0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: ElentirElentir

Podczas kiedy polska oświata ledwo dyszy po deformie minister Anny Zalewskiej, w Hiszpanii skrajna prawica usiłuje kształtować szkolne programy na swoją modłę. Robi to politycznym szantażem, w parlamentarnych targach i bez demokratycznego mandatu.

Niechętnie wspierają ją w tym lokalne, mniejszościowe, centroprawicowe koalicje, którym do utrzymania rządów w regionach potrzeba każdego pojedynczego głosu. W wywieraniu presji pomaga potężne międzynarodowe lobby, wyspecjalizowane w ograniczaniu praw kobiet.

Zaznaczyć należy, że partia VOX nigdzie w Hiszpanii nie rządzi – przynajmniej na razie. W hiszpańskim parlamencie, Kortezach, jest trzecią siłą. W tamtejszej opozycji ma nad sobą silniejszą Partię Ludową (Partido Popular, PP), która do niedawna była u władzy, a dziś spogląda z trwogą na kurczący się elektorat, który odpływa głównie do VOX.

Przeczytaj także:

Jednak na 19 zgromadzeń regionalnych tylko w dziewięciu VOX ma jakichkolwiek deputowanych. Kierownictwo VOX stosuje strategię obstrukcji kluczowych ustaw, takich jak budżety poszczególnych wspólnot autonomicznych.

W zamian VOX domaga się miejsca na przepychanie swojej agendy, głównie związanej z obyczajowością. Jest ku temu okazja wszędzie tam, gdzie rządzącym do bezwzględnej większości brakuje kilku cennych głosów.

Łowiectwo i walki byków zamiast edukacji równościowej

Taka sytuacja jest m.in. w Andaluzji, regionie Madrytu i Murcji. Krajowe kierownictwo partii poinstruowało swoich deputowanych, by w zamian za poparcie dla mniejszościowych koalicji rugować ze szkół edukację równościową i seksualną (które VOX nazywa „treściami ideologicznymi”), a promować m.in. łowiectwo i walki byków. Czyli dokładnie te wartości i tradycje, które w ostatnich latach są w Hiszpanii w odwrocie.

Jednak ani w Madrycie, ani w Andaluzji do tej pory się to nie udało. Natomiast odpowiednią regulację wprowadzono w niewielkiej Murcji. Czterech deputowanych skrajnej prawicy w tamtejszym zgromadzeniu – jednoizbowym sejmiku, liczącym w sumie 45 mandatów – w sierpniu podpisało umowę pozwalającą objąć władzę centroprawicowym Partii Ludowej (PP) i Obywatelom (Ciudadanos). Koalicja liczy bowiem tylko 22 deputowanych. O jeden mandat za mało, by normalnie rządzić.

To na skutek tej umowy lokalne władze oświatowe nałożyły na szkoły obowiązek informowania rodziców o tzw. zajęciach komplementarnych, jeśli są prowadzone przez osoby niebędące nauczycielami, czyli funkcjonariuszami publicznymi. W ten sposób często prowadzone są zajęcia z edukacji seksualnej, równościowej, na temat tożsamości płciowej, przemocy ze względu na płeć czy przemocy w rodzinie. Organizują je organizacje zrzeszające edukatorów i stowarzyszenia zawodowe.

Instrukcja obowiązuje od początku bieżącego roku szkolnego. Aby ułatwić rodzicom korzystanie z tego prawa wet, partia VOX udostępnia rodzicom na swojej stronie internetowej odpowiedni formularz i promuje jego używanie w całym kraju, nie tylko w Murcji.

Za pomocą formularza rodzice mają żądać uprzedniego informowania ich o zajęciach poruszających „społecznie kontrowersyjne kwestie moralne”, które mogą „stanowić ingerencję w sumienie i intymność dziecka” i stanowić w istocie „indoktrynację” – to pojawia się tłustym drukiem – „ideologią genderową”. Tak poinformowany rodzic żąda na piśmie możliwości wyrażenia zgody na uczestnictwo dziecka w zajęciach bądź nie. A jeśli się nie zgadza, to postuluje prowadzenie zajęć zastępczych.

Klauzula sumienia w oświacie

Problem w tym, że zajęcia dotyczące tożsamości płciowej, równości i różnorodności – choć noszą miano komplementarnych – są obowiązkowe i podlegają ocenie, a ich tematyka jest ujęta w podstawach programowych. To sprawia, że nawet sprzeciw rodzica nie pozwala na zwolnienie z nich dziecka. Tego argumentu trzymały się, do tej pory skutecznie, regionalne władze oświatowe w Madrycie i Andaluzji.

W Hiszpanii przeważa pogląd, że to, co pod presją VOX zrobiły władze oświatowe w Murcji, jest bezprawne i stanowi próbę wprowadzenia klauzuli sumienia do oświaty. Już w 2009 roku hiszpański Sąd Najwyższy wykluczył stosowanie sprzeciwu sumienia w odniesieniu do obowiązkowych przedmiotów szkolnych.

W swoim druku VOX powołuje się na artykuł 27 ust. 3 hiszpańskiej konstytucji (gwarantujący rodzicom prawo do wychowywania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami religijnymi i moralnymi). Organizacje rodziców i nauczycieli odpowiadają, że konstytucja w tym samym artykule gwarantuje także powszechne prawo do nauki i wolność nauczania, które stoją wyżej niż przekonania rodziców.

Dlatego VOX dobrze przemyślała nazewnictwo. W materiałach partii i wystąpieniach jej liderów nie ma mowy o sprzeciwie ani klauzuli sumienia. Jest nowocześniej: posłowie i deputowani promują „pin parental”, czyli „rodzicielski kod PIN”. Podobnie jak dostęp dziecka do telefonu czy tabletu, rodzic miałby uzyskiwać bezpośrednią kontrolę nad tym, co jego dziecko słyszy w szkole.

Przeciwko presji skrajnej prawicy aktywnie protestują uczniowie, nauczyciele szkolni i akademiccy, a także organizacje społeczne, zwłaszcza te związane ze społecznościami LGBT. W Murcji te ostatnie zebrały w styczniu ponad 150.000 podpisów przeciwko pin parental. Na 6 marca manifestacje w całej Hiszpanii zapowiedział lewicowy Związek Uczniowski (Sindicato Estudiantil).

Tymczasem, zgodnie z żądaniami VOX, w Murcji trwa próba zreformowania podstawy programowej. Chodzi o to, by pin parental wpisać na stałe do lokalnego prawa oświatowego. Ministra edukacji rządu centralnego, Isabel Celaá, postawiła władzom w Murcji ultimatum: do 17 lutego pin parental ma przestać obowiązywać. Inaczej rząd centralny odda sprawę do sądu. Celaá dodała przy tym, że dzieci „nie są własnością rodziców” oraz że otrzymywanie tego rodzaju nauki to ich „fundamentalne prawo”.

Prawica grozi listą szkół opornych

Jak pisze internetowy dziennik „La Verdad”, dyrektorzy szkół podzielający to zdanie powinni zacząć obawiać się pozwów i donosów. Ultrakonserwatywna organizacja HazteOir.org zapowiedziała publikowanie danych szkół, w których dochodzi do „indoktrynacji”. Będzie też zachęcać rodziców do pozywania ich dyrektorów oraz lokalnych radców ds. edukacji. W tym celu zapowiada pomoc prawną i procesową.

To od HazteOir wzięła swój początek działająca dziś na całym świecie organizacja CitizenGo. Łączy je osoba założyciela, Ignacio Arsuagi. Dziś zasiada on w radzie CitizenGo m.in. obok Briana S. Browna, prezesa Światowego Kongresu Rodzin (WCF).

CitizenGo i WCF to część międzynarodowej społeczności religijnych fundamentalistów, powiązanych także z rosyjskimi oligarchami. Razem tworzą sieć Agenda for Europe, która lobbuje za ograniczeniem praw człowieka w kwestiach seksualności i reprodukcji. W 2016 gospodarzem szczytu Agenda for Europe odbywającego się w Polsce była fundacja Ordo Iuris.

Hiszpańska edukacja rządzi się w regionach

Jak w wielu innych aspektach, również kompetencje oświatowe są w Hiszpanii podzielone między rządem centralnym i rządami 17 wspólnot autonomicznych. W dużym uproszczeniu, rząd w Madrycie odpowiada za ogólną strukturę systemu, czyli liczbę etapów i rodzaje szkół oraz wynikającą z nich gradację wykształcenia. Dyplomy ukończenia wszystkich szkół i uczelni wydawane są centralnie.

Wspólnoty autonomiczne wypełniają ten schemat treścią. Dysponują przy tym sporą autonomią, zwłaszcza w takich kwestiach jak edukacja językowa i kulturowa. Czasami prowadzi to do kontrowersji, np. w katalońskich szkołach od lat marginalizowany jest język hiszpański.

Hiszpańskie dzieci i młodzież muszą uczęszczać do szkoły od szóstego roku życia (choć wiele dzieci trafia do przedszkola w wieku trzech lat, a potem w tym samym budynku chodzi do podstawówki) do ukończenia ESO, czyli obowiązkowej szkoły ponadpodstawowej, w wieku 16 lat.

Dalsza nauka jest dobrowolna; maturę zdaje się typowo w wieku 18 lat, po ukończeniu dwuletniego liceum, choć są też inne drogi.

;

Komentarze