wyższej zmianę, która w gruncie rzeczy sprowadza się do dwóch punktów. Po pierwsze, do tego, że ten, kto przez telefon udziela porad i nawet nie widuje się z chorymi i ten, który ryzykuje walcząc z COVID-em bezpośrednio mają być potraktowani tak samo. I to jest nadużycie moralne.
A po drugie to prowadzi do dodatkowych 40 mld zł., tzn. do zniszczenia Narodowego Funduszu Zdrowia i do zniszczenia całych finansów publicznych. I robicie to specjalnie, po to żeby zniszczyć państwo polskie w imię tych waszych interesów”.
Wicepremier zrzuca więc winę na opozycyjnych senatorów pomijając fakt, że prawie cały Senat głosował za. Mówi też o nadużyciu moralnym, ale de facto sprawa sprowadza się do pieniędzy. I Kaczyński stawia to jasno, choć nie wiadomo, skąd wzięła się kwota 40 mld zł.
Poseł Żalek mniej mówił o pieniądzach, choć o nich też wspomniał: „Czy zależy nam na tym, żeby środki, którymi dysponujemy, jak najtrafniej, jak najcelniej przeznaczyć na potrzeby tych, którzy niosą pomoc naszym chorym, czy też je jak najszybciej roztrwonić?”. Według tej argumentacji dołożenie pieniędzy lekarzom, pielęgniarkom, salowym to zatem trwonienie środków publicznych.
Żalek brnął jednak bardziej w wątek solidarnościowy: „Chcieliśmy docenić pracę tych, którzy ratują życie i zdrowie naszych rodaków, którzy nie mają tyle szczęścia, żeby ocalić swoje zdrowie, a czasami życie przed tą epidemią” – przekonywał poseł PiS. Zaiste słabe to docenienie.
Opozycja nie zostawiła na nowym projekcie ustawy suchej nitki.
„Wstydu nie macie. Nie potraficie przyjąć dobrych rozwiązań i po raz kolejny dzielicie Polaków, tym razem lekarzy - oświadczył lider PO Borys Budka.
„Nie ma żadnej różnicy, czy ktoś pracuje w walce z COVID-em w takim, a nie innym szpitalu. (…) Wczoraj przyjmujecie ustawę, w której dzięki opozycji daliśmy wszystkim według tego, że walczą z COVID-em, ale wy musicie zabrać. Bo wy nie potraficie przyjąć jednego prawa, które jest sprawiedliwe dla wszystkich. Bo wy się czujecie jako ci władcy, którzy mają taką moc, żeby dawać, ale tylko wybranym” – mówił Budka.
„Dzielicie. Zawsze najlepiej wam to wychodzi” – dodała Monika Wielichowska z KO. „Robicie wrzutkę – nowelizację do nieistniejącego prawa. (…) Wstydźcie się”.
Jan Szopiński z Lewicy przekonywał, że „polska służba zdrowia marzyła o tej ustawie. (…) To była szansa i okazja na to, aby z jednej strony te środki trafiły do lekarzy, z drugiej strony trafiły do pielęgniarek, do personelu średniego medycznego (…). Bo to są kucharki, salowe, dodatkowo to jest personel, który decyduje o badaniach w szpitalach”.
„To, co robicie dzisiaj, jest kpiną” – mówił do posłów PiS lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. „Kpicie z parlamentaryzmu i wczorajszej decyzji Sejmu, również waszej, bo za nim głosowaliście. Ale co najgorsze, zakpiliście z bohaterów, współczesnych bohaterów Rzeczypospolitej”.
„Obiecaliście im, bo to mówił minister Niedzielski na moje pytanie czy premie będą dla wszystkich (…), nie tylko tych skierowanych przez wojewodę, dla tych którzy pójdą do Szpitala Narodowego. (…) Wnosicie cyniczną ustawę, która na pierwszym miejscu stawia tylko i wyłącznie wasz interes” – mówił Kosiniak-Kamysz.
Wreszcie poseł Artur Dziambor z Konfederacji ironizował, że w uzasadnieniu nowelizacji ustawy wystarczyło napisać: „Przepraszamy, walnęliśmy się”.
„Po prostu spieprzyliście, zagłosowaliście źle (…) i dzisiaj urządzacie tę szopkę (…) Przepchniecie to oczywiście, bo macie większość tej izby. Ale wiedzcie, że to wygląda obrzydliwie” - powiedział poseł Konfederacji.
Ustawa przeszła 231 głosami. 212 posłów było przeciw, troje się wstrzymało.
„Tak stanowi się obecnie prawo. W pośpiechu, w którym gubią się nawet posłowie obozu rządzącego. W tempie, w którym uchwalone ustawy zmienia się kilka godzin po ich przegłosowaniu.” – napisał na stronie Naczelnej Izby Lekarskiej prof. Andrzej Matyja.
„Ta sytuacja jest smutnym zwieńczeniem całego procesu legislacyjnego ustawy uchwalonej dziś w nocy. Procesu prowadzonego w szaleńczym tempie, bez uwzględniania głosu środowiska lekarskiego i innych środowisk medycznych” – dodał.
„Sejm zabrał nam właśnie dodatki covidowe. Chamstwo, cynizm, pogarda" – tak skomentował środową decyzję parlamentu lekarz dużego szpitala, do niedawna jednoimiennego.
„Nie ma kasy w budżecie i rządzący łapią się wszystkiego” – powiedział OKO.press lek. Bartosz Fiałek, związkowiec. „A dla nas to niesprawiedliwe, uwłaczające i mające nas poróżnić”.
Nową wersję ustawy skrytykowała też Krajowa Rada Diagnostów Laboratoryjnych.
„Uchwalona już ustawa oraz informacje zamieszczone w mediach społecznościowych w dniu 27 października 2020 roku przez Ministerstwo Zdrowia dawały gwarancje równego traktowania i pełnego zaangażowania osób wykonujących zawody medyczne, biorących udział w walce z epidemią" - czytamy w uchwale zamieszczonej na stronie KRDL.
I dalej: „Nagła zmiana przepisów kolejny raz może zróżnicować i dzielić osoby najbardziej zaangażowane w ochronę Polaków w tym ciężkim okresie. (...) Na usta ciśnie się stara, ludowa maksyma »Kto daje i zabiera…«”.
P.S. Minister Adam Niedzielski zapowiedział, że wyda polecenie NFZ, by pracownicy medyczni, którzy dotąd zajmowali się chorymi na COVID-19, też dostali 200 procent.
29 października wieczorem ministerstwo opublikowało tłita, z którego wynika, że 100-procentowy dodatek otrzyma "każdy wykonujący zawód medyczny, walczący z COVID-19 w szpitalu II i III poziomu. Dodatek otrzyma także personel medyczny ZRM [ratownicy] oraz SOR, diagności laboratoryjni w lab. covidowych."
Ministerstwo nie wspomina o pracownikach szpitali I stopnia, którzy również zajmują się chorymi na COVID-19, a także wielu innych medyków, którzy też mają styczność z zakażonymi osobami.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze