0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Chalimoniuk / Agencja GazetaDawid Chalimoniuk / ...

Nie cichną głosy krytyki po podpisaniu przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT+, czyli polityki miejskiej dedykowanej nieheteroseksualnym i transpłciowym mieszkańcom i mieszkankom Warszawy. Debacie towarzyszy chaos i dezinformacja.

Radni PiS straszą segregacją i ideologią. Patryk Jaki przekonuje, że podpisanie deklaracji jest równoznaczne z rezygnacją z innych obietnic złożonych przez Trzaskowskiego w kampanii wyborczej m.in. walkę ze smogiem i pomocą dla lokatorów. Katolickie „Ordo Iuris” i „Fundacja Życie i Rodzina” grzmią, że w szkołach dojdzie do „promocji homoseksualnego stylu życia” i „nauczania czterolatków podejmowania praktyk seksualnych”. O rozbudzonych fantazjach polskiej prawicy pisaliśmy więcej tutaj.

26 lutego 2019 głos w sprawie zabrała też minister edukacji Anna Zalewska. W wywiadzie dla portalu braci Karnowskich odniosła się do dwóch z 12 rozwiązań zaproponowanych w Deklaracji. Chodzi o:

  • wprowadzenie edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej zgodnej ze standardami WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) do każdej szkoły;
  • wprowadzenie programu „Latarnik”, czyli jednej osoby z kadry w szkole, która zainterweniuje i pomoże uczniom i uczennicom LGBT prześladowanym ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową.

Nie ma miejsca na wsparcie w szkołach?

Zaproponowana w Karcie „Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+” formuła obserwatorów-latarników nie występuje w prawie oświatowym, koliduje też zasadniczo z podstawami programowymi. W szkołach nie ma miejsca na takie przedsięwzięcia
Podstawy programowe nie mają tu nic do rzeczy, a funkcję Latarników dobrowolnie będą sprawować członkowie grona pedagogicznego
wpolityce.pl,26 lutego 2019

Ze słów minister wynika, że nie zrozumiała założeń programu Latarnik. Ma on bowiem wykorzystać zapał kadry pracującej w szkole. Dorota Łoboda, warszawska radna i przewodnicząca Komisji Edukacji mówi OKO.press: „Latarnikiem mają być nauczyciele z grona pedagogicznego, a nie osoby z zewnątrz. To ma być znana, zaufana osoba, do której uczeń może się zwrócić, gdy doświadcza dyskryminacji lub prześladowania”.

Oktawiusz Chrzanowski, współtwórca Deklaracji LGBT+ ze strony społecznej, członek „Miłość Nie Wyklucza” dodaje: „Nie możemy liczyć na wsparcie MEN, dlatego chcemy wykorzystać entuzjazm poszczególnych nauczycieli i nauczycielek. Miasto ma ich wspierać w uzupełnianiu braków kompetencyjnych. Zakładamy, że dla chętnych odbędą się podstawowe szkolenia dotyczące tego, jak pomagać i gdzie kierować uczniów potrzebujących wsparcia”.

Z podstawami programowi nie ma to też nic wspólnego. Dorota Łoboda: „To kwestia czysto organizacyjna. Dyrekcja w porozumieniu z gronem pedagogicznym może wyznaczyć osobę, która będzie pomagać w trudnych sytuacjach. Koniec kropka”.

Minister Zalewska w świecie fikcji

Mamy już w szkołach edukację seksualną, dostosowaną do wieku dzieci, mamy psychologów i pedagogów, których zadaniem jest chronienie dzieci przed wszelkimi formami dyskryminacji i przemocy, w tym także na tle orientacji seksualnej.
Dostępność psychologa lub pedagoga szkolnego, a także rzetelnej edukacji seksualnej to fikcja
wpolityce.pl,26 lutego 2019

Z raportu NIK z 2017 roku wynika, że aż 44 proc. szkół w Polsce nie zatrudnia na etacie pedagoga lub psychologa szkolnego. Najgorsza sytuacja jest na wsiach, gdzie na tysiąc uczniów przypada zaledwie 0,6 etatu psychologa. Oczywiście, w Warszawie psycholog lub pedagog jest w każdej szkole, ale na jednego specjalistę przypada od kilkuset do kilku tysięcy dzieci. Oczekiwanie na wsparcie poradni psychologiczno-pedagogicznej to średnio miesiąc, a – jak podaje NIK – w skrajnych przypadkach uczniowie nie uzyskiwaliby pomocy nawet przez 21 miesięcy.

Podobnie nietrafiony jest argument prowadzenia przez szkoły „edukacji seksualnej dostosowanej do wieku dzieci”. Przedmiot, który miałby spełniać podobną funkcję w polskiej szkole nosi nazwę „Wychowanie do życia w rodzinie”. Jak pisało OKO.press nowa podstawa programowa stawia na wychowanie w etyce katolickiej, a nie standardy naukowe związane z rozwojem psychoseksualnym dzieci i młodzieży, różnorodność seksualną i tożsamościową czy prawa reprodukcyjne. Program wprost:

  • namawia na przedmałżeńską powściągliwość;
  • lansuje naturalne planowanie rodziny;
  • potępia antykoncepcję, łącząc ją z aborcją i sterylizacją;
  • w masturbacji widzi zagrożenie pornofilią i uzależnieniem od seksu;
  • podkreśla, że życie dziecka zaczyna się w jajowodzie;
  • chce wzmacniać „identyfikację z płcią”.

Co więcej, minister Anna Zalewska zdjęła ze szkół obowiązek prowadzenia działań antydyskryminacyjnych. I tym samym, zmniejszyła dostęp dzieci i młodzieży do treści „uwrażliwiające” na różnorodność – w tym różnorodność seksualną i tożsamościową. Dorota Łoboda mówi OKO.press: „Oczywiście w podstawach programowych pojawiają się ogólne uwagi dotyczące wzajemnego szacunku i zakazu poniżania, ale usystematyzowanej edukacji antydyskryminacyjnej w polskich szkołach nie ma. Dziś wszystko zależy od nauczyciela. Systemowo dzieci nie dostają potrzebnej wiedzy i wsparcia”.

Przed kim MEN chroni dzieci?

Chronimy też dzieci przed akcjami prowadzonymi przez wszystkie skrajne organizacje, które w sposób nieuprawniony chcą wejść do szkoły
Zajęcia z edukacji seksualnej i antydyskryminacyjnej mają prowadzić nauczyciele już zatrudnieni w szkołach, a nie edukatorzy z zewnątrz
wpolityce.pl,26 lutego 2019

I tu znów minister udowadnia, że nie rozumie założeń Deklaracji LGBT+. Oktawiusz Chrzanowski: „Nie chodzi o żadnych edukatorów czy zewnętrzne organizacje. Edukację antydyskryminacyjną i seksualną również ma prowadzić szkolna kadra. Będą one darmowe (dofinansowane przez samorząd), dobrowolne i dostępne dla każdej i każdego. Wszystko zgodnie z prawem”.

Podobnej retoryki minister używała sabotując akcję "Tęczowy Piątek". Wtedy też informowała, że żadni „zewnętrzni edukatorzy” nie mogą wchodzić do szkół, mimo że akcja zorganizowana była oddolnie przez społeczność szkolną – z inicjatywy uczniów lub nauczycieli.

Ideologicznie motywowane akcje

Przy okazji zachęcam samorządy do inwestowania w dodatki motywacyjne dla pedagogów, psychologów, wychowawców w celu wzmocnienia skuteczności ich pracy. To lepsza droga do walki z wszelką dyskryminacją niż ideologicznie motywowane akcje polityczne.
Minister przerzuca odpowiedzialność za finansowanie wsparcia na samorządy. Nie rozumie też, że młodzież LGBT doświadczająca dyskryminacji pilnie potrzebuje pomocy
wpolityce.pl,26 lutego 2019

Dorota Łoboda: „Dwa lata temu minister obiecała, że zadba o to, by w każdej szkole był psycholog lub pedagog. Przerzucanie odpowiedzialności za finansowanie całej edukacji jest nieodpowiedzialne. Pensje zasadnicze nauczycieli – w tym psychologów i pedagogów – leżą w gestii ministerstwa".

Oktawiusz Chrzanowski: „Chęć wsparcia młodzieży LGBT nie wzięła się znikąd. 70 proc. młodych osób nieheteroseksualnych lub transpłciowych ma myśli samobójcze. To efekt systemowej dyskryminacji i tworzenia atmosfery nienawiści. Nasz program to nie ideologia, tylko troska o bezpieczeństwo, edukację i równe traktowanie. To też promowanie wartości europejskich, jeśli minister uważa to za ideologię, to może nie powinna pełnić funkcji ministry w kraju członkowskim UE”.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze