Śmierć Aleksieja Nawalnego oznacza potężny cios dla rosyjskiej opozycji. Odszedł największy przeciwnik Władimira Putina, który siał ferment nawet zza krat. Prezydent może się tylko cieszyć
Według oficjalnego komunikatu regionalnego oddziału Federalnej Służby Więziennej w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, Aleksiej Nawalny poczuł się źle po spacerze, niemal natychmiast tracąc przytomność.
– Personel medyczny kolonii natychmiast przybył na miejsce i wezwano zespół pogotowia ratunkowego – czytamy w komunikacie.
Nieoficjalnie lojalne w stosunku do Kremla media mówią o zakrzepie jako przyczynie zgonu. Lekarze dziwią się, że taki wniosek został od razu ogłoszony, choć potrzeba do tego przeprowadzenia sekcji zwłok.
Zwolennicy opozycji zwracają uwagę, że jeszcze wczoraj Aleksiej Nawalny pojawił się online na posiedzeniu sądu i był w dobrym stanie. Jeśli jednak przyczyną rzeczywiście był zakrzep, to opozycjonista mógł wczoraj, czy dziś rano, czuć się świetnie. Z drugiej strony, jeśli reżim zdecydowałby się zabić Nawalnego, zapewne dowiedzielibyśmy się o tym po kilku dniach.
Prawdy zatem szybko nie poznamy. Musi zostać przeprowadzona ekspertyza medyczna. Trudno jednak uwierzyć, że przyczyny śmierci opozycjonisty zostaną wyjaśnione obiektywnie.
Zapewne wnioski z ekspertyzy będą tak sformułowane, aby winy za to nie poniósł nikt z systemu, na przykład funkcjonariusze służby więziennej. W opozycji nikt w prawdziwość ekspertyzy i tak nie uwierzy. Szczególnie że w sierpniu 2020 roku Aleksieja Nawalnego próbowano otruć ulubionym środkiem Federalnej Służby Bezpieczeństwa, preparatem Nowiczok.
Przypadki zgonów więźniów politycznych zdarzyły się już kilkukrotnie w sąsiedniej Białorusi. Tam najczęściej śmierć tłumaczy się stanem zdrowia więźniów, na przykład chorobami przewlekłymi. Ogólne warunki przebywania za kratami nie sprzyjają temu, żeby więzień mógł dbać o swoje zdrowie. Nie mówiąc już o opiece medycznej. Najczęściej jest ona na tyle zła, że stan zdrowia więźnia się pogarsza.
Niewykluczone, że tak było z Aleksiejem Nawalnym, który 27 razy był skazywany na pobyt w karcerze. Sytuacji nie polepszyły też ciągłe procesy sądowe, w których został on skazany ogółem na 30 lat pozbawienia wolności, choć pierwszy wyrok, który usłyszał, przewidywał, że spędzi on w kolonii karnej 2 lata i 8 miesięcy. W dodatku karę odbywał za kręgiem polarnym.
Reżim zrobił zatem wszystko, aby Rosjanie o nim zapomnieli. Władimir Putin pytany o Nawalnego nie wymieniał nazwiska opozycjonisty, kierując się magicznym myśleniem, że jak się o kimś nie mówi, to on po prostu zniknie.
Lata 20. XXI wieku nie przypominają jednak lat 20. XX wieku. Rosjanie, mimo wysiłków reżimu, masowo korzystają z internetu i ci, którzy chcieli, otrzymywali informacje o Nawalnym. Opozycjonista starał się przekazywać wiadomości, które jego współpracownicy mieszkający za granicą publikowali w portalach społecznościowych.
Nie należy jednak przeceniać politycznej siły Nawalnego. Kreml go zmarginalizował tak, aby nie miał szans dotrzeć do odbiorcy starszego, z mniejszych miejscowości, który swoją wiedzę czerpie tylko z telewizora. A tam opozycjonisty po prostu nie było.
Publikowane w 2020 roku sondaże mówiły, że zaufanie do polityka ma tylko 4 procent Rosjan. Z drugiej strony jego działalność przeciwko korupcji w Rosji miało wspierać aż 20 procent badanych przez Lewada Centr, a połowa nie popierała. 18 procent miało o nim nie słyszeć.
I tutaj powoli dochodzimy do sedna sprawy. Aleksiejowi Nawalnemu można wiele zarzucać, na przykład ciągoty imperialne, które słychać było, gdy mówił o Ukrainie. Niewątpliwie jednak był on jednym z najbardziej charyzmatycznych polityków rosyjskiej opozycji. To on wymyślił „inteligentne głosowanie” zachęcając w 2018 roku Rosjan, aby głosowali na najsilniejszego kandydata pod warunkiem, że nie jest on przedstawicielem kremlowskiej Jedynej Rosji. Jego zespół prowadził wiele śledztw dziennikarskich poświęconych czołowym rosyjskim politykom, w tym Putinowi, czy obecnemu wiceprzewodniczącemu rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, a w przeszłości premierowi i prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi.
W obecnej sytuacji rosyjska opozycja nie ma się na kim oprzeć – oponenci Władimira Putina są albo za kratami, albo za granicą. Społeczeństwo jest zastraszone, a każdy, kto próbuje stawić czoła obecnemu prezydentowi, jest natychmiast marginalizowany. Tak było na przykład z Borysem Nadieżdinem, który nie został dopuszczony do marcowych wyborów prezydenckich. Bo mógł stać się rysą na czystym szkle zwycięstwa.
Śmierć Aleksieja Nawalnego, niezależnie od tego, czy nastąpiła z przyczyn naturalnych, czy ktoś mu pomógł, na pewno jest korzystna dla Kremla i Władimira Putina. Nawet jeśli dojdzie do niewielkich protestów, zostaną one szybko spacyfikowane. Rosjanie już się nauczyli, że wychylać się jest niebezpiecznie – od dwóch lat każdy, nawet najmniejszy przejaw protestu jest natychmiast duszony. Swój ból po śmierci Nawalnego pokazują, składając kwiaty pod pomnikami ofiar systemu komunistycznego, które jeszcze zachowały się w rosyjskich miastach.
Atmosfera w Rosji coraz bardziej się zagęszcza. Oczywiście nie jest to pierwsze zabójstwo polityczne. Wystarczy przypomnieć chociażby śmierć dziennikarki Anny Politkowskiej w 2006 roku, czy krytyka Kremla Borysa Niemcowa w 2015 roku. I choć może nie wypada go wymieniać w towarzystwie ludzi, którzy bronili praw człowieka, to w sierpniu zeszłego roku w zamachu zginął Jewgienij Prigożyn, właściciel Grupy Wagnera, człowiek, który ośmielił się krytykować władze i poprowadzić marsz na Moskwę.
Każdy, kto będzie chciał wystąpić przeciwko Putinowi, po śmierci Aleksieja Nawalnego zastanowi się już nie dwa, a wiele razy.
Ta uwaga dotyczy nie tylko opozycjonistów, ale też osób z najbliższego otoczenia Putina.
Co do reakcji wspólnoty międzynarodowej, to głosy oburzenia z Zachodu są Kremlowi naprawdę obojętne. Od 24 lutego 2022 roku Rosja została objęta tyloma sankcjami, że nawet kolejne wprowadzone w związku ze śmiercią Aleksieja Nawalnego niewiele zmienią. Zresztą i tak przygotowywany jest kolejny pakiet sankcji związanych z agresją na Ukrainie. Za to w krajach współpracujących z Moskwą, jak Iran, Chiny, czy Korea Północna śmierć opozycjonisty może być uznana za przejaw siły i plus dla Putina.
Wydaje się, że śmierć Aleksieja Nawalnego niewiele zmieni w życiu politycznym Rosji. Opozycjonista stanie się kolejną ikoną oporu. Nie sprawi jednak, że Rosjanie wyjdą na ulice.
Na zdjęciu: manifestacja w hołdzie Aleksiejowi Nawalnemu przed byłym konsulatem rosyjskim we Frankfurcie w Niemczech 16 lutego 2024.
Dziennikarz Biełsatu, autor podcastu „Po prostu Wschód" (anchor.fm/pogorzelski) i współpracownik Radia 357. Do 2015 roku przez niemal 10 lat pracował w Kijowie jako korespondent Polskiego Radia.
Dziennikarz Biełsatu, autor podcastu „Po prostu Wschód" (anchor.fm/pogorzelski) i współpracownik Radia 357. Do 2015 roku przez niemal 10 lat pracował w Kijowie jako korespondent Polskiego Radia.
Komentarze