Trzech mężczyzn włamało się na teren podpoznańskiej agroturystyki i dotkliwie pobiło strusia Zenka. Sekcja zwłok wykazała, że zwierzę było okładane kijem po całym ciele. „Nie chcę sprawiedliwości. Chcę kary” – mówi właściciel Traperskiej Osady i opiekun skatowanego ptaka
Noc z 10 na 11 stycznia 2025. Na teren podpoznańskiej agroturystyki włamuje się trzech mężczyzn. Przecinają ogrodzenie okalające posesję i kierują się w stronę zagrody, w której mieszka struś Zenek.
Traperska Osada to agroturystyka położona w Bolechówku, niewielkiej wsi oddalonej o 15 kilometrów na północ od Poznania.
Słynie z psich zaprzęgów. Okoliczni mieszkańcy dobrze je znają. Nie raz, nie dwa, podczas niedzielnego spaceru, zza zakrętu polnej drogi wyłonił się zaprzęg pędzących co sił psów husky, ciągnących wózek lub sanie ze swoim musherem (przewodnikiem psiego zaprzęgu).
W Traperskiej Osadzie można także pojeździć konno. „Nasze konie nigdy nie były zmuszane do pracy przy użyciu batów i palcatów” – piszą właściciele na swojej stronie internetowej.
Położna na skraju parku krajobrazowego Puszcza Zielonka agroturystyka oferuje także spacery po lesie i naukę rozpoznawania tropów leśnych zwierząt. „Wyjaśniamy dzieciom, dlaczego warto troszczyć się o to, co nas otacza” – piszą właściciele.
W Traperskiej Osadzie można wypocząć, zorganizować spotkanie integracyjne albo urodziny dla dzieci. Jest tu mini zoo, a w nim oprócz koni i psów, osiołki, kozy, kuce, owce, kaczki. Jeszcze niedawno mieszkał tu także struś Zenek.
Do pierwszego ataku doszło tuż po Nowym Roku. Ktoś w nocy rozciął ogrodzenie okalające Traperską Osadę i wtargnął na teren zwierząt. Wyłamano bramy do ich zagród, wycięto kilka drzew. Kilka nocy później atak się powtórzył. Znów naruszone były wybiegi.
„To nie tylko zniszczenie mienia – takie działania mogły doprowadzić do ucieczki i zranienia tych bezbronnych istot” – napisali na Facebooku przerażeni właściciele agroturystyki.
„Sąsiedzi, znajomi – bądźcie czujni, ostrzeżcie innych. Każda, nawet najmniejsza wskazówka, może zapobiec kolejnej tragedii. Prosimy o pomoc w trosce o ochronę tych niewinnych stworzeń!” – apelowali.
Rankiem 11 stycznia Traperska Osada publikuje kolejny post.
“UWAGA! Skradziono strusia!”
Po kolejnym nocnym włamaniu struś Zenek zniknął ze swojego wybiegu. Rozpoczęły się poszukiwania. Kilka godzin później ogłoszono, że udało się go odnaleźć zmasakrowanego.
"Struś został odnaleziony w tragicznym stanie – pobity, wycieńczony, na granicy życia i śmierci.
Weterynarz stwierdził połamane skrzydła, rozległe obrażenia głowy oraz ślady brutalnego bicia kijem, także po oczach. Ten widok nas załamał" – napisali opiekunowie Zenka na Facebooku.
„Struś, choć jest zwierzęciem, był dla nas jak członek rodziny. Teraz walczy o życie, a każda chwila to niewyobrażalny ból – dla niego i dla nas”.
Leonard Osiadło, OKO.press: Nawet nie wiem, od czego zacząć tę rozmowę.
Jarosław Tylkowski, właściciel Traperskiej Osady: To, co się wydarzyło, przekracza wyobraźnię. Niesłychanie okrutna rzecz.
Czy w przeszłości ktoś już próbował zrobić krzywdę mieszkańcom Traperskiej Osady?
Nigdy wcześniej nie mieliśmy żadnych niepokojących sytuacji. Nie było żadnego zagrożenia dla zwierząt czy jakichś działań na ich szkodę. A teraz na przełomie roku, ktoś sobie wyraźnie nas upatrzył.
To był pana zdaniem zaplanowany atak?
W sumie były trzy nocne włamania w odstępie dosłownie kilku dni. Napastnicy przecinali ogrodzenia zewnętrzne posesji i wewnętrzne, które okalały wybieg strusia.
Czyli Zenek nie był przypadkową ofiarą?
Ewidentnie od początku upatrzyli sobie strusia. A mamy przecież na terenie też inne zwierzęta – konie, osły, kozy i psy zaprzęgowe. Ich zagrody były nienaruszone, a ogrodzenie było rozcięte tylko tam, gdzie wybieg miał Zenek.
I naszym zdaniem już za pierwszym razem napastnicy próbowali wyprowadzić go z wybiegu. Była jakaś przemoc, bo po tej pierwszej napaści Zenek miał coś z okiem, jedno skrzydło było obwieszone. Ale nie zgłosiliśmy tego jeszcze wtedy na policję, bo myśleliśmy, że to jednorazowy chuligański wybryk.
Ale kolejnej nocy włamanie się powtórzyło. I znów zniszczone było tylko ogrodzenie wybiegu Zenka. Wtedy pojawił się niepokój. Wzmogliśmy czujność, uruchomiliśmy fotopułapki rozwieszone na drzewach. Niestety sprawcy zaatakowali po raz kolejny. I noc z 10 na 11 stycznia okazała się już tragiczna w skutkach.
Co wydarzyło się tej nocy?
Napastnicy ponownie przecięli ogrodzenia, wtargnęli na wybieg strusia i go uprowadzili. Chociaż być może Zenek im po prostu uciekł z tej zagrody, w której mieszkał, próbując się jakoś bronić. Bo wszystko wskazuje na to, że był po prostu katowany przez swoich oprawców.
Rankiem zorientowaliśmy się, że struś zniknął ze swojej zagrody. Oczywiście natychmiast zawiadomiliśmy policję, przyjechali, spisali zeznania. Ale nie mogliśmy nigdzie Zenka znaleźć. Baliśmy się, że uciekł przed napastnikami na otwarty teren. Obok naszej agroturystyki jest kilka stawów pożwirowych, które z jednej strony okalają zabudowania i linia kolejowa, a z drugiej zaczynają się lasy Puszczy Zielonki.
Nie było nawet wiadomo, gdzie go szukać, jeśli wybiegł z naszego terenu w środku nocy w panice, w amoku. Mógł być wszędzie. Ale wszystko wskazuje na to, że uciekł i schował się przed swoimi oprawcami gdzieś w okolicy, bo po kilku godzinach, około południa, wrócił do nas sam. Jednak to było miejsce, które było dla niego domem.
Jak wyglądał?
Był słabiutki. Siedział osowiały na zewnątrz, niedaleko koni, na śniegu. Już go nawet nie zaganialiśmy do jego zagrody. Zostawiliśmy w spokoju, żeby trochę ochłonął, odpoczął. A później sam przeszedł w inne miejsce, tak jak gdyby instynktownie czuł, że potrzebuje jakiegoś schronienia. Wszedł do jednej ze stajni, położył się na sianie. I tam już został na zawsze.
Wiedzieliście, że jest z nim źle?
Widać było, że gaśnie. Nie chciał jeść ani pić. Wezwaliśmy pilnie weterynarza, ale Zenek był już w tak złym stanie… Był cały poobijany, miał złamane skrzydło. Był też pewnie bity po głowie, bo na jedno oko nie widział. Doglądaliśmy go cały wieczór, ale został po prostu tak skatowany, że nocy już nie przeżył.
Następnego dnia wezwaliśmy weterynarza, żeby przeprowadził sekcję zwłok. Ona potwierdziła, jak bardzo Zenek cierpiał. Bo oprócz tego, co było widać na zewnątrz – złamane skrzydło, poobijana głowa, to sekcja wykazała także liczne obrażenia wewnętrzne. Zenek musiał być okładany kijem po całym ciele. Został po prostu zmaltretowany.
Jak Zenek trafił do Traperskiej Osady?
Kupiłem wiele lat temu kilka strusi na strusiej fermie. Zenek był już tym ostatnim, który nam został. I chyba czuł się tu jak w domu, skoro po takim ataku sam wrócił. Był związany z tym miejscem.
Ten bestialski atak poruszył lokalną społeczność. Pojawił się nawet pomysł zbiórki na zakup nowego strusia dla Traperskiej Osady.
Rzeczywiście, otrzymujemy ogrom wsparcia po tym wszystkim i jestem za nie bardzo wdzięczny. To jest coś wspaniałego, że tyle osób jest zatroskanych losem zwierząt. Tyle osób przejęło się tym aktem sadyzmu, znęcania się nad Zenkiem. To dla nas naprawdę niepojęte, że coś takiego można zwierzęciu zrobić.
Gdyby miał pan szansę spotkać tych ludzi, którzy zakatowali Zenka na śmierć, to co by im pan powiedział?
Żeby spotkała ich za to kara. Nie sprawiedliwość, ale kara. Żeby cierpieli i żeby wywarło to na nich piętno do końca ich życia. Zasłużyli na to.
Policja szybko złapała sprawców ataku na Zenka. To trzej, około 40-letni, mieszkańcy gminy Czerwonak, w której położona jest Traperska Osada.
Wszystkim trzem podejrzanym postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem.
„Sprawcy nie przyznają się do winy, choć opowiedzieli przebieg samego zdarzenia. Jak twierdzą, chcieli nagrać ze strusiem film. Opisali, w jaki sposób go skatowali, bijąc go drewnianym drągiem. W pewnym momencie struś uciekł im z tej zagrody i oni także oddalili się z miejsca zdarzenia” – mówi w rozmowie z OKO.press Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
„Czy sprawcy chcieli nagrać film z samym strusiem, czy jak go katują?” – dopytujemy.
„Ich motywy są niejasne. To było całkowicie nieracjonalne zachowanie, jeśli chodzi o sposób, w jaki postąpili z tym zwierzęciem” – mówi Wawrzyniak.
Prokuratura zabezpieczyła telefony komórkowe podejrzanych. Ich zawartość także będzie badana w postępowaniu.
Światło na to, jak doszło do brutalnego ataku na strusia, rzucają sami sprawcy. Podczas przesłuchania przyznali się, że zarówno przed, jak i po ataku na strusia, zażywali narkotyki.
„Oczywiście to są wstępne ustalenia. W trakcie postępowania wykażemy w pełni, co kierowało tymi sprawcami, jaka była ich motywacja, co tak naprawdę chcieli dalej z tym strusiem zrobić” – tłumaczy Wawrzyniak.
W lokalnych doniesieniach pojawiły się informacje, że sprawcy są podejrzewani także o czyny o charakterze zoofilskim.
„W tym momencie postawione zarzuty takich czynów nie obejmują. Ale jeśli miałoby się to potwierdzić, to też będzie się to mieściło w charakterze zarzucanego czynu, czyli znęcania ze szczególnym okrucieństwem” – wyjaśnia Wawrzyniak.
Wobec dwóch podejrzanych orzeczono dozór policyjny, zakaz kontaktowania się ze sobą oraz zakaz zbliżania się do Traperskiej Osady. Trzeciemu podejrzanemu postawiono dodatkowo zarzut posiadania i sprzedaży narkotyków. W jego przypadku prokuratura zawnioskowała o trzymiesięczny areszt.
Mordercom Zenka grozi do 5 lat więzienia.
Traperska Osada ogłosiła zbiórkę na instalację monitoringu i systemu ochrony dla swoich zwierząt.
Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.
Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.
Komentarze