0:000:00

0:00

Sprawę współpracy asystenta ze skrajnymi narodowcami ze Śląska opisała w poniedziałek (29 kwietnia 2019) „Gazeta Wyborcza”. Dziennikarka Ewa Ivanova dotarła do maili i sms-ów, które Jakub Kalus, asystent sędziego z Sądu Apelacyjnego w Katowicach, miał wymieniać z narodowcami (na zdjęciu stoi z prawej z powieszonym portretem Michała Boniego).

„Wyborcza” przytacza treść kilku maili. 21 kwietnia 2017 roku do Kalusa wysłał mail lider Stowarzyszenia Duma i Nowoczesność Mateusz S. ps. "Sitas". To on był współorganizatorem głośnych urodzin Hitlera w lesie pod Wodzisławiem Śląskim, które nagrał "Superwizjer" TVN i zrobił z tego głośny reportaż.

Sitas pytał Kalusa jak ma zachować się jego żona w śledztwie prokuratury dotyczącym Dumy i Nowoczesność. Żona miała być przesłuchana w sprawie handlu rasistowskimi naklejkami w internecie.

„Co ma zeznawać Malwina”

„Będzie oskarżona (...). Musimy obmyślić jakiś mądry plan, co ma zeznawać Malwina” – pisał zaniepokojony „Sitas”.

Kalus – jak cytuje „GW” - odpowiedział: „Powinna odmówić składania zeznań. (...) Tylko trzeba o tym powiedzieć od razu przy rozpoczęciu przesłuchania. Na chwilę obecną chcą ją słuchać jako świadka, wg mnie nie odważą się postawić jej zarzutu, już sprawa jest dla nich nieprzyjemna”.

Sprawę naklejek sprzedawanych przez Dumę i Nowoczesność OKO.press opisywało:

Przeczytaj także:

Interpelacje Winnickiego

„Gazeta Wyborcza” ujawniła też, że Kalus miał przygotować dla "Sitasa" wezwanie przedsądowe do katowickiej „Gazety Wyborczej” oraz miał być autorem lub współautorem co najmniej dwóch interpelacji posła Roberta Winnickiego (lidera Ruchu Narodowego, wcześniej Kukiz'15, obecnie w Konfederacji).

Interpelacje dotyczyły „prześladowań środowisk narodowych przez organy publiczne”. W praktyce dotyczyły m.in. śledztwa obejmującego handel naklejkami przez Dumę i Nowoczesność. Na interpelację odpowiedział potem wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który zapowiedział kontrolę w Prokuraturze Krajowej.

Według „GW” asystent mógł też stać za złożeniem zawiadomienia na biegłą, która wydała niekorzystną dla "Sitasa" opinię ws. rasistowskich naklejek.

Asystent na delegacji w ministerstwie Ziobry

Jakub Kalus, jak podaje „Wyborcza”, od października 2018 roku pracuje jako asystent sędziego w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. Wcześniej, bo od 2013 roku był asystentem sędziego w Sądzie Rejonowym w Gliwicach.

Od sierpnia 2017 roku pracował na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości – obsługiwał tam Komisję Weryfikacyjną Patryka Jakiego. W listopadzie 2017 roku brał udział w pikiecie narodowców w Katowicach, podczas której na symbolicznych szubienicach wieszano zdjęcia europosłów PO.

Delegacja zakończyła się w lutym 2018 roku. Wtedy wrócił do sądu rejonowego, by po kilku miesiącach awansować do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. W ostatnich wyborach samorządowych bezskutecznie ubiegał się o wybór na prezydenta Katowic z ramienia Ruchu Narodowego.

„Gazeta Wyborcza” po raz pierwszy o asystencie napisała na początku marca tego roku, ujawniając jego udział w manifestacji na której „wieszano” europosłów PO.

Prezes Mazur zwleka

Już tylko ta informacja według sędziów - rozmówców OKO.press - była wystarczającą podstawą do zwolnienia asystenta z pracy w sądzie. Tymczasem do dziś prezes Sądu Apelacyjnego w Katowicach nie podjął żadnej decyzji.

Prezesem jest Witold Mazur, nominat ministra Zbigniewa Ziobry. Jego brat Leszek Mazur jest przewodniczącym niekonstytucyjnej nowej KRS, obsadzonej przez posłów PiS i Kukiz'15, głównie sędziami, którzy poszli na współpracę z resortem Ziobry.

OKO. press zapytało w poniedziałek jakie będzie stanowisko Sądu Apelacyjnego w Katowicach po najnowszej publikacji „Gazety Wyborczej”. Rzecznik prasowy sądu Robert Kirejew odpowiedział, że prezes podejmie decyzję ws. asystenta po długim weekendzie majowym.

Rzecznik tłumaczy, że od czasu pierwszej publikacji „GW” w marcu asystent był najpierw na urlopie m.in. zdawał egzamin adwokacki; a obecnie do końca kwietnia jest na zwolnieniu lekarskim.

W tym czasie prezes Sądu Apelacyjnego wystąpił do prokuratury, która prowadzi śledztwo ws. szubienic dla europosłów PO, o informacje. Ale kilka dni temu przyszła z prokuratury „lapidarna” odpowiedź, że z uwagi na tajemnicę śledztwa, nie przekażą żadnych informacji.

To w tym śledztwie Jakub Kalus w lutym 2018 roku został przesłuchany jako świadek. Rzecznik prasowy sądu zapewnia, że prezes Mazur nie może rozwiązać umowy o pracę z asystentem bez podania przyczyn.

Sędziowie protestują

Zwolnienia asystenta domagają się sędziowie apelacji katowickiej, którzy w ostatnim czasie przyjęli w tej sprawie uchwałę.

„Osoby, które identyfikują się z hejterskimi zachowaniami nie powinny pracować w wymiarze sprawiedliwości. Sędziowie są zbulwersowani, że władza, czyli ministerstwo sprawiedliwości i prezes sądu to tolerują.

W ciągu kilku godzin można było odwołać prezesów sądów [w ramach ogólnopolskiej czystki w sądach – red.], a tu nic nie można zrobić od dwóch miesięcy” – mówi OKO.press szef stowarzyszenia sędziów Iustitia Krystian Markiewicz.

I dodaje, że prezes sądu powinien dbać o wizerunek wymiaru sprawiedliwości, a ministerstwo sprawiedliwości może wszystko. "Gdyby ministerstwo chciało zwolnić asystenta, to wystarczyłby tylko jeden telefon" – dodaje Markiewicz.

Asystenta sądu zatrudnia prezes sądu. To jego decyzja, ministerstwo formalnie nie może nakazać zwolnienia asystenta. Ale ministerstwo ma nadzór nad prezesami i obecna ekipa w resorcie sprawiedliwości pokazała, że jak chce to szybko podejmuje decyzje dotycząc sądów.

OKO.press zapytało w poniedziałek ministerstwo sprawiedliwości o stanowisko w tej sprawie. Odpowiedzi nie dostaliśmy.

„Asystent musi mieć cechy dające gwarancje wykonywania zawodu, a jego zachowanie nie może godzić w dobro wymiaru sprawiedliwości. Ponadto etyka zawodowa wyklucza pomaganie osobom objętym śledztwami prokuratury oraz uczestnictwa w formacjach politycznych. Gdybym był prezesem sądu, nie zastanawiałbym się ani chwili i go zwolnił” – mówi anonimowo OKO.press jeden z sędziów.

Kalus chce być adwokatem

Asystent katowickiego sądu zdał właśnie egzamin adwokacki. Ale jak pisze katowicka „Wyborcza”, śląska Okręgowa Rada Adwokacka już się zastanawia jak zablokować wpisanie go na listę adwokatów.

Śledztwo, w którym badany jest happening z symbolicznymi szubienicami dla europosłów PO, nadal trwa, nikt nie ma postawionych zarzutów.

Organizatorzy urodzin Hitlera będą mieli proces w sądzie w Wodzisławiu Śląskim za propagowanie faszyzmu. Proces ma się zacząć 1 lipca. Z kolei w sądzie w Gliwicach toczy się sprawa o delegalizację Dumy i Nowoczesności.

Prokuratura zajęła się tą organizacją po głośnym reportażu „Superwizjera” TVN. OKO.press pisało o tym reportażu:

Wobec autorów materiału TVN podejmowane są różne szykany. Najpierw prokuratura chciała stawiać zarzuty operatorowi TVN, bo wtapiając się w środowisko narodowców hajlował na imprezie narodowców.

Prokuratura i taksówki TVN

Potem wszczęto dochodzenie ws. rzekomych wyłudzeń przejazdów taksówkami przez dziennikarzy TVN i zaatakowano ekipę TVN artykułami oskarżającymi, że stacja zapłaciła za aranżację urodzin Hitlera.

A ostatnio „Wyborcza” ujawniła, że zdjęcia operatora TVN i współautora głośnego materiału Bertolda Kittla pojawiły się na tablicach poglądowych w ramach wątku „taksówkowego”. Ich zdjęcia okazywano taksówkarzom.

Autorzy materiału o urodzinach Hitlera wbrew wszystkim atakom dostali w ubiegłym roku nagrodę Grand Press.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze