Nie cichną głosy krytyki po podpisaniu przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT+, czyli polityki miejskiej dedykowanej nieheteroseksualnym i transpłciowym mieszkańcom i mieszkankom Warszawy. Debacie towarzyszy chaos i dezinformacja.
Radni PiS straszą segregacją i ideologią. Patryk Jaki przekonuje, że podpisanie deklaracji jest równoznaczne z rezygnacją z innych obietnic złożonych przez Trzaskowskiego w kampanii wyborczej m.in. walkę ze smogiem i pomocą dla lokatorów. Katolickie „Ordo Iuris” i „Fundacja Życie i Rodzina” grzmią, że w szkołach dojdzie do „promocji homoseksualnego stylu życia” i „nauczania czterolatków podejmowania praktyk seksualnych”. O rozbudzonych fantazjach polskiej prawicy pisaliśmy więcej tutaj.
26 lutego 2019 głos w sprawie zabrała też minister edukacji Anna Zalewska. W wywiadzie dla portalu braci Karnowskich odniosła się do dwóch z 12 rozwiązań zaproponowanych w Deklaracji. Chodzi o:
- wprowadzenie edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej zgodnej ze standardami WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) do każdej szkoły;
- wprowadzenie programu „Latarnik”, czyli jednej osoby z kadry w szkole, która zainterweniuje i pomoże uczniom i uczennicom LGBT prześladowanym ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową.
Nie ma miejsca na wsparcie w szkołach?
Zaproponowana w Karcie „Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+” formuła obserwatorów-latarników nie występuje w prawie oświatowym, koliduje też zasadniczo z podstawami programowymi. W szkołach nie ma miejsca na takie przedsięwzięcia
zbity zegar. Podstawy programowe nie mają tu nic do rzeczy, a funkcję Latarników dobrowolnie będą sprawować członkowie grona pedagogicznego
Ze słów minister wynika, że nie zrozumiała założeń programu Latarnik. Ma on bowiem wykorzystać zapał kadry pracującej w szkole. Dorota Łoboda, warszawska radna i przewodnicząca Komisji Edukacji mówi OKO.press: „Latarnikiem mają być nauczyciele z grona pedagogicznego, a nie osoby z zewnątrz. To ma być znana, zaufana osoba, do której uczeń może się zwrócić, gdy doświadcza dyskryminacji lub prześladowania”.
Oktawiusz Chrzanowski, współtwórca Deklaracji LGBT+ ze strony społecznej, członek „Miłość Nie Wyklucza” dodaje: „Nie możemy liczyć na wsparcie MEN, dlatego chcemy wykorzystać entuzjazm poszczególnych nauczycieli i nauczycielek. Miasto ma ich wspierać w uzupełnianiu braków kompetencyjnych. Zakładamy, że dla chętnych odbędą się podstawowe szkolenia dotyczące tego, jak pomagać i gdzie kierować uczniów potrzebujących wsparcia”.
Z podstawami programowi nie ma to też nic wspólnego. Dorota Łoboda: „To kwestia czysto organizacyjna. Dyrekcja w porozumieniu z gronem pedagogicznym może wyznaczyć osobę, która będzie pomagać w trudnych sytuacjach. Koniec kropka”.
Minister Zalewska w świecie fikcji
Mamy już w szkołach edukację seksualną, dostosowaną do wieku dzieci, mamy psychologów i pedagogów, których zadaniem jest chronienie dzieci przed wszelkimi formami dyskryminacji i przemocy, w tym także na tle orientacji seksualnej.
zbity zegar. Dostępność psychologa lub pedagoga szkolnego, a także rzetelnej edukacji seksualnej to fikcja
Z raportu NIK z 2017 roku wynika, że aż 44 proc. szkół w Polsce nie zatrudnia na etacie pedagoga lub psychologa szkolnego. Najgorsza sytuacja jest na wsiach, gdzie na tysiąc uczniów przypada zaledwie 0,6 etatu psychologa. Oczywiście, w Warszawie psycholog lub pedagog jest w każdej szkole, ale na jednego specjalistę przypada od kilkuset do kilku tysięcy dzieci. Oczekiwanie na wsparcie poradni psychologiczno-pedagogicznej to średnio miesiąc, a – jak podaje NIK – w skrajnych przypadkach uczniowie nie uzyskiwaliby pomocy nawet przez 21 miesięcy.
Podobnie nietrafiony jest argument prowadzenia przez szkoły „edukacji seksualnej dostosowanej do wieku dzieci”. Przedmiot, który miałby spełniać podobną funkcję w polskiej szkole nosi nazwę „Wychowanie do życia w rodzinie”. Jak pisało OKO.press nowa podstawa programowa stawia na wychowanie w etyce katolickiej, a nie standardy naukowe związane z rozwojem psychoseksualnym dzieci i młodzieży, różnorodność seksualną i tożsamościową czy prawa reprodukcyjne. Program wprost:
- namawia na przedmałżeńską powściągliwość;
- lansuje naturalne planowanie rodziny;
- potępia antykoncepcję, łącząc ją z aborcją i sterylizacją;
- w masturbacji widzi zagrożenie pornofilią i uzależnieniem od seksu;
- podkreśla, że życie dziecka zaczyna się w jajowodzie;
- chce wzmacniać „identyfikację z płcią”.
Co więcej, minister Anna Zalewska zdjęła ze szkół obowiązek prowadzenia działań antydyskryminacyjnych. I tym samym, zmniejszyła dostęp dzieci i młodzieży do treści „uwrażliwiające” na różnorodność – w tym różnorodność seksualną i tożsamościową. Dorota Łoboda mówi OKO.press: „Oczywiście w podstawach programowych pojawiają się ogólne uwagi dotyczące wzajemnego szacunku i zakazu poniżania, ale usystematyzowanej edukacji antydyskryminacyjnej w polskich szkołach nie ma. Dziś wszystko zależy od nauczyciela. Systemowo dzieci nie dostają potrzebnej wiedzy i wsparcia”.
Przed kim MEN chroni dzieci?
Chronimy też dzieci przed akcjami prowadzonymi przez wszystkie skrajne organizacje, które w sposób nieuprawniony chcą wejść do szkoły
fałsz. Zajęcia z edukacji seksualnej i antydyskryminacyjnej mają prowadzić nauczyciele już zatrudnieni w szkołach, a nie edukatorzy z zewnątrz
I tu znów minister udowadnia, że nie rozumie założeń Deklaracji LGBT+. Oktawiusz Chrzanowski: „Nie chodzi o żadnych edukatorów czy zewnętrzne organizacje. Edukację antydyskryminacyjną i seksualną również ma prowadzić szkolna kadra. Będą one darmowe (dofinansowane przez samorząd), dobrowolne i dostępne dla każdej i każdego. Wszystko zgodnie z prawem”.
Podobnej retoryki minister używała sabotując akcję „Tęczowy Piątek”. Wtedy też informowała, że żadni „zewnętrzni edukatorzy” nie mogą wchodzić do szkół, mimo że akcja zorganizowana była oddolnie przez społeczność szkolną – z inicjatywy uczniów lub nauczycieli.
Ideologicznie motywowane akcje
Przy okazji zachęcam samorządy do inwestowania w dodatki motywacyjne dla pedagogów, psychologów, wychowawców w celu wzmocnienia skuteczności ich pracy. To lepsza droga do walki z wszelką dyskryminacją niż ideologicznie motywowane akcje polityczne.
zbity zegar. Minister przerzuca odpowiedzialność za finansowanie wsparcia na samorządy. Nie rozumie też, że młodzież LGBT doświadczająca dyskryminacji pilnie potrzebuje pomocy
Dorota Łoboda: „Dwa lata temu minister obiecała, że zadba o to, by w każdej szkole był psycholog lub pedagog. Przerzucanie odpowiedzialności za finansowanie całej edukacji jest nieodpowiedzialne. Pensje zasadnicze nauczycieli – w tym psychologów i pedagogów – leżą w gestii ministerstwa”.
Oktawiusz Chrzanowski: „Chęć wsparcia młodzieży LGBT nie wzięła się znikąd. 70 proc. młodych osób nieheteroseksualnych lub transpłciowych ma myśli samobójcze. To efekt systemowej dyskryminacji i tworzenia atmosfery nienawiści. Nasz program to nie ideologia, tylko troska o bezpieczeństwo, edukację i równe traktowanie. To też promowanie wartości europejskich, jeśli minister uważa to za ideologię, to może nie powinna pełnić funkcji ministry w kraju członkowskim UE”.