Mariusz Błaszczak ma rację mówiąc, że zajście w Ełku, w którym życie stracił 21-letni Polak, było „nieszczęśliwym zdarzeniem”. Minister spraw wewnętrznych nie powinien jednak lekceważyć tego, co działo się później. A obarczanie za to winą opozycji protestującej w Sejmie to już bzdura z najniższej półki
To był nieszczęśliwy przypadek. To było nieszczęśliwe zdarzenie.
Na nasze pytanie o to, czy słowa Polaków odwoływały się do rasy, pochodzenia, czy religii pracowników baru, Piktel stwierdza, że „prokuratura musi to zweryfikować, zanim upubliczni takie informacje”. Dodaje jednak, że „mogło tak być”.
Następnie jeden z Polaków - 21-letni Daniel, to właśnie on zginął w sylwestrową noc - wziął dwa napoje i wyszedł bez płacenia. Wybiegli za nim właściciel oraz kucharz, obaj obcokrajowcy. Kucharz, Tunezyjczyk wziął ze sobą kuchenny nóż.
Już na ulicy doszło do szarpaniny, w trakcie której najprawdopodobniej kucharz zadał Danielowi dwa ciosy nożem. „W wyniku tych ciosów, pokrzywdzony zmarł” – mówi Piktel.
Daniel był znany ełckiej policji, miał wyroki za groźbę karalną i za dwa rozboje.
W tym czasie z lokalu wyszedł drugi Polak. Na odchodne wrzucił do lokalu odpaloną petardę. Jeszcze nie wiedział, co się przytrafiło Danielowi.
Sprawa wygląda więc na awanturę z tragicznym finałem, być może z elementem ksenofobicznej agresji słownej, która sprowokowała Tunezyjczyka do użycia noża. Do kilku podobnych awantur dochodzi w Polsce regularnie w czasie okołoświątecznym.
Tutaj rację ma min. Błaszczak – to wszystko było nieszczęśliwym zdarzeniem. Straszne wydarzenie, ale mieszczące się sylwestrowej normie.
Zatrzymanemu Tunezyjczykowi postawiono zarzut zabójstwa, podobnie jak drugiemu napastnikowi - Algierczykowi, właścicielowi lokalu.
Komuś bardzo zależy na tym, żeby Polskę przedstawiać jako kraj, w którym są tego rodzaju problemy. (…) Łączę to z sytuacją, jaka ma miejsce w sejmie, kiedy to opozycja nie pogodziła się z wynikiem wyborów.
Następnego dnia, czyli w niedzielę pod lokalem zaczęły się pojawiać znicze. Wśród gęstniejącego tłumu pojawili się mieszkańcy Ełku, którzy wznosili antyimigranckie i rasistowskie okrzyki. Na miejscu pojawiła się policja. W końcu, przy aplauzie części zebranych, ktoś wybił w lokalu szyby (na zdjęciu wyżej).
Do zajścia dołączały kolejne osoby. W stronę policji poleciały kamienie, butelki i petardy.
[embed]https://www.youtube.com/watch?v=nt66RLPoLVE[/embed]
Zdemolowany został również inny lokal z kebabem, najprawdopodobniej należący do tych samych właścicieli. W czasie zajść zatrzymano 28 osób.
"Większości z nich już postawiono zarzuty za czynny udział w zbiegowisku i atak na inne osoby lub mienie" - stwierdza rzeczniczka ełckiej policji Agata Kulikowska de Nałęcz. Policjantów z Ełku wspierają oddziały prewencji z innych miast.
Rozeszła się plotka, że do Ełku jadą narodowcy autobusami. Nie udało nam się dojść do jej źródła, a rzeczniczka ełckiej policji nie potwierdza, żeby mundurowi zatrzymali autokary z prawicowymi radykałami. „Prawicowe autobusy” niemal na pewno są na szczęście wytworem ksenofobicznej fantazji.
Wszystko wskazuje na to, że mieliśmy, a być może wciąż mamy do czynienia z rozruchami na tle rasowym, lub narodowościowym i to niestety minister Mariusz Błaszczak ignoruje.
Pod artykułami na temat ełckich zajść na prawicowych portalach Narodowcy.net, prawicowyinternet.pl, Pikio, czy na narodowych fanpageach pojawiły się tysiące komentarzy typu "deport muzułmanów", "obce szmaty", "araby wypier...". Podobnie jest na YouTube.com, czy na portalach Onet, WP.
Radiowej Jedynce Błaszczak powiedział, że „komuś zależy na tym, żeby przedstawiać Polskę jako kraj, w którym są tego rodzaju problemy” i ... zrzucił winę na opozycję w brawurowy sposób łącząc ze sobą wydarzenia w Ełku i Sejmie.
OKO.press nie czuje się na siłach racjonalnie tłumaczyć, dlaczego łączenie tych dwóch faktów nie ma sensu.
Najlepszym dowodem na to, że „tego typu problemy”, czyli rasizm i islamofobia w Polsce istnieją są właśnie zamieszki w Ełku. To nie opozycja rzucała kamieniami w policję i wybijała szyby (zwłaszcza, że okupuje Sejm).
W Polsce mamy też do czynienia z lawinowym wzrostem spraw dotyczących naruszenia nietykalności i znieważenia z powodów narodowościowych. W 2007 roku toczyły się w kraju 62 tego typu postępowania, a w 2015 już ponad półtora tysiąca.
Niestety Mariusz Błaszczak nie po raz pierwszy przymyka oko na narastającą falę rasizmu i ksenofobii, która już zbiera żniwo. W takich przypadkach ignorowanie może skutkować ośmielaniem kolejnych sprawców.
Około 17 rozmawialiśmy z Adamem Tołkaczem, pracownikiem Radia.5, którego siedziba mieści się pięć minut od "Prince Kebab". Stwierdził, że pod restauracją gromadzą się ludzie. Na godzinę 18.00 przewidziana jest msza w intencji zamordowanego. Dziennikarz obawia się, że po mszy może dojść do kolejnych rozruchów.
O 19.00 było na szczęście spokojnie, nie licząc kilku pijanych młodzieńców, którzy pokrzyczeli i poszli.
Podczas mszy biskup Jerzy Mazur wzywał do spokoju: „Droga przemocy, agresji, to nie jest droga chrześcijanina”. „Gazeta Wyborcza” informuje, że w trakcie kazania kilka osób wyszło.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze