0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Juan MABROMATA / AFPFoto Juan MABROMATA ...

Tekst w Onecie z 24 sierpnia 2025 r. linkuje do oryginalnej publikacji w języku niemieckim w portalu Welt.de (oba portale należą do koncernu Alex Springer).

Autorka tekstu, Elke Bodderas, twierdzi, że dotarła do niejawnych dokumentów. Wynika z nich, że zatwierdzenie szczepionki mRNA firmy Pfizer/Biontech na COVID-19 mogło nastąpić mimo nieprawidłowości w badaniach. „Poważne wątpliwości budzą zwłaszcza dane z decydującej fazy III badania skuteczności i bezpieczeństwa szczepionki” – pisze autorka.

Niestety, nic w tym nowego. Sprawa jest znana i zbadana od lat. Co wyjaśnię państwu krok po kroku. Może to wymagać cierpliwości.

W grudniu 2020 roku amerykańska FDA przeprowadziła kontrolę badania klinicznego szczepionki Pfizera/Biontech. Dostrzegła ryzyko zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia, ale stwierdziła, że korzyści ze szczepienia przewyższają ryzyko. I nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości w prowadzonym badaniu (oto link).

Badania kliniczne są często wieloośrodkowe, czyli prowadzone w wielu ośrodkach na świecie. W fazie III badań klinicznych szczepionki Pfizera/Biontechu część badania prowadzono m.in. na ochotnikach w Buenos Aires w Argentynie.

Przypadek Augusto Roux, znany od 2022 roku

O możliwych nieprawidłowościach związanych z badaniami w Argentynie donosił już w 2022 roku dr David Healy. Opisał przypadek Augusto Roux, uczestnika numer 12312982, u którego rozwinęły się powikłania po podaniu szczepionki.

Historię Augusto Roux opisuje także Elke Bodderas w Welt.de. Dodaje jednak to, co pominął Healy, czyli wyjaśnienie przyczyny powikłań. „Jak się później okazało, cierpi on [Roux] na wadę genetyczną, która może powodować nadwrażliwość na szczepionki”, pisze autorka. I tu mogłaby historię Roux zakończyć.

„Hiszpańska lekarka Gemma Torrell, która zna historię choroby Roux i przeprowadziła z nim szczegółowy wywiad wiosną 2021 r., odnotowała: »Diagnoza objawów po drugiej dawce szczepionki to z dużym prawdopodobieństwem zapalenie osierdzia«. Wszystko to dokładnie pasuje do obrazu klinicznego, który Instytut Paula Ehrlicha umieścił na liście »rzadkich skutków ubocznych« szczepionek mRNA”.

Również w tym nie ma nic nowego i sensacyjnego. Wręcz przeciwnie, wiemy o tym od pierwszych miesięcy, gdy wprowadzono szczepionki przeciw covidowi.

Przeczytaj także:

Zapalenie mięśnia sercowego

Jednym z krajów, gdzie szczepienia przeciwko Covid-19 rozpoczęto najwcześniej, jest Izrael. Odnotowano tam wzrost liczby przypadków zapalenia mięśnia sercowego wśród zaszczepionych, donosił Reuters w czerwcu 2021 roku.

W USA zaobserwowano wzrost liczby przypadków zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia, podawało CDC (Centers of Disease Control and Prevention).

Był to wzrost, który zaniepokoił naukowców. Statystycznie w populacji można spodziewać się 0,2 przypadku zapalenia mięśnia sercowego na milion osób. Wśród zaszczepionych w Izraelu było to 13 osób na milion (w USA liczby były wyższe, ale tam liczono także przypadki zapalenia osierdzia). Pojawiały się częściej po drugiej dawce, kilka dni po szczepieniu, najczęściej u młodych mężczyzn w wieku między 16 a 30 lat.

Analiza czternastu prac naukowych, opublikowana w „British Medical Journal”, wykazała, że liczba przypadków zapalenia mięśnia sercowego w grupie młodych mężczyzn wynosi nawet do 150 na milion szczepień.

Owszem, mogła odpowiadać za to szczepionka przeciw covidowi. Jak zwykle ważne są jednak liczby — i szerszy kontekst.

Po szczepieniu, czy po covidzie?

Rejestrowano przypadki zapalenia mięśnia sercowego po szczepieniach na Covid-19. Tyle że

zapalenie mięśnia sercowego jest także powikłaniem przebiegu covidu i zdarza się znacznie częściej niż po szczepieniach.

W pracy opublikowanej w „Circulation” w sierpniu 2022 roku przeanalizowano ponad 40 milionów przypadków medycznych. Stwierdzono, że ryzyko poszczepiennego zapalenia mięśnia sercowego wynosi 2 przypadki na milion. Natomiast ryzyko pocovidowego zapalenia mięśnia sercowego u osób niezaszczepionych wynosiło 35 przypadków na milion, kilkanaście razy większe (wśród zaszczepionych przypadków pocovidowego zapalenia mięśnia sercowego było dwa razy mniej).

Przeglądu kilkunastu prac naukowych, który objął niemal 60 milionów przypadków, opublikowany w lutym 2023 roku w „American Journal of Preventive Medicine” potwierdził wzrost liczby przypadków zapalenia mięśnia sercowego (oraz zapalenia osierdzia i zaburzeń rytmu serca) wśród zaszczepionych młodych mężczyzn. Potwierdził też, że wśród chorych na covid ryzyko wystąpienia zapalenia mięśnia sercowego jest znacznie wyższe.

Co istotne, z pracy tej wynikało, że zapalenie mięśnia sercowego lub osierdzia po szczepieniu ma zwykle łagodny przebieg i ustępuje samoistnie. Po covidzie jest znacznie cięższe i często wymaga leczenia.

„Ryzyko śmierci z powodu zapalenia mięśnia sercowego po covidzie jest 10 do 100 razy wyższe niż z powodu zapalenia mięśnia sercowego po przyjęciu szczepionki przeciw covidowi”, tłumaczył w październiku 2022 roku prof. John Litt portalowi „News GP” (w tym tekście górną ilustracją jest tabela z danymi).

Dlatego też eksperci podkreślali, że korzyści ze szczepienia przewyższają ryzyko powikłań po szczepieniu. Nawiasem mówiąc, to ryzyko jest nieco większe po szczepionce Moderny niż Pfizer/Biontech.

Roux zrywa badanie

Zgłaszający się do badań klinicznych są informowani o możliwości wystąpienia niepożądanych skutków badania (szczepionki czy leku) i wyrażają zgodę na takie ryzyko na piśmie. Taka świadoma zgoda (informed consent) jest dziś podstawowym warunkiem badań naukowych z udziałem ludzi.

Augusto Roux w Buenos Aires doskonale wiedział, co podpisuje, jest z wykształcenia i zawodu prawnikiem.

Wraz z dr. Davidem Healy'm jest w dodatku współautorem pracy naukowej (opublikowanej przez „International Journal of Risk & Safety in Medicine”). Opisują w niej przypadek trzech badań klinicznych (w tym badania, w którym uczestniczył Roux) jako przykład złej praktyki nieodpowiedniego informowania uczestników badań odnośnie do ewentualnych powikłań.

Zacytuję jej fragment, podkreślenie w tekście jest moje.

„U pana Roux po pierwszej dawce szczepionki wystąpiły łagodne szkody wywołane szczepionką, a niemal natychmiast po drugiej dawce pojawiły się szkody znaczne. Obejmowały one to, co początkowo mogło być rabdomiolizą, zapalenie osierdzia i możliwe zapalenie wątroby lub jej uszkodzenie.

Ustalono, że podano mu aktywną szczepionkę, a nie placebo. Badania radiologiczne i badania krwi potwierdzające te szkody. Z ich powodu został hospitalizowany, a wypis z dokumentacji szpitalnej wskazuje na uraz wywołany szczepionką. Od tego czasu został zbadany przez czterech lekarzy, którzy potwierdzili, że miał/ma uraz wywołany szczepionką.

Po wystąpieniu urazów, z powodu utrzymujących się problemów klinicznych, zgodnie z protokołem [badania klinicznego], pan Roux skontaktował się z zespołem badawczym, aby poinformować ich o swojej sytuacji i poprosił o wyłączenie zaślepienia w celu uzyskania odpowiedniego leczenia.

Powiedziano mu, że zaślepienia nie można wyłączyć podczas jego udziału w badaniu. Z tego powodu wycofał się z badania i po złożeniu skargi do argentyńskiego regulatora leków dowiedział się, że przyjmuje aktywną szczepionkę”.

Decyzja, którą trudno wyjaśnić

Badanie toczyło się z podwójnie ślepą próbą. W takim badaniu prowadzący nie wiedzą, co podają badanym (i rzecz jasna nie wiedzą tego sami badani, stąd próba jest „podwójnie ślepa”). Placebo i substancja aktywna wyglądają identycznie, dopiero po zakończeniu badania ujawnia się, który badany dostawał substancję aktywną, a który placebo.

Co do zasady tego zaślepienia nie wyłącza się na prośbę badanych (zapewne każdy chciałby wiedzieć, co dostaje). Jeśli ktoś zapada na zdrowiu, otrzymuje pomoc lekarską, a fakty te są odnotowywane w protokole badawczym. Natomiast każdy uczestnik badań klinicznych może w dowolnej chwili zrezygnować z udziału w badaniu na własną prośbę w każdej chwili i nie podając przyczyny. Co też zrobił Roux.

Trudno wytłumaczyć jego decyzję. Przyjął już obie dawki szczepionki, dalsze badanie polegało jedynie na obserwacji stanu zdrowia uczestników. Gdyby nie zrezygnował, prowadzący badanie mieliby obowiązek zamieścić informacje o jego stanie zdrowia i leczeniu w protokole badań.

Byłoby to korzystniejsze dla Roux, gdyby chciał domagać się odszkodowania za straty na zdrowiu wywołane przyjęciem szczepionki. Jako prawnik zapewne o tym wiedział. Mimo tego wycofał się z badania.

Być może do rozstroju zdrowia doprowadziło go coś innego niż szczepionka, z czego nie chciał się spowiadać badaczom (nie podejmuję się spekulacji, co). Być może Roux był po prostu w silnym stresie z powodu nagłego pogorszenia stanu zdrowia. Tego zapewne się nie dowiemy.

53 osoby. Błąd czy tuszowanie?

Elke Bodderas wskazuje w Welt.de na inne — jej zdaniem dziwne — zdarzenie.

„31 sierpnia 2020 r. kierownictwo badań nagle pożegnało się z 53 uczestnikami. Kandydaci do testów zostali »odtajnieni«, co oznacza, że poinformowano ich o ich statusie szczepień, co zgodnie z protokołem badania firmy Pfizer jest zabiegiem przewidzianym wyłącznie »w nagłych przypadkach«. Jednak w badaniu rejestracyjnym nie ma o tym żadnej wzmianki”.

„W dokumentach protokołu, które są w posiadaniu Die WELT, i które w rzeczywistości nie są przeznaczone do publicznego wglądu, osoby odpowiedzialne popadają w sprzeczności. — W trzech różnych dokumentach znajdują się trzy różne wyjaśnienia dotyczące wykluczenia 53 uczestników badania — skarży się David Healy, profesor psychiatrii i ekspert farmakologii, szef sieci Data Based Medicine [ang. Medycyna bazująca na danych]. — W jednym dokumencie zaznaczono, że wszyscy ci uczestnicy otrzymali standardową dawkę w odpowiednim czasie, w drugim stwierdzono, że wystąpił błąd w dawkowaniu u wszystkich, a trzeci wspomina o nieprawidłowościach u wszystkich [53 wykluczonych uczestników badania], ale nie precyzuje, jakich — wylicza. Czy uczestnicy zostali wykluczeni, ponieważ zgłosili poważne skutki uboczne?”

To pytanie z tezą (zresztą jak cały jej tekst).

Możliwe wyjaśnienie brzmi tak: ktoś rzeczywiście omyłkowo podał 53 badanym złą dawkę szczepionki. W takiej sytuacji należało to odnotować w protokole badania, a osoby te wykluczyć z badania. Co też się stało.

Pierwszy dokument powstał, gdy wszyscy przekonani byli jeszcze, że badanym podano prawidłowe dawki.

Drugi powstał, gdy odkryto pomyłkę w dawkowaniu.

Trzeci dokument mógł być formularzem, na którym były przewidziany był jedynie wybór „stwierdzono/nie stwierdzono nieprawidłowości (niepotrzebne skreślić)”.

Tego Elke Bodderas nam nie wyjaśnia — a przecież ma wgląd w te dokumenty. Jeśli już przedstawia się sensacyjne tezy, wypada przedstawiać solidne dowody na ich poparcie.

Najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem jest, że w Buenos Aires naprawdę doszło do pomyłki w dawkowaniu i z tego powodu z badania wykluczono 53 osoby. Prawdopodobieństwo, że akurat w Buenos Aires u 53 osób doszło do poważnych skutków ubocznych, a nie obserwowano ich u podobnej proporcji badanych w żadnym innym ośrodku (a było ich 151) prowadzącym to samo badanie, jest znikome.

Trudno uwierzyć w sugestię autorki Die Welt, że 53 osoby zostały wykluczone z badania wskutek poważnych skutków ubocznych i nigdy przez pięć lat o tym nikomu nie opowiedziały. Przecież Augusto Roux opowiada o poważnych skutkach ubocznych szczepionki publicznie od wielu lat.

Ja też jestem w posiadaniu dokumentów, które w rzeczywistości nie są przeznaczone do publicznego wglądu, bo opatrzone adnotacją „PFIZER CONFIDENTIAL”. Na stronie 311 czytam, że historia pacjenta ma być rejestrowana w elektronicznym dzienniku. W przypadku braku wpisów przez siedem dni po szczepieniu nastąpi wykluczenie z badania, nastąpi także w przypadku stwierdzenia błędów w dzienniku elektronicznym (może właśnie to stwierdzono w Buenos Aires).

Jak wszedłem w posiadanie tych dokumentów? Od grudnia 2020 roku są dostępne jako załącznik do pracy naukowej (opublikowanej w „New England Journal of Medicine”), która oceniała skuteczność szczepionki Pfizera. Każdy może je sobie przestudiować, ale to nudna lektura i liczy aż 376 stron.

Ile zgonów to norma?

W tekście Elke Bodderas pojawia się twierdzenie o tym, że w protokołach z badań klinicznych szczepionki Pfizera w Argentynie „nie odnotowano żadnych zgonów ani w grupie szczepionej, ani w grupie placebo”. Potem wspomina, że odnotowano jeden zgon. To sugestia rzekomej nierzetelności badania prowadzonego w Argentynie.

Podczas fazy I i II badania klinicznego szczepionki Pfizera, które odbywało się w Niemczech i USA w 2020 roku od maja do października, zmarło sześć osób z 44 tysięcy badanych. Dwie z nich otrzymały szczepionkę, pozostałe cztery były w grupie kontrolnej (więc otrzymały placebo), donosił Reuters w grudniu 2020 roku.

Osiem miesięcy później fact-checking zrobiła też agencja AP w sierpniu 2021 roku i podawała, że podczas fazy III badania klinicznego szczepionki Pfizera od listopada do połowy marca 2021 roku w grupie zaszczepionych zmarło 14 osób, w grupie kontrolnej 15. W sumie zmarło 29 osób z około 44 tysięcy, czyli przypadło 0,659 zgonu na tysiąc osób.

Liczba badanych w Argentynie wynosiła 5800, statystycznie można zatem oczekiwać, że z największym prawdopodobieństwem liczba zgonów wyniesie tam między 3 a 4. Zero zgonów może być jakimś sygnałem, że ktoś mógł zataić przypadki zgonów w tym badaniu.

Nie musi jednak nic oznaczać. I nie jest żadnym dowodem, że tak było.

Ludzie umierają z różnych przyczyn

Później Elke Bodderas dodaje w tekście w Welt.de: „David Healy ma jeszcze więcej pytań dotyczących badania rejestracyjnego, wykraczających poza przypadek Augusto i wydarzenia w Buenos Aires. Zastanawia go łącznie 21 zgonów w grupie szczepionej, które uznano za »niezwiązane ze szczepionką«. Przynajmniej w dwóch z tych przypadków mogło być inaczej, niż przedstawiono to w badaniu”. Chodzi tu już nie o samo badanie w Argentynie, ale całe badanie Pfizera, które poza Buenos Aires toczyło się w ponad 150 ośrodkach na świecie.

W 2024 roku w Polsce odnotowano 409 tysięcy zgonów. Przy populacji 36,55 miliona osób oznacza to 11,19 zgonów na tysiąc mieszkańców rocznie. Jesteśmy jednak krajem starzejącym się. Argentyńska populacja jest młodsza i tam współczynnik zgonów wynosi 8,59 na tysiąc mieszkańców rocznie.

W badaniu szczepionki Pfizera brało udział ponad 40 tysięcy osób. W tak licznej grupie w przeciętnej populacji można spodziewać się statystycznie około 400 (tak, czterystu) zgonów z przyczyn naturalnych przez rok, czyli około dwustu przez pół roku i stu przez kwartał.

Populacja uczestników badań klinicznych nie jest przeciętna, bowiem z badań wyklucza się osoby z istniejącymi schorzeniami. Statystycznych zgonów będzie w takiej grupie mniej — ale nie będzie to nigdy zero. Zgony „niezwiązane ze szczepionką” nie są niczym podejrzanym w grupie liczącej kilkadziesiąt tysięcy badanych.

Jeszcze jeden szczegół: takie badanie nie polega na tym, że uczestnicy leżą w szpitalu. Dostają lek lub szczepionkę i idą do domu. Mogą umrzeć na zawał albo w wypadku. To statystycznie nieuniknione.

Oszustwa i tuszowanie, czyli naukowcy nie są święci

Nie jest zupełnie wykluczone, że podczas II fazy badań klinicznych szczepionki Pfizera w Buenos Aires doszło do nieprawidłowości i prób ich tuszowania (choć tekst Onetu nie przedstawia na to dowodów).

Naukowcy, jak wszyscy ludzie, popełniają błędy. Czasem kieruje nimi chęć osiągnięcia sukcesu, która może prowadzić do manipulacji danymi. A organizacje mają skłonność do zamykania oczu na nieprawidłowości i zamiatania niewygodnych spraw pod dywan.

„W rozmowie z serwisem WELT duński lekarz Peter Goetzsche, były profesor badań klinicznych na Uniwersytecie w Kopenhadze, stwierdza z rezygnacją, że »badania rejestracyjne producentów są niewiarygodne, nawet jeśli są publikowane w renomowanych czasopismach naukowych«. Ogólnie obserwuje on »oszustwa i tuszowanie informacji w publikacjach o szkodliwości w badaniach klinicznych«” – pisze Bodderas.

To bardzo radykalny, ale bynajmniej nie odosobniony pogląd. Niewiele wartych badań naukowych – nawet w medycynie – może być nawet więcej niż połowa, ostrzegał statystyk John Ioannidis w 2005 roku w pracy „Why Most Published Research Findings Are False” , czyli „Dlaczego większość publikowanych wyników badań jest nieprawdziwa”.

Przyczyn tego jest wiele. Wynik badania może być dziełem zwykłego przypadku lub błędu, wynikiem źle skonstruowanego badania, nieprawidłowa może być też analiza statystyczna wyników. Czasem wynikami manipulują autorzy badań, którzy przedstawiają tylko korzystne wyniki, a tuszują niepowodzenia. To ostatnie – naciąganie danych – zdarza się głównie dlatego, że środowisko naukowe chętniej premiuje badania, w których „coś wyszło” niż takie, które pokazują brak efektu.

By to ryzyko zminimalizować, wymyślono wieloośrodkowe, randomizowane badania kliniczne z podwójną ślepą próbą. Ślepa próba oznacza, że badacze nie wiedzą, czy podają badanym substancję aktywną, czy placebo. Mają bardzo niewielką możliwość naginania wyników badań. Jeśli badanie prowadzi kilka niezależnych od siebie ośrodków, naciągane wyniki w jednym z nich będą odstawać od wyników pozostałych. Badanie szczepionki Pfizera prowadzono w 152 ośrodkach na świecie.

Przede wszystkim jednak badania kliniczne są rejestrowane, a ich wyniki poddawane ocenie przez agencje, które dopuszczają lek (lub szczepionkę) do obrotu. To wszystko znacząco minimalizuje ryzyko oszustw i tuszowania informacji. Choć z pewnością nie wyklucza takich przypadków całkiem.

Bodderas nie ma dowodów na to, że ktoś fałszował część badania nad szczepionką Pfizera, która toczyła się w Buenos Aires. Przedstawia jedynie słabe poszlaki, że tak mogło się stać.

Awaryjne procedury

Jak przyznaje Bodderas w swoim tekście: „Amerykańska Agencja Żywności i Leków [FDA], brytyjska Agencja Regulacji Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej [MHRA] i sama EMA uzgodniły już termin dopuszczenia [szczepionki mRNA] do obrotu, zanim jeszcze zdążyły zapoznać się z dokumentacją firmy Pfizer. Czas naglił, koronawirus powodował cierpienie i strach. Wydaje się, że nie było wtedy czasu na skrupulatne kontrole”.

To prawda. Większość krajów na świecie wprowadziła szczepionki przeciw covidowi w ramach przyspieszonych procedur awaryjnych, przewidzianych na wyjątkowe sytuacje. Nikomu jednak nie zależało, żeby szczepionki wprowadzać za wszelką cenę. Nikt nie skorzystałby na szczepionce nieskutecznej i obarczonej zbyt wysokim ryzykiem powikłań.

Skuteczność leków czy szczepionek dopuszczanych po badaniach klinicznych weryfikują to też naukowcy. Cała nauka polega na kwestionowaniu i podważaniu poprzednich badań.

Nauka czasem błądzi — być może, jak twierdzi statystyk Ioannidis — bardzo często. Jednak dzięki niej mamy insulinę, antybiotyki, skuteczne leki przeciwbólowe i skuteczne szczepionki, także na covid.

Działa czy nie działa?

Skuteczność szczepionki Pfizera (oraz Moderny) przeciw covidowi potwierdzono w licznych badaniach naukowych. Przytoczę z nich cztery dla przykładu.

W czerwcu 2021 roku w pracy opublikowanej w „Lancecie” naukowcy wskazywali, że dwie dawki szczepionki Pfizera chronią przed zakażeniem 92 procent zaszczepionych osób.

W lutym 2022 roku w „New England Journal of Medicine” naukowcy donosili, że szczepionka Pfizera ogranicza transmisję wirusa o około 67 procent (wśród osób zaszczepionych dwiema dawkami było o dwie trzecie mniej zakażeń niż wśród niezaszczepionych).

Jeśli chodzi natomiast o zapobieganie śmiertelności w wyniku covidu, z badań prowadzonych w Holandii w 2021 roku i opublikowanych w „Vaccine” w 2023 roku wynikało, że wśród zaszczepionych liczba zgonów była mniejsza o 90 procent niż wśród niezaszczepionych (ten efekt malał do 80 procent po kilku miesiącach, rósł do 85 procent po przyjęciu dawki przypominającej). Podobny wniosek płynął z badań prowadzonych w Brazylii („Lancet”, czerwiec 2022).

Prawda czy fałsz?

Dopuszczenie szczepionki Pfizer/Biontech przeciw Covid-19 mogło nastąpić mimo nieprawidłowości i tajemniczych zgonów, który wystąpiły podczas badań w Argentynie

Sprawdziliśmy

Sugerowanie, że w Buenos Aires tuszowano szkodliwość szczepionki przeciwko covidowi lub jej związek ze zgonami, wydaje się nadużyciem. Skutki uboczne tej szczepionki są znane i są bardzo rzadkie, rzędu kilku przypadków na milion rocznie

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Ryzyko istnieje, jest jednak znikome

Największy dotychczas przegląd badań nad skutkami ubocznymi szczepionek przeciwko covidowi objął 99 milionów osób. Analizę opublikowano w „Vaccine” w 2024 roku.

Wynika z niej, że przy szczepionce mRNA (Pfizera/Biontechu) ryzyko zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia jest niskie i szacowane na 1 do 10 przypadków na milion osób w ciągu miesiąca po szczepieniu, głównie wśród młodych mężczyzn. Dla porównania, wśród osób po covidzie wynosi około 40 przypadków na milion.

Po szczepionce wektorowej (AstraZeneki), według jednego z badań, ryzyko wystąpienia neurologicznego powikłania, zespołu Guillaina-Barrégo, wynosi około 3,8 przypadku na milion. Jednak nie jest to związek jednoznaczny, zespół ten występuje jako powikłanie wielu chorób zakaźnych (zwłaszcza wirusowych) i może być to wynik samego covidu.

Po tej szczepionce też ryzyko wystąpienia zakrzepicy zatok żylnych mózgu (cerebral venous sinus thrombosis – CVST) wynosi 9-12 przypadków na milion osób każdego roku. Częstość występowania CVST w populacji nieszczepionej szacuje się na 3-4 przypadki na milion osób rocznie.

W grupie szczepionych preparatami mRNA (Pfizera/Biontechu) wzrostu liczby przypadków zespołu Guillaina-Barrégo i zakrzepicy (CVST) nie zaobserwowano.

Tymczasem Bodderas pisze o jeszcze jednej „sensacji”: „WELT dysponuje dokumentami, z których wynika, że pacjent nr 11621327 został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu trzy dni po podaniu drugiej dawki, najprawdopodobniej na skutek udaru mózgu. Pacjent nr 11521497 zmarł 20 dni po szczepieniu, zdiagnozowano u niego zatrzymanie akcji serca.

– Według aktualnego stanu wiedzy naukowej oba te przypadki można by przypisać szczepionce — mówi berlińska specjalistka ds. farmacji Susanne Wagner, »zwłaszcza że amerykańska agencja zdrowia CDC bada obecnie udary mózgu u osób zaszczepionych i wiadomo, że zakrzepy krwi po szczepieniu mogą powodować nagłe zgony«”.

Opisywana przed Bodderas historia dotyczy badań nad szczepionką Pfizera. Tymczasem z cytowanego wcześniej największego dotychczas badania skutków ubocznych szczepionek przeciw covidowi wynika, że zakrzepica zdarza się po szczepionce wektorowej (czyli AstraZeneki), nie mRNA (czyli Pfizera).

Jest więc mało prawdopodobne, że opisywane dwa zgony (udar, zawał) mają związek ze szczepieniem.

Z innej pracy (również opublikowanej w „Vaccine”) wynika, że po szczepieniu przeciwko covidowi występuje też u mniej niż jednej osoby na milion ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia (Acute Disseminated Encephalomyelitis, ADEM). Badacze szacują je na 0,78 na milion podanych dawek szczepionki.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Na zdjęciu Michał Rolecki
Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i słowniki. Ukończył anglistykę, tłumaczył teksty naukowe i medyczne. O nauce pisał m. in. w "Gazecie Wyborczej", Polityce.pl i portalu sztucznainteligencja.org.pl. Lubi wiedzieć, jak jest naprawdę. Uważa, że pisanie o nauce jest rodzajem szczepionki, która chroni nas przed dezinformacją. W OKO.press najczęściej wyjaśnia, czy coś jest prawdą, czy fałszem. Czasem są to powszechne przekonania na jakiś temat, a czasem wypowiedzi polityków.

Komentarze