0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 11.04.2022 Warszawa , Al. Ujazdowskie 1/3, Kancelaria Prezesa Rady Ministrow . Premier Krolestwa Belgii Alexander De Croo podczas wspolnej konferencji prasowej z Premierem Mateuszem Morawieckim . Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.pl11.04.2022 Warszawa ...

Do tej pory nie podano jednak konkretnych nazwisk polityków. Zaś na listach podejrzanych, które pojawiają się w zachodnich mediach, nie ma obecnie żadnego Polaka. Decyzja belgijskich śledczych to reakcja na tak zwane europejskie Russiagate, czyli wykrycie przez czeskie służby siatki działającej na rzecz Rosji. Jej celem miało być wpływanie na posłów Parlamentu Europejskiego tak, by głosili poglądy korzystne dla Rosji. Siatka prowadziła również szerzący rosyjską propagandę portal Voice of Europe.

W sprawie od początku widoczne są polskie wątki. Niestety polskie służby, inaczej niż ich odpowiednicy w innych krajach, po pierwszym komunikacie na temat śledztwa zamilkły. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wciąż trwają czynności operacyjne, a do ich zakończenia ABW nie chce przekazywać żadnych informacji. Milczą także politycy.

Tymczasem sprawa ma związek wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Rosja miała wykorzystywać siatkę wpływu do tego, by pomagać prorosyjskim politykom w zdobyciu mandatów w czerwcowych wyborach.

Jeśli tego rodzaju kontakty z Rosją miał jakiś polski polityk, Polacy powinni się o tym dowiedzieć przed głosowaniem.

Przeczytaj także:

Premier Belgii: cele Moskwy są jasne

W piątek premier Belgii Alexander De Croo poinformował, że belgijskie służby wywiadowcze potwierdziły „istnienie prorosyjskiej siatki wpływu, prowadzącej działalność w kilku krajach europejskich”. Śledztwo prowadzone będzie w kierunku próby wywarcia wpływu na procedury demokratyczne (a dokładniej na wybory do Parlamentu Europejskiego) – jest to w Belgii nielegalne. I mimo iż samo przekazywanie pieniędzy eurodeputowanym miało mieć miejsce w Czechach, belgijskie organy ścigania zdecydowały wszcząć śledztwo u siebie.

„Robimy to, ponieważ Belgia jest siedzibą instytucji Unii Europejskiej, mamy obowiązek stać na straży prawa każdego obywatela do wolnego i bezpiecznego głosowania” – stwierdził premier De Croo. I dodał: „Cele Moskwy są jasne.

Rosja zamierza pomóc w wyborze do Parlamentu Europejskiego większej liczby prorosyjskich kandydatów i wzmocnić prorosyjską narrację w tej instytucji.”

Premier De Croo nie był w stanie określić, ilu eurodeputowanych jest obecnie podejrzewanych o przyjmowanie rosyjskich pieniędzy.

Rosyjskie pieniądze jechały z Polski

Jednak czeskie media, powołując się na informacje od czeskich służb, podały, że zarzuty dotyczą polityków z Niemiec, Francji, Polski, Belgii, Holandii i Węgier.

Wiadomo także, iż rosyjskie pieniądze trafiały do Czech właśnie z Polski.

Związany z siatką kurier przewoził je w torbie. Z materiałów zebranych przez czeskich funkcjonariuszy wynika, że w ten sposób z Polski do Czech miało wjechać do miliona euro.

„Gdyby to było legalne, wysłaliby je przelewem. Ale Rosja próbowała nielegalnie zdobyć pieniądze na wsparcie swoich działań wywiadowczych” – powiedział dziennikarzom poseł Pavel Žáček, szef Komisji Bezpieczeństwa Izby Reprezentantów (niższa izba czeskiego parlamentu), który zapoznał się już z materiałami ze śledztwa. Czeska komisja sejmowa 25 kwietnia poświęci tej sprawie specjalne posiedzenie.

Portal jako przykrywka?

Žáček podkreślał także, że jego zdaniem szerzący rosyjską propagandę portal Voice of Europe, który prowadziły osoby związane z Rosją, to nie najważniejszy wątek w aktywności całej grupy. Kluczowe miało być budowanie sieci wpływów za pomocą finansowego wsparcia. Przyjeżdżający z Polski kurier miał spotykać się w Czechach z osobami, które następnie kontaktowały się z politykami i przekazywały im pieniądze.

„Kiedy w grę wchodzą tak duże sumy, setki tysięcy euro, to nie chodzi przecież o wsparcie strony internetowej czy wynagrodzenie za rozmowę kwalifikacyjną, to byłoby po prostu śmieszne.

Wydaje się, że portal był swoistą przykrywką dla transferu tych pieniędzy” – mówił Pavel Žáček.

Z polskiej perspektywy Voice of Europe jest o tyle istotne, że portal prowadziła spółka zarejestrowana na Polaka Jacka J. To jego mieszkanie przeszukało ABW zaraz po ujawnieniu ustaleń śledztwa przez Czechów. Funkcjonariusze weszli wówczas do lokali w Tychach i w Warszawie. Znaleźli prawie 50 tysięcy euro i 36 tysięcy dolarów w gotówce. Zabezpieczyli nośniki i urządzenia elektroniczne, w tym telefony komórkowe.

Jak ustaliło OKO.press, Jacek J. był związany z prorosyjskim ruchem kamrackim Wojciecha Olszańskiego i Marcina Osadowskiego, wspierał również niektórych posłów Konfederacji.

Mężczyzna ze „środowiska parlamentarzystów”

Jednocześnie ABW informowało, że prowadzi własne śledztwo dotyczące podejrzenia o szpiegostwo, wobec mężczyzny, usytuowanego „w środowisku polskich i europejskich parlamentarzystów”. Miał on wykonywać zadania zlecone i finansowane przez współpracowników rosyjskiego wywiadu, w tym „działania propagandowe, dezinformacyjne oraz prowokacje polityczne. Ich celem było budowanie rosyjskich stref wpływu w Europie”. Do dziś jednak nie podano, czy podejrzenia wobec mężczyzny potwierdziły się, czy został aresztowany ani z jakimi politykami miał wchodzić w kontakty.

OKO.press ujawniło także kolejny polski wątek w tej sprawie. Jak ustalili czescy i węgierscy dziennikarze, nie tylko strona Voice of Europe miała być finansowana przez Rosję.

Środki z Moskwy miały płynąć także do węgierskiego portalu Visegrad Post.

Miał on aż czterech oficjalnych polskich partnerów: tygodnik Do Rzeczy, powiązany z nim portal Sovereignty.pl, strona Kurier Plus (należąca do Instytutu im. Felczaka) oraz Forum Ekonomiczne. Po naszym artykule na ten temat otrzymaliśmy wyjaśnienia od Forum Ekonomicznego, które nie potwierdza swoich związków z Visegrad Post. Do tematu wrócimy.

Europa Zachodnia wstrząśnięta

Europejska afera Russiagate wstrząsnęła Europą Zachodnią. W Niemczech mnożą się podejrzenia wobec posłów prorosyjskiego ugrupowania AfD, iż to oni mogli brać rosyjskie pieniądze. Niemieckie i czeskie media dociekają, którzy europarlamentarzyści uczestniczyli w debatach, organizowanych przez Voice of Europe.

Belgia wszczyna śledztwo (także pod naciskiem ugrupowań z Parlamentu Europejskiego), Czesi szykują się do posiedzenia parlamentarnej komisji bezpieczeństwa. W Polsce, po marcowym komunikacie ABW, zapadła cisza. Tymczasem wybory do PE mają się odbyć już za dwa miesiące.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze