Rząd chce, by jak najszybciej przyjąć nowe przepisy o niższej składce zdrowotnej dla przedsiębiorców. W Sejmie lamentowano, że wysoka składka niszczy polskie firmy i polską gospodarkę. Ta opowieść jest daleka od prawdy
Prawie dwie godziny po otwierającym debatę o składce zdrowotnej wystąpieniu ministra finansów Andrzeja Domańskiego prowadzący wówczas obrady marszałek Krzysztof Bosak przypomniał posłom i posłankom, że powinni teraz zadawać pytania, a nie wygłaszać oświadczenia.
Wówczas poseł KO Przemysław Witek wpadł na sprytny pomysł i zadał pytanie sam sobie. Zapytał więc, kto wprowadził składkę zdrowotną, która zrujnowała polskie życie gospodarcze. I odpowiedział sobie: Prawo i Sprawiedliwość. Zdążył jeszcze ogłosić, że PiS to partia socjalistyczna. Na nic więcej czasu nie starczyło.
To wystąpienie dobrze podsumowuje debatę nad poważnym zagadnieniem: projektem zmniejszenia składki zdrowotnej przedsiębiorcom i zmniejszeniem dochodów NFZ.
W Sejmie oglądaliśmy dziś jednak głównie bitwę między KO i PiS o to, kto był gorszy dla przedsiębiorców, kto gorzej zarządza zdrowiem, kto bardziej zrujnował budżet NFZ. Dodajmy na marginesie, że przez większość debaty sala sejmowa była niemal pusta.
Przypomnijmy: po niemal roku dyskusji rząd zaproponował w końcu zmiany w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców (tylko dla nich). Odbędą się one w dwóch etapach.
Pierwszym krokiem jest obniżenie minimalnej składki i zlikwidowanie składki od środków trwałych od przyszłego roku. Te zmiany zostaną poparte przez całą koalicję, razem z Lewicą, co zostało dzisiaj wyartykułowane w Sejmie.
W drugim kroku, od 2026 roku, rząd znacząco chce obniżyć składkę zdrowotną dla wszystkich przedsiębiorców. O szczegółach projektowanych zmian można przeczytać tutaj. Wróćmy jednak do Sejmu.
Minister Domański w otwierającym przemówieniu podkreślił, że rząd Donalda Tuska krok po kroku naprawia szkody po Polskim Ładzie, sztandarowym projekcie PiS. Reformy podatkowe PiS z 2022 roku miały być korektą systemu w stronę większej progresywności, ostatecznie wyszedł z nich legislacyjny koszmar, a kolejne korekty spowodowały, że z założeń nic nie zostało.
Ale składka zdrowotna dla przedsiębiorców rzeczywiście wzrosła. KO uważa (a za nią również PSL i Polska 2050), że to dziejowa niesprawiedliwość i trzeba ją naprawić, kosztem dochodów NFZ.
Ostatecznie oznacza to około 6 mld zł mniej w budżecie NFZ. Minister uważa, że tę kwotę uzupełni się z budżetu państwowego i nie ma powodu, by mu nie wierzyć. Problem w tym, że zamiast zwiększać dochody NFZ w czasie, gdy dziura finansowa Funduszu rośnie, zmniejszamy je i musimy je silniej uzupełniać.
Minister Domański uważa jednak, że projekt ustawy to wyważony kompromis między oczekiwaniami przedsiębiorców i możliwościami budżetowymi. To oznacza, że gdyby minister mógł, najpewniej ulżyłby przedsiębiorcom jeszcze mocniej.
Tutaj z pewnością zgodziłby się z nim poseł PiS Patryk Wicher, który uważa, że „każde rozwiązanie, które zwalnia ich [przedsiębiorców] z jakichś zobowiązań jest dzisiaj dobre, bo oni dzisiaj potrzebują wsparcia”.
I tak wyglądała duża część debaty, poza głosami z Lewicy: licytacja na to, która partia najchętniej i najwięcej da przedsiębiorcom. Gdyby nie posłowie i posłanki Lewicy nikt by nie pamiętał, że zyski przedsiębiorstw wypracowują nie same decyzje zarządów i kierownictw, ale właśnie pracownicy.
Obie strony potrzebują siebie nawzajem, ale rząd tylko jednej stronie obniża zobowiązania wobec państwa, za które możemy zapłacić wszyscy – gorszym dostępem do systemu ochrony zdrowia.
Poseł PiS Rafał Bochenek powiedział w Sejmie:
„Praca musi się opłacać. Dlatego w obliczu braku rozwiązań dla przedsiębiorców ze strony rządu, jesteśmy za przywróceniem poprzedniego sposobu rozliczania składki zdrowotnej, który obowiązywał do końca 2021 roku”.
Zmiany te wprowadziło oczywiście Prawo i Sprawiedliwość. Teraz PiS chce je odkręcić, ponieważ… rząd ma złe rozwiązania dla przedsiębiorców. Projekt PiS miałby kosztować budżet państwa jeszcze więcej, bo 9 mld zł. Nie ma jednak szans na wejście w życie. Występująca chwilę po Bochenku posłanka KO Katarzyna Skowrońska krytykowała zmiany wprowadzone w 2022 roku, które PiS chce dziś jednak wycofywać. I przekonywała:
„Składka zdrowotna w wymiarze takim, w jakim płacono, doprowadziła, że NFZ ma stratę za rok ubiegły 16,5 mld zł”. I aby nikt nie miał wątpliwości, kogo uważa za winowajcę tego stanu, rzuciła w stronę PiS: „To jest wasza zasługa”.
Posłanka popisała się oszałamiającą logiką. Jeśli dobrze rozumiemy ten wywód, podniesienie składki zdrowotnej przez PiS obniżyło dochody NFZ. Aby sytuację poprawić, rząd składkę obniży, obniżając w ten sposób dochody NFZ.
W rzeczywistości problem z dochodami NFZ ma zupełnie inne przyczyny.
W skrócie są to przede wszystkim przerzucenie na NFZ obowiązku płacenia za m.in. ratownictwo medyczne i świadczenia wysokospecjalistyczne, a także zagwarantowana ustawowo waloryzacja pensji w ochronie zdrowia.
Oba rozwiązania pochodzą od rządu PiS. Pracownicy ochrony zdrowia powinni oczywiście być godnie opłacani i należy im się waloryzacja pensji. Niemniej rząd PiS nie zadbał o drugą część tego równania, czyli dochody.
Ale i nowy rząd nie tylko ich nie zwiększa, ale obniża je, by pomóc przedsiębiorcom.
Powracającym refrenem debaty było to, że Polski Ład zdławił polską gospodarkę.
Artur Łącki z KO przekonywał, że PiS doprowadził do upadku wiele firm przez nową składkę zdrowotną w Polskim Ładzie.
Henryk Szopiński, również z KO mówił: „Skrojony przez PiS Polski Ład był dla polskich firm rujnujący. Konkretne liczby, które nie kłamią. W 2023 roku z polskiego rynku zniknęła rekordowa liczba firm, aż 220 tys.”.
Poseł Szopiński z pewnością powołuje się na dane, które na początku roku podawał „Puls Biznesu”. Mamy tutaj 23,5 tys. spółek wykreślonych z Krajowego Rejestru Sądowego, a także 196,5 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych wykreślonych z Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej (COIG).
W tekście wypowiada się prezes COIG, Jarosław Nowrotek. Wśród przyczyn takiego stanu wskazuje kiepską sytuację gospodarczą w 2023 roku, koszty działalności rosnące szybciej od dochodów, wysokie stopy procentowe a przez to wyższe koszty finansowania działalności. Wyższa składka zdrowotna może ukrywać się pod wyższymi kosztami działalności.
Nie ma potrzeby negować, że dla części niskodochodowych jednoosobowych działalności wyższa składka zdrowotna mogła być dużym problemem w prowadzeniu działalności. Rząd powinien zastanawiać się, jak pomagać takim firmom, jeśli uznajemy, że są one społecznie istotne.
Problem w tym, że proponowana przez ministra Domańskiego ustawa nie idzie w tę stronę. Traktuje ona prawie wszystkich przedsiębiorców równo. Sam minister mówi, że na nowym rozwiązaniu zyska 94 proc. przedsiębiorców. Również ci, którzy świetnie sobie radzą.
Jaka jest rzeczywista skala zamykania się jednoosobowych firm? Wielu mówców w Sejmie przekonywało, że sytuacja jest krytyczna, a nasza gospodarka jest na zakręcie i dlatego składkę trzeba silnie obniżyć.
Rzeczywiście, w zeszłym roku wykreśleń indywidualnych działalności gospodarczych z rejestru COIG było 196,5 tys. Dla porównania w 2018 roku było ich 176,9 tys., w 2019 – 173,3 tys.
W 2018 roku wzrost gospodarczy wyniósł 5,3 proc., w 2019 – 4,7 proc. W 2023 było to 0,1 proc. Czyli w momencie otarcia się o recesję wykreślono z rejestru o około 10 proc. jednoosobowych działalności więcej niż w latach bardzo dobrej koniunktury gospodarczej. Może więc jednak sytuacja nie jest wcale tak krytyczna?
W tym roku dalej mamy sporo wykreśleń, dane COIG mówią, że do września było ich tylko niewiele mniej niż w zeszłym roku. Ale więcej firm wznawia działalność, niż ją wyrejestrowuje – w przeciwieństwie do zeszłego roku.
Statystyki te nie są przesadnie optymistyczne, ale są dalekie od czarnego obrazu, którym uzasadnia się konieczność ulg dla przedsiębiorców. A pełen obraz gospodarki to nie tylko zamknięcia jednoosobowych firm.
Polska gospodarka w tym roku urośnie o jakieś 3 proc. Według prognoz KE w przyszłym i kolejnym roku mamy mieć jeden z najwyższych wzrostów w całej Unii. Pensje wciąż dynamicznie rosną. Rząd ma prawo widzieć swoją bazę wyborczą w przedsiębiorcach i dbać o nich bardziej niż o inne grupy społeczne.
Byłoby jednak uczciwiej, gdyby posłowie KO, PL 2050 i PSL mówili to uczciwie, zamiast straszyć upadkiem gospodarki. Ta opowieść jest po prostu nieprawdziwa.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze